Kouhei Natsume jest przyjacielem z dzieciństwa bohaterki gry „Kitty Love”, który, tak jak ona, przeniósł się do życia z małego miasteczka do stolicy. Wiadomo, że zrobił to ze względu na troskę o Honokę, ale jego prawdziwe motywacje nie są do końca jasne. W zasadzie sam Kouhei nie jest pewny, co tak naprawdę czuje do dwudziestoparoletniej „siostrzyczki”, ale uważa, że jest za nią odpowiedzialny i odwiedza w kwiaciarni, ilekroć sam udaje się do pracy i starcza mu czasu. Kouhei jest przy okazji bardzo samotny, zmęczony swoimi własnymi, chaotycznymi uczuciami oraz relacją, która zdaje się donikąd nie zmierzać. Aby jednak poznać jego prawdziwe przemyślenia, nie wystarczy szczera rozmowa z MC. Nope, tak jak w przypadku wszystkich innych love interest w tej grze otome, panowie noszą maski i nie ujawniają się ze swoimi uczuciami. A wtedy z pomocą przychodzi kocia klątwa.
Czyli co? Ano właśnie! Główna bohaterka „Kitty Love”, czyli Shinoda Honoka zostaje pewnego dnia w parku przeklęta przez różnookiego kocura. Od tej pory, jedynie nocą, MC zmienia się w białą, śliczną kicie, na którą jednakże czyha wiele niebezpieczeństw. Ludzie bywają dla zwierząt okrutni, Honoka nie potrafi porozumiewać się z innymi przedstawicielami swojego nowego gatunku, a co więcej, jest tym potwierdzeniem istnienia magii absolutnie przerażona. To dlatego postanawia poszukać pomocy u Kouheia… który okazuje się prawdziwym miłośnikiem kotów! Wie jak je kąpać, karmić, jak się z nimi bawić i przez to niejako przygarnia potrzebującą pomocy Honokę, gdy ta jest ścigana przez inne zwierzęta.
Oczywiście, nasz love interest nie wie, że w futrzastym ciele skrywa się jego przyjaciółka z dzieciństwa i właśnie w ten sposób, powoli, zaczyna się przed nią otwierać – a właściwie po prostu gadać do siebie, czemu Honoka, wykorzystując swój stan, przysłuchuje się bezkarnie. To właśnie tak, dzięki kolejnym, nocnym wizytom dowiaduje się, że uczucia Kouheia wykraczają poza proste wpisywanie się w rolę „starszego brata”. Że tak naprawdę mężczyzna oczekuje więcej, ale sam nie wie czego. Lubi spędzać z MC czas, ale nie chce psuć ich „równowagi”, a poza tym nie jest nawet pewien, czy nie spotkałby się z odtrąceniem.
Honoka odwiedza potem mężczyznę również jako człowiek np. by pomóc mu pozbyć się i przerobić na coś sensownego tonę warzyw, jakie Kouhei dostał w paczce od matki. I to właśnie w trakcie takich wizyt, spędzając po prostu razem czas na jakiś banalnych czynnościach, powoli także się przekonuje, że mężczyzna pełni w jej sercu ważniejszą rolę niż podejrzewała. Że zawsze był obok, gdy go potrzebowała. Że nawet teraz – po wyprowadzce – nie przestaje się o nią martwić, ale również niepokoi ją bardzo potencjalna zmiana.
Co więcej, kolejnym powodem dlaczego nie mogą być ze sobą szczerzy, jest pewne wydarzenie z przeszłości. Dzieciaki opiekowały się kiedyś bezdomną kotką i jej młodymi, ale rodzice nie pozwolili im przygarnąć zwierząt do domu. Pewnego dnia, ku swojemu przerażeniu, Honoka i Kouhei odkryli, że kotka została pochwycona i wywieziona do jakiegoś schroniska, co stało się dla dziewczynki ogromną traumą. To dlatego Kouhei obiecał, że w przyszłości się z nią ożeni, zbuduje dom i będą mieli razem mnóstwo kotów, ale tak naprawdę, by nie budzić przykrych wspomnień (które Honoka aż wyparła z pamięci) w ogóle na ten temat później nie rozmawiali i MC potrafiła nawet zemdleć w towarzystwie zwierząt.
Tak czy inaczej, jak widać, nic tak jak porządna klątwa nie pomaga uwolnić się od demonów z przeszłości. Ale to nie jedyny problem Kouheia. Męczy go również namolna matka, która coraz częściej domaga się wnuków, oraz zwyczajna zazdrość o szefa Honoki. Co zresztą prowadzi do bardzo zabawnej sceny, bo sfochowany mężczyzna upija się potem w apartamencie, żaląc kotu, że czegokolwiek by nie zrobił, zawsze jest przez MC taktowany niepoważnie i najwyraźniej dziewczyna układa sobie nowe życie. W międzyczasie samej Honoce, w ciele zwierzęcia, udaje się rozwiązać zagadkę porwania popularnego kota – Księżniczki z kociej kawiarni, bo z sukcesem wykorzystuje swój wyostrzony węch. Jak się jednak okazuje, chociaż nocne transformacje nie są już takim problemem, to jednak jej stan coraz bardziej się pogarsza. Dziewczyna pozostaje w kociej formie coraz dłużej i dłużej, nie tylko po zachodzie słońca, stąd grozi jej ryzyko, że jeśli nie pozbędzie się klątwy, to utknie już w ciele zwierzęcia na zawsze.
Tymczasem Kouhei robi jej nowy problem, bo postanawia się wyprowadzić. Nie chce już dłużej tkwić w takim zawieszeniu i uważa, że tak będzie dla nich najlepiej. W czym oba zakończenia w grze wyglądają bardzo podobnie. Honoka zmienia się w trakcie próby powstrzymania go przed odejściem w kota i musi uciekać, potem spotykają się ponownie i wszystko zostaje szczęśliwie rozwiązane. Na uwagę zasługuje jednak good ending, w którym Honoka jedzie aż do dawnego, rodzinnego domu Kouheia, aby z nim swoją klątwę przedyskutować, a ten czeka na nią zatroskany i zapewnia… że pokocha ją, nawet jeśli jest tak naprawdę yokai. XD Cóż, bakeneko są popularne w popkulturze i folklorze Japonii. Nie ma co winić chłopaka, że uwierzył w ich istnienie. W każdym razie pocałunek prawdziwej miłości zdejmuje z Honoki klątwę i tym sposobem nasza parka może być już bez przeszkód razem. (I zrealizować swoje plany z dzieciństwa).
A chociaż zazwyczaj nie przepadam za tsundere to tym razem maska, którą przybrał Kouhei, wcale mi nie przeszkadzała. To był bardzo uroczy, powolny i krótki romansik, ale z sympatycznymi bohaterami i sporą ilością zabawnych scenek. Co prawda trochę to przygnębiające, jak dobitnie ta gra pokazuje, że nigdy nie jesteśmy szczerzy nawet przed swoimi bliskimi i trzeba się aż zamienić w zwierzę, aby poznać czyjeś prawdziwe myśli, ale wciąż opowieść ani trochę mi się nie dłużyła i była idealnym fillerkiem na grudniowy wieczór.