Czasami zastanawiam się, po co w ogóle powstają takie wątki? W sensie, niby Kagemitsu Togawa ma swoją własną ścieżkę, ale w sumie to jedyną osobą, która dobrze w niej wypada i skrada cały splendor ponownie jest Imperator Soshi. W zasadzie cała gra mogłaby się ograniczyć do jednego LI, bo reszta to tylko dla niego mniej lub bardziej wyraziste tło. Na swoje nieszczęście Kagemitsu trafił do tej pierwszej kategorii. Czyli bohaterów kompletnie nijakich, o których zapomnimy 5 minut po tym, jak przeczytamy napis „the end” po liście płac.
Przypomnijmy, że bohaterką „The Charming Empire” jest młoda dziewoja (o domyślnym imieniu Kosaka Amane), która całe życie spędziła na wsi, z dala od swojej królewskiej rodziny. Nagle jednak przypomniał sobie o niej jej przyrodni brat i czy to się dziewczynie podobało, czy nie, ściągnął ją do siebie na dwór. Tam teoretycznie MC miała być przyuczoną do jedynej, sensownej roli – narzeczonej jakiegoś bogatego, zagranicznego księcia. Większa część fabuły będzie więc kręcić się wokół lekcji etykiety, tańca, dworskich obyczajów itd. – i to dosłownie we wszystkich wątkach. Stąd gra cierpi na sporo powtarzalności dokładnie tych samych motywów.
Przy okazji, zupełnie przypadkowo, Amane spotyka w pałacu swojego dawnego przyjaciela z dzieciństwa – Kagemitsu Togawa. Niegdyś cała trójka dzieciaków, czyli Amane, Soshi i Kagemitsu byli nierozłączni, ale dorosłe życie na dobre oddaliło ich od siebie. Z czasem Kagemitsu dołączył do swojego kumpla na dworze i stał się prawą ręką Soshiego. A przynajmniej tak mogło się wydawać, bo jak udowadnia scena finałowa, to niewiele wiedział on o planach i uczuciach Imperatora. W każdym razie rozmowy z Kagemitsu są dla Amane jedynym pocieszeniem, po tym, jak utraciła kontakt ze swoimi dotychczasowymi opiekunami, a brat praktycznie zamknął ją w komnatach i zabronił spotykania z obcymi. Na dodatek sam był dla swojej siostry tak nieprzyjemny, jak tylko potrafił. Całkowicie ją ignorując albo wysyłając do niej tylko służbę, aby przekazywała polecenia. Stąd Amane mogła zapomnieć o jakimś wzruszającym reunion czy odbudowania więzi rodzeństwa.
I właśnie dzięki tym nieprzyjemnym dla Amane okolicznościom, Kagemitsu zyskuje swoje 5 minut chwały. To on interweniuje, gdy nauczycielka dziewczyny krytykuje jej rodzinę. (Przypomina m.in., że złe wyrażanie się o opiekunach księżniczki, to jakby obrażanie samego imperatora). Spędza z nią również każdą wolną chwilę, zabiera na miasto, a nawet przynosi słodycze, by spróbowała herbaty czy ciastek zza granicy, a życie w klatce stało się przez to dla niej mniej uciążliwe. Finalnie zaś bierze też na siebie obowiązek jej dworskiej edukacji. Dochodzi bowiem do wniosku, że tylko w ten sposób będzie bezpieczna i czyniła większe postępy. (Choć z jego sposobu mówienia i zachowania jasno wynika, że po prostu cieszy się z odzyskania swojej dawnej miłości…).
Kagemitsu szybko zmienia się zatem w oczach MC w jej w jedynego sojusznika. Zwłaszcza gdy sprzeciwia się rozkazom i organizuje dla Amane spacer po mieście. Dzięki temu poznają słynną z robienia sękaczy restauracje (tak, tą samą, w której dziewczyna pracuje w ścieżce Tanba Toukiego). Co będzie miało istotne znacznie zwłaszcza dla „bad endingu”. Tak czy inaczej, podczas jednej z takich wypraw, parka staje się świadkami pożaru na mieście. Ogień szybko pochłania znaczną część budynków, więc po powrocie do zamku Amane praktycznie błaga swojego brata, aby wysłał mieszkańcom jakąś pomoc. Ten jednak kategorycznie odmawia, a nawet dość w ostrych słowach przypomina siostrze, że zapomina o swoim miejscu. Jest przecież dla niego tylko narzędziem.
Amane nie poddaje się jednak łatwo i potem jeszcze wielokrotnie próbuje wysyłać do brata listy. Tyle że wszystkie pozostają bez odpowiedzi, aż pewnego dnia dowiaduje się, że będzie zorganizowany bal, który Soshi zamierza połączyć z towarzyskim debiutem siostry. Zawsze pomocny Kagemitsu oferuje wtedy MC pomoc w nauce tańca, ale ta jest, oczywiście, zbyt niezręczna i raz czy drugi ląduje w jego chętnych i wyczekujących ramionach. (Btw. ja rozumiem, gdyby oni ćwiczyli step irlandzki, ale co jest w tych układach tak skomplikowanego, że wszystkie bohaterki gier otome mają problemy z równowagą?). Czyli dokładnie ten sam motyw – co we ścieżkach wszystkich, pozostałych LI (i w 95% grach visual novel). Scenarzystom nie chciało się nawet wysilać na minimum oryginalności.
A chociaż mogłoby się wydawać, że bal będzie dla Amane pierwszym, ekscytującym wydarzeniem, to szybko okazuje się, że poza rozmowami z Kagemitsu nie spotka jej tam nic dobrego. Soshi wykorzystuje bowiem obecność szlachty, aby przedstawić swoją siostrę, a także oznajmić, że zaaranżował już dla niej korzystne małżeństwo. Dlatego niedługo wyjdzie, aby zostać żoną jakiegoś nieznanego, zagranicznego księcia. Oczywiście, Amane jest z tego powodu nieszczęśliwa i nie potrafi zrozumieć, dlaczego brat nawet z nią tego pomysłu nie przedyskutował, ale ponownie nie ma szansy, aby wyrazić swoje niezadowolenie. Zamiast tego Kagemitsu próbuje ją jakoś tam pocieszać, ale widać, że sam również jest załamany z powodu usłyszanych wieści. Łatwo więc można się domyślić, że kochał się w przyjaciółce od dziecka i teraz obawia się, że ponownie ją straci.
W trakcie kolejnego wydarzenia w stylu deus ex machina Amane udaje się podsłuchać rozmowę Kagemitsu z rewolucjonistami. A jeśli przechodziliście wcześniej wątek Tokiego, to powinniście mieć na całą scenkę szerzą perspektywę. W każdym razie dziewczyna przepytuje potem Kagemitsu, a ten nie zaprzecza, że faktycznie współpracuje z mieszkańcami w celu obalenia rządu i władzy Soshiego. (Taki z niego świetny kolega…). Mimo to facet zapewnia ukochaną, że ma wszystko pod kontrolą i będzie to zupełnie bezkrwawa rewolucja. (Bo wszyscy wiemy, że kontrola wściekłego tłumu to świeże bułeczki z masełkiem bez laktozy, więc nikomu włos z głowy nie spadnie XD). Stąd kompletnie nie mam pojęcia, jak to się stało, ale koledzy Kagemitsu mają wylane na wcześniejsze ustalenia i atakują zamek innego dnia, niż się pierwotnie umówili. (Mężczyzna chciał poczekać, aż do wyjazdu księżniczki, aby mieć pewność, że nie padnie ofiarą zamieszek, gdyby coś jednak poszło nie tak. Wiecie, jak pisał Pratchett: „szanse jedna na milion sprawdzają się w dziewięciu przypadkach na dziesięć”).
I kiedy Amane wraz Kagemitsu tak sobie o rewolucji dyskutują, a dziewczyna chce pędzić na pomoc bratu, dołącza do nich wreszcie główny zainteresowany, aby opowiedzieć o swojej wielkiej intrydze. Tak, rząd jest skorumpowany, cały kraj zgniły i ogólnie nie ma nadziei na odbudowę, stąd należy wszystko zrównać z ziemią, aby postawić od nowa. Wcześniej jednak należy ukarać sprawców i zmobilizować tłum do wstania z kolan, a w tym celu potrzebny był jakiś antagonista. Dlatego Soshi się poświęcił i postanowił odgrywać „tego złego” = awansował na wysokie stanowiska skorumpowanych ludzi, odmówił pomocy po pożarze, był wredny dla własnej siostry, itd. Innymi słowy, jest tak naprawdę bohaterem, choć nie do końca. W każdym razie chciał tej rewolucji nie w mniejszym stopniu od swoich przyjaciół. Po tym wyznaniu Kagemitsu wyrzuca sobie, że nie zauważył wszystkich trosk imperatora, za którego prawą rękę się przecież uważał. Jakoś umknęły mu zamachy na życie Soshiego oraz to, jak bardzo się zmienił = że nagle z miłego człowieka, zaczął mieć reputacje okrutnego tyrana. Tymczasem Soshi przypomina mu, że Kagemitsu musi się zaopiekować Amane, bo wkrótce zrobi się niebezpiecznie i faktycznie tak się staje, bo wszędzie wybuchają bomby i na rozmawiających zawala się całe sklepienie.
W pozytywnym zakończeniu ciało Soshiego nigdy nie zostaje odnalezione, ale rewolucjonistom udał się atak na zamek, zaś Kagemitsu i Amane mają odtąd pomóc w budowaniu nowej przyszłości. Przy okazji postanawiają zostać razem, bo gdzieś tam po drodze narodziło się podobni między nimi uczucie, ale pojęcia nie mam w którym momencie. Ok, Kagemitsu był jedynym człowiekiem, który okazał Amene na dworze jakąś sympatię, ale ona przecież nie potrafiła sobie sama przypomnieć o ani jednym, rzekomo ważnym dla nich wspomnieniu z dzieciństwa!
Na dowód swojej miłości, Kagemitsu przyniósł bohaterce również pierścionek, który kupił na festiwalu wieki temu i nosił przy sobie przez te wszystkie lata z zamiarem ofiarowania jako prezent. Nie mam pojęcia, jakim cudem ten pierścionek dalej pasował, bo przecież to nie tak, że dziewczynie nie urosły z wiekiem palce… Chociaż może już za szczeniaka miała gigantyczne dłonie? Nie wiem, nie mi oceniać. Stąd jedyne co mogę powiedzieć o całym tym rozwiązaniu pozytywnego, to że seiyuu Kagemitsu naprawdę emocjonalnie czytał swoje kwestie, gdy był zły na Soshiego za zatajenie przed nim prawdy. Ah, i jak zawsze, nie mogę narzekać na CG.
W negatywnym zakończeniu: cała rewolucja okazuje się jednym, wielkim fiaskiem, a „zły minister” wyznacza nagrody za głowę Kagemitsu i Amane. Dlatego parka początkowo ukrywa się w restauracji z sękaczami = głównej siedzibie spiskowców. Później jednak pozostanie w mieście jest dla nich najzwyczajniej zbyt niebezpieczne, więc uciekają na statek i odpływają do innego kraju. I chyba tyle z tego dobrego, że pozostali do końca razem.
Czyli nudny, nijaki Kagemitsu w obu wypadkach dostał na pocieszenie dziewczynę. Na dodatek nie byle jaką, bo swoją miłość z przeszłości i ex-księżniczkę.
Naprawdę niewiele miłych rzeczy można napisać o tej ścieżce. Głównie dlatego, że Kagemitsu jako postać był zbyt jednowymiarowy. Zupełnie jakby w żyłach zamiast krwi miał watę. Na dodatek scenarzyści byli nim kompletnie niezainteresowani i zamiast tego woleli się rozpisywać o wspaniałości i doniosłości poświęcenia Soshiego. Kagemitsu przypadła więc nieco rola rekwizytu… albo prologu, do ścieżki imperatora. W zasadzie zupełnie przez przypadek został tym LI. I to tylko dlatego, że Amane naprawdę nie miała na dworze innych alternatyw. Poza Kagemitsu i bratem gadała już tylko z kobiecymi służkami. Dlatego ja się przy tym wątku absolutnie wynudziłam. Na szczęście można go błyskawicznie ukończyć, ale pominięcie go również niewiele by w ogólnym rozrachunku zmieniło. To już nawet opowieść Tokiego miała więcej sensu, a kompletnie nie podejrzewałam, że to powiem!
Miejsce w rankingu: Numer 5… bo po prostu nie da się już niżej. Najbardziej niedopracowany, olany i ogólnie niepotrzebny z wątków. Kagemitsu jest postacią drugoplanową nawet we własnej historii. Co już samo w sobie jest oryginalne, bo rzadko widzę aż taką pisarską nieporadność!