Alternate Story ~First Christmas~
Jakoś tak się pechowo złożyło, że w moich poprzednich recenzjach Arsène Lupin zawsze walczył o pierwsze miejsce na podium z hrabią Saint-Germainem. Czasami mu ustępował, a czasami pokonywał rywala. Zawsze był jednak w silnej czołówce. Ot, Lupina po prostu trudno było nie lubić. Czy to za jego optymizm, pomysłowość czy wsparcie, jakie okazał zagubionej Cardii. Mało bowiem znam równie pozytywnych i wiarygodnie napisanych LI: z całym wachlarzem zarówno wad, jak i zalet.
W Code: Realize ~Wintertide Miracles~ będziemy mieli jednak okazje poznać Lupina z nieco innej strony. I nie chodzi nawet o to, że jego charakter jakoś drastycznie się zmieni. Po prostu dowiemy się jak niszczycielska w skutkach jest dla niego długa rozłąką z Cardią i jak tak naprawdę nie potrafi funkcjonować bez swojej pięknej uczennicy. Co jest o tyle zabawne, że jeśli przechodziliście wcześniej After Story ~White Rose~ to pewnie pamiętacie, że bohaterkę bardzo męczył fakt, iż jej ukochanego zdaje się nic nie zaskakiwać ani wzruszać.
Przypomnijmy, że akcja tego dodatku dzieje się w alternatywnej rzeczywistości. Po wydarzeniach z Code: Realize ~Future Blessings~ z wątku Finisa, gburowaty brat bohaterki zostaje uratowany i rodzeństwo udaje się wspólnie zamieszkać w Walii, aby odbudować to, co zostało im przez chorego ojca-stwórcę zabrane. Innymi słowy: najzwyczajniejsze, ludzkie relacje. I chociaż Lupin doskonale zdaje sobie sprawę, że odzyskanie więzi jest dla Cardii i Finisa bardzo ważne, to nie tak, że bez oporów przełyka informacje o rozłące. I choć trudno mu się przed sobą przyznać, to zaczyna żałować, że nie poprosił jej o zostanie z gangiem. Ba! Może nawet nie miałby nic przeciwko obecności jej uszczypliwego brata, mimo iż wcześniej byli zażartymi wrogami. Ponieważ jednak trzymał za peronie gębę na kłódkę, to stracił szansę, aby powstrzymać dziewczynę przed wyjazdem.
Mimo to, przynajmniej początkowo, Arsène postanawia udawać silnego. Choć już w scenie otwierającej dowiadujemy się jednak, że coś ze skupieniem złodzieja jest nie tak. Niby wykonuje zwykłe misje (próbuje wykraść naszyjnik z posiadłości diuka), ale o mało nie daje się zastrzelić Leonhardtowi i jego ludziom przez zwykłe roztargnienie. (Co w efekcie sprawia, że sam kapitan jest zaskoczony i chyba nawet nieco przerażony, że może przez przypadek zamordował samego Arsène’a Lupina!). Nie trzeba jednak być detektywem na miarę Sherlocka Holmesa, aby odgadnąć, że myśli złodzieja-dżentelmena krążą najzwyczajniej wokół jego uczennicy. Od czasu jej wyprowadzki, nie otrzymał od niej ani jednej wiadomości. Zachodzi więc w głowę, dlaczego ich przyjaźń tak po prostu się urwała i czy został przez nią zapomniany…
Zresztą niedługo po tym nieszczęśliwym wypadku, w którym Arsène o mało nie dał się zabić – ma okazje spotkać swoje nemezis i usłyszeć od detektywa parę cierpkich zdań. Sholmes wyrzuca Lupinowi, że ten nawet nie zauważył, że jest od dłuższego czasu śledzony. Sugeruje mu więc, żeby wziął się wreszcie z garść i spróbował jakoś rozwiązać problem. (A gdy wróg zaczyna udzielać ci miłosnych porad – to jakich jeszcze dowód potrzebujesz, że coś z tobą nie tak?). Podobne rozwiązania sugerują mu nieco później również pozostali przyjaciele. Impey, Victor, a nawet Saint-Germain. Wszyscy martwią się o złodzieja i nie rozumieją, z czego wynika jego opór, aby przyznać przed samym sobą, że zakochał się w dziewczynie i najzwyczajniej brakuje mu jej obecności.
Pod wpływem ich sugestii, Lupin decyduje się wreszcie napisać list. I to chyba najlepszy motyw tego dodatku. Nigdy jeszcze nie widziałam złodzieja w takiej rozterce. Początkowo tworzy on nawet coś bardzo podobnego do ostrzeżeń, które wysyła ofiarom swoich kradzieży. Potem jednak się reflektuje, że to głupie i próbuje stworzyć coś bardziej „romantycznego”. Ale znowu jego wysiłki spełzają na niczym, bo sam krytycznie ocenia, że brzmi jak jakiś zdesperowany nastolatek. A nie o to przecież chodzi, żeby Cardię do siebie zniechęcić czy wystraszyć. Każda kolejna próba była jednak równie marna, wywoływała mój nowy chichot i budziła zainteresowanie w jaki sposób Arsène Lupin wybranie z tego impasu. Sama należę do osób, które nie mają kłopotów z przelewaniem myśli na papier, ale kilku z moich bardzo bliskich przyjaciół nie najlepiej radzi sobie z „piórem”. Rozterki Lupina bardzo więc przypominały mi podobne historie z życia wzięte. Zwłaszcza że powoli nam wymiera tradycja wymieniania papierowej korespondencji. 😉
Sprawy nie ułatwiają wyobrażenia, dlaczego Cardia nie chce się z nim zobaczyć. Najzabawniejsze były te, w których dziewczyna po prostu oświadcza, że znalazła sobie cudownego faceta. To było strasznie… nietypowe, zobaczyć Lupina tak nieszczęśliwego i niepewnego samego siebie. Jakby mógł przegrać walkę o jej względy z pierwszym lepszym panem Smithem i kompletnie nie wiedział, co z tym faktem począć. Jak zresztą stwierdził: potrafiłby się nawet pogodzić z faktem, gdyby oddała serce któremuś z chłopaków z gangu, bo to wszyscy fajni ludzie, ale nie potrafiłby zaakceptować nikogo z zewnątrz.
W każdym razie koniec końców złodziej postanawia rozwiązać problem w „swoim stylu”. Skoro nie był w stanie napisać niczego sensownego, aby opowiedzieć o swoich uczuciach, postanawia dziewczynę po prostu ponownie wykraść. W końcu miał już na tym polu spore doświadczenie. Dlatego przybywa do jej pokoju, w rezydencji w Walii, w stroju świętego Mikołaja, z Sisi przebranym za renifera i wprost obwieszcza swoje plany. A my przy okazji dostajemy jedno z najfajniejszych CG. Parka ma też wreszcie sposobność, aby wyjaśnić sobie nieporozumienie związane z listami.
Jak wychodzi na jaw, za znikająca korespondencję odpowiadał po części Finis. Kiedy bowiem posiadłość w Walii zaczęły zalewać miłosne liściki od Impiego, brat bohaterki zaczął chować je odruchowo. W efekcie „z automatu” pozbył się też korespondencji Lupina, nie rozdzielając jego wiadomości od przerażającego stosu od natrętnego inżyniera. Co było nieco zaskakujące, bo po Finisie spodziewałam się raczej, że będzie miał hopla na punkcie kontroli i dokładnie obejrzy każdą kopertę zaadresowaną do Cardii przed wyrzuceniem.
Co zaś się tyczy drugiej strony, to również nie tak, że dziewczyna w ogóle nie pisała do przyjaciół czy nawet o nich zapomniała, bo znalazła szczęście i nie potrzebowała niczego więcej poza obecnością brata. Wręcz przeciwnie. Tęskniła za swoim nauczycielem nie mniej od niego. Za chowanie listów odpowiadała jednak w tym wypadku reszta paczki, która chciała tym samym wymusić na Cardii i Lupinie bycie szczerym ze swoimi uczuciami. Wierzyli bowiem, że im dłużej parka nie będzie miała ze sobą kontaktu, tym trudniej będzie im zaprzeczać, że się kochają i usychają z tęsknoty. Co było o tyle dziwne, że po pierwsze: musieli wiedzieć, że takim postępowaniem robią tylko przykrość dziewczynie. Jakby nie miała w życiu dość smutków, zmartwień i powodów do strachu… Po drugie: jak tylko Lupin zobaczył jej korespondencje, cała jego niepewność zniknęła i był natychmiastowo zmotywowany, aby wypluwać z siebie miłosne wyznania. Możliwe więc, że gdyby dostał listy od razu, to w ogóle nie byłoby mowy o długotrwałej rozłące i tej dziwnej zabawy z podchodami.
Wszystko, oczywiście, kończy się szczęśliwie i druga część to już w zasadzie tylko wspólna wycieczka zakochanych po stalowym Londynie… co było cholernie nudne i kilka razy zastanawiałam się, o co chodziło twórcom, bo nagle dynamika opowieści poleciała na łeb i szyje, a my dostaliśmy jakiś dziwaczny odpowiednik „z kamerą wśród Brytyjczyków”. Ani to nie było romantyczne, ani nie rozwijało postaci, ani nawet nie dowiedzieliśmy się niczego nowego. Trwało za to cholerstwo niemiłosiernie długo aż z niecierpliwością zerkałam na zegarek i myślałam sobie w duchu „niech no, że się wreszcie ten dodatek skończy…”. Co mija się z jakąkolwiek ideą miłego spędzania czasu przy grze!
I właśnie z tego powodu nie mogę ocenić tej opowieści pozytywnie. Pierwsza część była bardzo zabawna. Zwłaszcza wspomniany wcześniej motyw z listem. Podobało mi się również pokazanie tej słabszej strony Lupina. Był przez to bardziej ludzki, bo przekonaliśmy się, że owszem, jest odważny, szybki w działaniu oraz zawsze walczy o to, czego chce, ale to nie znaczy, że nie miewa słabszych momentów. W końcu – nawet fikcyjny bohater — nie powinien być przedstawiany jako niezniszczalna maszyna bez emocji.
Z drugiej strony, nie rozumiałam ani zachowania Finisa, ani paczki. Sam pomysł, że Impey zalewa Cardię spamem był dobry, ale już nieostrożność jej brata była mocnym OFC. Co zaś się tyczy planu pozostałych przyjaciół, to kompletnie nie kumałam, co oni niby mieli przez to osiągnąć, skoro wystarczyło Lupinowi tylko pomachać odpowiedzią Cardii przed oczami, a już gnał, z wywieszonym jęzorem, aby poprosić ją, aby z nim została. W sumie więc nie pomogli, a tylko za sabotowali ich reunion. Przykro mi więc to przyznać, że 50% gry było najzwyczajniej nudne. Nie tego spodziewałam się po Code: Realize ~Wintertide Miracles~. A już z pewnością nie po takiej postaci jak Arsène Lupin! :/
Secret Epilogue
Dostępny po zobaczeniu całej pozostałej zawartości gry.
Od głównej fabuły minęły już trzy lata i Cardia u boku męża dalej szkoliła się w zakresie sztuki złodziejskiej. Razem też podziwiali miasto i rozprawiali o przeszłości, aż podczas pewnego lunchu, dziewczyna zapytała Lupina o jego rodziców. Co nie było znowu tematem tak przyjemnym, bo nie posiadał na ich temat żadnej wiedzy. Odkąd tylko był dość duży, aby mieć wspomnienia, wychowywał się sam, aż został przygarnięty przez mistrza. Rozmowa inspiruje jednak Lupina, aby zaproponować ukochanej wycieczkę. A mianowicie odwiedzić Paryż, czyli jego rodzinne strony.
Akcja przenosi nas więc do miasta miłości, a tam Lupin udziela krótkiego wykładu z sytuacji polityczno-gospodarczej. Dowiadujemy się, że we Francji władza królewska nie ma aż tak istotnego znaczenia, jak w Wielkiej Brytanii (= przypomnijmy, rewolucja i incydent z gilotynowaniem). Że obecnym „władcą” kraju jest potomek Napoleona Bonaparte, ale – wbrew pozorom – oba europejskie mocarstwa mają wiele wspólnego, bo wpływały na siebie kulturowo.
Cardia słucha tego wszystkiego z ogromnym zaciekawieniem, jednak najcenniejszym doświadczeniem jest dla niej udanie się nad grób mistrza Theophraste. Dopiero wtedy czuje bowiem, jakby wspominała utraconego członka rodziny, skoro Lupin myśli o mężczyźnie jak o ojcu. Nagle jednak parka zostaje otoczona przez paryską policję, która nie chce przepuścić takiej okazji i pochwycić złodzieja, skoro ten wrócił do kraju.
Łącząc siły, małżeństwo nie ma jednak najmniejszych problemów z ucieczką, a gdy tylko Lupin odwrócił uwagę policjantów, Cardia zastawiła pułapki. W końcu jest nie tylko jego partnerką, ale też najpilniejszym uczniem. Potem, z kobietą w ramionach, złodziej przemierza jeszcze miasto, uciekając dachami, a historia z ich udziałem kończy się dokładnie tak samo dynamicznie, jak się zaczęła. (Mnie zaś poważnie zastanawiało, jakim cudem Cardia rozumie francuski… ale szczegóły!).
Nie wiem, czy ten dodatek był potrzebny. Niby pozamykał jakieś wątki, ale na temat naszej main pary ewidentnie nie da się powiedzieć już niczego nowego. Może dlatego ich epilog nie budził większych emocji? Fajnie było jednak znowu zobaczyć ich w akcji, no i, oczywiście, odblokować kolejne, urocze CG.