Przygodę z fandiskiem do „Collar x Malice” postanowiłam rozpocząć od ścieżki Okazakiego, jako że najbardziej spodobał mi się w grze podstawowej i cieszyłam się na wieść o epilogu. Niestety, mam wrażenie, że ten bohater stracił sporo z cech, za które polubiłam go w poprzedniej części. Mam tu na myśli zwłaszcza pewną „dziwaczność”, która odróżniała go od pozostałych policjantów i sprawiała, że nie wiedzieliśmy jak z nim postępować. Okazaki często mówił albo robił rzeczy, które wprawiały naszą protagonistkę w absolutne osłupienie, a ekipę Yanagiego najzwyczajniej irytowały. Tym razem dostajemy wersje „spacyfikowanego” LI, co nie znaczy, że poznając jego opowieść, bawiłam się źle. Ot po prostu zabrakło tej wcześniejszej nieprzewidywalności.
Co więcej, jego „After Story” nie ma jednego, wyraźnego wątku, ale zostało podzielone jakby na trzy tematyczne bloki: praca, związek i hot stuff dla fanów. Może to kolejny z powodów, dlaczego epilog mnie aż tak nie zachwycił? Szkoda, że nie zdecydowano się na jakiś konkretny problem, bo przez to miejscami czuliśmy się, jakbyśmy oglądali kilka przypadkowo skleconych scen, a nie spójny scenariusz z jakimś pomysłem.
…choć i tak ścieżka zaczyna się z wykopem, bo dosłownie od namiętnych pocałunków. Już wcześniej dało się zauważyć, że Okazaki w „romantic: mode” jest bardzo natarczywy i przylepny. Stąd bynajmniej nie poprawiło mu się z czasem, a wręcz wpadł z jednej obsesji w drugą. Gdyby mógł to pewnie, by go i łomem nie dało się odczepić od Ichiki, stąd dziewczyna musi się wręcz domagać, by spędzali swój wolny czas w bardziej spokojny sposób, np. chodząc na randki, jak do planetarium czy do kina, a nie tylko nie opuszczając sypialni. Jak sama zauważa: zazwyczaj zaczynają, gdy tylko Okazaki przekroczy próg jej mieszkania i potem facet już nie może się opanować.
Niestety, ich pierwszą, wspólną próbę wyjścia na miasto, gdy już udało im się dopasować grafiki, niweczy kradnący torebki motocyklista. Notabene, rozbawiło mnie, że Okazaki rozwiązał ten problem, zwalając gościa z maszyny, co mogło się skończyć pewnie ofiarami śmiertelnymi, ale co ja tam wiem. Ważne, że było pokazowo! W każdym razie z romantycznego wieczoru nici, bo parka musi złożyć zeznania na posterunek, a potem i tak są zbyt zaangażowani pracą. Da się więc zauważyć, że nie mają zbyt dużo czasu dla siebie, bo w zasadzie cały czas coś odwraca ich uwagę.
Okazaki znacznie bardziej angażuje się w swoją robotę jako SP, bo odzyskał zaufanie przełożonych, po tym jak przyczynił się do rozwiązania problemu z Adonisem. Dostaje więc coraz poważniejsze zlecenia i musi skupić się na treningach. Martwi go przy tym pewne niezdecydowanie, które wkradło się do jego serca, odkąd związał się z Ichiką. Wcześniej, jak przystało na SP, był gotowy w mgnieniu oka poświęcić swoje życie, aby ochronić jakiegoś VIPa. Teraz jego decyzje są spowolnione, bo martwi się, że mógłby ukochaną zostawić i zasmucić. Stąd tyle dobrego, że chociaż porzucił swoje samobójcze skłonności, ale Ichika i tak w wielu kwestiach mu nie ufała. Co było trochę… no… smutne? Bo to tak, jakby zrobili parę kroków w tył od momentu rozwiązania problemów z głównego wątku.
Kluczową rolę w tej ścieżce będzie też wiódł motyw zazdrości. Okazaki stara się być wyrozumiałym i trzymać swoje uczucia na wodzy, stąd pozwala Ichicę wypaść na miasto, by schlać się z Seakim… (Tak, nasz obłąkany lider Adonisa robi tutaj dalej za serdecznego kumpla od kielicha, co było w sumie dość creepne, gdy już go poznaliśmy z mrocznej strony), ale i tak odnajduje ją potem, bo nie odbierała telefonów i przyłącza się do zabawy. (Btw. nie ma nic bardziej wkurzającego i niekulturalnego, niż być na spotkaniu ze znajomym, którego rzadko widujesz, a ten cały czas gapi się w telefon, bo musi smsować/dzwonić do swojego przewrażliwionego partnera). (;⌣̀_⌣́) Niemniej rozbawiła mnie w tym wszystkim postawa Yoshinariego, który wprost powiedział, że nie pozwoliłby na taki wypad swojej dziewczynie, bo wtedy miałaby szansę porównywać go z innymi facetami i w 8 przypadkach na 10 wypadałby gorzej. W istocie doskonała strategia!
Z Ichiką nie jest jednak wcale lepiej, bo także martwi ją to, jak wiele partnerek miał wcześniej Okazaki, z jaką łatwością przychodzi mu kokietowanie – nawet w ramach pracy – i że w zasadzie z miejsca mówi każdej kobiecie po imieniu, choć powinno być to przecież coś wyjątkowego. Dlatego gdy Okazaki prosi ukochaną, aby zwracać się do niego „Kei”, Ichika domaga się w zamian, by skończył ze spoufalaniem się z innymi kobietami… czyli tak, mamy kolejny, dziwny motyw, w którym pojawiają się żądania, że jak chcesz być ze mną, to musisz zmienić w sobie „X, Y, Z…” i to po ile? 4 miesiącach związku? Wyluzuj dziewczyno! Przecież między innymi to właśnie za sposób mówienia, jego otwartość i poczucie humoru, polubiliśmy tego bohatera… Od bycia grzecznym i stonowanym jest w tej grze Yanagi!
Wreszcie los chce, że Okazaki i Ichika przebywają w tym samym miejscu podczas misji. Facet ma za zadanie chronić ambasadora, a dziewczyna towarzyszy przyjaciółce z policji na przyjęciu, by nie czuła się taka samotna, próbując wyrwać jakiegoś gościa. Okazaki nie poznaje własnej dziewczyny w czerwonej, eleganckiej sukni i z upiętymi włosami, stąd – aby uwolnić ją od niechcianej atencji pewnego natręta – przedstawia się jako jej mąż. Co po raz kolejny nie spodobało się Ichicę. Mnie zaś rozczarowało, że ona znowu, nawet po tych wszystkich doświadczeniach, potrzebuje obrońcy, bo nie potrafi spławić sama nawet jednego oblecha. Liczyłam jednak, że już wyrosłą z roli panny w opałach – ale gdzie tam.
Okazaki nie ma jednak za bardzo czasu zajmować się ukochaną, bo musi wrócić do swojego zadania, czyli obserwowania podejrzanych gości. Niestety po odkryciu, że Ichika jest na przyjęciu, facet obawia się sytuacji, w której musiałby podjąć decyzję: czy chronić ambasadora, czy – jeśli stanie się najgorsze – popędzić do Ichiki? Ostatecznie jakoś udaje mu się zachować zimną krew, skupić na pracy i nawet powstrzymać zamachowców. Uwierzył bowiem, że jego kobieta jest dostatecznie silna, aby sobie poradzić. Co było fajne. Ichika zaś wprost oznajmia, że gdyby porzucił obowiązki SP jej kosztem, to byłaby na niego wkurzona. W końcu nie po to zostali policjantami, by myśleć jedynie o sobie. No, wreszcie! Brawo girl! Pokazałaś jakiś kręgosłup!
Ostatnia część gry kręci się wokół dość dziwnego problemu. Zmęczony Okazaki odwiedza ukochaną w jej domu, gdzie jedzą wspólnie kolacje i piją wino. Facet przyznaje wtedy, że ciągle odczuwa lęk, że Ichika kiedyś go opuści – co by go zniszczyło. Dlatego, aby rozwiązać jego wątpliwości, dziewczyna mu się… oświadcza. Cóż, mina Okazakiego była pewnie bardzo podobna do mojej własnej, bo też się zastanawiałam, czy jej nieco nie pogrzało? W każdym razie z rozmowy robi się potem wielka drama, w którą angażują się prawie wszyscy znajomi w roli doradców. Wszystko dlatego, że Okazaki nie jest przekonany do idei małżeństwa – mimo że Ichika była wręcz pewna reakcji w stylu: „Jasne, nawet teraz! Zamawiaj Elvisa i gdzie się podpisać?!”.
W efekcie bohaterowie nie rozmawiają ze sobą kilka dni, a Okazaki ma dłuższą pogawędkę z Yanagim, który postanawia dać mu wykład oraz dostaje po głowie od Yoshinariego. W wielkim skrócie: Okazaki wyznaje, że jego niechęć do ślubu nie wynika z tego, że nie chce być z Ichiką. Po prostu zna siebie i wie, że miewa skłonności do obsesji. Obawia się więc, że gdyby Ichika stała się już na papierze „jego”, to mógłby być o nią jeszcze bardziej zazdrosny i zaborczy. A ponieważ dopiero, co uwolnił się od jednego niezdrowego stanu – gdy chciał się zabić, to nie chce z miejsca wpadać w drugą skrajność i najzwyczajniej potrzebuje czasu. Bohaterowie wyjaśniają więc sobie wszystko podczas kolacji – tym razem przygotowanej przez Okazakiego, mimo jego beznadziejnych zdolności kulinarnych – i razem śmieją się z tego, że w najgorszym wypadku, pewnie skończyłoby się to dla dziewczyny zamknięciem w klatce dla psów. Chociaż nawet Okazaki zauważa, że to przecież nienormalne i nie posunąłby się tak daleko. Pozdrowienia w tym miejscu do Toumy z „Amnesia”! (⁀ᗢ⁀) Czyli tak: zauważył u siebie tyci tyci yandere skłonności i postanowił, że najpierw się z tym upora, a potem mogą pędzić pod ołtarz.
W czym najbardziej w tej ścieżce podobało mi się pewnie poczucie humoru: scena, w której Ichika czeka na miłosnego smsa, aby odkryć, że napisał do niej Enomoto i wysłał zdjęcie chomika z ubranku, wywołała u mnie histeryczny śmiech. Podobnie, jak moment, gdy Okazaki „daje kosza” Yoshinariemu, bo udaje, że potraktował jego rady, jako wyznanie miłosne. Było więc tutaj naprawdę sporo fajnych momentów. Poboczni bohaterowie pokazywali się z jak najlepszej strony, a na fan service też nie było co narzekać, bo motylki, tęcza i kwiatki unosiły się w powietrzu. Zwłaszcza podczas powtórki z rozgrywki: czyli drugiego podejścia do wspólnego oglądania horrorów.
Dodam jeszcze, że w neutralnym zakończeniu Enomoto narobił parce dodatkowego kłopotu, bo mylnie zinterpretował podejrzanego smsa i obwieścił wszystkim znajomym, że Ichika i Okazaki biorą ślub. Musieli się więc z tego wyplątać, przyjmując przy tym szereg gratulacji i nie doprowadzając o mało Kazukiego do zawału. Młodszy brat Ichiki zaprzyjaźnił się bardzo z Yoshinarim, ale od Okazakiego próbował trzymać się z daleka.
No to co mi się w tej ścieżce podobało? Na pewno humor i wszystkie romantyczne sceny powinny przypaść do gustu graczom, którzy tak jak ja lubili Okazakiego w głównej grze. Fajnie również, że dowiedzieliśmy się więcej o przeszłości LI: jak wygląda jego rodzina, jakim był uczniem, dlaczego rozpadały się jego wcześniejsze związki itd.
Co nie zagrało? Bohaterowie zbyt często wymieniali przydługie monologi na tematy, które powinny być już zamknięte w pierwszej części gry. To poważnie nie przypominało nawet rozmowy dwójki ludzi – to dosłownie były proklamacje, jak na wiecach wyborczych albo jakbym czytała literaturę pozytywistyczną. Mam też ogólne wrażenie, że scenarzysta się nieco pogubił w tym wszystkim, bo nowa wprowadzona postać – szpieg Adonisa – była wręcz łudząco podobna z charakteru do Okazakiego (sprzed romansu). Nie wypadło to więc za dobrze i wyglądało na projektowy błąd. Zabrakło też jednej, spójnej historii na przestrzeni tych 4 rozdziałów, bo dostaliśmy bardzo pourywaną fabułę. Jakby ktoś się zmusił, by do romansowych scenek wstawić szybko coś pomiędzy.
Nie była to jednak zła ścieżka. Po prostu miałam wobec niej inne oczekiwania. Mam wrażenie, że główni bohaterowie utknęli w tym samym punkcie, gdzie byli wcześniej – a co gorsza, ich wykluczające osobowości doprowadzą prędzej czy później do konfliktu. Ichika dalej się martwi, że Okazaki jest lekkoduchem, że będzie podejmował złe decyzje jako SP, że nie będzie wierny = musi się dla niej zmienić… A Kei odczuwa strach przed porzuceniem, przepracowywał się, by odzyskać zaufanie przełożonych, więc w zasadzie ZNOWU ryzykował zdrowiem i znalazł sobie kolejną obsesję. A choć rady przyjaciół miały tu mieć wydźwięk jedynie humorystyczny, to miejscami miałam wrażenie, że jest tego po prostu za dużo. Praktycznie w każdej scenie Ichika lub Okazaki pytali kogoś, co powinni zrobić dalej z problemami w związku, więc ten szwadron osób wtrącających się cały czas w ich relacje przypominał zwiastunów nieuchronnej tragedii… Wolałabym, aby zamiast tego mieli po prostu więc wspólnych scen niż poznać opinie każdego, cholernego policjanta, sprzedawcy dango z budki na rogu i sąsiadki pani Suzuki.
No to cóż mogę powiedzieć? Uwielbiam Okazakiego jako postać, ale mam nadzieję, że kiedyś pojawi się inny fandisc, w którym nasz zabawy SP wypadnie dużo lepiej. Mam tutaj podobne odczucia, jak gdy po raz pierwszy przechodziłam opowieści z dodatków o Arsènie Lupinie z Code: Realize ~Wintertide Miracles~. Jakby coś z dawnej magii się wypaliło… Szkoda. (No i gdzie do cholery zniknął Kazuki? Myślałam, że zobaczymy więcej z relacji rodzinnych! Domagam się scenek Okazakiego z bratem! Niech ktoś wreszcie podręczy tego pyskatego tsundere).