Facet z zielonymi włosami, mafioso i na dodatek w fedorze? To nie wyglądało interesująco, a co najwyżej jak parodia Jokera z serii o Batmanie. O dziwno jednak, w ścieżkach innych bohaterów, Kyrie brzmiał najbardziej intrygująco. Był tajemniczy, zabawny, nieco flirciarski i chyba najbardziej „gangsterski” z całej paczki. (A to przecież gra podobno o mafii). Miałam więc wysokie wymagania wobec jego rozdziałów, bo lubię postacie inteligentne i wyszczekane. A jak wiemy z oryginalnego „Czarnoksiężnika z Krainy Oz”, to właśnie Strach na wróble otrzymał w finale rozum. Tylko co z tego, skoro jego marzenie stało się po latach przekleństwem?
W familii Oz, Kyrie pełni funkcję consigliere, co sprawia, że jest drugim po donie – dawnym tchórzliwym lwie, a teraz odważnym liderze Caramii. To do niego należy dbanie o finanse, ale też załatwianie wielu, nieprzyjemnych spraw jak np. spotykanie się z innymi rodzinami i negocjowanie rekompensaty za obrazę honoru. Jest więc przez cały czas bardzo zabiegany i nic dziwnego, że przynajmniej początkowo, często mówi MC wprost, że zawraca mu cztery litery. Dodajemy przy tym, że facet bynajmniej nie należy do miłych. Nie ma oporów, aby nazywać innych głupimi (nawet swojego szefa), ani by okazywać jak drażni go ich dobroduszność i naiwność. W zasadzie Kyrie wprost mówi o sobie, że jest złym człowiekiem. Takim, który nie cofnie się przed niczym, jeśli pozwoli mu to postawić na swoim, a dzięki super inteligencji potrafi przewidzieć zachowania innych. Stąd nawet Caramia, Axel czy bohaterka są tylko pionkami w jego grze, na szachownicy, którą całkowicie kontroluje.
Z kolei znudzenie i brak niespodzianek w życiu, szybko prowadzą do dekadentyzmu. Kyrie niewiele cieszy, a jeszcze mniej zaskakuje. Stąd pojawienie Fuki (domyślne imię MC), cierpiącej na amnezję dziewczyny, o której nic nie potrafił się dowiedzieć na mieście, było dla niego przyjemną odmianą. To nie tak, że polubił bohaterkę. A gdzie tam! Miał ją za kompletnego imbecyla (co nie było dalekie od prawdy, bo mało znam tak durnowatych MC), ale przynajmniej potrafiła przerwać jego nudę. Głównie dlatego, że Kyrie wyraźnie fascynowała jej przerażona twarz. I to chyba było najdziwniejsze i niezdrowe w ich relacji. Miałam bowiem wrażenie, że znacznie bardziej od uwodzenia – Stracha na wróble ekscytuje krzywdzenie Fuki. Jej dezorientacja, obawy, łzy, a nawet ból… wszystko to sprawiało mu niezdrową przyjemność. A dla mnie stawało się coraz bardziej niesmaczne. Stąd nie dziwiłam się zbytnio, że w Transferred ending – które przypomnijmy, oznaczają, że Fuka zdradza swojego początkowego partnera i oddaje się innemu reprezentantowi familii Oz, to Caramia dostaje role wybawiciela i księcia na białym koniu. Kyrie zaś nawet za specjalnie nie oponuje, bo dochodzi do wniosku, że skoro Fuka nie potrafiła go pokochać takim, jaki jest naprawdę, to i tak nic by z tego nie wyszło. Duh? Mogłeś też po prostu jej psychicznie nie torturować i nie poniżać. Znacznie łatwiejsze rozwiązanie!
Tak czy inaczej, na początku ich znajomości, gdy MC wprowadza się do domu familii Oz po tym, jak Caramia obejmuje ją protekcją i nazywa swoim gościem, Fuka jedynie okazjonalnie gawędzi z Kyrie. Ten dość ostentacyjnie ją wygania jak przeszkadzające dziecko. Na dodatek nie omieszkuje jej wypominać, że nie pracuje na swoje utrzymanie, stąd praktycznie wymusza na niej uczestnictwo w konkursie piękności jako reprezentantka ich rodziny. Potem nie jest między nimi dużo lepiej. Fuka nawet wprost zarzuca Kyrie, że nie spodziewała się po nim zainteresowania kobietami, bo nic na to nie wskazywało. Facet zaś chyba poczuł się nieco sprowokowany, bo potem drażnił się z nią od czasu do czasu, będąc np. zbyt śmiałym czy nachalnym, co wprawiało ją w zakłopotanie.
Dobrym przykładem takiej sceny jest moment, w którym Kyrie obiecuje, że nauczy Fukę strzelać. Podobno dlatego, że przyda się jej odrobina samoobrony. Stąd proponuje trening z bronią palną. Tyle że szybko traci zainteresowanie lekcjami, a zamiast tego wprost przyznaje, że jego celem było obejmowanie dziewczyny i postawienie jej w niezręcznej sytuacji. I chociaż tyle z tego dobrego, że ona faktycznie wreszcie się czegoś nauczyła… Nawet jeśli potem nie będziemy mieli okazji zobaczyć, jak sprawnie używa broni w żadnej sytuacji.
Oczywiście, całe te ostentacyjne zachowanie jest przy okazji maską dla niepewności Kyrie. On faktycznie był przekonany, że nikt go nie pokocha, stąd Fuka stanowiła dla niego zagadkę. Jakkolwiek by jej nie obrażał, ośmieszał czy prowokował, to dziewczyna zawsze wracała do niego z tym samym naiwnym uśmiechem. W końcu więc postanowił przestać walczyć sam ze sobą i złożyć jej propozycje zastania parą w trakcie festiwalu o spadających gwiazdach. Co więcej, przygotował sobie nawet wymówkę, że miał to być tylko żart, na wypadek jej odmowy, aby zachować twarz. Tyle że Fuka nieoczekiwanie się zgodziła. I na dodatek wybrała go zamiast odważnego Caramię czy dobrodusznego Axela.
Niestety, zaraz po tym, jak oficjalnie zostają parę, ujawnia się jego sadystyczna strona. Gdy Fuka pyta co powinna robić, aby być dobrą dziewczyną, Kyrie odpowiada, że nie musi o tym myśleć, bo wytrenuje ją tak, aby spełniała jego wymagania. Innymi słowy, ma po prostu słuchać rozkazów. Jedną z dziwniejszych scen był przez to moment, gdy zmusił ją do wysiłku fizycznego… tylko po to, by posłuchać, jak sapie z wycieńczenia O_o. Innymi razy przedstawia swoją koncepcję miłości: a w sumie to po prostu oznajmia MC, że musi zaakceptować wszystkie jego wady, bo nie zamierza się dla nikogo zmieniać. Potrafił się też stać zazdrosny o pluszaki, które Fuka kupiła Axelowii i Caramii. Przejawiał więc wszystkie zachowania, które są wystarczającym sygnałem, że dziewczyna powinna się z tej relacji wyplątać tak szybko, jak tylko się da… Zresztą, zapytana wprost bohaterka, nie potrafiła wyjaśnić, czemu chce być z tak okrutnym człowiekiem i niby go kocha. Zupełnie jak przyszła ofiara sadystycznego męża. (Co Axel trafnie skomentował, że nawet jeśli wymagania Fuki względem partnerów są bardzo niskie, to każdy powinien mieć jakieś standardy XD).
Ta ścieżka miała jednak też zabawne momenty. Podobało mi się zwłaszcza jak Kyrie naśmiewał się ze Scarlet, a konkretnie z jego wzrostu. Na dodatek zmusił młodzieńca, aby porównał się z Fuką, aby go jeszcze bardziej upokorzyć. Potrafił też nie raz swoim zachowaniem zaskoczyć. Na przykład, gdy prawie zmusił Caramię, aby tego go zastrzelił, albo bardziej troszczył się o wazon niż rannego towarzysza… Dużym problemem była jednak dla mnie pozytywna ocena zakończeń. A zwłaszcza tzw. „pure endingów”.
W wersji A: na dowód swojej miłości, Kyrie daje ukochanej naszyjnik. A dokładniej to swój rozum, bo biżuteria reprezentuje dar, jaki niegdyś otrzymał, przez co przestał być pozbawioną mózgu kukłą. Oczywiście, Fuka jak na typową siermięgę przystało, gubi prezent błyskawicznie. W zasadzie chwile, po otrzymaniu, co sprawia, że Kyrie znowu zmienia się w bezużytecznego głupca. Na dodatek takiego, który też cierpi na amnezję. Jeee! Brawo Fuka! Nie potrafi bowiem nawet spamiętać, co robił poprzedniego dnia.
Tymczasem dawno nikt nie został uprowadzony, więc Caesar daje o sobie przypomnieć i porywa dziewczynę. Na jej ratunek przybywa na szczęście Kyrie. I to na dodatek ma wejście w wielkim stylu, bo nagle okazuje się, że dysponuje mocą kontrolowania kruków. Dlaczego? Cholera wie! Nie widzę związku pomiędzy straszeniem ptactwa a zdolnością wydawania im rozkazów. Scenarzyści poczuli chyba jednak, że jest zbyt mało zajebisty i potrzebuje jakiegoś upgrade’a. Stąd włosy zmieniają mu się na czarny i dysponuje armią minionów.
Caesar zostaje skopany (znowu żadna niespodzianka), a Kyrie ujawnia, że to co ofiarował MC było tylko atrapą. Dlatego jedynie udawał, że stracił rozum, ale po co to zrobił i jak głupim trzeba być, by powierzyć coś cennego Fuce – zrozumieć nie potrafię. Tak czy inaczej, wszystko kończy się ślubem i demonstracyjnym flirtowaniem na oczach Caramii, który każe swojemu consigliere iść i powiesić się na spagethii.
W zakończeniu B: dzieje się praktycznie to samo. W sensie Fuka dostaje biżuterie, ale tym razem, Kyrie naprawdę traci rozum. Co dla odmiany sprawia, że jest bardzo pogodny i ciepły. (Co jak wiemy, po zakończeniu A, z jakiegoś powodu nie podobało się Fucę XD. Wolała jego sadystyczną wersję). Dziewczyna zostaje jednak przy swoim ukochanym, zwłaszcza że ten dał się w jej obronie pobić Caserowi na krwawą miazgę. Ostatecznie parka ma nawet słodką scenę. Kyrie obawia się, że przez swój rozum nie będzie wkrótce w stanie zapamiętać niczego, ale Fuka obiecuje mu pomóc i przypominać tak często, jak będzie tego potrzebował. Co było nawet uroczym zapewnieniem, ale w jej wypadku skończyłoby się to pewnie jakąś tragedią. Na tej MC nie można było przecież za cholerę polegać i nie powierzyłabym jej pod opiekę nawet mrówki.
Stąd znacznie ciekawsze, po raz kolejny, okazały się zakończenia ze zdradą w wersji A i B. Jeśli Fuka rzuci któregoś z chłopaków (Caramię lub Axela) i przyprawi im rogi tego samego dnia z Kyrie… to Strach na wróble staje się nieoczekiwanie dla niej czulszy. Zdradza jej nawet sekret, kryjący się za swoimi różnobarwnymi oczami. (spoiler) Kiedy był jeszcze kukłą, nie miał kapelusza i deszcz non stop zmazywał mu jedno oko, które jego właściciel-farmer domalowywał zawsze innymi farbami. W efekcie drugie oko Kyrie, w zależności od koloru, zdradza obecnie, co mężczyzna czuje jako człowiek np. niebieski – to smutek, żółty = radość. (/spoiler) Nie mam jednak pojęcia, po co nam ten feature w projekcie postaci, skoro i tak pół twarzy cały czas zasłania mu grzywka?
Potem zaś robi się dramatyczniej. Fuka żali się ukochanemu, że chciałaby, aby w mieście zapanował pokój. Ten wykorzystuje więc swój nadludzki intelekt i dochodzi do wniosku, że jedyną metodą, by to osiągnąć, jest redukcja ludności i familii. Doprowadza więc do wojny między rodzinami, kiedy sam w tym czasie ukrywa Fukę w bezpiecznym miejscu i trzyma w nieświadomości. Tyle że sprawy wymykają się spod kontroli, gdy parkę atakuje zahipnotyzowany Caramia. Strachowi na wróble odechciewa się potem udawanie mistrza intrygantów, gdy jego luba o mało nie straciła życia. Zamiast tego – i wbrew jego zapewnieniom z czasów „kawalerskich” – całkowicie zmienia swoje postępowanie i charakter. Staje się dla Fuki bardzo miły i opiekuńczy. Zupełnie jak nie on! Ku przerażeniu kolegów, był nawet w stanie nosić ukochaną w ramionach XD. Dlatego, jeśli chcecie zobaczyć Kyrie w przyjemniejszym wydaniu, musicie zdecydować się na zdradzenie któregoś z jego kumpli.
A przechodząc do podsumowania: ścieżka miała wiele dziwnych momentów, ale nie bawiłam się przy niej źle. Kyrie potrafił zaintrygować, ale też zirytować, zaskoczyć albo sprawić, że zrobiłam face palma z powodu jego arogancji i dziecinności. Nie można więc odmówić złożoności tej postaci ani scenarzystom wysiłku, jaki włożyli w mnogości zakończeń. Zwłaszcza gdy poznajemy jego sekret w Grand Finale i dowiadujemy się, że tak naprawdę on borykał się ze strasznym brzemieniem.
Mimo to wciąż uważam, że Fuce nie wyszłoby na dobre zostanie ze Strachem na wróble w żadnym z pure endigów (A czy B). Kyrie jest tam po prostu zbyt wielkim i upartym egoistą. Na dodatek dalej traktuję dziewczynę jako zabawkę i sposób na poradzenie sobie z nudną egzystencją. W Transferred ending przynajmniej potem wszystkiego żałuje… Chociaż nie miał oporów, aby nią manipulować, okłamywać, podać środki nasenne i ogólnie robić, co mu się żywnie podobało, bo przecież spełniał jej „życzenie o pokoju”. Jak absolutny szaleniec, a nie ktoś obdarzony niebywałym umysłem.
Jeśli więc nie przeszkadza Wam czytanie o tak mocno patologicznej relacji, to powinniście polubić ten wątek albo przynajmniej przejść go bez bólu, bo mimo wszystko wciąga. Ale osoby, które nie przepadają za pozytywnym przedstawianiem toksycznych związków w grach, mogą sobie spokojnie całą tę opowieść odpuścić. Oszczędzą sobie wtedy w finale frustracji, bo Fuką poważnie przez 99% czasu chce się potrząsnąć, aby zaczęła myśleć… Cóż… Na osłodę, sporo ładnych CG!
Przeważnie to mój ulubiony typ postaci. Kyrie jest bystry, wygadany, nieco niebezpieczny… ale chociaż trafił na podium, to jednak ciutkę niżej od pozostałych panów. Dlaczego? Ano właśnie przez te wszystkie patologie/dziwactwa w jego wątku. Zwłaszcza po poznaniu Grand Finale, po którym – moim zdaniem…
Duży spoiler:
…on nawet nie kochał w sumie Fuki i okazał się strasznym hipokrytą, wypominając Caramii coś, co sam robił nieustannie = tęsknił za Dorothy!