Waga od zawsze w naszej kulturze funkcjonowała jako symbol sprawiedliwości, nic zatem dziwnego, że bóg reprezentujący jej konstelacje nade wszystko ceni prawo i porządek. Zyglavis jest jednym z przedstawicieli starszego pokolenia bogów, którzy pamiętają czasy, gdy Ziemia dała się opanować całkowitej ciemności, co wkrótce doprowadziło do narodzin Mrocznego Króla – przeciwieństwa Władcy Niebios. Jest przy tym najbardziej sztywny, zimnym i zdystansowanym z całej zodiakalnej Dwunastki. A przynajmniej takie wrażenie robi początkowo na MC. Jego historie poznajemy za sprawą prologu 2, w którym to bohaterka pomogła już rzekomo pozostałej, grzesznej szóstce pozbyć się piętna winy, ale dalej odwiedza ich w ziemskiej posiadłości. To właśnie wtedy dowiadujemy się, że władca demonów poluje na naszą heroinę, bo do swojego całkowitego odrodzenia potrzebuje byłej bogini przeznaczenia, która teraz reinkarnowała się jako główna protagonistka.
Tym sposobem MC staje przed wyborem wskazania swojego obrońcy, którego zadaniem będzie strzec jej przed wspominanym Mrocznym Królem, a w zamian za to zostanie spełnione jego życzenie w ramach nagrody. (Tylko Władca Niebios ma bowiem możliwość spełniać życzenia bogów). Bohaterka nie ma jednak czasu, aby dobrze się zastanowić, kogo chciałaby na strażnika, bo Zyglavis dosłownie popędza ją na każdym kroku. Dla niego to tylko kolejne rozkazy, które należy szybko i bezsprzecznie wypełnić. Nie ma zatem cierpliwości do słabostek, lęków i wahania kobiety.
Dlatego MC szybko żałuje swojego wyboru, którego dokonała ewidentnie pod wpływem presji. Zyglavis jest dla niej bardzo zimny, a kiedy nie przemawia formalnie, to krytykuje ją na każdym kroku. Z tego powodu nawet bałagan w mieszkaniu stanie się dla niej ogromnym powodem do stresu. Doskonały na każdym kroku Zyglavis nie toleruje bowiem chaosu i nawet przedmioty, w jego mniemaniu, powinny być zawsze w tym samym miejscu. (Już widzę jakby to działało w moim przypadku…).
Na szczęście jako profesjonalista i perfekcjonista nie robi jej przynajmniej problemów z chodzeniem do pracy (w końcu nie chce, by brała niepotrzebnie urlop), ale nawet „na własnym podwórku” MC czuje się ciągle obserwowana i krytykowana. Hiyori (przyjaciółka bohaterki) otwarcie stwierdza, że nie mogłaby być z takim facetem, bo wkurzałoby ją ciągłe wytykanie błędów. Co z tego, że jest przystojny, skoro ma straszną osobowość? Na domiar złego przez swój formalny sposób bycia, Zyglavis kompletnie nie radzi sobie z pogaduszkami i MC musi wmówić innym, że facet nie pochodzi z Japonii. Dlatego jest taki dziwny. I w ogóle lepiej nie kłopotać się nim zbytnio.
Właśnie dlatego MC uważa go początkowo za straszny wrzód na tyłku. Co więcej, kompletnie nie potrafi zrozumieć jego pracy. Jako Minister Departamentu Kar Zyglavis spędza masę czasu na ocenianiu, a następnie (w jej odczuciu) krzywdzeniu ludzi. W końcu dla boga bardzo łatwo jest wydać osąd nad istotami znacznie słabszymi i nieidealnymi, które mimo to muszą zmagać się z chorobami, biedą czy słabościami — w odróżnieniu od mieszkańców Niebios. Nawet spokojny Kiroff stwierdza, że Zyglavis zwykle irytuje się, jeśli ktoś nie odpowie mu w ciągu 3 sekund. Aigonorus zaś uważa, że Zyglavis w gniewie jest tysiąc razy gorszy niż Scorpio. Stąd z pozostałymi bogami nie układa mu się najlepiej. Zwłaszcza z Leonem (Ministrem Departamentu Życzeń), z którymi ciągle sobie dogryzają, np. Leon przezywa go „Minister Ponytail” i tylko ze Scorpio zdaje się łączyć go łączyć coś na kształt przyjaźni.
Niestety, wyboru zmienić się nie da i MC jest zmuszona pozostać pod opieką Zyglavisa nieco dłużej. A chociaż początkowo uważała go za strasznego dupka, z czasem odkrywa jego łagodniejszą stronę i przekonuje się, że w rzeczywistości Zyglavis jest prawdopodobnie najbardziej miłosiernym ze wszystkich bogów. Poznaje też dzięki Scorpio jego historie z przeszłości. Kiedy tysiąc lat temu wszyscy bogowie odwrócili się od ludzkości, gdy ci przez zło w swoich sercach przyczynili się do narodzin Mrocznego Władcy, Zyglavis był jedynym, który ich nie opuścił. Do ostatniego momentu chciał im zaufać i próbował ich ocalić. Potem przez wieki wyrzucał sobie, że prawdopodobnie niedostatecznie dobrze wykonywał swoją pracę i to dlatego nie udało mu się zawrócić ich ze złej drogi. Mimo jednak kolejnych rozczarowań, Zyglavis nie przestaje wierzyć, że ludzie są zdolni do zmiany. Że nawet najgorszy przestępca może stać się na powrót dobrym człowiekiem, jeśli tylko da mu się szansę. To dlatego nie rezygnuje, pomimo kolejnych rozczarowań.
I właśnie to nowe, cieplejsze oblicze sprawia, że MC zaczyna patrzeć nań nieco inaczej. Nagle dla kobiety staje się jasne, że oceniła boga bardzo powierzchownie. Głównie przez niezrozumienie, na czym polega jego praca. Kiedy bowiem oboje trafiają na przypadek skorumpowanego CEO, który dla pieniędzy i wpływów naraża nawet własną rodzinę, Zyglavis początkowo postępuje według standardowej procedury = wywołuje pożar w jego domu, aby go karać. Kiedy jednak MC wytyka mu, że w ten sposób cierpią też niewinne osoby (ogólnie bohaterka jest tutaj bardziej odważna i pyskata), to bóg nie ma oporów, aby jej wysłuchać i poszukać innych rozwiązań, byle tylko pomóc CEO. Chociaż sama sprawa wydaje się z góry skazana na porażkę…
Może dlatego w wątku władcy konstelacji Wagi relacje pary rozwijają się tak naturalnie? Przechodzą od ciągłych kłótni, do zrozumienia, szacunku, przyjaźni, aż wreszcie miłości… Dla Zyglavisa punktem zwrotnym w postrzeganiu MC jest ich wspólny wyjazd „firmowy”. Boga niepomiernie zachwyca fakt, że kobieta jest w stanie przelewać zły współczucia, gdy myśli o bólu innych osób. Tym sposobem zdobywa jego serce i kiedy zostaje uprowadzona przez króla demonów, Zyglavis praktycznie od razu rusza jej na ratunek. Na szczęście wie, gdzie się znajduje, bo zdolnością tego konkretnego boga jest kontrolowanie cieni, a jeden z nich zawsze obserwował z jego rozkazu MC. Tym sposobem Zyglavis „ratuje dzień”, a mu przy okazji dowiadujemy się, że płacz MC (jej szczere łzy, które tak zachwyciły Zyglavisa) potrafią nawet zranić Mrocznego Króla!
Koniec końców antagonista zostaje pokonany, a para może sobie wreszcie wyznać uczucie. Za ten niezwykle heroiczny wyczyn, Władca Niebios wynagradza Zyglavisa pozwoleniem na rozwijanie swojej relacji z MC. Co jest bardzo ważne, bo wątek sprawiedliwości, przestrzegania prawa i różnic pomiędzy bogami a ludźmi będzie dominował wszystkie kolejne części i kontynuacje. Pomimo swojego głębokiego uczucia, Zyglavis będzie musiał podjąć decyzje, czy jest w stanie załamać tabu. Np. sypianie z ludźmi jest kompletnie zakazane. Inni bogowie będą też czujnie obserwować go na każdym kroku i wprost czekać, czy się potknie, aby móc go ukarać.
Sama MC stanie zaś przed trudnym wyborem np. czy jest w stanie zrezygnować ze swoich marzeń o ślubie i normalnym życiu? W końcu wie, jak ważna jest dla Ministra Departamentu Kar jego praca, ale jednocześnie nie będzie umieć wprost powiedzieć mu, by rzucał wszystko w cholerę w imię miłości dla kogoś, kto z perspektywy boga żyje tylko chwilkę.
Co ciekawe, mam wrażenie, że w tym wątku arcywróg Zyglavisa – Leon został przedstawiony znacznie pozytywniej, niż Zyglavis, gdy sam pojawiała się w wątku Leona (czy pozostałych bogów – gdzie często robił za antagonistę). Władca konstelacji wagi był naprawdę podły i robił wszystko, co w jego pomocy, aby powstrzymać Leona przed złamaniem prawa, tutaj zaś sam dostaje z jego strony sporo wsparcia. Np. Leon nie ma oporów, aby zastraszać słabszych bogów, gdy ci chcą wymierzać kary bez procesów. Również pozostali bogowie z obu Departamentów są w tym wątku bardzo serdeczni. Widać, że szczerze kibicują swojemu „szefowi” i są przedstawieni jako dobrzy przyjaciele, a nie tylko podwładni. I chyba tylko Król Niebios – jak zawsze – wychodzi na leniwego, niezbyt pomocnego dupka, który pojawia się zazwyczaj w finalne, by niczym deus ex machina interweniować, gdy sytuacja jest tak zła, że nie obejdzie się bez jego jakiejś nudnej przemowy…
Ale suma summarum lubiłam ten wątek. Zyglavis pod wieloma względami przypominał mi Scorpio, ale miał znacznie ciekawszy background. Co innego CCG: nie mam pojęcia czemu, ale na większości z nich bóg konstelacji wagi wygląda jak inny bohater. Zupełnie jakby artystom duży kłopot sprawiało jego rysowanie i zapominali np. jaką powinien mieć wielkość oczy czy kształt twarzy, aby zachować spójność z poprzednimi ilustracjami. Ale – ma się rozumieć – na potrzeby recenzji starałam się wybrać te najbardziej reprezentatywne CCG. Mam więc nadzieję, że nie zniechęcicie się do poznania ścieżki tylko ze względu na nie najlepsze ilustracje. Zwłaszcza że zalecam przejście rozdziałów Zyglavisa stosunkowo szybko tj. przed pozostałą 5 bogów z prologu 2. Jest to o tyle istotne, że wreszcie przestaniemy postrzegać go tylko jako mini-antagonistę w cudzych wątkach. Co wpływa na odbiór reszty historii zdecydowanie pozytywnie. A mnie osobiście cieszyło, że mamy tu jedną z najlepszych MC. Przynajmniej nie ogranicza się do bycia płaczliwą siermięgą, ale ma jakieś zdanie na każdy temat! I tego właśnie oczekiwałam po byłej Bogini Przeznaczenia.
Miejsce w rakingu: Numer 4. Zaraz pod podium. Jedna z najciekawszych postaci i najbardziej przemyślanych historii. Minister Departamentu Kar miał interesującą osobowość, sposób wysławiania oraz podejście do życia. Jak wspominałam wcześniej również MC była tutaj bardzo racjonalna, więc stanowili fajnie uzupełniająca się parę, której miło się kibicowało.