Uwaga: w grze pojawia się motyw z napaścią na MC.
Suguri Takuma to pierwsza postać z ekipy „Kitty Love”, którego ścieżkę postanowiłam poznać. Zazwyczaj nie jestem fanem konwencji okruchów życia, ale od czasu do czasu, każdy z nas ma ochotę na takie cieplejsze, obyczajowe opowieści. Suguri jest szefem naszej MC – 21-letniej Shinoda Honoki – i razem pracują w kwiaciarni. Na początku daje się poznać jako bardzo sympatyczna, sumienna osoba, lubiana przez klientów i wyjątkowo spokojna. Jest wyrozumiały wobec bohaterki, a także utalentowany, więc widać, że cieszy się ogólnie dobrą reputacją.
Niemniej to tylko wierzchnia warstwa. Jak większość ludzi Suguri ukrywa swoje prawdziwe uczucia i myśli. Zwykle za uśmiechem. Stąd dopiero kocia klątwa, której ofiarą pada nasza bohaterka, pozwala jej poznać swojego szefa z innej strony. Przypomnijmy, że pod wpływem zaklęcia kocura o różnobarwnych oczach, nasza MC zmienia się nocą w białą, puszystą kicię. Aby przełamać ten czar – zgodnie z baśniową tradycją – potrzebny jest pocałunek prawdziwej miłości. Niestety, Honoka ani nikogo nie zna w okolicy, ani nie darzy uczuciami, postanawia więc wrócić do kwiaciarni, bo tam znajdzie przynajmniej jedną osobę, którą ufa.
Tyle że Suguri jest zachwycony jej kocią formą i szybko postanawia sobie to przypadkowe zwierzę przygarnąć. A przynajmniej opiekuje się nią co wieczór, przygotowuje koszyk na posłanie, kupuje puszki z jedzeniem itd., nawet nie podejrzewając, że urocza kotka jest tak naprawdę przeklętym człowiekiem. Z czasem zaś zaczyna ze zwierzęciem rozmawiać, bo jak się okazuje, jest on w rzeczywistości cholernie samotnym człowiekiem. Chociaż nigdy nie poznajemy szczegółów, dowiadujemy się, że jego dom był bardzo zimny i nikt tam na niego nie czekał, stąd teraz cieszy się, że może być chociaż powitany przez kota. (Btw. twórcy trochę poszli na łatwiznę, że MC dosłownie teleportowało do innego pomieszczenia o świcie, aby uniemożliwić Suguriemu przypadkowe poznanie prawdy, ale oh well…).
Z czasem opowiada kotce także o swojej babci. To od niej nauczył się miłości do kwiatów, gdy po raz pierwszy zobaczył wistarię i pomylił je z winogronami. Tyle że gdy kobieta odeszła, Suguriemu nie zostało już nic. Zmienił się w bardzo problematycznego dzieciaka, który ciągle szukał sposobności do walki, byle tylko jakoś odreagować złe emocje. W efekcie skrzywdził bardzo wiele osób i to do tego stopnia, że jego przyszłość była niepewna, aż spotkał na swojej drodze policjanta – ojca Fujimoto Shougo, który pomógł mu się ogarnąć.
W każdym razie to właśnie ta przeszłość sprawia, że Suguri nie chce się angażować emocjonalnie w związek, bo uważa, że nie byłby nikogo wart. A już zwłaszcza Honoki, którą zaprasza na randki, ale jest bardzo niepewny, czy postępuje właściwie i czy ogólnie dziewczyna jest nim zainteresowana. Do tego stopnia, że jest mu przykro, ilekroć MC ucieka nagle ze spotkań, bo boi się, że zaraz się przemieni lub spotyka ze swoim przyjacielem z dzieciństwa. (Surugi pyta np. wtedy, czy nim też zaopiekowałaby się w trakcie choroby). W każdym razie relacje parki rozwijają się bardzo powoli, ale wiarygodnie, okraszane ogromną frustracją Honoki. Jako kotka zna ona już prawdziwe uczucia Suguriego i boli ją to, że nigdy nie będzie miała okazji zrozumieć go tak samo dobrze, jako człowiek, bo mężczyzna zawsze będzie przed nią udawał radosnego.
Głównym problemem tego wątku są jednak dziejące się w tle ataki na młode dziewczyny. (Jak tak patrzeć po tych wszystkich filmach i grach, to bycie nastolatką w Japonii to cholernie niebezpieczna sprawa). Suguri chce więc odprowadzać Honokę do domu, ale ta ciągle odmawia. Jej klątwa zaczyna bowiem mieć coraz bardziej nieprzewidywalne działanie, a czas jaki musi spędzać w ciele kota, staje się coraz dłuższy, i dłuższy, aż MC dowiaduje się, że jeśli wkrótce czegoś nie zrobi, to zostanie już zwierzęciem na zawsze.
Dramatyzmu sytuacji dodaje scena, w której Honoka dosłownie zmienia się na oczach Suguriego… i zaraz potem przerażona ucieka. W normalnym zakończeniu: do swojego domu, gdzie mężczyzna odnajduje ją, pociesza i wyznaje uczucia, co pomaga im przełamać klątwę. W szczęśliwym zakończeniu: MC najpierw gubi się w jakiejś podejrzanej dzielnicy, gdzie próbuje ją uprowadzić i zaciągnąć do auta dwójka typów. Z pomocą Honocę przychodzi, naturalnie, nie kto inny jak Suguri, któremu wreszcie udało się ją dogonić i możemy go wtedy po raz pierwszy zobaczyć w bardziej zawadiackiej i groźnej wersji. Widać te lata prania się na podwórku nie poszły na marne, bo facet sam rozprawia się z dwoma przeciwnikami. Potem fabuła wygląda w przypadku obu rozwiązań dokładnie tak samo. Suguri oznajmia, że jest już gotowy dać sobie drugą szansę i pozwolić na szczęście, całuje MC, zaklęcie znika, a nasi bohaterowie żyją długo i w miłości… szczególnie do kotów.
Co tu dużo mówić? To była króciutka, ale sympatyczna ścieżka. Jedna z takich, która ma trochę poprawić humor, ale kończy się, nim na dobre zdążyła rozkręcić. O dziwo, pomimo tak małej ilości scen, polubiłam Suguriego, bo było mi go naprawdę żal. Wypłakujący się kotowi, młody mężczyzna, w ciemnej kwiaciarni, który nawet nie miał z kim pogadać, mimowolnie budził współczucie. A to wszystko z powodu jakichś błędów przeszłości, których szczerze żałował i rzeczy, na które nie miał wpływu, jak złe relacje z rodziną. Łatwo było więc z nim empatyzować. Podobnie jak z Honoką, która była bohaterką ciekawską, zabawną i — gdy trzeba – zadziorną, zupełnie jak kotka, w którą się zamieniała. W każdym razie to było kilka, sympatycznie napisanych rozdzialików, okraszonych naprawdę ładnymi CG, przy których spędziłam miło czas.