Uwaga: ze względu na to, że „Obey me!” nie posiada indywidualnych ścieżek postaci (a jedynie krótkie scenki fabularne z kart kolekcjonerskich) nie jest to recenzja konkretnej historii, ale ogólna analiza postaci w oparciu o dostępne w aplikacji rozdziały. (Zawiera spoilery!).
Na potrzeby recenzji zakładam również, że MC to kobieta, ale w grze jest zupełna dowolność, jeśli chodzi o wybór płci bohatera/bohaterki.
Lucifer to najstarszy z demonicznego rodzeństwa, co w zasadzie oznacza jedynie tyle, że jest najpotężniejszy, bo proces narodzin demonów i aniołów w grze nie został jakoś szczegółowo przedstawiony – ale nie sądzę też, by było to potrzebne.
Jako jeden z budzących największy respekt aniołów w niebiańskim porządku nosił tytuł Porannej Gwiazdy i wyróżniał się sześcioma skrzydłami. Niemniej inteligencja, uroda i siła Lucifera doprowadziły go do pychy. To dlatego zbuntował się przeciwko „Ojcu” i doprowadził do wojny. I – ponownie – ze względu na swoją komediową konwencję – gra nie wdaje się w szczegóły. Nie znamy dokładnego podłoża konfliktu, ale wiemy, że udało mu się przeciągnąć na swoją stronę wielu sojuszników, których poznamy potem jako jego „braci” oraz „siostrę” – Lilith.
Ex-anielica została następnie wskutek konfliktu ranna, strącona z Niebios i w zasadzie skazana na śmierć. Przerażony Lucifer zwrócił się wtedy o pomoc do księcia demonicznego wymiaru – Diavolo, by zrobił wszystko, co w jego mocy, aby ocalić Lilith, a Lucifer przysięgnie mu na zawsze służbę. Co też się stało. Lilith co prawda nie mogła odzyskać swojego wcześniejszego statusu, ale została zamieniona w człowieka i przeżyła ze swoim ziemskim ukochanym spokojną starość, a nawet doczekała się potomków – naszej MC, ale prawdę o tym sekrecie znał jedynie Lufycer, który nigdy nie podzielił się nią z resztą rozżalonego rodzeństwa. Dlaczego? W sumie to dość skomplikowane. Na pewno ciążyło na nim poczucie winy. Jako Awatar Pychy, którym się stał, nie potrafił już ufać innym. Nie chciał też, by Lilith była w jakikolwiek sposób przez demony czy anioły niepokojona, gdyby te dowiedziały się o jej sytuacji. Aż wreszcie, możemy podejrzewać, że kierował nim zwykły wstyd. On, jeden z najważniejszych aniołów, który doprowadził do rebelii, aby odzyskać niezależność, stał się sługą Diavolo. Nie chciał więc na ten temat rozmawiać, nawet jeśli odczuwał wdzięczność wobec diabelskiego księcia.
Tym sposobem, gdy poznajemy Lucifera na początku opowieści, jest on bardzo zgorzkniały, nieprzystępny, a nawet otwarcie wrogi wobec MC. Nie podoba mu się pomysł, by jakiś człowiek zawracał mu głowę, ale skoro Diavolo umyślił sobie, że chce mieć ten dziwaczny program między światowej wymiany studenckiej, to jako jego prawa ręka i głowa rady uczniów, Lucifer stara się, by wszystko szło zgodnie z planem. A właściwie to zwala opiekę nad człowiekiem na Mammona. Sam ostrzega tylko Yuki (= domyślne imię bohatera/bohaterki), że w przypadku jakiejkolwiek niesubordynacji nie będzie miał problemu ze zgładzeniem tak nic nieznaczącej istoty.
Stąd początkowo nasza MC stara się po prostu schodzić „Numerowi 1” z drogi. Po poznaniu tajemniczej osoby uwięzionej na strychu musi zachowywać tym większą ostrożność, bo Lucifer obserwuje jej każdy krok i wyraźnie nie chce, by ktokolwiek z braci dowiedział się go jego „więźniu”. Głównie więc przez cały początek fabuły czmychamy przed nim, zachowujemy „low profile” i okazjonalnie, od czasu do czasu, słuchamy gróźb.
Sytuacja zmienia się diametralnie, im bardziej MC wtrąca się w rodzinne życie demonów. Lucifer nie przejmuje się, gdy bohaterka zawiera pakt z Mammonem czy Levim, bo nie postrzega tego jeszcze jako groźne. Gdy jednak jego kolejni bracia zdają się od obecności człowieka coraz bardziej uzależniać i nie mają oporów, aby wykonywać jej rozkazy, demon zaczyna się zastanawiać, czy sytuacja nie wymknęła mu się spod kontroli. Szczególnie że MC robi się coraz bardziej odważna. Spaceruje sobie po miejscach, gdzie nie powinna mieć dostępu (przez co o mało nie zżarł jej Cerberus – pupilek Lucifera, nad którym tylko on ma kontrolę), a nawet otwarcie mu się sprzeciwia, gdy chciał zamordować Luke’a – jednego z aniołów, którego podejrzewał o kradzież swojego grimuaru. Co przeraziło zwłaszcza pozostałych braci, bo byli pewni, że wtedy to już na pewno MC zostanie zamieniona w popiół i gdyby nie interwencja Diavolo, to pewnie w istocie byłby to koniec naszej historii.
Wciąż, mimo iż wymknęła się z jego szponów, podczas wspólnego tańca, w rezydencji księcia, Lucifer wykorzystuje tę okazję, aby przekazać MC groźbę. Jeśli nie przestanie włazić z buciorami w ich sprawy, to może zdarzyć się tak, że pewnego dnia nikt nie przyjdzie jej z pomocą. Lepiej więc by szybko skończyła kurs, była prawie „niewidzialna” i wracała na Ziemię. Roztrzęsiona dziewczyna pojmuje wtedy, że pomoc osobie na strychu może być bardziej ryzykowna, niż podejrzewała, ale nie zniechęca jej to do podejmowania kolejnych prób.
Z czasem zresztą również Lucifer zauważa, że wpływ MC na jego braci jest tylko i wyłącznie pozytywny. Stali się oni mniej… demoniczni? I zaczęli bardziej przypominać „dawnych siebie”, sprzed upadku. Co więcej, znowu byli radośni, spędzali razem czas i chociaż ciągle się o coś kłócili i generowali nowe kłopoty, to dziewczyna dawała sobie bez problemu radę z przywoływaniem ich do porządku. Zresztą jedna z największych zmian zachodzi w Szatanie, który wcześniej był tylko przeżarty nienawiścią do Lucifera, ale – m.in. pod wpływem MC – zmienił swoje nastawnie i przestał być tak antagonistyczny. Jego rywalizacja z „numerem 1” przybrała raczej formę nieszkodliwych żartów i złośliwości niż otwartej pogardy.
Niemniej MC doprowadza wreszcie do uwolnienia Belphegora ze strychu, co przypłaca życiem z ręki nienawidzącego ludzi demona, bo wpadła prosto w jego pułapkę. Dowiadujemy się jednak wtedy kilku istotnych szczegółów, bo Lucifer zostaje wreszcie zmuszony powiedzieć braciom prawdę o tym, dlaczego uwięził najmłodszego z nich. Dziewczyna z Diavolo dopowiadają zaś pozostałe sekrety. Tak naprawdę MC nie została zrekrutowana do programu wymiany studenckiej przypadkowo (Lucifer był dotąd pewien, że wylosował pierwszą lepszą aplikację podsuniętą mu przez wiatr), ale była dalekim potomkiem ich ukochanej siostry. Można więc powiedzieć, że wola Lilith „żyła” dalej w Yuki, kiedy więc zostaje potem wskrzeszona, dzięki sztuczce z cofaniem czasu, w zasadzie wszyscy bracia już ją ślepo uwielbiają, a Lucifer zrzucił z siebie ciężar dźwigania prawdy o losie ich siostry. Dzięki temu pozostałe demony mogą wybaczyć również jemu, bo ich rodzina znowu jest niejako „w komplecie”, co jest pierwszym, ważnym krokiem do naprawienia ich ogólnych relacji.
Na tym kończy się niejako „księga pierwsza” – czyli rozdziały do numeru 20. W kolejnych przygodach Lucifer również zawiera pakt z MC, ale jest już wobec niej tylko opiekuńczy i wyrozumiały. Staje się taką figurą wzorowego lidera i starszego brata. Nie ma też oporów, by szukać towarzystwa bohaterki, kiedy czuje się zmęczony, zestresowany, albo po prostu sytuacja z rodzeństwem zaczyna go przytłaczać. Zdarza mu się także celowo prowokować bohaterkę, bo jest świadomy swojej urody. W efekcie uwaga Yuki to chyba jedyna rzecz, która budzi w nim niekiedy zazdrość względem braci, od których zazwyczaj na każdym polu czuje się po prostu lepszy. Pozwala jej też na przekraczanie granic, na które nigdy nie pozwoliłby innym – jak śmianie się z siebie czy bliskość fizyczną (gdy podczas wyścigu – opowieść z karty kolekcjonerskiej – dziewczyna skręciła kostkę, to zaniósł ją do mety w ramionach). Co więcej, jego zachowanie ociepla się również dzięki niej względem rodzeństwa ( = kupuje sobie, Yuki, Szatanowi i Mammonowi pasujące breloczki do kluczy podczas wycieczki do Londynu) lub jest skłonny anulować im jakieś kary, co chłopaki bardzo wykorzystują i proszą MC o wstawiennictwo, ilekroć coś przeskrobią (np. dostali bana na używanie telefonów za publikowanie głupich emotek z najstarszym bratem na jednorożcu i Diavolo w sukiencę).
Lucifer robi również za tego najbardziej dojrzałego i lubującego się z w kulturze, więc to z nim Yuki może chodzić do teatru, otrzymywać drogie prezenty, słuchać muzyki w salonie, czy rozmawiać na bardziej skomplikowane, polityczne tematy, zwłaszcza w późniejszych rozdziałach, gdy demon zaczyna się martwić o Diavolo, a książę wprost ostrzega, że nadejdzie dzień, gdy Gwiazda Poranna znowu będzie musiała wybrać, komu pozostanie lojalna: kłopotliwemu rodzeństwu i Yuki czy swojemu przyjacielowi, któremu przysięgał służbę.
W skrócie: bardziej złożona i przez to łatwa do polubienia postać, która znajduje się wysoko w moim prywatnym rankingu „Obey me!”. Lucifer jest zarazem „chłopcem z plakatów”, bo chociaż gra ma konwencje haremu i możemy sobie bezkarnie zdobywać serca wszystkich demonicznych braci, to jednak w większości eventów czy wydarzeń fabularnych, interakcje z Luciferem są tą „wisienką na torcie”. A przynajmniej tak zostają nam przedstawiane – nawet jeśli mamy innych ulubieńców. Jest też najpotężniejszym z całej zgrai, mistrzem rzucania klątw, znającym wiele sekretów, którego nawet pozostałe demony podziwają za urodę, stąd często próbują namówić go do pokazania „więcej ciała” lub nawet wprost próbują zrobić mu po kryjomu zdjęcie np. w stroju kąpielowym. Bezskutecznie. (W evencie z plażą i gorącymi źródłami, ukarał ich za to nakładając na wszystko cenzurę XD).
A chociaż rozgniewany, Lucifer bywa naprawdę przerażający, na tyle by obawiali się go nawet bracia, to jest w nim też dużo zwyczajnej troski. Osoby pod jego protekcją naprawdę niewiele muszą się obawiać, bo jak bardzo rodzeństwo nie wyprowadzałoby go z równowagi, to koniec końców Numer 1 zawsze okrywa ich kocykiem, gdy zasną na zimnie, kupuje „zabawki” i dba o ich bezpieczeństwo. Co jakiś czas dręczy tylko Mammona, który wyraźnie jest jego ulubieńcem i z którym darzą się szczególnym szacunkiem, pomimo tego całego torturowania i szpiegowania, jest to tylko takie urocze droczenie i sposób okazywania uczucia.
Lucifer to jedna z najbardziej interesujących postaci na dodatek mocno powiązana z fabułą główną, trudno więc myśleć o „Obey me!” i nie kojarzyć tego tytułu z jego historią.
Planujesz recenzję gry Diabolik lovers?
Hej! W najbliższej przyszłości niestety nie. Moja „lista wstydu” jest obecnie tak długa, że staram się nie dodawać do niej nowych gier. (Nie wiem jak przetrwam jesienne wyprzedaże… ( >﹏<。) ). Pewnie niedługo wrzucę na bloga nowe zestawienie, czego można się spodziewać w nadchodzących miesiącach. Ale dziękuję za sugestie. Będę trzymała ten tytuł w pamięci.