W celu odblokowania tego zakończenia należy zdobyć happy ending w ścieżce Maddy, Augusta, Liama i Juliana. Uwaga: poniższy tekst zawiera spoilery!
STRESZCZENIE:
Alternatywna wersja rzeczywistości. Przenosimy się do początku fabuły, gdy Erika dopiero jedzie na miejsce wypadku. Wszystko toczy się tym samym, doskonale nam znanym torem, czyli Jones jest jedynym ocalałym z transportu, a August bierze go na zakładnika… Z pewną, drobną różnicą. Erika pamięta wydarzenia z Bataille. Nachodzą ją dziwne wizje i sny. Stąd posiada np. wspomnienia o osobach, których jeszcze nie poznała. Czyli jeszcze dziwaczniej i bardziej enigmatycznie niż do tej pory.
Nie bez powodu jednak ten nowy ending reklamowano powrotnem pewnego specyficznego, ale ważne bohatera. Gdy pojawiają się wieże, Erika powstrzymuje Jonesa przed śmiercią. Stąd, aby potwierdzić, że są one w istocie niebezpieczne, August wymusza na okolicznym mieszkańcu, by do nich podszedł, grożąc staruszkowi shutgunem… a wtedy ten umiera. Czyli de facto stało się z nim to, co kiedyś z Jonasem. Zupełnie jakby ktoś inny zajął jego miejsce.
Potem fabuła przenosi nas o kilka miesięcy dalej. Jones i Erika utknęli w Bataille. Ten pierwszy został szeryfem, a MC jego zastępczynią oraz… kochanką. Cóż, dlaczego go w sumie wybrała, dowiemy się nieco później. Nie liczcie jednak na to, że trafił nam się 5, rozbudowany love interest. Wręcz przeciwnie. Raczej nowy antagonista.
Początkowo Jones planował zresztą zabić Augusta – czyli jednego z kandydatów na naszego husubendo w grze podstawowej. Po prostu wywlókł go z celi i chciał zakatować na śmierć (złamał mu nogę, 3 żebra i doprowadził do zapadnięcia płuca), ale kobieta go powstrzymała. Czuła, że coś jest nie tak. Na dodatek, seryjny morderca czy nie, to nie zasługiwał na taką śmierć. W czym tak jak i ona, August wydawał się „mieć nadnaturalne przeczucia”, np. jego zdaniem to, co widzieli na początku, a co spowodowało rozbicie się samochodu, to nie niedźwiedź, ale jakaś bliżej nieopisana bestia. W każdym razie Erika odwiedza później systematycznie Augusta, który został nauczycielem w bibliotece i który ciągle zdaje się coś do niej czuć, bo wypytuje, czy zerwała już z Jonasem przy każdej okazji. (Nota bene, drugi policjant jest w tej wersji wydarzeń kreowany na strasznego palanta). Niemniej, chociaż Erika wygaduje mu się ze swoich wizji, to nie ma między nimi na tyle zaufania, by prowadziło to do czegoś więcej – co w sumie dość rozczarowuje Augusta.
Jak można przewidzieć – potem pojawia się pani Murdoch, która ponownie poszukuje córki. Erika wie już jednak, gdzie powinna się udać. Do chaty, bo to przecież tam były dowody zbrodni, nim wyczyściła je Maddy. Jones nic z tego nie rozumie, ale postanawia współpracować. I tym razem zdążyli przed wampirami, aby odkryć ciała. Co było w sumie ciekawym zwrotem akcji, bo przypominam, że ostatnio musieliśmy dotrzeć aż na koniec ścieżki Juliana, aby poznać prawdę. W każdym razie Jones jest wstrząśnięty i staje się podejrzliwy. Gadka o wizjach MC w ogóle do niego nie przemawia. Ale w takim razie, skąd Erika wiedziała, gdzie szukać zaginionych? I czy w świecie, w którym spod ziemi wystarają mordercze wieżę, naprawdę tak trudno byłoby uwierzyć w jeszcze jeden cud? Mnie to trochę dziwiło, ale mówimy o uzależnionym, załamanym psychicznie gościu, który ledwo nad sobą panował.
Niedługo potem Erika spotyka Juliana… i czeka ją kolejny szok. Przypomina sobie, że w jej snach widziała go, jak wgryza się w ramie jakiejś kobiety. Czuje więc do niego strach i obrzydzenie, ale też… coś niemal na pograniczu uwielbienia. Na dodatek przeszkadza on jej w dostaniu się do domu, gdzie MC ma nadzieję spotkać Maddy. Nic dziwnego, w końcu z niej pił i ją zahipnotyzował. Stąd nie chciał, by Erika go na tym nakryła i to dlatego próbował użyć wampirzej mocy sugestii także na MC, ale ta – jak w grze głównej – oparła się jego urokom. Erika dobyła zatem broni i wyznała, że zna sekret Juliana. Ku jego absolutnemu szokowi. A skoro ten chciał ją zaraz potem zaatakować, to MC szybko nawiązała do dręczących go wątpliwości, o których opowiedział jej w czasie ich romansu. Że czasami wydaje mu się, że jest człowiekiem i tylko śni o byciu wampirem. I ma tak od czasu pojawienia się wież. Po tej rozmowie przerażony Julian ucieka, a Erika zdobywa zaufanie Maddy, opowiadając jej o Carrie i uzależnieniu od narkotyków.
Zmęczona i zdezorientowana tym wszystkim Erika idzie poradzić się Augusta, a ten – chociaż część o wampirach wydaje mu się początkowo śmieszna – przypomina o teorii równoległych rzeczywistości. W skrócie: MC mogła mieć inną kochankę lub przeżyć rzeczy, które jeszcze się nie wydarzyły. Dalszą rozmowę przerywa burak-Jones, który jest zły, że Erika zajmuje się czymś innym niż sprawa zamordowanych nastolatków. Aby wyładować swoją złość, postanawia oskarżyć Augusta, który jest wprost sparaliżowany na jego widok. Nic dziwnego po tamtym pobiciu. Erice udaje się przekonać chłopaka, że nie mogą kogoś zabić bez dowodów, ale wolno im go tymczasowo zamknąć, co – co prawda – nie zadawala Jonesa, ale przynajmniej chwilowo ustępuje. A przynajmniej po tym jak splunął Heartbreakerowi w twarz. Jakiś czas później, gdy pijany Jones wraca do domu, Erika ma tego dość i grozi chłopakowi, że jeśli ten jeszcze kiedykolwiek spróbuje komuś zrobić krzywdę bez dowodów… to sam spotka się z konsekwencjami. (Nagle wszyscy pozostali love interest wydają mi się lepszą alternatywą od tego typa! XD Wampiry, mordercy… I don’t mind!).
Mając już spisane wszystkie sny i udając się na spotkanie ich małej grupy spiskowców, Erika spotyka Liama. Z ich rozmowy nie wynika nic nowego, choć kobieta znowu ma wizje i – z pewnym zawstydzeniem – zaczyna się zastanawiać, ilu jeszcze swoich ex kochanków sobie przypomni. Głowa do góry, lala, tylko czterech! Po przekazaniu Augustowi zapisów swoich snów, włącznie z tymi dość… intymnymi… na posterunku pojawiają się Jones i Liam. Ten drugi, jak zawsze, próbując przypodobać się wszystkim, odpowiada wymuszonym uśmiechem na żarciki szeryfa.
Zmęczona udawaniem Erika postanawia wprost udać się do siedziby Bataille, by w towarzystwie Juliana pogadać o wizjach i ukrywaniu swojej wampirzastości. Kończy się na pocałunkach, które przypominają jej o jeszcze jednym, ważnym bohaterze. Papciu Gustavie, wciąż trzymanym w lochach. Niestety Julian uniemożliwia jej porozmawianie z krewnym, aż do momentu, gdy przybywa Charlotte i Liam. Spanikowana wampirzyca chce się wtedy jak najszybciej pozbyć kobiety, która z niewyjaśnionego powodu zna ich wszystkie sekrety. Niepokoi się zwłaszcza o wzmiance o telefonie i sposobie na opuszczenie Bataille, ale Erice udaje się przekonać pozostałą dwójkę do współpracy.
Plan polega na tym, iż Liam użyje swoich nietypowych mocy, by przekonać Jonesa, iż nastolatkowie zostali zabici przez potwory. Te same, które mieszkańcy widzą niekiedy pomiędzy wieżami. Co powinno oczyścić z zarzutów Augusta. Aby to zrobić, bohaterowie spotykają się nocą, a Erika daje Liamowi swoją krew do wypicia. (I mordują biedną krowę… bo, oczywiście, żywienie się ludźmi było złe, ale poświęcenie zwierząt – ot tak – jest spoko… ehhh…). W każdym razie przerażony Jones strzela do Liama w formie mgły, a gdy już jest „po wszystkim”, ma dość i idzie do domu się upić i przespać.
Następnego dnia Erice faktycznie udaje się przekonać szeryfa, że czas wypuścić Augusta. Ten z wdzięczności, zaraz po przekroczeniu progu posterunku, obejmuje ją i całuje. Mówi również, że potrzebuje trochę czasu, ale może się przekonać do poliamorii. Przynajmniej jeśli chodzi o Maddy. Z wampirami może być trudniej, więc nie obiecuje. Chociaż wtedy Erika wytyka mu, że w jej wizjach przespał się kiedyś z Charlotte. Co zabawniejsze, August dość szybko przystępuje do spełnienia swojej obietnicy, bo jak tylko spotyka Maddy, ją także zaczyna obejmować.
Gdy już wszyscy bohaterowie pojawiają się na miejscu zbiórki, Maddy, Liam i August są w pełni gotowi, aby opuścić Bataille, ale Julian woli pozostać w mieście. Aby jednak otworzyć innym przejście i tak muszą udać się do wieży wszyscy razem. Na miejscu okazuje się jednak, że numer do otwarcia teleportu nie działa, bo „został już raz użyty”. Ha ha! Jak jakieś kody zdrapki. August próbuje pocieszyć płaczącą Maddy, że siła miłości doda im sił… Bogowie… on się naprawdę napalił na tę wizję trójkąta… ale ta go odtrąca i nie przyjmuje pomocnej dłoni. Kiedy opuszczają wieżę, na szczęście, może jeszcze raz przetestować swoje techniki ocierania kobiecych łez, bo tym razem Erika załamuje się na myśl o powrocie do Jonasa.
Niestety sam zainteresowany pojawia się dokładnie w momencie, gdy nasze love birds się obściskują. I ma już przygotowaną, naładowaną broń. Zostaje jednak powstrzymany przez parkę, a MC uświadamia sobie, że nie może wiecznie żyć prześladowana przez swoje wyrzuty sumienia. Potem spotykają się z Maddy i upijają, aby odreagować stres, a August znowu próbuje załapać je obie za dłonie. Maddy wyraźnie zaznacza, by sobie nie wyobrażał za dużo, bo nawet jeśli Erika kochała ich wszystkich… to ona nie jest na to gotowa, ale wyrozumiały filozof, mówi, że to dla niego ok, póki pozwolą mu od czasu do czasu popatrzeć… i pomagać. Zaczynasz się robić creepny, August. I to nawet bardziej, niż gdy zjadłeś wampirze serce. XD Erice to jednak chyba nie przeszkadzało tak jak mnie, bo zaraz potem zainicjowała zabawę z nimi oboma.
Po spotkaniu z wampirami Erika decyduje się wrócić do kopalni i nacisnąć guzik, o którego istnieniu dowiedzieliśmy się ze ścieżki Juliana. A to przenosi nas znowu na sam początek gry! Tym razem MC ma jednak wszystkie wspomnienia. Gdy słyszy o rozbitym transporcie z więźniem, może podjąć PERMANENTNY wybór. Czy wróci do Bataille, bo jest tam ktoś, kogo kocha, czy zawróci i uwolni się od tego miasta raz na zawsze? W pierwszym wypadku Erika się uśmiecha i obiecuje Julianowi, Maddy, Augustowi i Liamowi, że niedługo zobaczą się ponownie. W drugim Erika przeprasza wszystkich… i nagle widzi cień potwora. Słyszymy odgłos rozbitego samochodu i pojawia się lista płac.
PODSUMOWANIE:
Ten ending nie spełnił moich oczekiwań. Liczyłam na to, że wyjaśni mi wreszcie wszystkie tajemnicę Bataille, a tymczasem znowu przypomniał mi nieprzyjemnie o miasteczku „Twin Peaks” i tamtym pokręconym zakończeni serialu. Czyli ma być dziwnie, ma być mistycznie, symbolicznie, ale cholera w sumie wie, o co w tym wszystkim chodzi i skąd się wzięło. Zgaduję, że przynajmniej z tym Charlotte nie kłamała, że świat faktycznie nawiedziły potwory. To by przynajmniej wyjaśniało wypadek Eriki w jednym z zakończeń. Ale skąd się nagle wzięła ta pętla czasowa? I zachowywane wspomnienia? Nie wiem, czy twórcy planują jakąś kontynuacje, ale cholernie przydałaby się jakaś solucja. Tymczasem na steamowych dyskusjach znalazłam sugestię, że ten cały, pokręcony ending nawiązuje do poprzednich gier studia. Wychodzi zatem, że bez ich ukończenia, tak naprawdę niczego się konkretnego nie dowiemy. A szkoda.
Co się tyczy dodatkowych scenek z bohaterami, to Liam po raz kolejny dostał najkrótszy kawałek patyka i ledwo, co w ogóle miał jakieś interakcje z bohaterką poza ponowieniem sceny z piciem krwi. Julian – paradoksalnie – wybrał jednak siostrę, więc pewnie Erika nigdy nie uwolniłaby się od tej toksycznej relacji z Charlotte, a Maddy i August okazali się zaskakująco otwarci na nowe podejścia do związku… Dla tego drugiego to pewnie jak urzeczywistnienie jakiś fantazji. Nic zatem dziwnego, że aż tak się palił do realizacji.
W każdym razie wychodzi na to, że albo pozostaje mi czekać, albo sięgać po starsze gry. Czy jednak starczy mi samo zaparcia? Nie wiem. Polubiłam „Crimson Spires”, ale pytanie, czy na tyle, by przechodzić już nieco zakurzone i pewnie mniej dopracowane produkcje. A jakie są Wasze teorie na temat tego, co stało się w zakończeniu? Ja, tylko zgaduję, że przez bycie na granicy pojawienia się wież, Erika faktycznie utknęła w jakieś pętli czasowej… Może nawet guzik powodował jakiś reset rzeczywistości. Ale jeśli ktoś zrozumiał z tego więcej, to dzielcie się śmiało w komentarzach!