Uwaga! Charade Maniacs to gra, która polega na szukaniu antagonistów ukrytych w grupie love interest. Jeśli nie chcecie psuć sobie zabawy z przechodzenia gry – proszę nie czytajcie dalej tego tekstu.
Ścieżka Dazaia to jedna z tych, które naprawdę powinniśmy przechodzić najpóźniej, jak się tylko da. Głównie dlatego, że po niej nie zostaje już wiele do odkrycia. Wiecie, wszystkie karty zostają wyłożone na stół, dlatego osobiście cieszyłam się, że nie popełniłam tego błędu i że nie rzuciłam się na uroczego kuudere w pierwszej kolejności, bo – co tu ukrywać – mam słabość do tego archetypu. Na szczęście intuicja mnie nie zawiodła, bo zauważyłam, że Dazai jest w fabule dość podstępnie przedstawiany. Co mam na myśli? Że łatwo było o nim zapomnieć! Niby uczestniczył w tych wszystkich, ważnych akcjach, co pozostali, a jednak jakby zawsze krył się gdzieś w cieniu… Stał na uboczu. Kiedy się odzywał, to zawsze mówił ostrożnie, z sensem, ale unikał angażowania w konflikty, czy opowiadania się otwarcie, po którejkolwiek ze stron. Nie krzyczał: Musimy wrócić do domu! Musimy znaleźć zdrajcę! Arkadia jest wyjebista, chce tu zostać na zawsze! – jak co niektórzy. Zamiast tego słuchał, obserwował… i jakoś magiczne zawsze wiedział, kiedy bohaterka miała doła i potrzebowała jego wsparcia.
Zresztą Dazai został napisany w taki sposób, że wprost idealnie pasuje do Hiyori – naszej MC. Nic zatem dziwnego, że w rankingu popularności wśród japońskich fanów zajął pierwsze miejsce. Oboje są w podobnym wieku, oboje chodzą do tej samej szkoły, oboje zostali przedstawicielami samorządu studenckiego… Ona była ciepła, energiczna i otwarta. On pomocny, empatyczny i troskliwy. Takie dwa urocze baranki, które otaczały serduszka i tęczę. Doskonale się uzupełniali i nic dziwnego, że byli wręcz skazani na zostanie parą… ale wtedy pojawiła się Arkadia. Zmierzamy więc do głównego problemu tej ścieżki.
Dlaczego? Bo rolą Hiyori w tej opowieści jest właśnie odkrycie prawdy, a każdy dialog jest wręcz nafaszerowany tropami. Zdarzyło się bowiem tak, że w przeszłości, jeszcze przed porwaniem, Dazai i Hiyori poznali się w szkole. Ich klasa miała wówczas pod opieką złotą rybkę, która pewnego dnia zmarła. Pochowano ją zatem za boiskiem i o ile początkowo sporo uczniów przychodziło odwiedzić jej grób, tak z czasem takich robiło się coraz mniej. Wreszcie została jedynie Hiyori, którą smuciło, jak łatwo ludzie zapominają. Zupełnie jakby życie małych istot nie miało żadnej wartości. I tu, przyznam szczerze, łatwo mi było z nią sympatyzować, bo na pewnym etapie swojego dorosłego życia zostałam weganką właśnie z powodu podobnych wartości. Może to nie tak, że rozczulam się nad każdym komarem na świecie, ale akceptuje fakt, że wszyscy mamy inną wrażliwość, a życie jako takie ogólnie uważam za cenne i znam bliskich mi ludzi, którzy podobnie jak Hiyori, byliby w stanie opłakać śmierć nawet najmniejszego (= najmniej „wartościowego” w naszym egocentrycznym świecie) zwierzątka, którym przecież – jakby nie było – długo się opiekowali. Nie ma więc, co się czepiać dziewczyny…
Niemniej, to właśnie ta nietypowa wrażliwość bohaterki, jej delikatność, jej ogromny szacunek do wszystkiego, co żyje – nieważne, czy to zwierzątko, czy zabawkowy droid, czy cokolwiek sprawiło, że Dazai stracił dla niej serce. Był jednak, jak sam przyznaje, zbyt onieśmielony, aby otwarcie mówić o swoich uczuciach. Brakowało mu swobody w wyrażaniu myśli, którą miał Gyoubu czy zawziętości Tomose. Mimo to pewnego letniego dnia, stojąc przy oknie, wreszcie znalazł w sobie odwagę… Powiedział Hiyori, co nie niej czuje, ale nie dostał odpowiedzi. A potem – na domiar złego pojawiła się Arkadia.
Dazai jest tak naprawdę jednym z wcześniejszych uczestników gry – tych, którzy występowali w edycji poprzedzającej porwanie Hiyori. Został uwięziony i zmuszony grać w „Other World Stream”, a towarzyszyli mu wówczas Gyoubu i Ebana. Zresztą, dla tego pierwszego, zrobił rzecz dość niebywałą, bo kiedy nasz długowłosy gaduła nie był w stanie odegrać scenki i miał za to zostać ukarany, to Dazai wziął całą winę na siebie. W efekcie stracił wzrok w prawym oku. Więc to nie tak, że cały ten okres przeszli bez szwanku. Przypomnijmy bowiem jeszcze, że np. Ebana stracił także rękę. Niemniej tamta ekipa była bardzo zdeterminowana i ostatecznie udało im się wygrać. Odgadli tożsamość Producenta. Stąd – nawet jeśli poobijani – mogli wrócić do swojego świata.
Tyle że dla Dazaia takie rozwiązanie nie było wystarczające. Co z tego, że uciekli, skoro gra toczyłaby się dalej? Chłopak nie chciał na to pozwolić i zaproponował Producentowi nową grę. Zauważył bowiem jego obsesje na punkcie wspomnień. A warunki były takie: Dazai zostanie nowym Producentem na potrzeby kolejnej edycji „Other World Stream”. Wszystkie wspomnienia na jego temat zostaną wymazane z umysłów bliskich mu osób. Będzie mógł wybrać sobie nowy zestaw 8 aktorów i zmusić ich do zwyczajowego grania w dramach, których skrypty będą odpalać się z automatu. Jeśli komuś z grupy uda się jakimś cudem przypomnieć sobie o Dazaiu (pomimo modyfikacji ich pamięci), to osiągną zwycięstwo… Jednak jeśli zdecydują się uciec poprzez zebranie punktów albo np. rzucenie oskarżenia, kto jest Producentem, to Dazai zostanie uwięziony w Arkadii już na zawsze. Co było losem wyjątkowo strasznym i w niektórych ścieżkach możemy się domyślić, że tak właśnie jego historia się kończy. Że poświęca się dla pozostałych.
Wśród grupy, która wraca do Arkadii na nową rundę gry, Dazai wybiera Gyoubu, ponieważ obiecał chłopakowi, że to zrobi – ten bardzo chciał spłacić swój dług wdzięczności za oko, a poza tym panowie się lubili; Ebanę – ponieważ chłopak chciał anulować swoją karę i odzyskać rękę; oraz m.in. Hiyori… dlaczego? Bo mając na uwadze sytuacje z rybką i pamiętając o jej lekkiej obsesji na punkcie kolekcjonowania pamiątek np. z wycieczek, miał nadzieje, że będzie jego czarnym koniem tego zakładu. Że kto, jak kto, ale dziewczyna, którą pokochał, nie wyrzuciła go ze wspomnień… Gdyby jednak tak się stało albo gdyby coś jej groziło, to oczywiście, Dazai poświęciłby po prostu samego siebie i się wycofał. Wiedział bowiem, że prawdziwy Producent może nie grać fair. I faktycznie tak było, bo po drodze pojawiły się różne, dziwne intrygi. W czym mnie osobiście rozbawiło jeszcze wyznanie Dazaia, że ściąganie do Arkadii Hiyori i 8 facetów było durnym pomysłem… Podejrzewam, znając jego charakter, że po prostu nie miał serca narażać na takie niebezpieczeństwo nastolatek, stąd myślał, że panowie lepiej poradzą sobie z trudami Arkadii. Nie przewidział jednak, że przez to stawia ukochaną w cholernie niekomfortowej sytuacji… Albo że może się po drodze, z którymś z jego rywali związać… Patrzę tu zwłaszcza na Sponsorów… Eeeh…
Tak czy inaczej, na tym z grubsza polegał cały zakład, a nasza MC ma w tej ścieżce specjalne zadanie. Interpretować jakoś wskazówki, podrzucane jej przez Dazaia, który nie mógł jednak o niczym powiedzieć wprost. Zresztą miałam wrażenie, że Hiyori błyskawicznie go w tej historii polubiła. Zwłaszcza gdy odkryła, że ma słabość do uroczych zwierzątek i kolekcjonuje w szufladzie… zdjęcia kotków. O które specjalnie prosił Watcherów, bo brakowało mu odrobiny normalności i czegoś pocieszającego w tym okrutnym świecie. I z tym też paradoksalnie potrafię sympatyzować, bo gdy mam zły humor, to często oglądam śmieszne filmy z psami. Cóż… XD
Idąc dalej, Hiyori zauważyła również, że w odróżnieniu od takiego Tomose, Futamiego czy Gyoubu w pobliżu Dazaia nic jej nie groziło. Chłopak był wobec niej zawsze bardzo uprzejmy, ale też nieśmiały. Rumienił się, gdy tylko miał chwycić ją za dłoń – co było ich wspólnym treningiem na wypadek, gdyby musieli zagrać razem w dramie romantycznej. W efekcie nic z tego nie wyszło, bo Dazai najzwyczajniej, w pobliżu swojego crusha, był zbyt sparaliżowany. Trudno też nie było zauważyć, że nastolatek świetnie dogadywał się z innymi facetami. Z Akase to praktycznie zbudowali bromance. Jak trafili potem jeszcze do tej samej ekipy, odpowiedzialnej za zbieranie informacji na temat Arkadii, to miało się wrażenie, że panowie nikomu nie ufali tak, jak sobie nawzajem. Również podejrzliwy Gyoubu, który toczył własne śledztwo w celu wytypowania Producenta, miał dziwne wrażenie, że z jakiegoś powodu z Dazaiem łączy go nić sympatii… Nie potrafił tego sam wówczas uzasadnić, bo przecież nie pamiętał swojego poprzedniego występu w „Other World Stream”, ale chyba kierowała nim podświadomość.
Nic zatem dziwnego, że gdy Dazai wpada w wir oskarżeń, po tym jak posądzono go o spreparowanie dowodu na temat istnienia Sponsora, to tyle osób czuje się zdruzgotanych. Komu jak komu, ale jemu jednemu naprawdę chcieli zaufać. W efekcie cała trójka najbardziej podejrzanych typów, czyli Dazai, Haiji i Gyoubu (ten w sumie to, prawie że na ochotnika) lądują poza domem, na „kwarantannie”. Mają być odtąd obserwowanie przez resztę grupy, a ich swoboda poruszania ograniczona. Tyle że chyba nikt sobie z tego wiele nie robi, bo strażnicy często i gęsto opuszczają swój posterunek. Hiyori to już w ogóle ma na zakazy wylane i chadza do ich nowego domu, aby nosić chłopakom posiłki, a oni wymykają się stamtąd, kiedy im się żywnie podoba. Mieli przecież ku temu narzędzia i wiedzę.
Podczas jednych z takich odwiedzin MC w ogóle bawi się z chłopcami w najlepsze… Najpierw przyłapuje Dazaia na spaniu na kanapie, a ten jest tym całkowicie onieśmielony, zwłaszcza gdy Gyoubu go prowokuje, że ma poczochrane włosy i nie prezentuje się przy dziewczynie najlepiej. Potem razem piknikują… Grają w karty… No pełen luz i wakacje… Dazai postanawia zatem wykorzystać okazje i poprosić, czy Hiyori nie poszłaby z nim na teren arkadiowej szkoły. Chciał chyba tym samym pobudzić nieco jej wspomnienia, ale ponieważ nie wchodzą do budynku, to nic z tego nie wynika. Dopiero przy drugiej próbie, gdy Akase zezwala, by udali się tam razem, bo jednak dalej ufa Dazaiowi, dziewczyna ma „przebłysk” jakiegoś wspomnienia. Od tej pory zaczynają męczyć ją migreny i coś tam niby jej się w głowie kołacze, ale jest to jeszcze zbyt odległe. Na dodatek to nie tak, że jako jedyna zmaga się z takimi dziwnymi, powracającymi wizjami. Ebana i Gyoubu mieli identyczne, bo potwierdzało, że ktoś tam im gmerał w umysłach, ku frustracji obu panów.
Jakiś czas później, w trakcie odgrywania dramy z Gyoubu w klasie, Hiyori udaje się odzyskać częściowo pamięć. Jej wspomnienia dotyczą głównie opieki nad złotą rybką, ale gdy mówi o tym Dazaiowi… ten dosłownie przytula ją ze wzruszenia. Tak długo był samotny, zmagał się z potwornościami Arkadii, zaczynał powoli tracić nadzieje… Potrzebował, by ktoś mu powiedział, że musi być dalej silny i że ten koszmar niedługo się skończy. Może nie pamiętała jeszcze samego Dazaia, ale obiecała chłopakowi, że zrobi wszystko, aby poznać prawdę. Że na tym bynajmniej się nie skończy, chociaż migreny stawały się coraz boleśniejsze, a wiele z tropów, na które wpadła po drodze, wskazywały na to, że Dazai jest Producentem. Nie zamierzała jednak rzucać oskarżenia, bo nie pasował jej do roli podłego antagonisty. Kogoś, kto ich uprowadził, uwięził, a potem jeszcze czerpał sadystyczną radość z powodu tego, że muszą męczyć się w dramach…
Po tym wydarzeniu Gyoubu pokazuje Hiyori miejsce, które znalazł, a które wygląda jak pokój kontrolny. Nie może jednak uzyskać dostępu do danych, ponieważ są zablokowane hasłem, ale kiedy pojawia się Takumi, to ten z jakiegoś powodu ma do nich dostęp. Dowiadują się, że Arkadia nie tylko znajduje się po drugiej stronie Księżyca, ale ma wszystkie dane uwięzionych, w tym ich imię i nazwisko, urodzenie, zawód itp. – skradzione prawdopodobnie z bransoletek, które nosili wszyscy w przyszłości. Nie mogąc znaleźć więcej danych, bohaterowie postanawiają odejść. Hiyori decyduje się jednak skonsultować się z resztą grupy, aby powstrzymać ich przed nierozsądnymi decyzjami. Oskarżanie kogokolwiek bez 100% dowodu o bycie Producentem i ewentualna pomyłka doprowadziłyby do śmierci wszystkich uczestników. A chociaż tropów pojawia się coraz więcej, np. dziewczyna trafia jeszcze na sklep, gdzie przechowywane są repliki utraconych części ciała np. ręka Ebany czy oczy Dazaia, to decyduje się postępować ostrożnie.
Następnie Hiyori udaje się omówić to jeszcze wszystko z Dazaiem: czy faktycznie nie widzi na jedno oko, czy był kiedyś już w Arkadii itd., ale ten prosi, by zagrała z nim w ostatniej dramie. To ostatecznie pobudza jej wspomnienia i wreszcie potrafi sobie przypomnieć scenę w klasie, gdy chłopak, stojąc przy oknie, wyznał jej swoje uczucia. Dziewczyna jest mocno wstrząśnięta tym, że mogła zapomnieć o czymś aż tak ważnym, ale nie ma nawet chwili oddechu, aby to przeprocesować. Dyrektor teleportuje wszystkich do głównego pomieszczenia i żąda, aby natychmiast typowali Producenta, bo reguły zakładu zostały złamane. Nikt jednak nie zamierza się odzywać, postępując zgodnie z prośbą Hiyori (btw. podejrzewam, że Sponsorzy dostali odgórne polecenie, by trzymać pyszczki na kłódkę w takich sytuacjach). Wreszcie, pozbawiony nadziei Dazai, zamierza się odezwać i nominować samego siebie, aby dać przyjaciołom wolność… ale bohaterka go powstrzymuje. Opowiada o wszystkim, co zdołała sobie przypomnieć, a to potwierdza, że wygrali zakład. Jasne, może trochę nadgięli zasady, ale jak Dazai słusznie zauważa, antagonista też oszukiwał, więc od początku nie grali czysto. Miał więc nadzieje, że obie strony uszanują warunki dżentelmeńskiej umowy… i tak też się dzieje.
Bohaterowie wracają do domu i do normalnego życia. Akase i Mizuki, przy wsparciu Investigation Bureau, doprowadzają do zamknięcia systemów Arkadii – stąd los antagonisty nie jest do końca znany, Tomose ma złamane serce, bo powrócił mu niechciany rywal, a Dazai i Hiyori wyznają sobie wreszcie wzajemnie uczucia przy tym samym, nieszczęsnym oknie, bo przecież dziewczyna w przeszłości nigdy nie odpowiedziała, czy akceptuje propozycję nastolatka, aby zostali parą. Ba! Nawet znudzony edukacją Gyoubu wrócił do szkoły, bo z kumplami raźniej, a tak mógł dręczyć wszystkich swoimi żartami – z czego najbardziej upodobał sobie na ofiarę Ebanę. (Btw. jako nagrodę bonusową za starania, wszystkim anulowano też kary z poprzednich edycji „Other World Stream”).
Ta ścieżka posiada również drugie, bardzo przygnębiające zakończenie. W tej wersji, pomimo odpalenia dramy, Hiyori nie daje rady sobie przypomnieć, co chciał jej pokazać Dazai, bo interweniuje Dyrektor. W efekcie wszyscy są przekonani, że Dazai musi być Producentem, bo przecież na ich oczach pokazał, że steruje systemami Arkadii. Mizuki rzuca oskarżenie, zadowolony Dyrektor potwierdza poprawną odpowiedź, a wszyscy uczestnicy wracają do domu, bo niby wygrali pojedynek… Niby, bo kilka osób zna jednak prawdę np. Chigasaki, który przed swoim zniknięciem, przeprasza jeszcze towarzysza. Dazai zostaje jednak uwięziony w Arkadii. Wspomnienia na jego temat zostaną ponownie wymazane. Straci on również swoją twarz i imię, ponieważ nowi uczestnicy nie mogą wiedzieć, kim jest. Niemniej chłopak nie protestuje… Mówi Dyrektorowi (choć tak naprawdę zwraca się wprost do głównego antagonisty), że akceptuje swój los i zostanie tak długo, aż tamtego trafi szlag z powodu samotności… Że będzie mu w tym smutnym losie towarzyszył do końca… Mimo to, ponieważ jest tylko młodym chłopakiem, Dazai płacze. Ale jego łzy nie poruszają antagonisty, który twierdzi, że nie rozumie takich uczuć.
Btw. dopiero w tej ścieżce dotarło do mnie, w jak okrutną grę grał nasz bad guy. Przecież on wcale nie musiał się ukrywać, z tym że jest Producentem… bo na chwilę obecną nim nie był. Zamienił się z Dazaiem. To dlatego tak beztrosko prowokował, aby inni go podejrzewali i mówił, że się tym nie przejmuje. Przecież w najgorszym wypadku zostałby nominowany, a to dla niego żaden problem. Powiedziałby wtedy ekipie, że się pomylili. A gdyby zamiast tego nominowali Dazaia? Też nic nie tracił! Znajdował się więc dosłownie w sytuacji win-win… I szczerze, gdyby nie Hiyori, to poważnie naszych bohaterów uratowałby tylko cud. No, w najgorszym wypadku wróciliby, ale kogoś poświęcając = za sprawą punktów. Nigdy jednak nie dostaliby 100% happy endingu. Co trochę jednak przygnębia, gdy myśli się o innych ścieżkach. Wychodzi przecież na to, że w większości z nich, Dazai ponosi najwyższą ofiarę. I nikt nawet nie jest tego świadomy.
A czy podobała mi się ta opowieść? Fabularnie bardzo, ale jako romans już trochę mniej. Dazai cierpi na typowy syndrom „chłopca z plakatów”. Musiał poświęcić swój czas antenowy z naszą protagonistką na rzecz objaśniania zawiłości opowieści. I chociaż zwykle wtedy bardzo psioczę i ciężko polubić mi wyidealizowanych love interest, to chłopaczek został bardzo sympatycznie napisany. Trudno mi było mu nie kibicować, nawet jeśli tak mało fluffu z nim dostałam… Co zabawne, trochę mi przypominał z charakteru Aijiego Yanagi z „Collar x Malice”. Spokojnie potrafię sobie wyobrazić, że wyrósłby na kogoś podobnego… Odpowiedzialnego, cichego mężczyznę, z silnym kręgosłupem moralnym, ale takiego, który trochę ojcuje swoim przyjaciołom, biorąc nad nimi opiekę. (W takim przypadku Ebana byłby ich Takeru, a Gyoubu – Mineo…).
Niemniej to była zacna ścieżka. W czołówce mojego prywatnego rankingu. Nie pogniewałabym się, gdyby dostała kontynuację, aby popracować trochę nad ukazaniem nam bliżej relacji z MC, ale nawet w takiej skróconej formie spełniła moje oczekiwania w 100%. Zresztą, taka już natura schematów tego typu, że „chłopcy z plakatów” przeważnie dopiero w fandiskach mają okazje zalśnić, bo zaczynają nabierać więcej ludzkich cech. Nie są tak nachalnie idealizowani, jakby próbowała nam ich wcisnąć swatka. Ale w tym wypadku, trochę jak Producent, pozwolę sobie na złamanie zasad i temu jednemu love interest tę nieskazitelność charakteru jakoś wybaczę…