Finis to jeden z głównych antagonistów, a zarazem brat bohaterki. Gdy poznajemy go w podstawowej wersji gry w zasadzie każda interakcja kończyła się tak samo. Finis próbował zranić Cardię, czy to słowami, czy czynami, śmiejąc przy tym szaleńczo i mając dziwne napady agresji. Zamordowany przez Saint-Germain znika w większości ścieżek, kiedy w innych kontynuowany jest temat jego rzekomej „nieśmiertelności”. Chłopak ma także obsesje na punkcie podkreślania, że razem z siostrą są tylko lalkami. Istotami pozbawionymi duszy i uczuć, a cały sens ich istnienia ogranicza się do wypełniania poleceń doktora Isaaca.
Mimo to było mi go trochę żal, gdy umierał w kanonicznej ścieżce Lupina. Po raz kolejny pomyślałam, iż rodzeństwu MC przydałby się jakiś arc z odkupieniem. Otomate uwielbia bowiem mordować braci swoich bohaterek. I, o dziwo, moje życzenie zostało wysłuchane! Finis powraca we własnej, alternatywnej historii, która wreszcie pozwala nam poznać jego motywacje i zawalczyć o 100% happy ending.
Po poznaniu prawdy o sobie w rozdziale 9, Cardia jak zawsze, ucieka od paczki i tym razem kieruje się do Walii. Ma nadzieję dowiedzieć się czegoś więcej o początkach swojego powstania i potrzebuje odrobiny samotności. To tam, w opuszczonej posiadłości, spotyka ponownie „zmartwychwstałego” brata. Ich wymiana zdań nie trwa jednak długo, bo wkrótce Cardię atakują wieśniacy, których zaniepokoił „powrót potwora”. Mimo niebezpieczeństwa, Cardia prosi Finisa, aby uciekał i ratował siebie. Ten nie rozumie, dlaczego dziewczyna okazuje mu troskę. Wraz z Twilightem brutalnie pozbywa się wieśniaków, a potem składa Cardii propozycję, by podążyła za nim, jeśli chce dowiedzieć się czegoś o „ojcu”.
Cardia udaje się zatem z bratem aż do Londynu, gdzie znajduje się kryjówka Twilightu. Na miejscu dziewczyna spotyka jeszcze szalonego Nemo (byłego ucznia Isaaca) i Alestera (dawnego mistrza Van Helsinga i wroga Herlocka Sholmesa). Sytuacja przeradza się w nieco komiczną. Niby nasza bohaterka obawia się antagonistów (w końcu na jej oczach, bez skrupułów zabili niewinnych ludzi). Z drugiej strony, ucina sobie z nimi coś w rodzaju tea party i próbuje dowiedzieć czegoś więcej o bracie. Ten fochuje się przy okazji jak dziecko, unika odpowiedzi, a na koniec odchodzi. Dopiero więc po podsłuchaniu rozmowy Finisa z uwięzionym w maszynie ojcem (tudzież monologu), dziewczynie wreszcie udaje się zrozumieć lepiej jego sytuacje.
Finis pragnie miłości. Czegoś, co Isaac zawsze mu odmawiał. Kiedy bowiem tworzył kolejnych Finisów, ci nigdy nie byli w stanie go rozpoznać. Zrozpaczony naukowiec zrozumiał więc, że nie uda mu się odzyskać syna. Że już zawsze będzie otoczony tymi obrzydliwymi, pozbawionymi wspomnień klonami, a jego ukochane dziecko odeszło na dobre. To dlatego jest dla Finisa zawsze taki nieczuły i surowy. Po prostu nie jest w stanie widzieć w nim coś więcej niż dowód swojej porażki.
Zupełnie inaczej sprawa ma się z Cardią, która powstała z Horologium i prawdziwych komórek córki doktora Isaaca. To dlatego naukowiec darzył ją szczególnymi względami, co naturalnie obudziło w Finisie zazdrość. Długo nie potrafił zrozumieć, dlaczego ojciec traktuje ich tak nierówno. Czasami winą za wszystko obarczał truciznę, dochodząc do wniosku, że specjalna umiejętność jego siostry musiała czynić ją wyjątkową. Cardia wyprowadziła go jednak z błędu, bo trujące ciało było dla niej przekleństwem, a nie nagrodą. Na dodatek udało się jej znaleźć ludzi, którzy ją pokochali, pomimo bycia lalką. Dlatego postępowanie Isaaca i poparcie jakie miał u Finisa najzwyczajniej ją przerażało.
Do posiadłości antagonistów zakrada się przy okazji Lupin, gotowy ponownie uratować „księżniczkę”. Cardia prosi go jednak, by tego nie robił. Zaczyna dostrzegać, że jej słowa docierają jakoś do Finisa. W końcu udaje się jej zasiać w nim wątpliwość. W końcu nie musi czekać na miłość szalonego ojca, bo zawsze może liczyć na siostrzaną. Dziewczynę boli również widok kolejnych, poświęcających się Finisów. Chociaż jej brat posiada nieskończoną ilość kopii, to odczuwa ból związany z każdą śmiercią. Co staje się szczególnie trudne, gdy siedziba Twilightu zostaje zaatakowana przez agentów Idei.
W scenariuszu Finisa pojawia się przy tym zupełnie nowa postać. Bohater baśni „Jaś i Małgosia” – Hansel Hexenhouse. Ten nietypowy agent Idei skrywa naprawdę mroczną przeszłość. Wraz z siostrą został porzucony przez matkę w lesie, bo jego rodzinie brakowało pożywienia. Hansel był zatem zmuszony obserwować powolną śmierć siostry, nim został uratowany i zwerbowany przez Omnibus. Nic zatem dziwnego, że desperacja Cardii, by ocalić rodzeństwo zrobiła na nim pozytywne wrażenie. I chociaż na początku bohaterowie poznają się jako wrogowie, Hansel jest jedną z tych postaci, która po zabiciu prawie wszystkich kopii Finisów jest gotowa dać dzieciom Isaaca szansę, poruszona ich okrutnym losem.
Nim to jednak nastąpi, dochodzi do przebudzenia doktora Isaaca, który odrzuca jednego z Finisów jak niechcianą rzecz. Co zabawne, ten odłączony klon zostaje następnie uratowany przez gang Lupina, a nawet zaprzyjaźnia się z Dellym. Książę Wampirów przedstawia wtedy Finisowi swój nowy pogląd na przeszłość: „Czasami trzeba odciąć się od pragnień rodziców, aby odnaleźć własną ścieżkę”. Sposób w jaki Delly odrzucił pragnienie zemsty, wspomnienia dobroci Cardii oraz wsparcie gangu, otwierają wreszcie Finisowi oczy. Chce odzyskać siostrę oraz powstrzymać Isaaca, nim całkowicie zniszczy on Londyn. Na dodatek nareszcie chłopak chce żyć.
A wtedy następuje nieco słabszy moment scenariusza. Z pomocą Finisowi przychodzi bowiem… reszta antagonistów. Rozczarowany Isaaciem Nemo postanawia zniszczyć statek (skoro nie został doceniony, a Fran i Impey są tacy fajni!), a Alester pomaga Finisowi dostać się na miejsce ostatecznej konfrontacji. Przyznam szczerze, że po tych wszystkich wątkach Van Helsinga i Sholmesa, facet był tutaj dla mnie kompletnie out off character. Niby kierowała nim chęć zobaczenia, jak to wszystko się zakończony, ale ciężko było mi wierzyć w taki argument. Nawet znudzenie życiem ma swojue granice…
Bohaterom dopiero z pomocą Hansela udaje się im uszkodzić główne ciało (maszynę), która umożliwiała Isaacowi powrót. Zaraz potem otrzymujemy retrospekcje z czasów, gdy bliźnięta dopiero się narodziły, a rodzice nadawali im imiona. Z założenia ten moment miał być wzruszający, ale powiedźmy sobie szczerze, wątpię by ktokolwiek polubił doktora na tyle, aby za nim płakać. Pomimo traumatycznej przeszłości, jego historia nie była najzwyczajniej ciekawe opowiedziana. Nie potrafiłam więc z nim sympatyzować.
Opowieść kończy scena, w której Finis i Cardia sprzątają razem dom w Walii, a dziewczyna informuje braciszka, że chce odwiedzić gang w Londynie. Ten początkowo trochę się obraża (zazdrosny Finis jest nawet uroczy), ale potem ulega i postanawia jej towarzyszyć. (W normalnym zakończeniu Finis tradycyjnie umiera, bo pozwala, by Hansel go zabił i powstrzymał tym samym Isaaca).
Podsumowując, to była ciekawa ścieżka. Pomogła mi wreszcie pozytywnej spojrzeć na tego niezbyt ciekawego bohatera, któremu wcześniej nie poświęcono zbytnio czasu „antenowego”, przez co był bardzo płaskim antagonistą. Uwielbiam również motywy troszczącego się o siebie rodzeństwa. Może dlatego, że łatwiej mi się wtedy identyfikować z postaciami? Ku mojemu zaskoczeniu, ostatecznie polubiłam Finisa. Zaczęłam nawet mu kibicować na jego drodze do odkrycia w sobie człowieczeństwa. A może to po prostu Cardia jest taka kawaii starszą siostra, że trudno nie zachwycać się poniższym CG?
Miejsce w rankingu: Nr 3 – Zdecydowanie jedna z najlepszych ścieżek w tym dodatku, którą polecam, jeśli nad proste romanse chcielibyście przeczytać historię o kompletnie innym rodzaju uczucia. Co nie znaczy, że jakościowo gorszym! Finis-otouto to nieco nieporadny, zaborczy, ale zabawny dzieciak, który przypomina pod wieloma względami Delliego. (Ma tylko znacznie głupszą fryzurę… ;)).