Uwaga! Charade Maniacs to gra, która polega na szukaniu antagonistów ukrytych w grupie love interest. Jeśli nie chcecie psuć sobie zabawy z przechodzenia gry – proszę nie czytajcie dalej tego tekstu.
Ścieżka Futamiego to jedna z tych, po których człowiek zadaje sobie pytanie… WTF, co tu się właśnie wydarzyło? I gdzieś tak od jej połowy, gapiłam się na ekran, zastygnięta w częściowym faceplamie… Może nie dlatego, że nie podobała mi się sama intryga. Nope, ta była nawet spoko i prawdziwe intencje Futamiego okazały się dla mnie zaskakujące. To z czym miałam największy problem to ten toksyczny, wypaczony i dziwaczny romans, który łamał jakiekolwiek zasady logiki i który sprawiał, że bardzo zrażałam się do MC…
Ale po kolei! Sena Hiyori jest uczennicą, jakich w Japonii są tysiące. Jest miła, opiekuńcza i łagodna. Kocha swoje młodsze rodzeństwo i ciężko pracującą matkę, dlatego przeżywa prawdziwy koszmar, gdy pewnego dnia, podczas powrotu ze szkoły, zostaje nagle przeteleportowana do dziwnego, alternatywnego świata. Hiyori dowiaduje się wtedy, że wraz z dziewiątką innych uczestników będzie musiała brać udział w odgrywaniu różnych dram ku uciesze tajemniczych Arkadian. Jeśli jej popisy aktorskie spotkają się z ciepłym przyjęciem – to zyska punkty, które będzie mogła wymienić na nagrody. W tym na powrót do domu. Jeśli jednak straci wszystkie – to czeka ją Dead End, tylko śmierć. Nie może więc podchodzić do tego zadania byle jak albo odmawiać uczestnictwa w dramach. A jakby tego było mało, wśród wspomnianej 9 ukrywa się dwóch zdrajców. Producent – stojący za całą intrygą, oraz Sponsor – jego wierny pomagier, który mógł wędrować swobodnie pomiędzy dwoma światami.
Z każdym upływającym dniem Hiyori coraz bardziej adaptuje się do tych nowych warunków życia. Choć nie wszystko jej się podoba, np. scenki, które są romantyczne albo drastyczne, to jednak uważa, że wspólnymi siłami jej towarzysze są w stanie zapracować na swoje uwolnienie. Jest więc w tym podejściu trochę idealistyczno-naiwna, ale ogólnie, w ścieżce Futamiego, Hiyori wydawało się brakować z jednej klepki…
Tak czy inaczej, ekipa dzieli się wkrótce na trzy zespoły, bo trzeba jednak ogarniać jakoś ich warunki bytowe. Gotującą, sprzątającą i pozyskującą informacje. Hiyori decyduje się zatem na dołączenie do tej drugiej… choć szczerze mówiąc, samo jej istnienie nie miało większego sensu. Zamieszkujące Arkadię droidy były w stanie wszystko same wyczyścić w sekundę, ale nasi bohaterowie upierali się, że wolą zadbać o polerowanie podłogi sami… Poważnie, ja zamiast tego doradziłabym im jednak szukać jakichś informacji… Ale to irracjonalne zachowanie nie było w przypadku wszystkich nieuzasadnione. Z czasem Hiyori dowiaduje się bowiem, że nikt z jej ekipy sprzątającej nie ma tak naprawdę potrzeby powrotu do fizycznego świata. Gyoubu było w Arkadii wygodnie – nie musiał się martwić o organizowanie sobie życia, Tomose – uważał, że to jego szansa na zbliżenie się do swojej dziecięcej miłości, czyli naszej MC, a Futami… no właśnie?
Gościu początkowo działał mi na nerwy, bo był w swoim postępowaniu dość creepny. Przed chłopakami zgrywał figurę miłego, opiekuńczego, starszego brata. Kiedy tylko jednak zostawał z Hiyori sam na sam, to zaraz zaczynało się napastowanie. Jeśli nie fizyczne, to chociaż słowne. Mnie zaś odstraszało to, że dorosły facet w jego wieku czerpie jakąś sadystyczną przyjemność z oglądania zażenowanej nastolatki… Wiecie, ja zawsze psioczę na te archetypy „osanów” i innych „tatuśków”, bo uważam je za niesmaczne. Niby robił to tylko dla żartów albo aby ją uspokoić i odwrócić jej uwagę od strasznych rzeczy, ale jakieś to było wszystko takie… szemrane… Jak na przykład, gdy przycisnął ją nagle do swojej piersi, by posłuchała, jak powoli bije jego serce i sama przestała się przez to bać… Z jednej strony miał więc niby dobre intencje, ale przecież dało się to załatwić inaczej. Albo gdy twierdził, że obłapia ją tylko po to, by przyzwyczaiła się do takich sytuacji w dramach. Jakby robił jej przysługę tym rodzajem „szkolenia”. Brrr! I zmysł mnie w istocie nie zawodził, bo potem robi się jeszcze bardziej pokrętnie.
Futami zawsze wydaje się pojawiać, gdy ekipa rozmawia o czymś ważnym. Niby przypadkiem i często uspokaja potem Hiyori, mówiąc, by zaufała mu „jak starszemu bratu”, ale da się zauważyć, że obserwuje dziewczynę czujnie, zupełnie jakby coś od niej chciał. Sytuacja w domu zaognia się zresztą szybko, bo wraz z kolejnymi, napiętymi scenkami w dramach, ma się wrażenie, że coś niedobrego dzieje się z innym mieszkańcem – Akase. Chłopak znika wieczorami, bada jakieś podejrzane miejsca, ciągle jest podenerwowany i zerka na swoje bangle (opaskę, która była systemem do komunikowania i nadzorowania zdrowia jednocześnie), jakby nieustannie otrzymywał wiadomości. Aż pewnego dnia, bez wyraźnego powodu, Akase po prostu znika. Mizuki prosi wtedy Hiyori, by mogła mu go poszukać, a kiedy się to im udaje, okazuje się, że chłopak znalazł jakieś metalowe drzwi, które próbował rozwalić. Jest przy tym podenerwowany, nie chce współpracować i ogólnie zachowuje się dziwacznie… Ciągle wrzeszczy i mówi, że ma tego dość, aż interweniuje sam Dyrektor „Other World Steam” i nakłada na niego karę, pozbywając go wszystkich punktów.
Akase znajduje się więc w trudnej sytuacji i ekipa wspólnie uznaje, że muszą mu odtąd pomagać, bo jak zejdzie poniżej zera, to czeka go Dead End. Tymczasem, gdy nadchodzi moment zagrania w kolejnej dramie, Futami robi coś nieoczekiwanego. Prowokuje swoją improwizacją chłopaczka w taki sposób, że ten nie jest w stanie zagrać sceny… To faktycznie sprawia, że zostaje „skasowany”, ku przerażeniu obserwujących, zwłaszcza że Futami absolutnie nic sobie potem z tego nie robi. Przyjmuje swój ostracyzm z grupy ze spokojem, trochę się z tego nawet cieszy, bo niepokój reszty go bawi, ale dla MC pozostaje uprzejmy.
Może dlatego dziewczyna próbuje z nim potem jeszcze porozmawiać, aby poznać jego motywacje, ale nie udaje się jej niczego sensownego dowiedzieć. Zamiast tego Futami opowiada jej o swoim hobby, pracy w srebrze i robi nawet dla niej pierścionek. Jest szczęśliwy, że w sumie, jako jedyna, Hiyori się od niego nie odwróciła, bo myślał, że ją również stracił. Dziewczyna nie potrafi jednak tak po prostu uznać go za winnego.
Jakiś czas później bohaterka bierze zresztą udział w kolejnych, równie dziwnych dramach. Najpierw musi zagrać ze wściekłym Mizukim, który wykorzystuje romantyczną scenkę na planie, by odreagować nieco na Hiyori zamordowanie Akase. Jest bowiem niezadowolony, że pomimo tego, iż wszyscy wiedzą, kto jest winny śmierci nastolatka, to Hiyori cały czas traktuje Futamiego normalnie. To dlatego całuje dziewczynę po szyi i gładzi po ręce, co jest dla niej bardzo stresujące.
Potem, dla odmiany, Hiyori musi odegrać scenkę z Futamim. Facet wciela się tam we właściciela kwiaciarni, który idzie z bukietem do swojej ukochanej. Postać Hiyori ma mu jednak wtedy przeszkodzić, aby wyznać mu miłość, a kiedy zostaje odtrącona, to dźgnąć Futamiego nożem. Możemy więc odgadnąć, że dziewczyna ma straszne opory, aby to zrobić, bo nie chce nikogo skrzywdzić. Nawet jeśli obrażenia otrzymane na planie, leczą się błyskawicznie, gdy tylko drama się skończy… ale ku jej zdziwieniu Futami jej w tym pomaga. Ba! Wpycha nawet nóż głębiej w swoje ciało i śmieje się szaleńczo. Zupełnie jakby to wszystko sprawiało mu przyjemność.
Zdesperowana dziewczyna próbuje go wówczas zrozumieć i godzi się na wspólną randkę na mieście, a ta przyjazna atmosfera sprawia, że się przed nią nieco otwiera. Opowiada jej o swoich powodach, dlaczego woli zostać w Arkadii. Przede wszystkim uważa, że życie w fikcyjnym świecie jest sprawiedliwe. Nie ma sztucznego podziału na grupy, każdy może spełniać swoje życzenia, a dostarczanie rozrywki Arkadianom do dobra zabawa. Drażnił go również Akase, którego uważał za hipokrytę. Chłopak niby kreował się na lidera i bohatera, a tak naprawdę planował ucieczkę z małą grupą ludzi, nie patrząc na pozostałych. Wreszcie, przyznaje, że w prawdziwym świecie nikt na niego nie czeka. Niby ma brata, ale ich relacje się dawno urwały. Na rodzinie mu nie zależy, a przyjaciół nie posiada, bo w szkole od zawsze był odtrącony i wyśmiewany.
Hiyori uświadamia sobie wówczas, że tak naprawdę Futami jest… Sponsorem. Inaczej dlaczego uważałby Arkadię za tak cudowne miejsce? Kiedy jednak go o to pyta, ten twierdzi, że zamiast tego jest Producentem, że odpowiada za ich uwięzienie, oraz że to on od początku sobie z nimi wszystkimi pogrywał… Nie bardzo wiadomo, po co wówczas to robi, ale prawda wychodzi na jaw jakiś czas później, gdy Mizuki wzywa wszystkich do salonu. Okazuje się, że w czasie pamiętnej, namiętnej scenki, do której zmusił Hiyori, podłożył jej w opasce podsłuch. To dlatego miał nagrany fragment, jak Futami przyznaje się do bycia Producentem. Od tej pory ich plan naprawiania sytuacji jest bardzo prosty. Zamierzali ciężko pracować podczas dram, aby za każde 3000 punktów odkupić od Dyrektora fragment Akase i tym samym przywrócić go do życia. Gdy już to osiągną, zamierzali zastosować specjalną regułę, która mówiła, że jeśli tożsamość Producenta zostanie poprawnie wytypowana, to wszyscy uwięzieni będą mogli wrócić bezpiecznie do domu. Wreszcie poddają też Futamiego specjalnej kwarantannie i zawsze ktoś stoi na straży jego nowego więzienia.
Tylko że chyba mało serca wkładają w to stróżowanie, bo Hiyori udaje się go odwiedzać bez większych problemów. Twierdzi, że dalej go kocha, że będzie nosić pierścionek, który dla niej zrobił, i że chociaż nigdy nie uda mu się jej przeciągnąć na swoją stronę, to ona zamierzała walczyć o to, by wyciągnąć po z fanatyzmu. By przestał uważać Producenta za swojego boga, który da mu wszystko oraz by nie okłamywał pozostałych, bo jeśli go fałszywie oskarżą, to wszystkich czeka śmierć. Futami jednak niewiele sobie z tego robi. Uważa, że takie rozwiązanie będzie dobrą rozrywką. Nawet jeśli również przypłaci to życiem. Na dodatek chętnie idzie z MC w ślinę i ogólnie spędzają sobie takie niby randki… co mnie przyprawiało gęsią skórkę i zastanawiałam się, co Hiyori miała nie tak z łepetyną? Za co niby dziewczyna go tak pokochała? Za to, że ją na początku napastował, a potem nie powiedział ani razu prawdy? Że ciągle kłamał? Że zabił Akase? Że chciał zlikwidować ją, siebie, Tomose – czyli jej przyjaciela z dzieciństwa, i resztę domowników? …dla rozrywki Arkadian? Przecież jakby się tak zastanowić, to te jego wszystkie „dobre” i „uprzejme” uczynki ograniczały się do tego, że z dwa razy ją uspokoił, raz przyniósł jej lemoniadę, a raz posprzątał z nią łaziankę. Czy tyle wystarczy, aby wybaczyć komuś każdą zbrodnię? XD
Okazuje się jednak, że w tym obłędzie Hiyori miała jakiś plan. Wykorzystuje zasadę, o jakiej powiedział jej Haiji i prosi Dyrektora show o spotkanie z wszystkimi. Pokazuje wtedy zebranym nagranie, które zrobiła, wykorzystując tę samą sztuczkę z podsłuchem co Mizuki, na którym Futami wyznaje jej, że nie jest Producentem i chce po prostu wszystkich wykończyć… Mnie zaś bardzo by ucieszyło, gdyby się okazało, że ona tylko udawała zauroczenie, aby to z niego wyciągnąć, ale niestety nie. Miłość Hiyori do tego świra jest szczera, dlatego proponuje pojedynek 1 na 1. Futami i Hiyori mają wziąć udział w debacie na temat Arkadii, a ten, kto zwycięży, przejmie punkty od swojego przeciwnika. Aby jeszcze bardziej podkręcić atmosferę, Futami oferuje całą swoją pulę. W końcu jak ma być zabawa, to lepiej zagrać vabank.
Co zaś się tyczy samej debaty, to polega ona na tym, że każdy z nich kolejno wypowiada argumenty za lub przeciw temu, dlaczego Arkadia jest super miejscem oraz czy to, co robi Producent, jest słuszne i czy faktycznie jest taki sprawiedliwy. Punkty podczas dyskusji są przyznawane na bieżąco przez Arkadian i ten, kto osiągnie jako pierwszy 100, zostanie uznany za zwycięzcę… Mnie jednak nie powaliły oratorskie zdolności żadnej ze stron. Futami dalej wygłasza po prostu te swoje fanatyczne brednie i bełkotał o lojalności względem Producenta, Hiyori zaś powtarzała, jak to go kocha, jak nigdy z niego nie zrezygnuje i jak będzie o niego walczyć latami, aż wreszcie się obudzi…
…tylko w zasadzie o kogo ona chciała walczyć? O tą iluzję, którą dla niej stworzył? MC niby twierdziła, że gdy okazywał jej uprzejmość, to był prawdziwym sobą, a że jak Akase wróci do życia, porozmawiają, to z pewnością wszystko Futamiemu wybaczy, jeśli ten okaże skruchę. Co było tak irracjonalne, że ona dla mnie była już na tym etapie nie mniej szalona od niego. Bo niby jak by to miało funkcjonować, gdyby nawet przekonała Futamiego do zaprzestania bycia Sponsorem? Jak miał odpowiedzieć za te wszystkie zbrodnie, których z pewnością dopuścił się też wcześniej? Akase pewnie nie był jego jedyną ofiarą. Przecież sam dobrowolnie nie oddałby się w ręce władz i nie zaczął działać przeciwko twórcom Other World Stream. Nie był więc to fajny wątek skruszonego antagonisty, jaki zaserwowano nam np. w Collar x Malice. Nope, tutaj to Hiyori zależało, by jej love boy stał się kimś, kogo ona sobie wyobraziła…
Ciężko się więc na to patrzyło, a jeszcze ciężej z nią sympatyzowało. Zwłaszcza że gdyby chociaż backstory Futamiego dawało nam możliwość lepszego empatyzowania z jego niechęcią do świata fizycznego… ale poważnie? Został odtrącony w szkole? I dlatego prawie trzydziestoletni facet uznał, że woli mieszkać w fikcji i skazywać na śmierć masę ludzi? Ja rozumiem, że traumy doznane z rąk innych uczniów mogłyby kogoś doprowadzić do rozpaczy (znamy takie przypadki), ale żadna taka historia się nie pojawia. Nic nie słyszymy na temat tego, by był prześladowany, torturowany, by go poniżano… Jedynie tyle, że nie był przez rówieśników akceptowany. Guess what, Futami? Pewnie nie uwierzysz, ale nie ma człowieka, którego lubiliby wszyscy. Z wiekiem sami również odkrywamy, że nie każdy zasługuje na nasz czas i sympatię.
Niemniej Hiyori jakimś cudem udaje się wygrać debatę, bo Arkadianie przyznają, że w sumie to śmierć ich nie bawi… A to prowadzi nas do zakończenia, które trudno nazwać happy endingiem. W sensie cała ekipa dalej ciężko pracuję nad tym, aby uwolnić się z Arkadii i zbierają punkty. Tymczasem Hiyori i Futami spędzają ze sobą sweet time… dalej będąc po przeciwnych stronach frontu. Niby sobie dyskutują na temat tego, czy dziewczynie kiedykolwiek uda się uwolnić mężczyznę spod wpływu Producenta, wymieniają pocałunki, ale ewidentnie im się nie spieszy. Zupełnie jakby dla nowego chłopaka nasza bohaterka zapomniała o czekającej na niej rodzinie, dawnym życiu… i zdrowym rozsądku. Na miejscu pozostałych uczestników, to by mnie chyba szlag tam trafił i bym ich obu zamknęła w jakiejś kwarantannie, byle nie oglądać, jak się do siebie umizgują. Potworność…
Podsumowanie będzie zatem bardzo krótkie: ta ścieżka może straumatyzować. Wyobrażam sobie, że za to jaka jest absurdalna, może stać się dla niektórych guilty pleasure, bo Futami ma przyjemny projekt postaci, fajnego seiyuu i nadrabiał charyzmą, ale ja się każdą kończyną podpisuje pod słowami zniesmaczonego Ebany, że oni oboje byli siebie warci i absolutnie szurnięci. Trudno mi więc mówić tutaj o jakimś wiarygodnym i fajnym romansie, bo miałam wrażenie, że przeniosłam się z Alicją do Krainy Czarów, więc robiło się tylko „zdziwniej i zdziwniej”. Na dodatek, nawet pomimo wykazanej zaradności, Hiyori była dla mnie tutaj wyjątkowo antypatyczna. Trochę jak ofiara jakiegoś przemocowego związku, gdzie została już poddana praniu mózgu i twierdziła, że jej kat nie jest taki zły, bo czasami przyniesie kwiaty… Że ma też „miłą stronę”, nawet jeśli przez większość czasu planuje, jak tu zabić ludzi, z którymi mieszka pod jednym dachem. Ba! Na tym etapie nawet podejrzewała, że w jakimś stopniu, to Futami odpowiadał za jej uprowadzenie, bo przecież kręcił się po szkole, nim straciła przytomność i pojawiła się w Arkadii.
Muszę też wyjątkowo pożalić się na aspekt techniczny, ale moim zdaniem Futamemi trafiły się najgorsze CG. Na dwóch z nich perspektywa to jakiś koszmar, zupełnie jakby facetowi coś odkształciło części ciała, a na jednym z obrazków widać tylko ręce bohaterów… No super, ale zważywszy, że na love interest przypadało po 10 CG, to jednak to trochę strata miejsca, co nie? Bardzo dziwna decyzja projektowa i nie wiem, skąd to nieoczekiwane niedbalstwo.
A czy bawiłam się dobrze przy tej ścieżce? Cóż, na pewno była zaskakująca… Długo nie podejrzewałam Futamiego o bycie Sponsorem. Myślałam raczej, że to inny rodzaj creepa, który próbował po prostu poderwać nastolatkę. W obu wypadkach nie zdobyłby jednak mojej sympatii. Co nie znaczy jednak, że szybko zapomnę jego opowieść. Szkoda tylko, że dla mnie ocierała się o kandydata do nowej listy pato-novel. Czemu? Bo na zakończenie dorzucę jeszcze argument, o którym dowiadujemy się po ukończeniu całej gry, więc ostrzegam przed spoilerami. Okazuje się, że Sponsorem, który pierwotnie pomógł Futamiemi i wciągnął go w ten cały chory biznes z Arkadią była matka Hiyori… Poważnie więc zastanawiałam się, czy on w jej córce nie widział po prostu jakiegoś odbicia swojej mentorki. Wiecie, nie wiemy jak MC była podobna do rodzicielki, ale jeśli tak, to dla mnie to tylko jeszcze potworniejsze.