Deon to ostatni z miśków z baśniowej i nieco pokręconej gry „Locked Heart”. Wraz ze swoim rodem i służbą stał się ofiarą wrednej klątwy twórczyni zabawek, która wszystkich mieszkańców posiadłości D’Lockes przemieniła w ożywione przedmioty. Dlaczego? Ano, w ramach kary dla lorda i ojca Deona, który wyrzucił kobietę na próg i odmówił jej schronienia. Brzmi znajomo? Nic dziwnego, bo ten tytuł pełnymi garściami czerpie z disnejowskiej wersji „Pięknej i Bestii” oraz baśni o „Złotowłosej”.
Zamiast jednak uroczej, delikatnej Belli dostajemy twardo stąpającą po ziemi Aurę, dziewczynę z pobliskiej wsi, która marzy o pójściu w ślady matki i zastaniu znaną kucharką. Niestety, podczas podróży, MC gubi nagle drogę i to właśnie tak trafia na tajemniczy dwór, zamieszkany jedynie przez 5 zabawek: dwóch braci D’Lockes, ich lokaja, pokojówkę i ochmistrzyni. Przerażona tym faktem dziewczyna próbuje początkowo uciec, ale dowiaduje się, że posiadłość otacza magiczna bariera. Bohaterowie nie wiedzą, jak Aurze udało się ją pokonać za pierwszym razem, ale przy drugiej próbie może już nie mieć tyle szczęścia. Dlatego sugerują, by została z nimi i nie ryzykowała swojego życia. Wielu mieszkańców, w tym na rozkaz okrutnego lorda, podejmowało ryzyko sforsowania bariery i nie ma ich już na tym świecie.
Bohaterka wreszcie porzuca myśli o ucieczce – ku ogromnej radości Deona, czyli białego miśka. Facet jest tak naprawdę bardzo samotny. Męczy się z klątwą od 7 lat, niczego nie czuje w pluszowej formie (ani ciepła, ani bólu…), nie może szczerze pogadać z bratem – ze względu na niewyjaśniony konflikt z przeszłości, ani z lokajem Royalem – bo dzieli ich różnica stanowa, pomimo wzajemnej sympatii. Pojawienie się Aury jest więc dla niego jak błogosławieństwo i sposób na pokonanie nudy. Do tej pory, aby nie zwariować, męczył mieszkańców różnymi żartami, ale nie zmieniało to faktu, że brakowało mu jakiejś życzliwej duszy do podzielenia się troskami.
To właśnie dlatego Deon w zasadzie zakochuje się w Aurze błyskawicznie. Nazywa ją „love” i deklaruje, że zamierza się z nią ożenić, co dziewczyna zbywa litościwym milczeniem. W końcu to nie tak, że planuje wiązać swoją przyszłość z zabawką, ale pozwala mężczyźnie próbować się uwieść, aby go nie urazić odtrąceniem. Co ten skrzętnie wykorzystuje przy pierwszej, nadarzającej się okazji, skradając MC pocałunek… Tia, cóż, ostrzegałam, że „Locked Heart” jest dziwne. Nie ma więc co narzekać na romans z zabawką! Poza tym Aura dochodzi do wniosku, że to i tak się nie liczyło jako pierwszy całus, bo Deon musiałby najpierw odzyskać ludzką postać.
W każdym razie bohaterowie mocno zbliżają się do siebie. Aura nosi białego miśka w ramionach, gdy krótkie nóżki nie pozwalają mu się szybko przemieszczać po posiadłości. Deon nie ma też nic przeciwko, że jest przezywany „baby bear”, bo widać, że ma dystans do siebie. Razem z Aurą często ukrywają się przed gniewem innych domowników, gdy facet płata im jakieś żarty. I to właśnie w takich okolicznościach trafiamy do sekretnego pokoju z fortepianem, do którego klucz posiada jedynie biały miś. Dlaczego? Bo tylko on pamiętał jeszcze matkę. Lady D’Lockes często przesiadywała przy instrumencie i grała dla swoich pociech niezwykłą muzykę. Po jej śmierci lord zmienił się nie do poznania. Stał się bardzo zimny, surowy dla swoich synów i skupiony jedynie na zdobywaniu bogactwa i wpływów. Deon ubolewa więc, że jego młodszy brat Sol nigdy nie miał okazji poznać serdeczniejszego oblicza ich staruszka.
Nie spodziewał się również, że widok fortepianu wywoła u Aury powrót traumatycznych wspomnień. Jej ojciec był bowiem zawodowym muzykiem i stracił niedawno życie. To dlatego dziewczyna nie lubi słuchać niczego, co przypomina jej o żałobie. Deon obiecuje jej jednak, że gdy już będzie miał normalne dłonie, to zagra utwór specjalnie dla niej i sprawi, że na nowo pokocha dźwięki fortepianu. Tym bardziej że jest mu głupio, iż nie wziął jej uczuć pod uwagę.
Dalej fabuła jest bardzo podobna dla wszystkich trzech postaci. Deon pokazuje MC pokój, w którym siedzi przemieniona w nieruchomą lalkę Gold – najmłodsza z rodzeństwa D’Lockes. Okazuje się, że amulet Aury oddziałuje jakoś na klątwę dziewczyny, ale jest zardzewiały i zdaje się przez to zbyt słaby, aby całkowicie przełamać czar. Na prośbę Deona MC godzi się spędzić noc w jego sypialni, bo mężczyzna skarży się na koszmary. (Poza tym to nie tak, by coś nieprzyzwoitego groziło jej ze strony zabawki). Niemniej właśnie tamtego wieczora nawiedza ją dziwny sen. W skrócie – w ramach akcji deus ex machina – pojawia się duch twórczyni zabawek, który wyjaśnia, że kobieta nie chciała aż tak namieszać w życiu rodzeństwa. Jej klątwa miała tylko otworzyć oczy poprzedniego lorda na to, jak wyjątkowych i kochających krewnych posiada, ale… no ten… nie wyszło! Aby więc pokonać zaklęcie, wystarczy, że Aura użyje amuletu od swojej matki – czyli serca Gold – i zwróci je dziewczynie. W całym tym rytuale jest tylko jeden problem. Wszyscy z domowników muszą w równym stopniu chcieć wrócić do swojej poprzedniej formy. Jeśli ktoś będzie miał inne zdanie, to zaklęcie się nie uda.
I to właśnie dlatego – chociaż Aura budzi się w łóżku z młodym mężczyzną – to klątwa nie zostaje całkowicie przełamana. Wszyscy poza Gold odzyskują ludzką postać, ale na drodze do całkowitego sukcesu stoi konflikt obu braci. Okazuje się, że Deon wstydzi się tego, że siostra zobaczyłaby ich tak pokłóconych, a lokajowi Royalowi mówi wprost, by darował sobie nadzieję, że Gold kiedykolwiek do nich wróci. Te ostre słowa doprowadzają między mężczyznami do bójki, a potem reprymendy ze strony MC. W czym bardzo mi się nie podobało, że po wysłuchaniu back story Deona, bohaterka dała mu „za karę” z liścia. Ogólnie zawsze jestem przeciwnikiem pokazywania przemocy w grach, jako czegoś normalnego. Są lepsze metody wyrażania swojego gniewu i niezadowolenia niż upokarzanie kogoś czy wyładowywanie frustracji fizycznie. (I mam tu na myśli konwencje taką, jak ta, pomijam bowiem jakieś pseudo historyczne realia czy inne dziwy – ale, wiecie, takie zwykłe „okruchy życia”. Bo jeśli w takiej obyczajowej opowiastce czujesz potrzebę policzkowania kogoś, kto był ofiarą przemocy domowej, tylko dlatego, że się z nim nie zgadzasz… to co z tobą jest nie tak?).
Tak czy inaczej, Deon był dręczony przez ojca, często bity i zmuszany do pracy ponad swoje siły. Próbował jednak sprostać oczekiwaniom, jakie stawiano przed dziedzicem bez słowa skargi, bo wierzył, że w ten sposób ochrania swoje młodsze rodzeństwo. Pewnego dnia jednak nie wytrzymał i próbował przeciwstawić się lordowi, gdy ten zamierzał zaręczyć 10-letnią wówczas Gold z jakimś nieznajomym. Za karę za upokorzenie, Deon został zmuszony przystać na bardzo dziwny układ. Miał odtąd udawać niepokornego syna, zakałę rodziny, aby nikt się nie dziwił, dlaczego lord D’Lockes ostatecznie wybrał Sola na swojego następcę. W zamian za to Gold uniknęłaby smutnego losu, no i ich ojciec częściowo osiągnąłby swój cel.
Przez lata Deon ukrywał tę poniżającą prawdę przed swoim rodzeństwem. Dzięki Aurze poczuł jednak, że wreszcie może się z kimś tym sekretem podzielić. Oczywiście wiedział, że dobroduszny Sol będzie na niego zły za okłamywanie go tyle lat, ale przynajmniej bracia zakopują wreszcie topór wojenny, a tyle wystarcza, by klątwa została ostatecznie złamana. Gold się budzi, Deon gra dla MC piosenkę, co pozwala jej pogodzić się z odejściem krewnych i na nowo pokochać muzykę, a potem para się zaręcza. Sol oddaje bratu należny mu tytuł nowego lorda D’Lockes i wszystko kończy się niby szczęśliwie… pod warunkiem, że za pozytywny ending uważamy sytuację, w której MC porzuca swoje marzenia, bo musi odtąd zostać przy boku zapracowanego ukochanego. Czyli jak taka standardowa, japońska żona, wyczekiwać aż skończy robotę, to może znajdzie dla niej czas.
Jak na darmową grę, z bardzo krótkimi ścieżkami, ta była nawet ok. W sensie, wydawała mi się bardziej fabularnie koślawa, niż opowieści pozostałych panów np. nie bardzo ogarniam, dlaczego po odzyskaniu tytułu lorda Deon siedział głównie w papierach? Przecież jego tytuł oznaczał, że był jakimś posiadaczem ziemskim, a nie urzędnikiem. Jak przez te 7 lat funkcjonowały przynależne im wsie? Kto je administrował i ściągał podatki? Kto pracował na gospodarstwa D’Lockesów? Z całym szacunkiem, ja rozumiem, że to była baśń, ale jednak tu i owdzie trafiały się w niej jakieś śmiesznostki. Niemniej to serdeczna, ciepła historyjka. W sam raz na filler, bo akcja jest tutaj bardzo pospieszna i nie ma czasu na jakiś development postaci czy dłuższe sceny. Deona jednak z grubsza dało się polubić. Chociaż jego projekt postaci wypadał gorzej od pozostałych LI, no i to nie tak, że całe „Locked Heart” zostaje potem jakkolwiek w pamięci.