Osobiście nie lubię, gdy w popkulturze twórcy skupiają się na postaciach morderców, bo często dochodzi do „uromantyczniania” przestępców, w których działalności nie było bynajmniej niczego wartego wspomnienia, wytłumaczenia czy analizy. Niekiedy nawet celowo pomija się aspekt, że za ich poczynania odpowiadała po części jakaś choroba albo zaburzenie, bo nie pasowałoby nam to do archetypu czarującego…