Przejście ścieżki Czarodzieja to w zasadzie kwintesencja całej gry. Co jest o tyle zabawne, że jest najkrótsza, za to tak naszpikowana informacjami, że chociaż lepiej zostawić ją sobie na sam koniec (aby rozpoznawać więcej wątków i postaci), to jest niczym cały tort, a nie tylko finalna wisienka. W zasadzie na jej tle nawet Ryszard (chłopak z plakatów) ze swoją opowieścią wypada bardzo blado. Z drugiej strony poznanie epilogu „księcia zaklętego w konia” będzie niezbędne do zrozumienia motywów, które zostaną opisane tutaj. Największą zaletą tego wątku była jednak nie akcja czy sam LI, a bardziej asertywna i zaradna MC. Wreszcie nie obserwowałam losów jakiejś potykającej się o własne nogi sieroty, ale dziewczyny, którą potrafiła się poświęcać, ciężko pracowała i często wykazywała dużą odwagą. Szkoda, że na taką księżniczkę musiałam dłuuugo czekać…
Zacznijmy jednak od tego, że bohaterowie „Beast and Princess” trafiają na Czarnego Maga (oryg. „Dark Magician”) w zasadzie przez przypadek. A przynajmniej tak im się wtedy wydaje. Nie robi on też na nich zbyt dobrego wrażenia. Dziwny, szaro włosy chłopak zdaje się Julią (domyślne imię MC) niezdrowo zafascynowany. I to do tego stopnia, że marzy, by go „zdeptała” albo chciałby zostać „jej sługą”, czy pozwala księżniczce „zrobić cokolwiek z jego ciałem…”. Co wprawia dziewczynę w zażenowania, a pozostała reszta paczki zaczyna go po prostu nazywać creepem. A chociaż dowiedzieli się od niego sporo przydatnych rzeczy, a nawet zdobyli nasiona proszku do przemieniania w ludzi (Ryszard je sobie „pożyczył”), to i tak chłopaki są nad wyraz szczęśliwe, mogąc uciec z jego chaty i zapomnieć o całym tym spotkaniu.
Tyle że Czarny Mag daje o sobie znać ponownie. I to bardzo szybko, bo ledwo gdy ekipa znajduje azyl w mieście przestępców Piscis, gdzie próbują się ukryć przed okrutną Czarodziejką. (Tą samą, która wraz ze stryjem Hubertem zamordowała króla = ojca Julii). Ot, okazuje się, że chłopak od dawno na miejskie obywatelstwo i odwiedza okolicę od czasu do czasu, aby sprzedać trochę leków i mikstur. A chociaż panowie robią się podejrzliwi, to Julia nie widzi w tym niczego dziwnego. Wręcz przeciwnie, całkiem cieszy się ze spotkania i obiecuje, że odwiedzi kiedyś młodego Czarodzieja w aptece. (Na co Ryszard zabrania jej, by kiedykolwiek udawała się na takie wizyty sama… Widać zaczął robić za przyzwoitkę ;)).
Stąd ze względu na ostrożność chłopaków, do kolejnego spotkania dochodzi więc dopiero jakiś czas później. Gdy drużyna udaje się na łąkę, aby pozbierać zioła, odnajdują nieprzytomnego Czarodzieja w ciele fretki. Postanawiają więc go zabrać do siebie, do czasu aż się przebudzi, a Julia opiekuje się nim troskliwie, po tym, jak dzięki proszkowi przywrócili mu ludzką formę. A wszystko dlatego, że Czarodziej zasłabł od słońca. Nie ma bowiem dobrej kondycji fizycznej. Potrzebuje jednak trochę czasu, aby dojść do siebie, co wkrótce prowadzi do kolejnej zabawnej sceny. Dziewczyna nachyla się, co by popodziwiać sobie nieco młodzieńca z bliska podczas snu. Dochodzi przy tym do wniosku, że facet ma bardzo kobiecą urodę i jest nawet bardziej urodziwy od Ryszarda. Pech (albo los) jednak chce, aby w tym samym czasie przebudzony mężczyzna się poderwał… co owocuje ich pierwszym, zupełnie nieplanowanym pocałunkiem. Parka jest zażenowana. Zaczynają się wzajemnie przepraszać, a na koniec obiecują, że oboje o tym zapomną, bo nic takiego się nie stało.
Co im kompletnie nie wychodzi, bo odtąd myśli Julii bardzo często i chętnie krążą wokół nieco dziwnego Czarodzieja. Zwłaszcza gdy ten ochrania ją przed kolejnym atakiem zabójców – tym razem kontrolujących lalki. Szybko okazuje się bowiem, że nawet Ludwik nie byłby w stanie nic zrobić. Szczególnie w zwierzęcej formie, bo drużyna jakimś cudem straciła rośliny potrzebne do wytwarzania proszku. Zupełnie jakby ktoś je celowo zniszczył… tylko, jak i kiedy? 😉 Choć w zasadzie to od razu podejrzewają „creepa”, szczególnie że po wyleczeniu praktycznie wykopali go ze swojego domu, więc miał powód by czuć się urażonym. Kiedy jednak zostaje o to wprost zapytany, Czarodziej zaprzecza, aby był zdolny do takiego czynu. W końcu było już wtedy bardzo ciemno, na dodatek był osłabiony i nie ma kocich oczu.
Wdzięczna za ratunek Julia postanawia dać Czarodziejowi prezent. A ponieważ w tej ścieżce to na niej spoczywa obowiązek pracowania (chłopaki po utracie roślin, przebywają praktycznie cały czas w zwierzęcych formach), to po licznych zleceniach na uszycie ubrań została jej masa skrawków. To z nich dziewczyna przygotowuje obrzydliwą, krzykliwą torbę. Jest jednak pewna, że taki styl spodoba się jej wybawcy, bo przecież kocha wzory z wężami, pająkami i czaszkami. Cóż, czego by o jego szatach i kapeluszu nie powiedzieć, to na 100% wyróżniał się z tłumu…
Następnie Czarodziej i Julia udają się na wspólny spacer do sklepu, gdzie rozmawiają o ubraniach, a także – dość nieoczekiwanie – o tym jaką radość dziewczyna czerpie ze swojej wolności. Wcześniej była tylko księżniczką uwięzioną we wieży. Nie znała piękna różnych krajobrazów, raz w miesiącu mogła tylko rozmawiać z Henrykiem, a jej jedynymi towarzyszami były zwierzęta. Teraz wreszcie odczuwała radość z życia, co inspirowało ją do próbowania nowych kolorów, farbowania materiału i tworzenia oryginalnych projektów. Wreszcie dziewczyna ośmiela się również dać Czarodziejowi swój prezent, ale ten odmawia dość oschle. Bełkocze przy tym coś o zadaniu, o którym przez przebywanie z Julią zaczyna zapominać. Na koniec zaś zostawia zdezorientowaną dziewczynę we łzach, przez co przez najbliższe tygodnie, MC chodzi po mieście jak w depresji. Dalej urobiona po łokcie, ale smutna. Staje się bowiem oczywiste, że gdzieś po drodze, od tego pamiętnego, pierwszego pocałunku zdołała się zakochać.
Ich ścieżki krzyżują się jednak szybko, bo przeznaczenie nie daje na siebie czekać. Czarodziej staje się ofiarą grupy bardzo agresywnych miejscowych, którzy domagają się od niego pieniędzy w zamian za to, że przez swoją nieuwagę pobrudził im towar. Naturalnie, mężczyzna nie posiada żądanej jako zadośćuczynienie kwoty. Julia przychodzi mu jednak z pomocą i oddaje własny zarobek, byle tylko był bezpieczny. Po tym wydarzeniu Czarodziej nie mógł dłużej udawać, że czuje się OK po ich ostatniej, nieprzyjemnej wymianie zdań. Zwłaszcza że dobroć Julii, jej bezinteresowność, ciężka praca i radość, z jaką odkrywa niedostępny dla siebie wcześniej świat, zdołała go również zauroczyć. Jak sam wyznaje: nie przespał wielu nocy, rozmyślając o ich kłótni… i pocałunku.
Niestety, kolejne problemy pojawiają się już wkrótce. Chłopaki proszą Julie, by spróbowała negocjować z Czarodziejem, to może podzieli się z nimi resztą proszku, jaką posiada. Wcześniej mężczyzna upierał się, że skoro ciąży na nim klątwa przemiany we fretkę, to potrzebuje zapasów dla siebie. Nie może też wrócić do chaty, bo zbyt obawia się plotek o Czarodziejce i zniszczeniach, jakich dokonała. W efekcie Julii faktycznie udaje się go uprosić, w zamian za randkę (w której również towarzyszą przyzwoitki). Mimo to Czarodziej nie ma oporów, by tym razem wyznać swoje uczucia i zapytać Julię, co by zrobiła, gdyby powód, dla którego zamknięto ją w wieży, okazał się słuszny?
I tym sposobem docieramy do głównego wątku tej fabuły i odsłonięcia wszystkich kart. (Duże spoilery:) „Dark Magician” jest tak naprawdę głównym antagonistą. Co więcej, to on stworzył artefakt, którym posługuje się Adele, co pozwala jej terroryzować miasta i udawać Czarodziejkę. A wszystko po to, bo ich planem jest tak naprawdę uwolnienie smoka… który jest uwięziony w Julii. Reimar, bo tak naprawdę nazywa się Czarodziej, jest przy okazji kuzynem książąt z „Beastmaster na princess”. Król Baltazar to jego stryj, który wziął go pod opiekę ze współczucia. W końcu, jak pamiętamy, zamordował swoich braci za to, co zrobili czarodziejkom w królestwie Fasan, a potem upozorował swoją śmierć i udał się z lordem Berndem na misje, aby szukać odkupienia za grzechy swojej ojczyzny. Co ciekawe matką Reimara była jedna z więzionych i wyzyskiwanych czarodziejek. Wtedy nie wiedziano jeszcze, że mężczyźni również mogą odziedziczyć talent do magii i dlatego nie zainteresowano się Reimarem, który był chowany „w piwnicy” i spędzał czas na czytaniu o zaklęciach. Adele z kolei chciała po prostu zrobić ze swojego wychowanka króla, bo od zawsze wiernie służyła jego zmarłemu ojcu i podzielała jego ambicje.
A jeśli to wszystko wydaje się Wam bardzo zakręcone, to teraz widzicie, dlaczego warto znać fabuły wcześniejszych gier. Zwłaszcza że dowiemy się wtedy nieco więcej o okrucieństwie Fasan. I dlaczego Baltazar, udając Bathlorda, przebywał w Piscis. A chodziło konkretnie o dotrzymanie przysięgi innemu, zmarłemu królowi z Alusii, odnalezienie Ryszarda i ochronienie wszystkich przed smokiem. Władcy Alusii potrafią bowiem wykonać sekrety taniec mieczy, który blokuje magie, co jest niezbędne do pokonania Adele, Reimara i reszty. Ale o tym wszystkim szczegółowo możemy poczytać w ścieżce Ryszarda.
Tymczasem Julia jest zdruzgotana po poznaniu prawdy z ust Baltazara/Bartholda. Nie chce uwierzyć, że nic z tego, co mówił jej Czarodziej, nie było prawdą. Zwłaszcza gorące, miłosne wyznanie. Dlatego dość mocno się upiera, aby towarzyszyć panom w ich finalnym starciu z antagonistami. Nawet jeśli przyjaciele początkowo oponują. Nie chcą bowiem ryzykować, że Reimar pochwyci smoka, ale wreszcie ustępują, bo staje się oczywiste, że inaczej Julia nigdy nie zazna spokoju. Tymczasem – zapytany wprost – Czarodziej bynajmniej nie zaprzecza, a wręcz przeciwnie, przedstawia szczegóły swojego planu. Wyznaje, że odkąd dowiedział się o smoku, zaczął tej istocie po prostu współczuć. W końcu ile cierpienia musiało ją kosztować życie w uwięzieniu. Niestety, im dłużej przebywał z dziewczyną, a także poznał jej perspektywę z czasów, gdy była za nic przetrzymywana w wieży, jego empatia względem gada przeobraziła się w miłość do Julii z tego samego powodu. Ją również zapragnął uwolnić i pokazać więcej świata.
W Happy Endingu dziewczyna po prostu wybacza Reimarowi. Dochodzi bowiem do wniosku, że bez niego nigdy nie opuściłaby klatki, nie poznała swoich przyjaciół, nie miała okazji szyć dla mieszkańców Piscis… i nigdy by się nie zakochała. Że tak naprawdę faktycznie sprezentował jej życie.
Co nie znaczy, że inny ludzie podzielają jej pogląd. W końcu Adele, przy pomocy artefaktów od Reimara, dokonała masy zniszczeń i morderstw. Stąd, gdy Czarodziej poddaje się bez walki, czeka go po prostu egzekucja. I muszę przyznać, że zachwyciło mnie, że nie ma w tym wątku naiwności, gdzie wszyscy mówią „Jasne, wypuśćmy przestępcę, bo Julia go kocha!”. Wręcz przeciwnie. Dziewczyna w dniu, gdy Reimar ma zostać stracony, musi posunąć się do szantażu, aby go ocalić. Stąd grozi wszystkim, że jeśli nie pozwolą im uciec, to wypuści smoka. Co było najbardziej odważną i samodzielną decyzją, jakiej dokonała we wszystkich ścieżkach. (Egoistyczną przy okazji, ale co tam! ;)).
Tym sposobem parka wiedzie odtąd życie w ukryciu, odwiedzana jedynie przez zwierzęcych-przyjaciół i używa swojej mocy do produkowania leków. Ryszard zaś odpuszcza pościg, bo dochodzi do wniosku, że to jedyna, pierwsza i samolubna rzecz, jaką Julia kiedykolwiek zrobiła, znosząc swój los bez skargi przez tyle lat, więc spełni jej życzenie. A jeśli tylko kiedyś będzie sprawiać kłopot, to osobiście wytropi ją i zabije. (Zapomniał nawet Reimarowi, że to tak naprawdę on, pod postacią fretki, rzucił na niego klątwę przemiany w konia i skazał na długie wygnanie).
W złym zakończeniu: Julia popełnia samobójstwo, aby przynajmniej uwolnić innych od smoka… cały problem w tym, że nim zasypia snem wiecznym bestii faktycznie udaje się uciec i w efekcie, dziewczyna spędza ostatnie sekundy życia, patrząc na zagładę, którą sprowadziła na królestwo i swoich ukochanych przyjaciół. Dlatego to było bardzo dołujący finał. Podobnie jak poprzedzająca go przemowa bohaterki, która dochodzi do wniosku, że i tak cieszy się z tego, czego doświadczyła i wystarczy jej już tyle szczęścia. Dość przerażające podejście, jeśli przypomnimy sobie, że ona miała tylko 16 lat. 🙁
I teraz, przechodząc do podsumowania, to była naprawdę interesująca ścieżka. Podobała mi się dynamika między parą. Fakt, że oboje, od początku czuli do siebie miętę, a nie, że tylko jedna strona się zakochała, a druga sobie w odpowiednim momencie „uświadomiła” swoje uczucia. Cały motyw z egzekucją również był bardzo udany. Co nie znaczy, że dało się uniknąć plot holii np. dlaczego Julia miała od matki przemieniający proszek? Czemu Baltazar potrzebował tyle czasu, aby zauważyć, że po Piscis kręci się podejrzany Czarodziej, który nawet zdołał dostać obywatelstwo? Dlaczego Reimar pozwalał Adele siać tyle zniszczenia i przyciągać niepotrzebnie uwagę, skoro kolidowało to z jego planem? I po co cała ta konspiracja króla Fasan? Itd.
Wciąż wątek Reimara to najlepsze, co aplikacja ma do zaoferowania. Zwłaszcza jeśli lubiliście poprzednią grę i stęskniliście się za tym baśniowym światem czy bohaterami. Czarodziej jest zaś na swój sposób uroczy i ma bardzo oryginalny charakter na tle innych LI od Otomate. Niby słaby fizycznie, blady i niegroźny – mdlał od samego upału, ale potrafił być poważny i przebiegły, kiedy trzeba. Co doskonale ukrywał za maską lekkoducha i „creepa”. Dlatego nie mam oporów, aby polecić jego ścieżkę. Szczególnie że to zdecydowanie najbardziej kanoniczny wątek.