Partheno to chyba jedyny z bogów, który aż tak bardzo zranił MC. W zasadzie jego ścieżka to jedna wielka opowieść o zdradzie, którą naturalnie, finalnie wybaczamy, dzięki sile miłości, ale jeśli nie lubicie tak naiwnych opowiastek, to uczciwie ostrzegam, że tutaj nie macie co liczyć na racjonalne decyzje protagonistki. Partheno zalicza się do drugiej szóstki…
