Uwaga! Charade Maniacs to gra, która polega na szukaniu antagonistów ukrytych w grupie love interest. Jeśli nie chcecie psuć sobie zabawy z przechodzenia gry – proszę nie czytajcie dalej tego tekstu.
Dobra, przyznaję, tu mnie cholernie zaskoczyli. Mam na myśli, że każdy autor, czy tego chce, czy nie posługuje się określoną ilości archetypów, motywów, typów postaci… I nie jest to bynajmniej nic złego, bo właśnie to składa się na styl danego twórcy. Byłam więc 100% pewna, że Chigasaki, ze względu na swoje podobieństwo do Kagihy z „Psychedelica of the Black Butterfly” będzie właśnie przykładem potwierdzającym tę regułę. W końcu ich charaktery czy nawet projekty postaci były bardzo podobne. Wysocy, niezwykle uprzejmi, jasnowłosi, odziani w zieleń… No wypisz wymaluj bracia bliźniacy, powołani do życia piórem tegoż samego scenarzysty. I pod pewnymi względami się nie myliłam. Ich funkcja w fabule była miejscami identyczna, ale zdecydowanie nie spodziewałam się takiego finału.
Najpierw jednak krótkie wprowadzenie do „Charade Maniacs”! Przypomnijmy, że nasza bohaterka, wraz z 9 innych pechowców, została przeteleportowana do szalonego świata, by brać odtąd udział w Other World Stream, czyli między miarowych dramach oglądanych przez Arkadian. Co? Powie ktoś, że to nie brzmi tak źle. Trudno się z tym zgodzić, bo z każdym, kolejnym odcinkiem seriale stają się coraz bardziej drastyczne, a chociaż obrażenia później same znikają, to jednak ból i wspomnienia ran otrzymanych na planie nie zostają wymazany. Na dodatek Sena Hiyori, czyli nasza MC, bardzo tęskni za rodziną, bo została dosłownie porwana sprzed szkoły. Nie chce brać udziału w dramach, nie chce krzywdzić innych – nawet w ramach gry aktorskie i wreszcie… boi się umrzeć w Arkadii. Jeśli bowiem czyjaś pula punktów za odgrywanie postaci spadnie poniżej zera albo odmówi on współpracy, to czeka go Dead End.
Nic zatem dziwnego, że Hiyori czuła się w tym wszystkim bardzo samotna i zagubiona. Być może dlatego melancholijny Chigasaki przyciągał ją dziwnie do siebie… Nie rzucał oskarżeniami na lewo i prawo, próbując odkryć tożsamość antagonistów. Nie zależało mu jakoś szczególnie na zostaniu w Arkadii, jak to przyznali się niektórzy np. Tomose, który był świetnym aktorem. Wreszcie, na ile tylko pozwalały mu możliwości, próbował współpracować i pomagać innym, chociaż często coś partolił, a potem godzinami przepraszał i krytykował samego siebie… Hiyori ceniła jednak jego spokój, uprzejmość i delikatność. Kiedy więc razem znaleźli się w zespole od zbierania informacji, była pewna, że będzie im się współpracować płynnie, bez większych przeszkód.
Sytuacja komplikuje się jednak jeszcze w common route, kiedy Hiyori, w towarzystwie Chigasakiego, znajduje się pewnego dnia poza domem, gdy w Other World Stream dochodzi do przerwy technicznej. To doprowadza do tego, że dziewczynie dane jest zobaczyć prawdziwe oblicze Arkadian, nieskrywane pod fałszywymi projekcjami ludzi, i jest absolutnie przerażona. Okazuje się bowiem, że ich odbiorcami… są jakieś niebieskawe gluty. Inna forma życia, która dla mnie wyglądała po prostu jak giga ślimaki. Trudno więc nie popaść w rozpacz, gdy dowiadujesz się, że wypruwasz sobie żyły w jakiś dramach, ryzykujesz zdrowiem i życiem, by jakieś odpychające maszkary miały rozrywkę… Nastolatka traci w wyniku stresu przytomność i to Chigasaki musi ją potem zanieść do domu.
Uwięzieni złudnie jednak zakładali, że nic gorszego ich już nie spotka. Jakiś czas później Chigasaki zostaje zmuszony do zagrania dramy z Futamim, w której trakcie ma pchnąć towarzysza nożem… Mimo iż ten nie ma nic przeciwko, bo przecież rany się wyleczą, to jasnowłosy mężczyzna nie jest w stanie tego zrobić. Nie chce nikogo krzywdzić i trudno mu się dziwić. Co z tego, że Futami będzie potem cacy? Raczej nikt o zdrowych zmysłach nie chciałby mieć takich doświadczeń… To dlatego Chigasaki odmawia dalszej współpracy i zostaje po raz pierwszy ukarany. Dyrektor Other World Stream postanawia odebrać niepokornemu aktorowi jakąś część ciała. Chigasaki błaga go wówczas, by to nie była prawa ręka – jego największy skarb, więc w efekcie kończy ze sparaliżowaną nogą. Od tej pory porusza się tylko o lasce, a Hiyori, dobrodusznej jak każda bohaterka gier otome, serce się kraje, ilekroć go widzi.
Zwłaszcza że na przestrzeni czasu spędzonego w Arkadii zdołała już szczerze polubić chłopaka. Nie potrafi go tylko w pełni zrozumieć. Chigasaki zawsze wydaje się jej… strasznie smutny. Często mówi o tym, że nie zasługuje na to, by inni się nad nim litowali. By mu pomagali. Że kary, które otrzymuje, są zasłużone i że to w sumie za mało, by „zmyć jego brud”. Bohaterka odkrywa również, że Chigasaki niechętnie przyjmuje pomoc z jeszcze jednego powodu. Ewidentnie unika kontaktu fizycznego. Zupełnie jakby brzydził się dotyku, co jest dla niej dość przykre, bo naturalnie chce mu po prostu pomóc.
Gdyby jednak tylko na tym kończyły się ich problemy! Nic z tego! Chigasaki skrywa dodatkowo – prawdopodobnie bardzo nieprzyjemny – sekret. Często wymyka się gdzieś nocą, a wtedy wraca brudny i pobijany. Gdy MC próbuje mu później opatrzeć rękę w bibliotece, to praktycznie używa podstępu, aby móc mu obmyć rany. A kiedy spotyka go jakiś czas później na mieście, to w zniszczonym swetrze, brudnym od błota, chłopak stoi w deszczu i wygląda, jakby zupełnie odpłynął myślami… Trudno więc nie odnieść wrażenia, że przynajmniej na początku, Hiyori kieruje tylko litość wobec kogoś, kogo przerastała sytuacja. Potem jednak zaczyna rozumieć i dostrzegać coraz więcej. Zwłaszcza gdy nakrywa grupę Arkadian na prześladowaniu Chigasakiego. Do tej pory odbierała ich jako wstrętnych, ale niegroźnych. Próbowała też ich unikać, chociaż nigdy nie narzucali się nikomu z obsady. Wobec Chigasakiego nie mieli jednak takich oporów. Zabrali chłopakowi laskę, która pomagała mu w chodzeniu, odkąd został ukarany, wyzywali go i potrącali. Nawet przyznając punkty za dramy, to Chigasakiemu dawali najmniej, przez co chłopak ledwo dobił 200, gdzie nawet najgorsi aktorzy w ich ekipie mieli już koło 500.
Hiyori podejrzewa więc powoli, że coś w tym wszystkim jest bardzo nie tak. Zwłaszcza że Chigasaki ukrywa, iż w ekipie z przeszłości była kobieta, która nosiła takie samo nazwisko jak on. A im bardziej bohaterka próbuje się z nim zaprzyjaźnić, by poznać prawdę, ten coraz bardziej się od niej odsuwa. Wreszcie dochodzi między nimi do tak napiętej sytuacji, że Chigasaki odmawia już nie tylko grania w brutalnych dramach… nie chce też pocałować Hiyori na planie, gdy wymaga tego scenariusz serialu romantycznego. W efekcie, poza wcześniejszą karą, zostaje mu odebrany również wzrok, co jest dla wszystkich przerażające. Wygląda to bowiem tak, jakby Chigasakiemu w ogóle nie zależało na własnym życiu. Jakby wręcz miał nadzieje, że szybko spotka go Dead End, bo tak bardzo sobą gardził.
Prawdę odkryjemy jakiś czas później, gdy Hiyori, prawie przemocą złapie Chigasakiego za ramię, aby mu pomóc. A zamiast ludzkiego ciała zorientuje się wtedy, że pod grubym swetrem skrywał ciało… Arkadianina. Zrobione z tej samej, glutowatej i niebieskiej substancji, co w przypadku reszty tej dziwacznej nacji. Po tym wydarzeniu dziewczyna zaczyna mieć wyrzuty sumienia. Orientuje się, że za każdym razem, gdy demonstracyjnie bała się lub brzydziła Arkadian, to tak naprawdę raniła słowami samego Chigasakiego. Nigdy bowiem nie wzięła pod uwagę, że mógł on być z nimi w jakikolwiek sposób powiązany.
No to chyba czas teraz na trochę backstory? To zapnijcie pasy, bo będzie grubo. Tajemniczą kobietą z przeszłości, którą bohaterowie rozpoznali jako aktorkę w starych edycjach dram faktycznie była matka Chigasakiego. Nim jednak spotkał ją Dead End, kobieta jakimś cudem zdołała poznać Arkadianina i… spłodzić z nim dziecko. Chigasaki nie potrafi wyjaśnić jak do tego doszło, bo ludzie i Arkadianie są niekompatybilni fizycznie, ale prawda była dość prosta. Jeśli nie przeszliście całej gry, to pomińcie teraz ten fragment, bo będą spoilery! START: Haiji przesłał Sponsorom w świecie fizycznym dane na temat DNA ojca-Arkadianina, a ci skrzyżowali je w warunkach laboratoryjnych z jajeczkiem człowieka-matki. Potem wychowali dziecko jak gdyby nigdy nic. W każdym razie nasz love boy był owocem tego związku… który trudno nawet nazwać romansem. Do końca nigdy bowiem nie poznajemy motywacji, jaką kierowała się kobietą. Czy była to miłość? Odpowiedź na samotność? Obłęd? Czy w ogóle wiedziała co wyprawiają z jej ciałem? Haiji twierdził, że tak, ale lubił kłamać… KONIEC SPOILERÓW.
Nie zmienia to faktu, że w oczach Arkadian Chigasaki był potworem. Hybrydą. Odmieńcem. To dlatego go atakowali i dawali mu tak mało punktów za dramy. Nie mógł więc wśród nich swobodnie funkcjonować. Nie było jednak również dla niego miejsca w świecie fizycznym, bo tam także, w każdej chwili, mógł spotkać się z ostracyzmem, gdyby ktoś poznał prawdę o jego pochodzeniu. To dlatego chłopak był w zasadzie uzależniony od protekcji twórców Other World Stream i wypełniał ich polecenia. W tym, jako Sponsor, uprowadził ze świata fizycznego obecną ekipę, by uczynić z nich przymusowych aktorów. I to dlatego tak sobą gardził. Naprawdę miał dobre serce i nie chciał nikogo krzywdzić, a jednak działał na rzecz antagonistów. Co zaś się tyczy jego innych intencji, to wrócił do Arkadiii głównie po to, bo chciał odkryć prawdę na temat swojej matki. Potwierdzić, choć szczerze wątpił, czy może jednak kierowała nią miłość, a wtedy byłby w stanie z dumą znosić swoje pochodzenie i uważać dziwaczną rękę za najcenniejszy skarb, symbolizujący uczucie jego rodziców.
Chigasaki był pewien, że ta prawda przerazi Hiyori do tego stopnia, że pewnie utraci ją na zawsze. Ta jednak postanawia nie zdradzać nikomu, że zna tożsamość Sponsora. Co więcej, wymusza na mężczyźnie nową obietnicę. Skoro rzekomo tak żałował, że ich uprowadził, to powinien wziąć za nich odpowiedzialność i pomóc im wrócić do domu. Czyli nie poddawać się kolejnym karom i żyć przynajmniej tak długo, aby odzyskali wolność. A chociaż Chigasaki uznaje jej słowa za wyjątkowo okrutne, to zgadza się, że nie może teraz tak po prostu się poddać i umrzeć. Że byłoby to samolubne. To dlatego odgrywa po raz kolejny scenki z dram, aby anulować swoje kary, chociaż nie ma dość odwagi, by pocałować Hiyori i zamiast tego jedynie udaje na planie, że to zrobił. Tyle jednak wystarcza, aby Dyrektor oddał mu sprawność w nodze i wzrok.
Kolejna komplikacja wynikała już chyba tylko z tego, że twórcy chcieli jakoś przedłużyć samą ścieżkę. Hiyori nie ma bowiem już najmniejszych wątpliwości, że kocha Chigasakiego i chce być z nim, ale on się dziwnie opiera. Zupełnie wręcz jakby z jednej strony wpychał ją w ramiona innych mężczyzn, a z drugiej nie potrafił sobie poradzić z zazdrością. Trudno mu się trochę dziwić. Chciał odgrywać rycerzyka, co to zrezygnuje z ukochanej, dla jej własnego dobra… ale gdy ta, z miłością w oczach, wypowiadała w jego kierunku czułe słówka, w tym to, że żałowała, iż jej nie pocałował, to trudno było Chigasakiemu zachować zimną krew. Wreszcie decyduje się sprzeciwić twórcom Other World Stream. Przesyła dane na ich temat do Information Managment Bureau (Biuro Zarządzania Informacją), a ci zaczynają aktywnie pracować nad uwolnieniem ludzi i zamknięciem produkcji dram raz na zawsze. Co nie podoba się Dyrektorowi i postanawia natychmiast interweniować.
Chigasaki i Hiyori odkrywają, że zostali przeteleportowani na plan nowej dramy, a gra ma polegać na tym, że mężczyzna musi dokonać wyboru. Może dokonać ostatecznego poświęcenia i dźgnąć się śmiertelnie nożem, a wtedy jego ukochana wróci bezpiecznie do domu, albo może odmówić, a wtedy oboje zmienią się w 100% Arkadian, ale zostaną na wieczność razem. Dla Hiyori, pomimo strachu, sprawa jest prosta. Może być nawet dziwacznym glutem, byle tylko nie rozdzielać się z Chigasakim. Ten jednak ma na ten temat inne zdanie. Oznajmia, że dzięki bohaterce zrozumiał wreszcie, że chce żyć. Do tej pory ciągle stawiał tylko potrzeby innych na pierwszym miejscu i nie pozwalał sobie na samolubność, bo tkwił w przekonaniu, że nie zasługuje na szczęście ani nic dobrego. Miał jednak serdecznie dość samokarania się za wszystko. To dlatego Chigasaki postanawia olać wybory przedstawione mu przez Dyrektora. Wykorzystuje otrzymany nóż, aby odrąbać sobie rękę – swój symbol powiązania z Arkadią, a ta decyzja spotyka się z ciepłym przyjęciem odbiorców. Kto wie, może te kosmiczne ślimaki po prostu lubią gore?
Hiyori i Chigasaki wracają do normalnego świata, a IMB zapewnia im nie tylko ochronę, ale również daje facetowi pracę. Dzięki temu mógł on czynnie pracować nad zlikwidowaniem całego Other World Stream i nie doprowadzić do tego, by chory program był jeszcze kiedykolwiek nadawany. Co więcej, Chigasaki ujawnia również pozostałym uczestnikom, że był Sponsorem i uzyskuje od nich wybaczenie, bo odkupił swoje winy i próbował wszystko naprawić. Co zaś tyczyło się jego romansu z Hiyori, to parka została razem i wszystko było na dobrej drodze. Co prawda męczyło ich przeświadczenie, że stracili jakieś wspomnienie, ale nie dowiadujemy się na tym etapie, o co w zasadzie chodziło.
Ah! Prawie bym zapomniała! W tej ścieżce pojawia się jeszcze jeden wątek, który niestety nie zostaje poruszony, bo Dyrektor wpieprza się w fabułę w najgorszym momencie. Jeszcze przed finalną grą, Chigasaki prosi Hiyori, czy nie udałaby się z nim… na spotkanie z ojcem. W końcu gdzieś w Arkadii żył sobie glut, który był jego papą. (A przynajmniej wzorem do skopiowania DNA). Mimo to młodzieniec do tej pory unikał z nim jakiejkolwiek konfrontacji. Być może ze strachu. Co mu się w sumie dziwić? Mając jednak Hiyori przy boku, czuł się wreszcie na to gotowy. Ale, jak wspominałam, do rodzinnego, niedzielnego obiadu nie dochodzi, bo scenarzyści w pokrętny sposób przeskoczyli do punktu kulminacyjnego ścieżki. Możemy więc sobie tylko gdybać, o kogo chodziło… Zwłaszcza że Hiyori ma przeczucie, iż gdzieś już ojca Chigasakiego widzieli. A ja stawiam na typa z trackiem z lodami.
No dobra, powiedziałam, że ta ścieżka mnie zaskoczyła i teraz wyjaśnię szerzej, w czym rzecz. Od samiuteńkiego początku, prawie że od prologu typowałam, że to Chigasaki i Haiji są najbardziej podejrzanymi osobami w ekipie. Znając inne gry scenarzystów odpowiedzialnych za „Charade Maniacs”, pasowało mi to po prostu do schematu. Szczególnie że dobroduszny, delikatny Chigasaki mógł skrywać za uśmiechem pokręconą osobowość… Tymczasem, ze względu na kolejność, w jakiej kończyłam wątki, odkryłam już tożsamość Sponsora dzięki innej ścieżce. To, co mnie więc absolutnie zdziwiło, to fakt, że w obecnej obsadzie znalazło się aż dwóch Sponsorów! Jak o tym potem myślałam, to aż byłam zirytowana na samą siebie… Przecież to było nawet logiczne, a nikt nie mówił nic na temat żadnych limitów, więc powinnam taki scenariusz wziąć w ogóle pod uwagę. Dlatego dziękuję twórcom za tak miłą niespodziankę. Nieczęsto grom otome udaje się bowiem mnie tak skutecznie wywieźć w pole.
Co zaś się tyczy samej kreacji Chigasakiego, to była ona bardzo solidna. Swoim spokojem i pogardą dla okrucieństw Akradii stanowił idealny kontrast dla Sponsora nr 2, czyli absolutnego świrusa. Nie miałam nawet wyjątkowo problemu z samym romansem, które do tej pory bywały w „Charade Maniacs” nieco naciągane, bo ewolucja uczuć bohaterki, od litości, przez przyjaźń, do miłości była bardzo wiarygodna. Fajnie również, że dano jej wewnętrzny monolog, gdzie Hiyori sama poddaje swoje uczucia krytycznej analizie. Czy mogło być tak, że uczepiła się Chigasakiego z najzwyczajniejszej samotności, bo w miejscu tak strasznym, jak Arkadia, każdy szukałby odrobiny nadziei? Może dlatego tę ścieżkę kupowałam jako „porządnie napisany romans” bardziej od pozostałych, nawet jeśli inni panowie wydawali mi się ciekawsi, atrakcyjniejsi lub po prostu – więcej się u nich działo. Również sama Hiyori wydawała mi się tu dojrzalsza i bardziej aktywna, bo musiano ją zrównoważyć z pasywnym i pogrążonym w ciągłej depresji love interest. Co sprawiło, że wreszcie nie robiła za cheerleaderkę czy kulę u nogi, ale trafiła się nam MC w swoim najlepszym wydaniu.
Podejrzewam jednak, że ten wątek może nie spotkać się z szerokim i ciepłym przyjęciem, bo jednak aparycja Arkadian i ta dziwaczna łapa trochę odstraszają. Mimowolnie przypominają mi się scenki z Ibą z „Hakuoki”, a kto przechodził, ten wie, do czego nawiązuje. Może dlatego, w zakończeniu, twórcy zdecydowali się go tego kontrowersyjnego elementu pozbawić. Nie rozumiem jednak wtedy, dlaczego Chigasaki, pracując dla agencji rządowej, nie sprawił sobie protezy? Wiemy, że w tym świecie przyszłości to żaden problem. Czy chodziło o symbolikę? Chciał dzięki temu zawsze pamiętać? Nie wiem… Ale to jedyna rzecz, której tak złośliwiej się tutaj przyczepię.