Uwaga: dużo spoilerów!
Po ukończeniu wszystkich wątków mamy okazje poznać wreszcie true ending, czy też prawdziwe zakończenie, jak kto woli, które z jednej strony było spoko, bo skupiało się bardziej na Hibari, a z drugiej wiązało się dla mnie z pewnym rozczarowaniem. Nie będzie też dla nikogo niespodzianką, jeśli zaznaczę, że ta ścieżka z wiadomych względów jest znacznie krótsza. Dlaczego? Bo składa się tylko z jednej tablicy, kiedy dla przykładu, opowieści Shiona, Nayuty, Taigi i Ichiyi miały 3 odrębne tablice – podzielone niejako na rozdziały/problemy. Na dodatek wiele z informacji tutaj przedstawionych, to takie podsumowania, szybkie przypominanie motywów z głównych wątków, więc nie będę się nad nimi rozpisywać, bo znajdziecie streszczenia w pozostałych recenzjach. No to do rzeczy!
Hibari zostaje wezwana przed oblicze dziadka, by podjąć decyzje na temat zamążpójścia. Przypomnijmy, że jeśli się na nikogo nie zdecyduje, to będzie musiała hajtnąć się z przedstawicielem bogatej, wpływowej rodziny (czyli z Mr. Pragmatic = Kazu, bliźniaczym bratem Ichiyi). Dziewczyna wciąż nie chce jednak podejmować takiej decyzji i wychodzi…
W tym czasie to Kasuga przejmuje inicjatywę i rozmawia z seniorem rodu, ale zostaje upomniany, że kiedyś jego kontrola nad dziewczyną się skończy. Dostajemy więc niejako pierwsze ostrzeżenie, że coś w tej relacji wierny lokaj = idealna pani, jest nie tak, a ja bardziej skłaniałam swoje podejrzenia w stronę archetypu yandere. Zwłaszcza potem, gdy Arimura i Tsumugi wyznają Hibari, że Kasuga kiedyś im groził, że to on wyznacza, jak blisko „przyjaciółki” mogą być jego pani, no i że ogólnie jest trochę creepny… Zresztą, nawet w wątku Taigi mogliśmy z jego ust usłyszeć jakieś dziwne zapewnienia, że to wszystko „już niedługo się skończy”, ale nie było wówczas jasne, o co w tym wszystkim chodzi.
Prawdę poznajemy, dopiero kiedy bohaterka wraca do rezydencji, aby znowu skonfrontować się z dziadkiem. To Taiga przekonuje ją, że źle odbiera swojego krewnego, bo mają podobny, uparty charakter, ale oboje pod tą oficjalną maską, są troskliwymi i ciepłymi ludźmi. Że dziadek od zawsze kochał Hibari, dbał o nią i tylko nieumiejętnie komunikował swoje intencje. W każdym razie na dziewczynę zostaje wówczas zrzucona prawdziwa bomba informacji. Okazuje się… że jej rodzice żyją. Co więcej, żyli sobie w Anglii, gdzie urodził im się synek Tsubame, jeszcze przed Hibari. Mały był geniuszem, ale wiązało się to z pewnymi, przykrymi cechami jego charakteru. Gardził innymi ludźmi, w tym swoimi rodzicami, którzy w pewnym momencie zaczęli się go nawet obawiać.
Sytuacja eskalowała, gdy na świat przyszła mała Hibari i Tsubame… dosłownie stracił dla niej głowę. Kochał swoją siostrzyczkę jako jedyną istotę na świecie, dbał o nią, chciał ją uczyć, doglądać, aż uznał, że rodzice mu tylko to utrudniają i są niekompetentni, aby zająć się tą idealną – w jego mniemaniu – istotką. To wtedy zdecydował się na ucieczkę i porwanie, w wyniku czego Hibari została ranna w głowę i straciła wspomnienia, a Tsubame zniknął, prawdopodobnie zawstydzony i przerażony.
Minęło jednak trochę czasu, Hibari trafiła pod opiekę dziadka, a Tsubame powrócił do Tokyo… aby zaoferować, że odrzuci swoją funkcję następcy Tojo i zamiast tego zostanie oddanym lokajem swojej siostrzyczki. Tak w zasadzie narodził się Kasuga… ale dziewczyna nie potrafi w to uwierzyć i przytłoczona emocjami wybiega z pokoju. Jak to nie jest sierotą?! Jak to ma brata?! Dlaczego wszyscy ją okłamywali?! Ale z drugiej strony, blizna na jej głowie, którego pochodzenia nie znała, mogła być pamiątką po tamtym nieudanym porwaniu… Na dodatek faktycznie cierpiała na zaniki wspomnień.
Nie mając, gdzie się podziać, dziewczyna wraca do domu, ale nie ma sił na spotkanie swojego lokaja, więc go unika… a przynajmniej do rana, gdy ten dosłownie wbija do jej pokoju siłą. Jak sam argumentuje, Hibari nie może się przed nim „zamknąć”, bo ma klucze do wszystkich drzwi w domu, a potem pyta, o czym rozmawiała z dziadkiem. Co dodatkowo przeraża Hibari, bo według oficjalnej wersji była na randce z Taigą, a nie w rezydencji. Wychodzi więc na to, że była jakoś… szpiegowana? Dziewczyna więc konfrontuje go z tym, co usłyszała, ale Kasuga natychmiast zaprzecza. Mówi, że to kolejna intryga pana Tojo, aby ich poróżnić. Że przecież to Taiga szpieguje dla seniora i że tylko jemu jedynemu – swojemu oddanemu lokajowi – powinna ufać. Stosuje też chyba wszystkie klasyczne formy manipulacji, włącznie ze wzbudzaniem poczucia winy, a na koniec wyjaśnia swój master plan.
Okazuje się, że Kasuga od początku jedynie udawał, że zgadza się na tę całą akcję z zamążpójściem. W rzeczywistości zamierzał ją ponownie zabrać do jakiegoś bezpiecznego miejsca, aby uwolnić przed tym okrutnym losem. (To nie tak, że gdzieś tam, w przyszłości, nie brał pod uwagę, że siostra będzie miała partnera. Miał to jednak być ktoś wyselekcjonowany przez niego, pozbawiony autorytetu, własnej woli i służący bardziej jako… ogier rozpłodowy. Wiecie, by rodzina Tojo miała następców, Hibari jakieś dzieci i kochanka – jeśli taka była jej wola, a Tsubame mógł kontrolować wszystko i wszystkich. Chociaż ja się zastanawiam, czy on w swoim obłąkaniu, faktycznie byłby w stanie ją komuś oddać? Na tej zasadzie to pewnie Nayuta jawił mu się jako partner idealny… ze ścieżki chłopaka wiemy, że był silny jak cholera, mało bystry i posłuszny każdemu rozkazowi Tsubame. Potem może udałoby mu się urobić Ichiyę, który z miłości do Hibari, pozwoliłby się zepchnąć na drugi plan – widzieliśmy to przecież w jednym z endingów, gdzie mieli ten chory układ z Kazu… ale Taiga lub Shion? Szczerze wątpię…).
Tak czy inaczej, Kasuga wyciąga rękę, prosi by Hibari mu zaufała… ale wtedy wpadają pozostali chłopcy, których Taiga zdołał już poinformować, co się święci i którzy podsłuchiwali pod drzwiami. Mając tak nieoczekiwane wsparcie, bohaterka odzyskuje rezon. Prosi Kasugę, by udowodnił, że nie jest jej bratem… Ale ten nie jest w stanie tego zrobić. Zerka jadowicie na zebranych i ucieka. Potwierdzając tym samym, że wszystko, co opowiedział jej do tej pory dziadek, było okrutną, ale prawdą.
Jeśli chodzi o sprawę małżeństwa – to między kawalerami dochodzi do zawieszenia broni. Chcą przede wszystkim skupić się na ochronie Hibari, a aby opóźnić wymuszenie na dziewczynie deklaracji, dodają do gry o jej rękę Kazu, który przecież od początku był zainteresowany dziedziczką Tojo. Da się jednak zauważyć, że bohaterka ma teraz, lekko mówiąc, wylane na tej problem. Martwi się o swojego brata. Wysyła mu też potajemnie SMS, prosząc o spotkanie, bo choć była na niego zła… to jednak opiekował się nią całe życie. Próbuje więc go lepiej zrozumieć, no i nie chce go stracić.
Tyle że ten nie docenia gestu i znowu próbuje ją porwać. I to sprzed szkoły. Na oczach Taigi i Nayuty. (Ktoś tu chyba właśnie oblał test ochroniarza…). Kiedy utykają w korku drogowym z powodu awarii świateł, Kasuga siłą wyciąga dziewczynę z auta i zamierza z nią uciekać pieszo (znaczy się gdzie… aż na lotnisko, by lecieć do Anglii?), ale wtedy ta upada i przypomina sobie wszystko, co stało się w przeszłości. Jak wtedy również się potknęła i została uderzona przez samochód, w wyniku czego pojawiła się u niej amnezja. Mimowolnie woła też „nie zostawiaj mnie, Tsubame-niisama!”, potwierdzając tym samym ostatecznie, że odzyskała utracony fragment swoich wspomnień, a Nayuta wykorzystuje chwile, aby unieruchomić porywacza.
No to jakie jest zakończenie tej pięknej historii? Ano takie, że wracamy do starego układu, bo mężczyzna odmawia bycia Tsubame częściej niż 2 razy w miesiącu na wspólnych „randkach” z siostrą. Woli swoją rolę lokaja Kasugi, bo jego największym marzeniem jest dalej wspierać Hibari, jako piękną, potężną dziedziczkę Tojo… stojąc w cieniu jej tronu. Wracamy też niejako do początku gry, bo po tych wydarzeniach ekipa się zżyła i teraz wszyscy, na serio – w sensie Shion, Taiga, Nayuta i Ichiya, chcą zawalczyć o uczucia Hibari.
Więc teraz chyba powinnam powiedzieć, skąd wzięło się rozczarowanie, o którym wspomniałam we wstępie? Ale domyślam się, że większość z Was już wie. Jako że lubię wygadanych, bystrych bohaterów, to miałam nadzieję, że Kasuga jest po prostu ukrytą opcją romansową, a zamiast tego dostałam jakiegoś creepa z obsesją na punkcie siostry. Nawet te ich „randki” były dość… hm… hm… dziwne. W sensie, super mieć silną więź z rodzeństwem, sama taką mam i nie wyobrażam sobie nikogo innego w roli najlepszego przyjaciela, ale twórcy jednak trochę sobie z graczy kpili, pokazując, że ta granica relacji bohaterów jest bardzo niejednoznaczna. Taki zmarnowany potencjał na ścieżkę. No i ile tych braciszków, mamy już w grach otome? Kiedy wreszcie pojawi się jakaś siostra? Czy Otomate robi jakiś konkurs na najgorsze rodzeństwo? Chizuru, Ichika, Cardia… i teraz Hibari. Heh…