Aoi to jeden z młodszych bohaterów w aplikacji, który podobnie jak nasza MC jest jeszcze uczniem. W odróżnieniu od heroiny ma jednak talent artystyczny, przez co uczęszcza do Akademii Sztuk Pięknych i specjalizuje się w pejzażach. A konkretnie w kōsen-ga (stylu zapoczątkowanym w 1876 roku przez Kobayashi Katsunosuke). Futaba (domyślne imię) poznaje go po raz pierwszy nad brzegiem rzeki, gdzie młody ayakashi często przychodzi, aby pozbierać myśli, wyciszyć swe moce czy po prostu poszukać inspiracji. To właśnie tam para zostanie po raz pierwszy zaatakowana przez upiora, a z opresji uratuje ich onmyoji Aki, co będzie miało ogromne znaczenie dla całego tego wątku, który po raz kolejny skupia się na znaczeniu pojęcia przyjaźni.
Nim jednak opowiem o fabule rozdziałów Aoi, jak zawsze powróćmy na moment do „wstępu”, który jest wspólny dla wszystkich 5 panów z frakcji Dawn: Kogi, Kuyi, Ginnojo, Aoi i Yury. Futaba – czyli bohaterka naszej opowieści – jest obdarzoną niezwykłym talentem magicznym młodą dziewczyną, która wiedzie spokojne i nieświadome swoich mocy życie. Wszystko zmienia się w dniu, gdy jej ojciec zostaje opętany przez upiora. To wtedy, przy pomocy ledwo co poznanych ayakashi, dziewczyna dowiaduje się, że tak naprawdę jest onmyoji i może egzorcyzmować potwory. Niestety, nawet po uratowaniu rodzica sytuacja bardzo się komplikuje. Rząd nie toleruje istnienia onmyoji (oraz wszystkiego, co nienaturalne i mogłoby blokować postęp technologiczny). Ojciec Futaby staje się zakładnikiem wojska, a ona sama musi odtąd wypełniać rozkazy Majora Aizena, jeśli chce kiedykolwiek zobaczyć rodzica.
Kiedy jednak upiory robią się coraz silniejsze i pojawiają w większej ilości, oczywistym staje się fakt, że ktoś (prawdopodobnie inny onmyoji) odpowiada za ich przywoływanie. Aki zostaje nauczycielem bohaterki w tej dziwacznej walce o bezpieczeństwo w stolicy. To on namawia Futabę, by odnowiła kontrakt z piątką ayakashi, z którymi łączyła ją więź 1000 lat temu, w poprzednim wcieleniu. Tylko w ten sposób, korzystając z ich mocy, Futaba będzie mogła raz na zawsze zatrzymać plagę potworów…
Nie będzie żadnym zaskoczeniem, jeśli dodam, że 5 niezbędnych ayakashi jest właśnie skład frakcji Dawn. Co ciekawe, Aoi nie stawia przed Futabą żadnych, dodatkowych warunków. Po prostu z miejsca zgadza się jej pomóc, bo jak szybko się dowiadujemy, mimo uszczypliwych słów i tendencji do częstego fochowania, ma on bardzo łagodną naturę i chyba najbardziej dobrotliwe serduszko z całej ekipy. Kiedy więc tylko poznaje łzawą historyjkę Futaby i dowiaduje się o sytuacji z jej ojcem, w zasadzie nie trzeba go namawiać. Jest gotowy z miejsca ruszyć do walki z upiorami u boku młodej onmyoji.
Na co dzień Aoi udaje człowieka i pracownika restauracji Reccord, której właścicielem jest Oji. Jest to stylizowana na Zachodni styl, popularna wśród ayakashi miejscówka, gdzie można zjeść takie rzeczy jak omlet czy wypić gorące mleko. Dla frakcji Dawn będzie też czestym punktem spotkań i planowania strategii.
Co zaś się tyczy natury ayakashi, to Aoi reprezentuje rodzaj satori. W folklorze były to stworzenia żyjące w górach, które potrafiły czytać ludzkie serca. (Ah, i wyglądały jak małpy… ale pewnie dlatego, że łatwiej w górach spotkać małpę niż ayakashi, a wyobraźnia robi swoje. Na szczęście Aoi daleko do tego wizerunku i ma jeden z lepszych designów w grze. Ma dwukolorowe oczy, walczy pistoletem i przebiera się w wypasioną szatę!).
O samych satori nawet inne ayakashi wiedzą niewiele, bo ten rodzaj demonów izoluje się od reszty społeczności, głównie ze względu na obawę, że ich moce mogą być niecnie wykorzystywane, a poza tym, gdy potrafisz widzieć, co naprawdę skrywają serca… szybko zniechęcasz się do ludzi/ayakashi. Pogląd ten podziela zresztą również sam Aoi, który – chociaż nie mieszka ze swoimi ziomkami (bo chciał trenować malarstwo w stolicy) – to często poucza Futabę, że nie należy nikomu ufać, że ludzie są podli z natury, zawsze kłamią i wszyscy tak naprawdę skrywają za uśmiechami swoją podłość i okrucieństwo.
I to właśnie dlatego, po przeniesieniu do stolicy, chłopak przestał korzystać ze swoich mocy. Zbyt przytłaczało go to, co znajdował w ludzkich sercach. W efekcie mocno odciął się od swoich korzeni ayakashi i pewnie nie wróciłby już di ich używania, gdyby nie poznanie Futaby. Powolutku, krok za krokiem, Aoi chce być dla dziewczyny większym wsparciem. Właśnie dlatego, gdy znajdują rannego szczeniaczka, Aoi daje się namówić Ginnojo i próbuje poznać swoim talentem, co naprawdę dolega psu… Pech chce, że w tym samym momencie wpada na niego przypadkowo Aki, a to prowadzi do interesującego odkrycia.
Jak się później okazuje, głównym antagonistą faktycznie jest inny onmyoji. (spoiler) Aki uprowadza ojca Futaby, aby wymusić na niej uczestnictwo w rytuale. Tak naprawdę facet od początku manipulował dziewczyną i uczył ją tylko po to, by miała silniejszą, duchową energię. Chce jej bowiem użyć jako ofiary dla potężnego demona, który w zamian za to wskrzesi jego ojca. (Staruszek Akiego został zamordowany przez rząd za bycie onmyoji).
Gdy Futaba poznaje prawdę, jest po tym wydarzeniu podwójne zdruzgotana. Po pierwsze Aki twierdzi, że przyczyniła się do śmierci swojego ojca, po drugie, dziewczyna uświadamia sobie, że straciła kogoś, kogo uważała za bliskiego przyjaciela. Z żałoby i stanu odrętwienia pomaga się jej później otrząsnąć Koga, który jak zawsze oferuje swoje silne ramię do wypłakania i uśmiech. A my nieoczekiwanie dostajemy perspektywę Aoi i dowiadujemy się, że młody ayakashi jest wtedy bardzo zazdrosny.
W tym wątku pojawia się wreszcie motyw, którego brakowało mu cholernie w ścieżkach Ginnojo i Kogi. Owszem, dalej będzie sporo o przyjaźni, ale Aoi szczerze i od początku był zauroczony Futabą. Na dodatek ma względem oni masę kompleksów. Nie czuje się bowiem ani tak silny, ani tak zaradny, jak on. Z miejsca więc dochodzi do wniosku, że nie byłby godny uczucia Futaby. (A ten przemyślenia są identyczne jak te, które dręczyły jego poprzednie wcielenie 1000 lat temu). Z błędu wyprowadza go jednak nie kto inny jak przeważnie pasywny Kuya, który – co ciekawe – jest zawsze pierwszym do krytykowania Aoi. W końcu Koga, jak go przekonuje, również nie jest bez wad i np. oni ma swoje własne lęki do pokonania.
Podobało mi się również, że w zasadzie wszyscy na około (poza, naturalnie, Futabą), są świadomi uczuć Aoi. Głównie dlatego, że chłopak trzyma swoje serce na dłoni. Stąd nie tylko skrycie mu kibicowali, ale często też bawili się w swatanie (zwłaszcza Oji) np. aranżując okoliczności do prywatnych spotkań dla młodej pary. Co nie było trudne, bo za sugestią przyjaciół, dziewczyna przenosi się na jakiś czas zamieszkać w restauracji. To tam ma okazje gotować dla chłopaków obiady, poznać ich trochę bliżej, a także otrzymać od Aoi rysunek z rzeką, nad którą po raz pierwszy się poznali. (Co będzie dla niej szczęśliwym talizmanem!).
W motywie tym skupiono się również wreszcie na umiejętnościach ayakashi (czyli naprawiono drugą z moich bolączek w innych recenzjach). Cały wątek Aoiego to powolna droga do odkrycia w sobie odwagi, by zmierzyć się ze swoją naturą. Gdy Futaba poddaje się ponownie manipulacjom Akiego (dziewczyna chce bowiem zawalczyć o ich przyjaźń do końca), popada ostatecznie w rozpacz, co w efekcie doprowadza do jej opętania przez demona. Czyli nawet heroina gier otome może mieć serce pełne wątpliwości, tchórzostwa i ciemności, jak każdy człowiek! Da się? Da! I kolejny plus dla scenarzystów. Nie zniosłabym, gdyby Futaba jako jedyna istota była „czysta i niewinna” na całym świecie. (Jak w przypadku 99% protagonistek).
Aoi nie ucieka już jednak przed byciem satori. Wręcz przeciwnie wykorzystuje swoje umiejętności w nowy, kreatywny sposób. Najpierw ratuje Futabę, dostając się do jej podświadomości i uwalniając z iluzji tworzonych przez Akiego, a potem dociera nawet do serca samego antagonisty. Przypomina Akiemu jak bardzo jest samotny oraz o tym, jak bardzo niesprawiedliwie potraktował Futabę – jedyną osobę, która chciała i mogła go zrozumieć. Innymi słowy, jak zmarnował ich przyjaźń, co nie oznacza, że nie ma dla niego jeszcze szansy.
Ostatecznie wielki upiór zostaje przegnany, Aki standardowo ucieka, a drużyna może świętować zwycięstwo. Po raz kolejny Aizen dziękuje wszystkim za współpracę i cieszyło mnie, że nie jest tak dwulicowym dupkiem, jak w wątku Kogi, bo lubię majora i żałowałam, że zrobiono z niego wtedy antagonistę. Ba! Nawet zdradziecki onmyoji koniec końców okazuje się nie być taki zły, bo jednak kłamał o śmierci ojca Futaby i drużyna odzyskuje staruszka dziewczyny na chwilę po finałowym starciu. Innymi słowy: pełen happy ending. I jedyne, czego mogłam żałować, to że ze względu na brak czasu, niektóre wątki zostały urwane… Historia miała bowiem naprawdę jeszcze większy potencjał!
W finale: Aoi zbiera się również na odwagę, by zaprosić Futabę nad ich ulubioną rzekę. To tam wyjawia jej wreszcie, że jest zazdrosny o Kogę, ale nie zamierza się poddać bez walki. Dziewczyna szybko jednak wyprowadza go z błędu, bo nie zna drugiej tak „odważnej, dobrej, pomocnej i przystojnej” osoby jak Aoi. Innymi słowy, zasłodziła ayakashi tak bardzo, jak tylko się dało. Nie udaje się im jednak wymienić pocałunku, bo już mają widownie: Nachi, Koga i reszta ekipy będą odtąd sobie kpić z nieporadności i zażenowania parki. Co wynikało jedynie z przyjacielskiego droczenia się, a nie braku życzliwości.
Podsumowując, bardzo podobał mi się ten wątek i zawierał dokładnie wszystkie elementy, których oczekiwałam po tej aplikacji. Jasne, ogromny żal, że pewne rzeczy pozostały bez odpowiedzi np. jaką tajemnicę Futaba zgodziła się dochować 1000 lat temu? Powrót ojca również odbył się offscreenowo. Chętnie dowiedziałabym się też więcej o wiosce/kryjówcę innych satori, ale wciąż to były zdecydowanie najlepsze rozdziały, które czytało się jednym tchem. Przywrócono mi zatem nadzieję w „Ayakashi: Romance Reborn” i zaostrzono apetyt na kolejne ścieżki. Po raz kolejny pozostaje mi mieć nadzieję, że pojawi się księga trzecia. Chętnie bowiem poznam przyszłe przygody tego wyglądającego jak kobieta (zdaniem Kogi) flagowego dla gry tsundere!
AKTUALIZACJA (po odblokowaniu „Romance Sonnets”): dodatki wprowadzają krótkie, romantyczne scenki między bohaterami, czyli uzupełniają dokładnie to, czego brakowało mi w wątku głównym.
W epizodzie pierwszym – Our New Beginning: Aoi dostaje od klientów pod opiekę niemowlę, a ponieważ ma dobre serduszko, to nie potrafi odmówić, mimo iż kompletnie nie zna się na dzieciach. Dlatego Futaba postanawia go wesprzeć, bo często miała okazje zajmować się dziećmi sąsiadów. Razem zabierają malca do pokoju Aoiego i próbują czymś zająć jego uwagę. Futaba zaś zaczyna się zastanawiać, czy właśnie tak w przyszłości wyglądała by ich rodzina (i mnie to również ciekawiło, bo do tej pory nic nie wspominano o genetycznej kompatybilności ayakashi i ludzi). Rozmowa schodzi więc na rodzicielstwo, a Aoi wspomina swoją matkę, mówiąc że była ciepłą i dobrą kobietą. W każdym razie, niedługo potem wszyscy zapadają w sen, a gdy znajduje się Ouji robi sobie żarty i udaje, że nie zauważył, iż Futaba była w ciąży i gratuluje Aoiemu zostania ojcem, czym – oczywiście – wywołuje atak złości i zażenowania u naszego fioletowłosego tsundere. Wreszcie, w finale, Aoi podejmuje drugą próbę pocałowania ukochanej… która ponownie zostaje przerwana, tym razem przez niemowlaka. Ayakashi nie daje jednak łatwo za wygraną i gdy tylko odzyskuje uwagę MC, skrada jej wreszcie pierwszego całusa.
Szczerze mówiąc, ten mini-dodatek podobał by mi się znacznie bardziej, gdyby nie poświęcono tyle opisów postaci dziecka. Miałam przez to wrażenie, że jest głównym bohaterem historii, a nasza parka zeszła na dalszy plan. Mimo to wciąż fajnie było zobaczyć Aoiego i Futabę w zupełnie nowej sytuacji.
W epizodzie drugim – His Hidden Side: Do restauracji przychodzi znajomy Aoiego ze szkoły i pyta, czy Futaba nie byłaby jego modelką na zajęciach, które mają odbyć się następnego dnia. Aoi jest niezadowolony z tej propozycji, ale kiedy słyszy od MC, że zgodziła się, bo chciała pomóc jego przyjacielowi, więc de facto, zrobiła to jakby dla niego, to trzyma buzię na kłódkę. Ostatecznie na zajęciach nikt z nich nie może się skupić. Aoi cały czas jest zazdrosny o Futabę, a tej nieoczekiwanie nie podoba się, że on również patrzy w skupieniu na inną modelkę. Ich miłosne rozterki przerywa nagła ulewa. Aoi wymusza na Futabie, by zamiast się schować, to wrócili biegiem do domu. Widząc jednak potem jaka jest przemoczona, przeprasza ją, pomaga wysuszyć jej włosy i ma wyrzuty sumienia. Przyznaje, że dalej kierowała nim tylko zazdrość i potrzeba jak najszybszego opuszczenia szkoły, zapomniał więc jej zdrowiu. Wzruszona Futaba całuje go wtedy w policzek i mówi, że sama potem też zrozumiała, że to nie była najlepsza decyzja, bo była równie zazdrosna o Aoiego.
W epizodzie trzecim – Sweet Rewards: Aoi bierze udział w konkursie malarskim, w którym sędzią będzie podziwiany przez niego artysta. To sprawia, że przez wiele dni nie widuje się z Futaba, bo jest zajęty pracą. Znudzona dziewczyna postanawia go wesprzeć, przynosząc mu bento każdego dnia. Po wygranym konkursie przyjaciele świętują wspólnie w restauracji, ale w końcu Ouji, Ginnojo i Kuro ulatniają się, aby dać parce trochę przestrzeni. MC wyznaje, że przez cały ten czas była bardzo samotna. Aoi również mówi, że cały czas o niej myślał i nie zostawiał nawet okruszka ze swojego śniadania. Wreszcie pyta – cały zarumieniony – czy w ramach nagrody mógłby ją pocałować? Futaba odpowiada, że w takim razie to będzie nagroda również dla niej i spędzają resztę wieczoru, wymieniając czułości.