Miyabi to jeden z 6 LI, którego bohaterka może wybrać na swojego partnera i obrońcę w ramach zawartej umowy: ayakashi zapewnia dziewczynie opiekę przed innymi demonami, a ta w zamian urodzi mu następcę (przyszłego władcę wszystkich ayakashi) i będzie obdarowywać mocą poprzez… no… seks. (Cóż, nie można za wiele wymagać od tej fabuły XD).
Początkowo relacje bohaterów nie układają się zbyt dobrze. Lisi demon nie jest szczęśliwy, że MC nie używa jego imienia. Nie zaskakuje go jednak wcale, że wygrał z resztą kandydatów. Jest bowiem niezwykle pewny siebie, by nie powiedzieć wprost, że czasami zachowuje się jak arogancki buc. Na dodatek dość szybko zabiera się do zadania, jakim jest przejęcie od kobiety mocy poprzez kontakt fizyczny. W zasadzie zaczyna ją napastować. Nie ma znaczenia, czy MC bierze kąpiel, czy po prostu śpi – dosłownie za chwile pojawia się lis, ze swoimi lepkimi łapami. Ba! Wprost stwierdza, że potrzebuje maksymalnie 10 dni, aby ją w końcu „zaliczyć”.
Choć trzeba przyznać, że Miyabi nie przekracza przynajmniej granicy i nie jest w żaden sposób brutalny. Bohaterka niby powtarza „stop”, ale wszystkie ich sceny mają erotyczny wydźwięk, więc nie są przedstawiane jako coś nieprzyjemnego. Wręcz przeciwnie. MC z trudem odmawia, przegrywając walkę z własnym ciałem. Miyabi po prostu wykorzystuje swoją urodę i wpływ, jaki ma na kobietę, by powolutku ją sobie podporządkować. A nawet stwierdza, że wskutek paktu, dziewczyna po prostu „do niego należy”. Otwarcie daje do zrozumienia, że nie wierzy w miłości między ayakashi a człowiekiem i pożąda jedynie mocy. Jest również święcie przekonany, że zdobycie MC to tylko kwestia czasu i nie zamierza posuwać się do gwałtu, bo taki czyn byłby w sprzeczności z jego rozumieniem piękna. O_o
Wkrótce lis ujawnia jeszcze drugą, dominując cechę swojego charakteru. Chorobliwą zazdrość. Mężczyźnie nie podoba się, jak blisko bohaterka jest ze swoim szefem – Taro, z którym spotyka się w trakcie pracy w bibliotece. Na dodatek Taro stanowi jego zupełnie przeciwieństwo. Nie narzuca się, jest zawsze uprzejmy, nieco zdystansowany… W pewnym momencie lis wprost stwierdza, że nie widzi ani jednej rzeczy, w której nie przewyższałby tego człowieka, co stanowi kolejny dowód jego niesamowitej wręcz próżności. (Ja nie mam wad! – oznajmia Miyabi, na co bohaterka puentuje: …a twój charakter?).
Miyabi jest zresztą do tego stopnia zazdrosny, że nie ma oporów, by podszyć się pod Taro i udać się w jego miejsce na randkę z MC. Wszystko po to, by kompletnie ją kontrolować oraz zrazić do konkurenta. A należy pamiętać, że lisie demony (czyli kitsune) w legendach, to przede wszystkim zmiennokształtni. Choć akurat sceny z udawaniem Taro, jak również momenty z późniejszych chapterów, gdzie Miyabi po prostu pokazuje się jako słodki zwierzak, były nawet zabawne.
Pomimo jednak ciągłego obrażania się, jak pięciolatek, któremu odmówiono zabawki, trzeba przyznać, że Miyabi dotrzymuje swojej części umowy. Przychodzi MC z pomocą, ilekroć ta znajduje się w niebezpieczeństwie. Podobało mi się również, że bohaterka nie jest w tej ścieżce tak absolutnie bierna. Mimo że postawiono ją w sytuacji „urodzisz dziecko demonowi albo umrzesz”, potrafi tupnąć nogą i nie pozwala się lisowi całkowicie zdominować. Przez większość czasu ich interakcje przypominają dziwną, miłosną grę. Miyabi uwodzi MC, ta niby odmawia, ale tak naprawdę ulega jego urokowi, po czym sytuacja powtarza się za jakiś czas.
Ich relacje zmieniają się dopiero diametralnie podczas wspólnej podróży do Mononoke Village, gdzie bohaterka zostaje oficjalnie przedstawiona członkom klanu lisów jako narzeczona przywódcy. To wtedy odkrywa, że Miyabi wcale nie jest dobrze traktowany przez swoich pobratymców, pomimo piastowanej pozycji.
Jak się okazuje, przyczyną takiego stanu rzeczy jest jego pochodzenie. Miyabi jedynie w połowie odziedziczył krew ayakashi, bo jego matka była człowiekiem. Na dodatek został porzucony przez ojca po tym, jak ludzka kobieta zginęła w podejrzanych okolicznościach i wychowywany jedynie przez dziadka.
Mężczyzna od zawsze musiał więc mierzyć się z różnymi uprzedzeniami oraz bardzo ciężko pracować na swoją pozycję. Dlatego, kiedy MC słyszy, jak bardzo jest obsmarowywany i krytykowany przez pozostałych przedstawicieli klanu lisa, nie potrafi trzymać języka za zębami. Dziewczyna interweniuje, ku zaskoczeniu demonów i mówi, że lubi Miyabiego właśnie takim, jakim jest oraz że pozostali kitsune nie dorastają mu do pięt.
Po tym wydarzeniu, Miyabi zaczyna mieć w stosunku do MC cieplejsze uczucia, ale jego reakcja, jako urodzonego playboya, jest dość dziwna… Lis zaczyna być bardzo nieprzyjemny, wyzywać bohaterkę, a nawet w pewnym momencie siłą pozbawił ją ubrania, zostawiając zalaną łzami, tylko po to, by udowodnić, że jest dla niego niczym. Jej zadaniem jest urodzić dziecko i nie widzi w niej nic więcej niż pojemnik na swojego potomka. Nawet inni bohaterowie krytykują go potem za niedojrzałość. Trudno było więc z nim sympatyzować na tym etapie, pomimo tej całej traumatycznej przeszłości z brakiem akceptacji. Zachowywał się po prostu zbyt szczeniacko.
Nim jednak bohaterowie mają szansę wyjaśnić sobie nieporozumienie, Taro okazuje się wężowym demonem, który podstępem próbował zdobyć dla siebie MC. Wykorzystując nieuwagę kitsune, który jest w tym czasie obrażony i unika bohaterki, Taro zabiera ją do hotelu. Tam dziewczyna zostaje przez demona zatruta, ale, oczywiście, Miyabi uratował ją akurat w porę, by nie straciła życia. Po podaniu antidotum bohaterowie wyznają sobie wreszcie uczucie i są gotowi budować razem związek. I może to tylko moja wyobraźnia, ale mam dziwne wrażenie, że ktokolwiek pisał ten wątek, chciał nawiązać do Kamisama Hajimemashita oraz relacji: Nanami – Tomoe – Mizuki. (Bo nawet design postaci jest dość podobny…).
W kolejnych scenariuszach i dodatkach parę czekają kolejne wyzwania: (spoiler) Miyabi odkrywa, że jego matka została tak naprawdę zamordowana przez klan lisa i to dlatego jego ojciec – Ko, skazał się na dobrowolne wygnanie. Moc MC przestaje także z jakiegoś powodu działać, co sprawia, że kitsune chcą się jej pozbyć, bo nie jest dłużej godna pozycji narzeczonej ich lidera. Na drodze bohaterów staje też Sanae – lisica i odrzucona kochanka Miyabiego, jak również przerażający, tajemniczy onmyoji, którzy usiłują porwać dla siebie MC, by standardowo, urodziła im potomka i obdarowała mocą. (/spoiler)
I chociaż charakter Miyabiego wielokrotnie mnie wkurzał (facet albo powtarza, jaki jest wspaniały, albo domaga się inari sushi, aby się nażreć i nawet nie podzieli się kawałkiem z bohaterką!), to wciąż była jedna z lepszych ścieżek w aplikacji. Nie wiem tylko, czy to akurat dobry znak, czy świadczy o tym, że lis nie miał odpowiedniej konkurencji. Mimo wszystko większość rozdziałów czytało się nawet przyjemnie (zwłaszcza gdy Miyabi próbował przypodobać się ojcu MC), kiedy inne zaczynały mnie nużyć powtarzalnością (zwłaszcza zakończenie i po raz kolejny problem z mocami bohaterki).
Jak na Voltage w ścieżce Miyabiego znajdziemy też sporo odważniejszych opisów. Co, naturalnie, pasowała do postaci, która uważała się za wybitnego kochanka, umiejącego zaspokoić każdą kobietę (w kuchni, w łazience, w sypialni…). Dlatego, jeśli nie jesteście przyzwyczajeni do scen seksu w grach otome, to ten tytuł może być dla Was zbyt wyzywający. Nie znalazłam jednak niczego kontrowersyjnego czy zdrożonego, stąd osoby wyczulone na tym punkcie mogą pozostać spokojne. Co więcej, niektóre teksty „na podryw” poważnie zalatywały tandetą. Wszystko dlatego, że Miyabi nie jest zbyt bystrym chłopakiem, a jego narcyzm to tylko jedna z długiej listy wad…
Jeśli więc nie odstrasza Was perspektywa użerania się z bardzo irytującym lisem, które będzie próbował zrobić z Was służącą, obrażał się średnio co 5 minut, śledził, zwodził i powtarzał przy tym wszystkim, jaki jest cudowny… to możecie uznać, że znaleźliście opowieść dla siebie! Jeśli jednak nie przekonuje Was taki typ postaci, to może lepiej zacząć przygodę z Enchanted in the Moonlight od innego bohatera? Miyabi jest bowiem zbyt „specyficzny”. Podejrzewam więc, że stosunkowo łatwo go szczerze znielubić.