Ścieżkę Kruka (Crow) przechodziłam jako ostatnią, co było wyraźnie sporym błędem, bo na tle pozostałych wątków wydaje się najbardziej „kanoniczna”. Wyróżnia ją na przykład dodatkowe, ukryte zakończenie, a także fakt, że to chyba jedyna droga, gdzie Rosemary faktycznie może zostać rycerzem = spełnić swoje marzenie.
Co ciekawe, to nie Kruk jest tutaj głównym bohaterem, bo tak naprawdę podróżujemy w trójkę. Poza LI, do drużyny dołącza też malutki, rozkapryszony książę Elgardir, którego starszy mężczyzna jest opiekunem. A przynajmniej tak nasza MC uważa na początku.
Trzeba przyznać, że paczka od razu darzy się sympatią. Nie mamy tutaj sytuacji jak w wątkach Tirune, Kuyi czy Falknera, gdzie Rosemary początkowo ma serdecznie dość swojego pracodawcy, bo albo ją obraża, albo ignoruje, albo okłamuje. Zamiast tego Kruk jest cały czas uprzejmy, a nawet zauroczony Rosemary, bo nie żałuje jej komplementów, a jeśli dzieciak powie jej jakąś przykrość, to od razu go strofuje i delikatnie upomina.
Pierwszy zgrzyt pojawia się później, gdy podczas wspólnego obozowania, kruk odczytuje przyszłość dziewczyny z kart. W zależności od tego, którą kartę wybierzemy, mężczyzna zawsze ma dla nas złą wiadomość: albo ujawnia, że ktoś nas okłamuje lub że Rosemary czeka bolesne rozstanie. Gdy jednak dziewczyna chce drążyć temat, szybko zostaje zbyta kolejnymi żartami. Facet wyraźnie ma bowiem coś na sumieniu i nie chce wygadać za wiele.
Romantyczna atmosfera trwa jednak dalej w najlepsze i tylko od czasu do czasu, Rosemary martwi, że nie układa się jej za dobrze z księciem Elgardirem. Chłopiec wydaje się bardzo znudzony i chce już wracać do domu, gdzie ma się podobno odbyć impreza z okazji jego urodzin. Chwile potem drużyna zostaje zaatakowana przez gigantycznego ptaka, a po ranie, którą Rosemary udaje się zadać bestii, dziewczyna odkrywa, że stworzenie było kontrolowane magią… przez Kruka. Naturalnie, jest tym bardzo zszokowana. Zwłaszcza że nic nie wskazywało wcześniej, by mężczyzna miał jakieś nadnaturalnego umiejętności, a co więcej pochodzi z królestwa, gdzie magia jest zakazana.
Kolejne niespodzianki czekają na dziewczynę chwilę potem. Kruk nie tylko ukrywał fakt, że jest magiem, ale tak naprawdę… pochodzi z przyszłości. Jego specjalnością jest bowiem manipulowanie czasem. Powrócił do momentu, gdy był jeszcze dzieckiem, aby poprowadzić samego siebie we właściwym kierunku. Czyli zupełnie tak samo, jak miało to miejsce w jego wypadku – bo Kruk pamięta, że za młodu też został uratowany przez starszą wersję samego siebie. Cykl powtórzeń trwa sobie zatem w najlepsze i jedyne, co go różni tym razem, to obecność Rosemary. Jak mężczyzna wyznaje: nie potrafił się jej oprzeć od samego początku. Co więcej, jest poszukiwanym przestępcą, bo w królestwie uważa się, że jakiś obcy uprowadził księcia Elgardira. Stąd, jeśli Rosemary odprowadzi dzieciaka na miejsce, pomyślą, że go uratowała i otrzyma pasowanie na prawdziwego rycerza.
W zakończeniu może wydarzyć się kilka rzeczy, w zależności od odpowiedzi, które wybieraliśmy wcześniej:
Kruk musi wrócić do swoich czasów, ale obiecuje Rosemary, że znajdzie sposób, aby być nią z ponownie. W efekcie poświęca badaniom wiele, wiele lat, ale w happy endingu udaje mu się wreszcie nauczyć bezpiecznego podróżowania, dzięki czemu para znowu jest razem. Co więcej, dla Rosemary to sytuacja win-win, bo w jej własnej rzeczywistości minął zaledwie dzień.
W innym zakończeniu Kruk wraca do swoich czasów, Rosemary odprowadza księcia i zostaje bohaterem. Dziewczyna postanawia wtedy nie opuszczać swojego nowego podopiecznego… to wciąż Elgardir, nawet jeśli „inny” i nieposiadający wspomnień swojej starszej wersji. Cieszy ją jednak nawet taka namiastka szczęścia i fakt, że zrealizowała swoje marzenie o byciu rycerzem.
Wreszcie, jeśli ukończymy wątek 5 razy (bez względu czy bad, czy happy ending), to odblokujemy jeszcze krótkie, zabawne zakończenie z Tirune. Wynika z niego, że mag tak bardzo mieszał z czasem, że utknęli ze smokiem w jakimś wymiarze, ale żaden z nich nie jest tą sytuacją zbyt przejęty…
I właśnie dlatego ta ścieżka podobała mi się najbardziej, bo było w niej dużo niespodzianek, a jednocześnie bohaterowie od początku dogadywali się ze sobą. N dodatek nie było tu żadnych dziwacznych dysproporcji/przeszkód z innych wątków: np. u Falknera problemem były ich rozmiary, u Kuyi wiek (bo to był praktycznie gówniarz), a u Tirune dosłownie wszystko, bo mówimy o nieśmiertelnym smoku. Tymczasem Kruk i Rosemary okazali się dwóją zwykłych ludzi o podobnych poglądach i zainteresowaniach. Oboje chcieli dalej wieść życie poszukiwaczy przygód i podróżować. Równie dobrze uzupełniały się ich umiejętności. Widać więc wyraźnie, że również twórcy uważali ten wątek za flagowy w swojej grze.
W tej ścieżce nie było wiele zwrotów akcji, bo nawet ślepy, by zauważył fizyczne podobieństwo Kruka do swojego podopiecznego, ale i tak bawiłam się przy niej dobrze. W końcu mam słabość do magów, więc nie mogłam nie zawyżyć w tym wypadku oceny. A podsumowując, to bardzo fajny, króciutki motyw, który warto sobie zostawić na koniec jako wisienkę na torcie.
Mogę jedynie napisać że społeczność tej strony się nie poddaje i nadal tworzy.
To się ceni 🙂