Wizard to postać, która z założenia powinna zadawać potężne obrażenia obszarowe. W „Dot Kareshi” facet ma jednak całą listę powodów, aby być na naszą MC najzwyczajniej obrażonym. Przede wszystkim dlatego, że wyłączyła efekty wizualne dla jego wyrąbistych zaklęć, bo za długo się wczytywały. Odebrała mu więc te kilka chwil chwały, a jakby tego było mało – jak w przypadku wszystkich panów – pomijała jego questy klasowe, więc nigdy nie poznała go jako postaci i nie zobaczyła powiązanych z nim eventów. To dlatego Wizard stał się z czasem osobą tak zgorzkniałą i zimną, nawet jeśli jego umysł dalej był żądny wiedzy. Czuł się po prostu przytłoczony przez resztę drużyny i nie pomagało to, że przez ogromny kapelusz nawet nie dało się zobaczyć jego twarzy. XD
Jeśli z dostępnych misji – po tym jak MC zostaje już wciągnięta do gry – wybierzemy jego quest, to przyzna, że się tego absolutnie nie spodziewał, bo do tej pory bohaterka nie poświęcała mu żadnej uwagi. (Chociaż Hero trochę protestuje, bo uważa się za głównego protagonistę Ultimate Quest i nie rozumie, czemu ma tracić czas antenowy kosztem jakiegoś drugoplanowego randoma). Zresztą ta decyzja sprawia, że pozostali również tracą motywację. Nie chce im się szukać jakiegoś zakurzonego grimuaru, który równie dobrze można by znaleźć w bibliotece. No i czują się rozczarowani, że przegrali w wyścigu o serce MC z kimś takim… Auć. Poważnie, chłopaki nie miały dla dumy Wizarda żadnej litości!
W końcu jednak przyjmują zadanie od gospodarza i ruszają w drogę. Hero zmusza się więc do zapytania, na czym dokładnie polega ich misja, a Wizard wyjaśnia, że niedaleko znajduje się posiadłość i wygląda na to, że legendarny grymuar jest zamknięty w środku. Nikt z tych mózgów nie sprawdził najpierw, czy w ogóle będą w stanie go odpieczętować i czy nie zmarnują czasu, ale oh well! Klimat typowej przygody rodem z klasyki RPG. „Będziemy się martwić potem!”. Tym bardziej Wizarda dziwi, gdy podczas tej krótkiej wymiany zdań MC informuje, że chciałaby go jednak lepiej poznać. Zwłaszcza że wydaje się obeznany z badaniem innych światów, a facet zakłopotany i czerwony przyznaje, że był to od dłuższego czasu jego główny przedmiot zainteresowań. …Ciekawe dlaczego?
W każdym razie na miejscu posiadłość okazuje się pełna zombie. Co za niespodzianka! Wizard chce zaoszczędzić MP, więc prosi Hero i Thiefa o zajęcie się przeciwnikami. MC zauważa jednak, że jest już bardzo zmęczony i prosi, by się oszczędzał. Ta nagła troska zachwyca go na tyle, że zaczyna się śmiać, bo bohaterka w końcu się o niego martwi. Wyjaśnia jednak, że ma przynajmniej dwa powody, aby szukać grymuaru. Po pierwsze: przyda mu się do własnych badań, a po drugie: wspólne wypełnienie misji pozwoli mu się wreszcie zbliżyć do MC. (Mniejsza już o to, że tak rzadki przedmiot, zawierający magię, która może wpłynąć na inny świat, był po prostu niebezpieczny i nie powinien zostać zignorowany).
Ponieważ pozostali są zajęci eksterminacją zombie, Wizard prosi dziewczynę o pomoc w przywróceniu MP – nim którykolwiek z towarzyszy wróci, by im przeszkodzić. Oczywiście, najprostszą metodą do regeneracji Mental Power/Magic Points/Mana Points (jak zwał, tak zwał), jest relaks i przyjemność. Wystarczy więc, że MC da mu się pocałować, a już będzie gotowy do walki… ale ta odmawia, a potem przeszkadza im Hero.
Niestety, podczas spotkania z finalnym bossem okazuje się, że jest on odporny na ataki fizyczne. To sprawia, że tak naprawdę tylko Wizard może zadawać mu bezpośrednie obrażenia lub Hero (pod warunkiem, że jego miecz zostanie zaklęty). Taki styl walki szybko wyczerpuje naszego maga, bo jakby nie było, musi mierzyć się z nieumarłym bogiem. A wtedy z pomocą przychodzi mu pewien skill, który MC kiedyś dla niego nabyła. Jeśli umrze, to powróci do walki z MP i HP na fulla, więc tak naprawdę cała nadzieja leżała w tym, by Priestowi nie zabrakło energii na zaklęcie wskrzeszenia. Na szczęście tak radykalne środki okazują się niepotrzebne. Wizard pokonuje bossa, MC klęczy u jego boku, gdy z wysiłku osuwa się na ziemie, a grimuar wreszcie trafia do ekwipunku drużyny.
Podjarany mag chce od razu przetestować zaklęcie, które pozwala na przyzwanie Reapera z innego wymiaru i przejęcie nad nim kontroli. Tyleże gdy jego pet się wreszcie pojawia, to nie towarzyszą temu żadne efekty. Ot po prostu jest, malutki i słodki, co sprawia, że Wizard wpada w szał, bo kompletnie zapomniał o ustawieniach gry i o tym, że dalej nie będzie mógł w oczach teamu zabłysnąć.
Każda ścieżka w „Dot Kareshi” może zakończyć się na jeden z dwóch sposobów.
W „Best Endingu”: Wizard podąża za MC do jej świata, bo po prostu nie może pogodzić się z tym, że dziewczyna tak szybko go opuści. Tam, już oficjalnie, zostają parą, a facet podejmuje się iście detektywistycznej pracy. To znaczy: używa swojej magii, by wykrywać różne zdrady miłosne. Jest również szczęśliwy, że w końcu pozostał u boku MC i jego studia nad innymi wymiarami nie poszły na marne. (Kiedyś nie miał nadziei, że bohaterka odwzajemni i zrozumie jego uczucia, bo godził się z faktem, że pochodzą z innych miejsc – teraz jednak nic podobnego nie stoi im już na drodze). Dalej jednak zaskakuje go, dlaczego przyciąga tyle uwagi obcych i MC wyjaśnia mu, że to dlatego, iż jest przystojny. W grze, jako jeden z licznych Wizardów, niczym się nie wyróżniał, ale w świecie prawdziwych ludzi, to już z niego niezła partia.
W „Good Endingu”: Wizard siłą zmusza MC, by z nim została i uniemożliwia jej powrót do domu. A skoro tak, to nie zostało jej nic innego, jak expienie pod jego okiem, zostanie poszukiwaczką przygód i wspólne wypełnianie zadań, by kiedyś zrównali się levelem i mogli razem tworzyć drużynę. (Poza tym Wizard obiecuje, że kiedyś nauczy się otwierać drzwi pomiędzy wymiarami i zabierze bohaterkę, tam gdzie będzie chciała. Musi tylko jeszcze trochę poczekać).
I co by tu rzec? Z pierwszego składu „Dot Kareshi” to była chyba najlepsza ścieżka. Wizard był nawet zabawny, gdy stawał się markotny. Rozwaliło mnie również to, z jakiego powodu miał pretensje do MC, chociaż doskonale pamiętam, jak sama, zwłaszcza w starych grach, również wyłączałam efekty, bo moje ówczesne kompy średnio sobie z tym radziły. A może to po prostu przez słabość do tej klasy? Trudno powiedzieć. W każdym razie jakbyście zastanawiali się, czy testować „Dot Kareshi” i interesował Was wyłącznie jeden route, to polecam właśnie ten.