Uwaga: ze względu na to, że „Obey me!” nie posiada indywidualnych ścieżek postaci (a jedynie krótkie scenki fabularne z kart kolekcjonerskich) nie jest to recenzja konkretnej historii, ale ogólna analiza postaci w oparciu o dostępne w aplikacji rozdziały. (Zawiera spoilery!).
Na potrzeby recenzji zakładam również, że MC to kobieta, ale w grze jest zupełna dowolność, jeśli chodzi o wybór płci bohatera/bohaterki.
Mammon to drugi w kolejności, jeśli chodzi o rodzeństwo demonicznych braci. Nie bynajmniej ze względu na wiek, ale – podobno – potęgę, chociaż do tej pory, nigdy w całej grze nie mieliśmy okazji zobaczyć, aby robił coś szczególnie imponującego. Ot, Levi chwalił go za szybkość, ale jeśli faktycznie Mammon jest „drugim po Lucyferze”, to nie mam pojęcia, czym ta jego siła się objawia.
Co ciekawe, jest to zarazem najsympatyczniejszy i najbardziej luzacki ze wszystkim bohaterów. Chyba jako jedyny ani razu nie stwarzał fizycznego zagrożenia dla MC, a jego teksty o tym, że pozbawi ją duszy, były rzucane absolutnie bez przekonania i znaczenia. Głównie dlatego, że jako awatara chciwości, Mammona w zasadzie interesuje tylko jedna rzecz… tak, kupowanie. Nie bogactwo samo w sobie, bo pieniądze się go absolutnie nie trzymają. Ma masę długów, wrogów i pomrożonych kart kredytowych, przez co Lucyfer odebrał mu nawet miłość jego życia, ulubioną kartę o imieniu Goldie.
Mammona poznajemy również na samym początku w grze i to z nim bez większych problemów nawiążemy pakt. Co stanie się w przyszłości powracającym żartem, bo facet będzie lubił przypominać innym, zwłaszcza swoim zazdrosnym braciom, że był dla Yuki (= domyślne imię bohaterki) „tym pierwszym”, celowo nie prostując pewnej, oczywistej dwuznaczności tego stwierdzenia. Nie sądziłam również, że kiedykolwiek tak polubię tego uroczego szarlatana, bo archetyp bakadere to kompletnie nie moja bajka. Cenię „genki” za życzliwość, ale postaci, które są chodzącymi, intelektualnymi ziemniakami, zwykle mnie do siebie zrażają. Przypadek Mammona był jednak szczególny. Z miejsca zdobył moją sympatię, bo jak to nie mieć słabości do demona, który cały czas się rumieni i ma problemy z wyrażeniem swojego uczucia? Jednocześnie czuje pewien kompleks niższości względem braci. (Co próbuje sobie na różne sposoby rekompensować). Ale nigdy nie jest wobec nich jakoś szczególnie antagonistyczny – poza momentami, w których kradnie im rzeczy z pokoju, aby je sprzedać. (A w niektórych przypadkach nawet bierze na siebie winę za ich błędy, bo bywa opiekuńczy względem młodszych demonów, niczym prawdziwy „big bro”).
Chociaż trzeba przyznać, że relacja Mammona i MC nie od początku była taka różowa. Demon był nieco zirytowany, że Lucyfer zwalił mu na głowę opiekę nad człowiekiem z wymiany studenckiej. Chociaż znalezienie się pod „skrzydłami” Mammona było prawdopodobnie najlepszym, co mogło spotkać Yuki. Inne, słabsze demony respektowały go na tyle, by nie zrobić dziewczynie krzywdy, a on sam był nią średnio zainteresowany i nie wchodzili sobie zbytnio w drogę. Na dodatek bez oporów odpowiadał jej na pytania dotyczące królestwa demonów, przeszłości czy swojej rodziny, bo to nie tak, że czuł jakąś potrzebę trzymania czegokolwiek w sekrecie. Dzięki Mammonowi Yuki mogła więc spokojnie zaadaptować się do swojej nowej, niecodziennej rzeczywistości – jaką była nauka w szkole dla demonów – a potem czuć się na tyle pewnie, by zdobywać kolejnych sojuszników.
Zresztą osiągnięcie paktu z Mammonem to prawie jak misje tutorialowe, bo wystarczyło mu oddać Goldie i już zdobyliśmy cennego sługę. Pozostałe demony szydziły sobie z jego uległości i tego, jak łatwo dał się omotać rasie podrzędnej, ale – mniej więcej od tego momentu – awatar chciwości zaczyna spoglądać na swoją ludzką towarzyszkę nieco inaczej. Spędzają razem coraz więcej czasu, np. organizując maratony filmowe, by pokonać Leviego, czy dziewczyna wysłuchuje jego kolejnych idiotycznych planów jak np. zdobyć fortunę na social mediach, albo żalów, gdy pokłócił się z braćmi – np. gdy chciał się wyprowadzić, ale potem odkrył, ile musiałby płacić za czynsz i próbował przekonać MC do zostania jego współlokatorem na koszmarnych warunkach.
Aż z pewnym momencie – niejako na marginesie — nawet pozostali demoniczni bracia zauważają, że Mammon w zasadzie każdą wolną chwilę spędza w pokoju Yuki. Jest tam już jego ładowarka do telefonu, szczoteczka do zębów, a nawet część ubrań… Dziewczynie to jednak nie przeszkadza, podobnie jak Mammonowi, bo błyskawicznie zawiązała się pomiędzy nimi przyjaźń, która z czasem będzie prowadziła do zazdrości o kobietę, a potem przekształci się w zauroczenie. Awatar chciwości jako pierwszy wyraźnie zaczął się podkochiwać w Yuki i dość nieumiejętnie ukrywać swoje uczucia. Co znowu stało się przyczyną licznych drwin, jakich musiał słuchać ze strony swoich braci. M.in. został przyłapany przez Beelzebuba na przeszukiwaniu jej pokoju, aby się czegoś o niej dowiedzieć (chociaż wypierał się potem i twierdził, że szukał tylko rzeczy do sprzedania i byłby gotowy opchnąć też MC, gdyby mu się to opłacało) albo na rozmarzonym uśmiechu, gdy usłyszał, że dziewczyna chyba go lubi (z czego, oczywiście, zrobiono zdjęcie i wysłano na wspólnego czata).
Mimo też systematycznego wykradania przedmiotów z samotni Leviego – miałam wrażenie, że oba demony są ze sobą dość blisko. (A przynajmniej na tyle, na ile ktoś mógł rozumieć tego pozbawionego społecznych zdolności otaku). W końcu to Levi przyczynia się do tego, że MC nawiązuje pakt z Mammonem, bo potrzebuje pomocy w odzyskaniu od niego swoich pieniędzy. Efektem ubocznym całej intrygi staje się z kolei to, że pomiędzy całą trójką zacieśnia się więź i potem nawet wspólnie grają w gry, czy oglądają „Tale of the Seven Lords” (aka TSL). Choć i tak Mammon lubił dyskredytować swoich braci w oczach kobiety przy każdej możliwej okazji, np. mówiąc, że Levi ma głupią fryzurę, a Szatan rogi. Często też nie chce się przed nimi przyznawać do swoich słabości i tak np. został zmuszony oglądać horrory, choć ledwo mógł przy tym usiedzieć ze strachu.
Później, już po poznaniu prawdy o intencjach MC, Mammon jest nieco sfochowany, że użyła go tylko i wyłącznie po to, by pomóc Belphiemu. Póki myślał, że chodzi tylko o pogodzenie braci i zaimponowanie Lucyferowi, nie miał nic przeciwko – a nawet pomagał jej w realizacji tego planu. Szczęśliwie, zmuszenie go, aby przestał nas ignorować, nie trwa długo. Wystarczy trochę łaskotek albo próśb, a awatar chciwości natychmiast się łamie. Ma już jednak wtedy ogromną słabość do bohaterki i potrafi nawet obrazić się za takie rzeczy, jak to, że np. dziewczyna została uratowana przez kogoś innego niż on – lepiej więc wtedy, by już nawet umarła, niż by sprawiała, że czuje się zazdrosny. Bezskutecznie próbował również zaprosić ją do tańca podczas balu zorganizowanego przez księcia Diavolo, mówiąc jak zawsze oczywiste kłamstwa, że to tylko dlatego, bo nie ma partnera, ale i tak został wyprzedzony przez swojego starszego brata.
Niewiele w sumie wiadomo o jego przeszłości, jako anioła, poza tym, że już wtedy sprawiał problemy i tylko Lucyfer wzbudzał jego szacunek w takim stopniu, że Mammon został mu lojalny nawet w trakcie buntu. (Wcześniej jego opiekunem był archanioł Michał – ale się poddał). Sam awatar chciwości, chociaż systematycznie wspiera MC w jej planach, nie jest zbytnio powiązany z głównym wątkiem fabularnym, bo ani nie wydawał się jakoś szczególnie związany z ich zmarłą siostrą Lilith (chociaż wspominał, że zawsze była dla niego życzliwa), ani nie żywił nienawiści do ludzi, by wtrącać się w konflikt Lucyfera i Belphegora. Nie miewał też pretensji podobnych do Szatana o to, że najstarszy brat zawsze jest po stronie Diavolo. Wręcz przeciwnie, Mammon wydaje się aż podejrzanie empatyczny i nigdy nie krytykuje swojego sadystycznego braciszka za jego oddanie księciu. (A czasami miało się wrażenie, że on celowo prowokuje Lucyfera, aby ten mu coś zrobił – np. związał i zawiesił do góry nogami nad sufitem – co było chyba w ich wykonaniu jakimś sposobem okazywania sobie rodzinnych czułości).
Kiedy Yuki cofa się przy pomocy Barbatosa w czasie, Mammon jest zarazem osobą, która martwi się o jej bezpieczny powrót najbardziej, a kiedy zostaje zamordowana przez Belphegora, to awatar chciwości trzyma jej ciało w ramionach i rozpacza, że nie zdołali jej ochronić. Co więcej, nie polubił jej tylko dlatego, bo – jak się okazało – była dalekim potomkiem Lilith, ale za sam charakter oraz życzliwość, jaką mu okazywała. Nie ma więc podstaw, aby wątpić w jego intencje. Wydaje się również, że ze wszystkim braci, to właśnie Mammon najciężej zniósł informacje o tym, że wraz z zakończeniem roku akademickiego dziewczyna musi wrócić do świata ludzi. Z oczywistych względów nie mógł jej tam odwiedzać – zresztą i tak miał na Ziemi tysiące wrogów w postaci wiedźm, u których pozaciągał długi. Nie było więc sposobu, aby łatwo pokonał takie przeszkody, czy aby Lucyfer pozwolił mu na samotne wycieczki.
A przechodząc do podsumowania, to całą jego kreacje postaci najłatwiej opisać jako „urocza”. Mammon jest absolutną, zdradziecką i leniwą mendą, która nie zawaha się, by wydrzeć MC ostatni grosik z portfela i non stop wymagać od niej pomocy, gdy wpada w tarapaty (czyli w zasadzie 24 na dobę), ale jednocześnie – przez te swoje liczne, subtelne gesty – zdobył sobie serca większości fanów „Obey me!”. Przypomina trochę rozwrzeszczanego nastolatka, który chce dobrze, ale nie panuje jeszcze nad swoimi emocjami. Dla Yuki był jednak w stanie zrobić całkiem sporo, np. uczyć Asmodeusa jak się pracuje w modelingu (Mammon dorabia bowiem na pozowaniu), zaryzykować gniew Lucyfera – zdradzając metody, jak odwrócić jego uwagę, czy pójść nawet do uczciwej pracy, aby kupić Yuki prezent.
Jest również w gruncie rzeczy bardzo wyrozumiałą osobą. Chociaż złości się na braci, to nie jest jakoś specjalnie przeciwko temu, by zawsze robić dla nich za obiekt do żartów, co często łagodzi w ich rodzince napięte sytuacje. A pomimo swojego statusu i potęgi, Mammon pozwalał się nawet obrażać nic nieznaczącym demonom, takim jak Little D., bo w sumie nie bardzo go to obchodziło i bardziej był skupiony na wspólnym spędzaniu czasu z Yuki w wesołym parku i szukaniu szulerni niż przejmowaniu się takimi szczegołami. (Poza Asmodeusem, Mammon jako jedyny, nigdy nie ujawnił przed MC swojej demonicznej formy, tylko dlatego, że wpadł w gniew).
W drugim sezonie będzie też wreszcie otwarcie mówił o swoich uczuciach np. w trakcie eventu z urodzinami wyzna wprost, że różnice rasowe nic dla niego nie znaczą, a podczas zadania z uwalnianiem się z kolejnej, dziwacznej gry Leviego, która wymagała spełniania życzeń, po raz kolejny potwierdzi, że jeśli nie koncentruje się aktualnie na kupowaniu, to wszystkie jego myśli są poświęcone MC.
Nie będzie więc żadną niespodzianką, jeśli powiem, że zajmuje w moim rankingu bardzo wysokie miejsce. Łatwo się na niego irytować, ale chyba żadna postać aż tak nie wzruszała i nie bawiła. Bez problemu skradł dla siebie większość z najważniejszych w grze scen. Z kolei każdy jego idiotyczny plan „jak się szybko wzbogacić”, to zapowiedź kolejnej, dobrej scenki komediowej.