Fandiski dzielą się zawsze na kilka rodzajów. Takie, które pokazują wydarzenia po zakończeniu fabuły głównej, dodają nowe postaci lub wątki, które miały dziać się rzekomo w tym samym czasie, co wcześniej opowiedziana historia lub wprowadzają alternatywne wersje wydarzeń. Osobiście najmniej lubię te ostatnie z nich, bo jak już ukończę dane tytuł, to średnio mnie obchodzi „co by było gdyby?”. Muszę jednak uczciwie przyznać, że „Summer Festival”, czyli historia opowiedziana w fandisku do „Scarlet Fate 2” szczerze mnie ubawiła, więc chociaż przedstawiała rozwiązania fabularne iście z kosmosu, to została zaprezentowana z wykopem.
Oto wraz z MC – Shiki i ekipą love interest wracamy do Kifu po pokonaniu demona (w bliżej nieokreślony sposób), aby zacząć przygotowania do letniego festiwalu. Bohaterowie będą bardzo zapracowani, bo należy ustroić świątynie do ceremonii, odprawić rytuały, wyrecytować modlitwy, a i jeszcze Shiki musi opanować specjalny taniec – kagurę – ku czci bogini Amaterasu. Innymi słowy: roboty mają aż po łokcie, a to przecież niejedyne ich zmartwienie.
Ponieważ Shiki chce spędzić uroczystość w możliwie jak najbardziej pokojowej atmosferze, to chłopaki zapraszają do Kifu całą masę mniej lub bardziej kontrowersyjnych postaci. A my dowiadujemy się z czasem, podczas ich nocnego spotkania, że przyświeca im dodatkowy cel. Każdy z zaproszonych planuje uwieść Shiki, aby ugrać tym samym coś dla siebie. I tym sposobem, dla przykładu, nieśmiertelny Aterui chce zdobyć MC, aby Gentouka już zawsze mu towarzyszył, bo nigdy przecież nie opuści ukochanej kobiety. Lord Yoshikage nie może doczekać się wnuków, uważa więc, że już najwyższy czas wspomóc w tych staraniach swojego syna. A zawsze spokojny i skupiony na zemście Kazanami, jest w tym alternatywnym wydaniu kompletnym wariatem i postanawia, że Shiki musi urodzić przynajmniej 100-300 dzieci, aby razem z bratem mogli odbudować klan. I rozpisał im w tym celu nawet plan działania.
Oczywiście, Shiki nie bardzo ogarnia, co się dzieje i dlaczego nagle w Kifu pojawiły się te wszystkie dziwaki (np. Doman z lordem Sadashige nawet się odmładzają dzięki zaklęciu iluzji, a Aterui gada coś o tym, że są sobie przeznaczeni), ale na szczęście panowie z grupy love interest szybko zauważają, co się święci i postanawiają interweniować. A dokładniej to zawierają pakt, że jeden z nich zawsze będzie towarzyszył Shiki, kiedy w tym czasie inni skupią się na odpędzaniu natrętów. Naturalnie, to od wyborów gracza zależy, czy podczas festiwalu będziemy bawić się z Gentouką, Kuuso, Kodo no Mae, Furutsugu czy Akifusą, a każda taka romantyczna scenka poprowadzi nas do epilogu z oświadczynami. W końcu, nawet w alternatywnej rzeczywistości, panowie ani myślą zrezygnować z MC. A już z pewnością nie kosztem bogini Kamimusuhi czy antagonistów. Btw. paradoksalnie, by NPC nie skoczyli sobie do gardeł, nad spokojem imprezy czuwa sam… Demon. Bo jakoś niby odzyskał wspomnienia, przyjął zaproszenie od Kodo no Mae i pilnuje, by wszyscy się przyjaźnili, bo inaczej zniszczy świat. Eee… okej? Nic dziwnego, że woleli go nie drażnić.
Nie będę opisywała całej fabuły, bo to z pewnością popsułoby Wam konkretne gagi. Powiem więc tylko ogólnikowo, że będziemy mieli okazje zobaczyć wszystkich bohaterów w yukatach, grających w piłkę, jakby od tego zależało życie i śmierć, Shiki w ciele dziecka, Domana przeżywającego swoją łysinę, czy pijanego Tomonoriego… Naprawdę, wiele się podczas tego krótkiego święta działo, a ja parskałam raz za razem, nie mogąc się nadziwić pomysłowości scenarzystów i absurdowi tej fabuły! (Okraszonej przy okazji wyjątkowo ładnymi CG!).
Dlatego – paradoksalnie – miejscami bawiłam się nawet lepiej, niż gdy poznawałam konkretne epilogi! Choć i tak polecam zostawić sobie „Summer Festival” na sam koniec, już po poznaniu wydarzeń z kontynuacji, by uniknąć jakichkolwiek spoilerów. Czy jednak uważam ten scenariusz za niezbędny? W żadnym razie, chociaż stanowił miły ukłon w stronę fanów. Fajnie było, po tak ogromnej dawce dramatyzmu, po prostu pokpić z bohaterów, tych wszystkich traum i tragedii. Zobaczyć ich z zupełnie innej strony: zazdrosnych, zdziecinniałych, upartych… No i moja ulubiona Shiki, jest tam ciągle spokojna i uśmiechnięta. Zdecydowanie poczułam dzięki postaciom klimat lata. I nie przeszkadzały mi już tak bardzo nawet upały za oknem!