She forfeited her own life, killed others and was killed herself, and even sacrificed her loved ones to achieve the best ending. And now, after repeated deaths, the story of her life begins. (źródło: Nintendo eShop)
- Tytuł: even if TEMPEST: Tsuranaru Toki no Akatsuki
- Tytuł originalny: even if TEMPEST 連なるときの暁
- Developer: Voltage Inc.
- Wydawca: Voltage Inc.
- Pełen dźwięk: japoński
- Napisy: angielski
- Rozszerzenia i powiązane tytuły: even if TEMPEST (główna gra)
Bohaterowie
Główna postać:
Anastasia Lynzel Dręczona, więziona i poniżana przez rodzinę, 18-letnia córka markiza, której serce opanowuje żądza zemsty. |
Ścieżki / dostępni love interest:
Crius Castlerock Dowódca Zakonu Wings of Garuda. Przystojny, dobrze urodzony, idealny rycerz… z wiecznie przyklejonym, podejrzanym uśmiechem. <<RECENZJA>> | |
Tyril I Lister Siejący postrach Inkwizytor o niebywałej skuteczności. Słynie z ostrego języka, zdolności wykrywania kłamstw i bystrego umysłu. <<RECENZJA>> | |
Zenn Sorfield Tajemniczy detektyw, odbiegający wyglądem od reszty mieszkańców królestwa. Zwykle milczy, ale gdy już żartuje, ma bardzo cierpki humor. <<RECENZJA>> | |
Lucien Neuschburn Najmłodszy syn króla Jamesa. Pogardzany i prześladowany przez braci. Kocha się w Anastasii od dzieciństwa, ale wstydzi swoich słabości. <<RECENZJA>> |
Ocena ścieżek: (*♡∀♡) Crius ⊳ Tyril ⊳ Lucien ⊳ Zenn (ᗒᗣᗕ)՞
Recenzja
Even if TEMPEST było pierwszą grą studia Voltage wypuszczoną na konsole przenośne i od razu okazało się wielkim sukcesem. Obdarzona niezwykłymi mocami, ale też skazana na znoszenie niesamowitego cierpienia, czerwonowłosa Anastasia podbiła serca fanów swoją odwagą i determinacją. Nic zatem dziwnego, że po zakończeniu przygody, odbiorcy z niecierpliwością czekali na jakąś formę kontynuacji, a data premiery fandisku ciągle była w międzyczasie przesuwana i przesuwana… W końcu jednak, bo jesienią 2024 doczekaliśmy się wreszcie powrotu do królestwa Hystoricii w produkcji pod tytułem even if TEMPEST: Dawning Connections. A ja – zgodnie ze zwyczajem – postaram się dla was wypunktować zalety i wady tego fandisku.
Głównym jego „daniem”, tym na co z pewnością najwięcej osób ostrzyło sobie kły, jest niewątpliwie kontynuacja fabuły po tym, jak pożegnaliśmy się z Anastasią i jej wybrankiem w happy endingach. Stąd, w ramach opowieści skoncentrowanych kolejno wokół Criusa, Luciena, Tyrila i Zenna, otrzymujemy po cztery nowe rozdziały. Dodatkowe ścieżki, ukazujące dalsze, wciąż nieco burzliwe, losy pary. Uprzedzę jednak, że chociaż w opowieściach pojawiają się bad endingi, to nie są one tak spektakularne, jak w podstawowym Even if TEMPEST. Nope. Tutaj co najwyżej dowiemy się, że popełniliśmy błąd i komunikat od razu instruuje nas, że należy wczytać zapis. Dlatego opowieść Anastasii i jej love boya może tak naprawdę zakończyć się w tylko jeden, pozytywny sposób, a moje wrażenia po ukończeniu każdej ze ścieżek znajdziecie w poświęconych im na dole recenzjach. W skrócie powiem tylko, że po bardzo mocnym i dopracowanym even if TEMPEST, Voltage wróciło do typowego, fabularnego poziomu swoich mobilnych opowiastek. Postaciom trochę się jakby gdzieś po drodze zdurniało, wiele rzeczy dzieje się off screenowo, albo w ramach rozwiązań deus ex machina. Starano się też mocno rozwinąć lore powiązane z Norną, co mi również średnio przypadło do gustu, bo pewna doza tajemnicy jest lepsza od głupowatych odpowiedzi. Niestety, tutaj tej świętej zasady nie zachowano.
Jeśli zatem ta część fandisku w ogóle może się czymś w mojej opinii wybronić… to tylko fluffem. Wcześniej, ze względu na mroczne okoliczności, nasza protagonistka nie mogła w pełni cieszyć się swoją nową relacją. Teraz jednak, gdy największe problemy zostały już rozwiązane, to nic nie stoi na przeszkodzie, aby parka okazywała sobie odrobinę czułości, czym zwłaszcza punktuje ścieżka Criusa. W ścieżce Luciena ponownie weźmiemy udział w walce o tron, z Tyrilem rozwiążemy nową sprawę i czeka nas dodatkowy sąd, a z Zennem… No właśnie. Z Zennem teoretycznie skupimy się na problemie jego śmiertelności, ale tak naprawdę będziemy też musieli jeszcze raz przekopać się przez cały ten shit, który zostawiła po sobie Norna.
Drugą, pozytywną rzeczą, jest podjęcie przez autorów próby pozamykania niektórych wątków. W podstawowej grze nie na wszystko udało się udzielić odpowiedzi. Teraz jeszcze raz wrócimy do motywów takich jak zagłada klanu Ishik, sadystyczne skłonności Conrada, choroba Criusa czy moce wiedźm. Może nie wszystkie wyjaśnienia uważałam za potrzebne czy satysfakcjonujące, ale potrafię sobie wyobrazić, że wielu odbiorców uzna je za wystarczające czy chociaż ciekawe. Dające pole do dalszych spekulacji. A nawet może otwierające drzwi na potencjalną kontynuację?
W każdym razie, w ramach wspomnianych ścieżek, dostajemy do odblokowania po 8 CG plus ich warianty (do odnalezienia w dziale ALBUM) oraz specjalny rozdział z perspektywy love intrest, który odnosi się do scenki z prologu fandisku. A dokładniej to do momentu, w którym Anastasia kupuje dla swojego partnera kwiaty.
Paradoksalnie, znacznie bardziej od tego contentu podobały mi się dołączone do gry cztery side stories. W czym za najlepszą uważam tą, którą poświęcono Eveline, czyli macosze naszej bohaterki. Wreszcie, powiadam wreszcie, możemy dowiedzieć się, dlaczego aż tak nienawidziła Anastasii. Nie oznacza to automatycznie, że odbiorcy zgodzą się z jej motywacją, ale przynajmniej historia rzuca jakieś światło na jej porąbaną psychikę. Kolejne z side stories poświęcono innemu z głównych sadystów – czyli Connradowi. Tutaj opowieść przenosi nas do alternatywnego, złego zakończenia ze ścieżki Tyrila, w którym to książę po prostu dalej pastwi się nad naszą bohaterką. W tym seksualnie, dlatego osoby wrażliwe na takie treści powinny uważać. Mnie zaś zastanawia, czy w ogóle takie dodatki były potrzebne? O ile w podstawowym even if TEMPEST były przykrą konsekwencją bad endingów, tak tutaj trudno mi ich obecność usprawiedliwić… Nawet jeśli staram się być tolerancyjna wobec czyichś fantazji. Może po prostu całość mnie zbyt obrzydziła… Wreszcie, trzecią opowieść poświęcono Mayi, czyli pokojówce naszej MC, a my możemy się dalej przyjrzeć ich bliskiej, prawie że siostrzanej relacji. A to przenosi nas płynnie do ostatniego z bohaterów (kolejnego sadysty?), czyli Isha, którego side stories opowie nam sporo o jego przeszłości, „rodzinie”, drodze do zostania antagonistą, ale również… zasugeruje rodzące się wobec bohaterki uczucie. O ile więc even if TEMPEST: Dawning Connections nie daje nam pełnej ścieżki Isha, na co pewnie sporo osób liczyło, to twórcy zdecydowali się na jej substytut.
Ah, no i każde side stories również odblokowuje w Albumie nowe CG – skoncentrowane na wymienionych wcześniej postaciach. Z czego mi chyba najbardziej podobało się to z Eveliną, bo było dość wstrząsające, a te z Ishem uważałam za nie mniej atrakcyjne od pozostałych love interest. Ale ja ogólnie chyba po prostu zbyt lubię tą postać. Może przychylniej patrzyłabym na dodatek do gry, gdyby zamiast jakiegoś creepnego spotkania z Connradem, po prostu wrzucono by do puli kolejnego, pełnoprawnego love boya? Chociaż rozumiem, że w przypadku kogoś, kto tak nabrudził w życiu Anastasii nie byłoby to łatwe bez jakiegoś ogromnego odkupienia…
Całość fandisku zamyka osobna historia The Fellowship, która jest chyba żartobliwym nawiązaniem do słów Norny, aby Anastasia wzięła sobie czterech kochanków. W tej alternatywnej, trzyrozdziałowej opowieści przeniesiemy się z chłopakami do lodowego królestwa, aby znaleźć sposób na uratowanie Zenna. Przy okazji bohaterowie przebiorą się w nowe łaszki, będą rywalizować w uwodzeniu MC, pojawi się sporo starych gęb, ujawni się nowy antagonista, a to wszystko zostanie okraszone sporą dawką humoru. Szczerze? To chyba bawiłam się w tej drugiej, niekanoniczej rzeczywistości dużo lepiej, niż przechodząc ścieżki panów. Nie brakowało tutaj fluffu, bo choć oficjalnie Anastasia nie była z nikim w związku, to panowie poświęcali jej wystarczająco dużo uwagi. Fajnie też sobie dogryzali, współpracowali i tworzyli zgraną ekipę. Najbardziej jednak ścieżka broniła się elementami komediowymi, co przy tak prostej fabule było wręcz niezbędne.
W finalnej ocenie nie będę jednak tak entuzjastyczna, jak większość recenzentów. Może dlatego, że po tak wysoko postawionej poprzeczce uderzył mnie nagły spadek jakości? Fabuła podstawowej gry nie była idealna. To nie tak, że nie zdarzały się tam potknięcia, ale jednak emocje, które wywoływały przygody Anastasii, zostały w mojej pamięci na długo. Tymczasem z fandisku bije nieprzyjemna… płytkość, przewidywalność, brak pomysłu i kierunku dla serii. Być może problemem była kwestia czasu? Twórcy wiedzieli, że lepiej kłuć żelazo, póki gorące, więc nie mogli sobie pozwolić na wiele lat developmentu? Co więcej, pewnie zakładali, że love interest i interakcje między nimi a MC, pomogą przykryć wszystkie niedoróbki scenariusza. Albo przynajmniej odwrócą od niego uwagę. Nie będę jednak ukrywała, że mnie te prostackie rozwiązania i dramaty drażniły niepomiernie, w czym nie mogę się zdecydować, czy za gorszy uważam finał ścieżki Luciena, czy intrygę kardynałów z opowieści Criusa. Musicie jednak, drodzy odbiorcy, uzbroić się w sporą dawkę wyrozumiałości dla absurdów, jeśli chcecie z tego fandisku czerpać przyjemność.
Poza powyższym, nie mam mu zasadniczo nic do zarzucenia. Tłumaczenie było ok, interfejs tak samo przejrzysty jak poprzednio, muzyka odpowiednio nastrojowa, CG – wiadomo – trafiały się nam raz lepsze, a raz gorsze, a aktorzy głosowi ponownie stanęli na wysokości zadania. Fajnie również, że chłopacy, którzy wcześniej zostali wypchnięci na margines, teraz wywalczyli sobie dostatecznie dużo czasu antenowego, by faktycznie z tą Anstasią trochę pobyć. Nie zapomniano też o pewnych traumach, które MC nosiła w sobie od czasów wydarzeń z pierwszej gry. Nie od razu dochodzi więc do magicznego wyleczenia siłą miłości. Co akurat uważam za duży plus. Zwłaszcza jeśli pomyślimy o perspektywie Zenna, który jako jedyny, tak jak bohaterka, miał wspomnienia z innych czasów.
Mam jednak pewien problem z poleceniem tego fandisku… Z jednej strony naprawdę drażni mnie to, jak Voltage poszło na łatwiznę, a z drugiej fajnie było znowu zobaczyć polubione niegdyś postaci. Fani serii, a przeważnie do takich skierowane są kontynuację, pewni zdołają przymknąć oko na jego niedoskonałości. Jeśli jednak macie uczulenie na takie logiczne koszmarki, to może się okazać, że even if TEMPEST: Dawning Connections będzie dla was nie do strawienia. Ja, przyznam szczerze, że wielokrotnie musiałam sobie robić dłuższą przerwę, bo od faceplamów bolało mnie już najzwyczajniej czoło…
(Ciekawostka: wiele osób zastanawiało się niegdyś: „kim jest tajemniczy potwór z loga gry?”. W fandisku wreszcie dostajemy na to niejako odpowiedź, choć dla mnie – ponieważ scenka dzieje się z perspektywy Isha – to generuje tylo jeszcze więcej pytań… Mam więc nadzieję, że twórcy jednak wrócą jeszcze do tej kwestii, a jeśli czegoś nie zrozumiałam, to śmiało dajcie znać w komentarzach, jak sami to interpretowaliście).