Trzecia ścieżka, którą postanowiłam ukończyć w „Backstage Pass”, należała do zielonowłosego nastolatka o (prawdopodobnie) włosko-japońskich korzeniach – Benito Kouyamy. Ten czarujący, bystry, ale też uparty i ambitny chłopaczek zapragnął zostać zawodowym magikiem po tym, jak zobaczył kiedyś iluzjonistę w programie telewizyjnym. Od tej pory, przy pierwszej nadarzającej się okazji, postanowił przenieść się do Steel City, a tam – przy pomocy odpowiednich koneksji i odłożonych oszczędności – zrobić karierę.
Nasza bohaterka – Sian Goodin – poznaje Benito na terenie swojego kampusu, gdzie chłopak nie powinien przebywać, ale postrzega studentów, jako idealną widownię i, wykonując dla nich sztuczki, ćwiczy przy okazji swoje umiejętności. Początkowo dziewczyna w ogóle nie chciała zainteresować się zbiorowiskiem, bo nie lubiła tłumów, ale wtedy Benito ją wypatrzył, zaprosił do wzięcia udziału w jednym tricku, a potem spodobała mu się na tyle, że zaoferował jej współpracę. W ocenie Benito, Sian miała dostatecznie „prosty” wygląd, by nadawać się na asystentkę. Kogoś, kto mógłby mu pomagać przy trudniejszych trickach i odwracać uwagę widowni, a choć powiedzenie komuś wprost, że „ma twarz, która zlewa się z tłumem” trudno uznać za komplement, to jednak MC zrozumiała, że nie próbował jej celowo obrazić.
Zresztą, to nie tak, że miała wyjście, bo Sian zmaga się na początku gry z dodatkowym problemem, więc gdy pada propozycja szybkiego zarobku, to czuła, że los się do niej nagle uśmiechnął. Przypomnijmy bowiem, że ojciec bohaterki miał wypadek, trafił do szpitala, a w Ameryce – przez prywatyzacje całej służby zdrowia – koszty leczenia czy ubezpieczeń są horrendalne. Nic zatem dziwnego, że dla rodziny Goodinów każdy dolar zaczął mieć znaczenie i być na wagę złota. Zwłaszcza że nasza MC jest raczej spokojną i odpowiedzialną osobą, która nie wyda kieszonkowego na zachcianki.
Kolejne spotkania z Benito odbywają się zatem raczej na stopie zawodowej. Sian pomaga mu przy występach – czy to jako asystentka, czy przygotowując dla niego makijaż, a potem dzielą się zyskami z eventów takich, jak np. zapewnianie rozrywki hotelowym gościom. Co sprawia, że ta ścieżka poważnie cierpi na braki romansowe, bo przy każdej, możliwej interakcji, bohaterowie rozmawiali tylko o planowaniu kariery i wyzwaniach, które jeszcze przed nimi czekają. W pewnym momencie miałam przez to nawet nieprzyjemne wrażenie, że Benito w ogóle zaczął znajomość ze starszą od siebie Sian, bo była dla niego tylko kolejnym, przydatnym kontaktem w branży. Niby tam dobrze się im rozmawiało i ogólnie chyba lubili spędzać ze sobą czas, ale ich wspólna praca to jakieś 90% całej ścieżki. Bodaj jeden Adam, w pewnym momencie, zażartował sobie z MC i powiedział, że nie znał jej z tej strony i nie wiedział, że interesują ją młodsi. Czyli że niby zauważył, iż jego przyjaciółka wreszcie wykazuje zainteresowanie płcią przeciwną, ale wierzcie mi, że to nie jest jedna ze słodkich i pełnych serduszek opowieści.
Nawet na powtarzającej się we wszystkich ścieżkach scenie z imprezy halloweenowej nasi bohaterowie spotykają się w ramach zlecenia. Sian maluje aktorów pracujących w Domu Strachów i przy okazji pomaga przy kostiumach, a Benito dorabia, wcielając się w jednego z zombie, ale ich wspólny dialog szybko przerywa właściciel przybytku, który przecież nie płaci im za flirtowanie. Podobnie było przy scenie z urodzinami MC, podczas której bohaterowie zjedli po prostu jakieś tam żarcie z budy (jak na lunchu w firmie), czy w trakcie walentynek, gdzie Sian odwiedziła Benito podczas jego zmiany w salonie z grami, a ten w podziękowaniu wręczył jej… darmowe żetony. I nie chcę, byście przez to zrozumieli, że krytykuję wartość tych prezentów, bo nie o to chodzi, ale raczej o fakt, że od nich bił silny przyjacielski vibe i miałam przez to wrażenie, że ta ścieżka została przerobiona na romans w ostatnim momencie i w pierwotnym założeniu miała być platoniczna.
No to teraz pewnie będziecie ciekawi: a na czym w sumie opiera się główny, fabularny problem? Ano na relacjach Benito z jego rodzicami. A że są one skomplikowane, dowiemy się po części przypadkowo, za plecami naszego love boya, bo po nagraniu wspólnie filmiku i wrzuceniu go na social media z Sian skontaktuje się nie kto inny jak prezes Kouyama. Okazuje się, że staruszkowie Benito są jakimiś właścicielami bogatych korporacji i latają z miasta do miasta. Ponieważ ich syn zawsze czuł się bardzo samotny i zagubiony, przerzucany od jednej prywatnej szkoły do drugiej, gdzie często był prześladowany, to pewnego dnia postanowił uciec. Przez jakiś czas okłamywał rodziców, że niby przebywa na specjalnym stypendium, ale tak naprawdę przeniósł się cichaczem do Steel City, aby zostać magikiem…
I tutaj, moi kochani, fabuła robi się w zasadzie cholernie naiwna, bo nie wiem jakim cudem 15-latek podpisał umowę najmu, aby mieć własne mieszkanie? Też podrabiał dokumenty? I landlorda to nie zdziwiło? No to przejdźmy dalej, co ze zleceniami, jakie wykonywał? Jasne, dzieciaki mogą pracować na pewnych stanowiskach, ale w wielu wypadkach – ponownie, potrzebna jest zgoda opiekuna. Wreszcie, gdyby cokolwiek mu się stało (o czym zasadniczo za chwilę) – jego rodzice ponosiliby odpowiedzialność karną. Włącznie z ryzykiem utraty praw do dziecka i więzieniem… I to nie tak, że nie uważam, iż młoda osoba nie może być zaradna i odpowiedzialna (czasami wręcz dorastamy szybciej, niż byśmy tego chcieli, przez różne, przykre doświadczenia), ale nie zmienia to faktu, że pewnych rzeczy się nie przeskoczy i prędzej czy później ktoś miałby z powodu jego ucieczki ogromne kłopoty.
Tymczasem nasz Benito żyje sobie sam, jakimś cudem okłamał cały system, a jego rodzice wydzwaniają tylko do Sian (którą znaleźli na liście płac w jakimś filmiku z social mediów) i to ją wypytują o samopoczucie i potrzeby syna. A ta nie widzi w tym nic niewłaściwego, że dała się wciągnąć w tak chore położenie…
Potem sytuacja robi się jeszcze bardziej pogmatwana. Po jednym z występów w hotelu Sian i Benito martwią się o nachlanego gościa. Idą więc za nim na zewnątrz, przed budynek, aby się upewnić czy nic mu nie jest, a facet odwdzięcza się im, odpychając chłopaka… prosto pod koła nadjeżdżającego samochodu. I chociaż mogło się to skończyć dla wszystkich znacznie bardziej dramatycznie, to szczęśliwie, Benito łamie „tylko” rękę. (Btw. czy w grze cokolwiek padło na temat kierowcy, który uciekł i nie udzielił pomocy? Mam wrażenie, że ten wątek został całkowicie zignorowany… Tak samo jak to, że chłopak nie skontaktował się z rodzicami nawet po przyjęciu do szpitala i personelu to absolutnie nie obchodziło. Pozwolili, by wypisał się i wyszedł razem z Sian, która była przecież dla niego obcą. Wreszcie kto poniósł koszta jego hospitalizacji, wezwania karetki, założenia gipsu itd. skoro nawet nie przebywał w swoim kraju? I czy Sian lub Benito rozmawiali z policją? Przecież doszło do wypadku, przed hotelem – co z pewnością zostało uwiecznione przez kamery i było od groma świadków XD). No, ale takie śmiesznostki można mnożyć…
Wszystko to ma nas zaprowadzić do punktu kulminacyjnego fabuły, w którym Sian i Benito mają sprzeczkę w mieszkaniu chłopaka. MC zależy bowiem bardzo, aby zadzwonił on wreszcie do swoich rodziców i opowiedział im o wszystkim, ale ten odmawia. Padają nawet takie słowa, że przecież „oni bardzo cię kochają!”, ale nie wiem, skąd ona wzięła to przekonanie po kilku, bardzo zdawkowych rozmowach? Nic zatem dziwnego, że początkowo chłopak wyrzuca ją z mieszkania i każe jej iść precz, ale potem, podczas drugich odwiedzin, zmienia zdanie, przeprasza za swoje zachowanie i wreszcie wyznaje jej miłość, pisząc na swoim gipsie, że Sian jest jego „królową serc”. Do tej pory nie był w stanie uwierzyć, że może być dla kogoś ważnym i warto prosić o pomoc, ale kobieta zmieniła jego opinię.
W szczęśliwym zakończeniu: leczenie przebiega pomyślnie, parka jest razem w Japonii i odwiedzają nawet świątynie, którą Benito pamiętał z czasów dziecięcych i gdzie po raz pierwszy zostawił życzenie, że „chce zostać magikiem”. Możemy się więc domyślić, że wszystko jest na doskonałej drodze do pojednania z rodziną.
W drugim zakończeniu, ze ścieżki przyjaźni: Benito i Sian dalej współpracują ze sobą. Chłopak osiąga wreszcie sukces i udaje mu się nawet mieć swój własny program telewizyjny, a kobieta zostaje specjalistką od make-upu – zwłaszcza w kręgu magików i iluzjonistów, którzy często potrzebowali bardziej scenicznego i dramatycznego looku. Oboje zatem spełnili swoje zawodowe marzenia.
Podsumowanie: sama ścieżka w sobie, nie byłaby taka zła, gdyby ją jednak dopracowano. Jak wspomniałam wcześniej, strasznie długo się nasłuchamy na temat planowania kariery, nim padnie chociaż jedno wyznanie miłosne. Na dodatek, pomimo brzydzenia się życiem rodziców, Benito szedł dokładnie w ich ślady. Był absolutnie zafiksowany na byciu sławnym i doskonale wiedział, że w świecie show-biznesu, koneksje są nawet ważniejsze od talentu – więc dobrowolnie zanurzał się w bardzo brzydkim i patologicznym środowisku, by wziąć udział w innym odpowiedniku wyścigu szczurów. Wreszcie, trochę nie rozumiem decyzji twórców z tym daniem mu piętnastu lat. Bo miało być kontrowersyjnie? Bo chcieli zszokować niektórych graczy? Przy tym, jak została napisana ta postać, spokojnie mógł mieć już dowód osobisty, bo pod wieloma względami był dojrzalszy od Adama, i niczego by to w jego charakterze nie zmieniło. Jasne, jego ucieczka z domu nie była przejawem geniuszu, ale – hej – kto nie popełnia błędów młodości? No i jeszcze zastanawiam się, jakie konsekwencje mogłyby spaść na Sian za obnoszenie się ze swoim romansem z nieletnim…? Wcale się zatem nie zdziwię, jeśli właśnie z tego powodu, ta ścieżka nie będzie lubiana przez ogół graczy.