Erik jest najmłodszym z książąt i jedynym synem króla Baltazara oraz lady z Domu Martoritz (wciąż nie przestaje mnie zadziwiać, że władca Fasan zdołał zapłodnić chyba połowę krainy…). Chociaż posiada ciało nastolatka, mentalnie bliżej mu do dziecka w wieku 8 lat. Nie rozstaje się ze swoją pluszową żabą, Kasparem – którego nazywa najlepszym przyjacielem i nosi nieustannie na plecach. Wydaje się także nie dorównywać pozostałym braciom umiejętnościami czy sprytem. Na początku czułam się więc ździebka „niezręcznie” i zaczęłam zastanawiać jaki zamysł przyświecał twórcom, którzy w taki sposób zaprojektowali LI. Szybko jednak moje obawy okazały się bezpodstawne, a Erik skrywał przed rodzeństwem bardzo interesującą tajemnicę…
Otóż przemiana w słodkiego króliczka, to nie jedyna klątwa pod której wpływem znajdował się ten bohater! Zanim jednak poznajemy prawdę, Tiana musi zdobyć zaufanie księcia. A dzieje się tak kiedy prosi go o pomoc w zdobyciu pieniędzy na Złoty Proszek, który pozwala rodzeństwu na powrót przybierać ludzką formę. Za radą Lucii (ah, ty przebiegła kaczuszko!), Erik udaje się na targowisko i sprzedaje tam wykonane przez siebie rzeźby zwierząt. Okazuje się bowiem, że ma niezwykły dryg do wszystkich umiejętności artystycznych: gra na pianinie, robi w drewnie, maluje, jako jedyny z braci potrafi zatańczyć do układu podczas pokazu sztuczek, itd.
Podczas festiwalu, w zależności od opcji jaką wybierzemy, okazuje się, że Erik od początku darzy bohaterkę głębszymi uczuciami. Będzie na przykład bardzo rozczarowany, że ofiarowane jej magiczne róże nie zakwitły (co jest symbolem prawdziwej miłości), przez co zostanie upomniany przez Matheusa. W koncu mieli z Lucią nie przysparzać dziewczynie problemów swoim dziecinnym zachowaniem. Z kolei w teatrze, gdy godzi się zagrać na pianinie w zastępstwie muzyków, którzy wzięli zaliczkę i uciekli, wyznaje, że może organizować koncerty dla Tiany, ilekroć go tylko poprosi. Wyraźnie cieszy się, że jest w czymś lepszy od rodzeństwa i że dziewczyna to docenia.
Wieczorem, gdy Lucia proponuje grę w karty, dochodzi do dziwnej wymiany zdań. Trzeci z Książąt proponuje by w ramach zakładu zagrali o coś, co jest dla każdego z nich najważniejsze. Erik orientuje się wtedy, że brat chce odebrać mu pluszową żabę. A chociaż Lucia próbuje się potem jakoś wyłgać, ostatecznie zdradza, że zabawka jest przeklęta. Erik nie potrafi sobie jednak przypomnieć skąd ją ma, poza faktem, że Kasper jest dla niego „bardzo ważny”.
Nieco później, gdy razem z Tianą udają się na łąkę, książę próbuje wymusić na dziewczynie pocałunek. Ta jest nieco zszokowana, bo myśli o nim jak o młodszym bracie i nie darzy żadnymi uczuciami. Zraniony Erik ucieka ze łzami w oczach, aby wpaść w pułapkę Silvio. Kocurek w tych rozdziałach jest bardzo zdeterminowany i nie ma najmniejszych oporów, by zaatakować Tianę, czy ponownie spróbować zamordować królewskich synów.
Zmuszony do reakcji książę wyjmuje z zabawki srebrny proszek… i zmienia się nie do poznania! Nagle Erik staje się nie tylko emocjonalnie dojrzalszy, ale również bardzo groźny. Emanuje od niego niebezpieczna aura kogoś, kto nie zawaha się, by zabić. W efekcie zdezorientowany Silvio decyduje się nie ryzykować. Mężczyzna ucieka, a Tiana poznaje prawdę dopiero po powrocie do domu, od Lucii. Z dwóch Erików, których poznała – to ten okrutny jest prawdziwym. Cała reszta to jedynie maska, dzięki czemu najmłodszy z książąt sprawia wrażenie niewiniątka. Lucia prosi tylko, by nie mówiła o niczym Matheusowi ani Alfredow, bo Erik mógłby mieć z tego powodu kłopoty.
I chociaż początkowo wydaje się, że tajemnica pozostanie bezpieczna, wkrótce dochodzi do kolejnego ataku Gerdy i Silvio. Uczennica Czarodziejki rzuca na Tianę wysysającą życie klątwę. Wściekły Erik nie zamierza pozostawić tego bezkarnie. Ponownie przemienia się „Pana Hyde’a” i dosłownie dopada Gerdę, nie czekając na reakcje braci. Grożąc jej poderżnięciem gardła, domaga się, aby wyleczyła Tianę. (Gdzie się podział słodki króliś? XD). Ta jednak jest zbyt niekompetentna i nie potrafi cofnąć raz nałożonej klątwy.
Książęta zostają więc zmuszeni do pomocy Gerdzie w odbiciu jej mistrzyni z rąk Imperium. Dodatkowo, w tym samym czasie, wojska nieprzyjaciela najeżdżają królestwo. Rodzeństwo dzieli się na dwie drużyny. Alfred i Matheus zostają, aby zaplanować obronę, kiedy Lucia, Erik, Silvio i Gerda wyruszają uwolnić zakładniczkę. Tiana decyduje się, naturalnie, dołączyć do większej grupy, jako że krew Czarodziejki to jedyne co może zdjąć z niej klątwę.
W trakcie wspólnego podróżowania relacje między bohaterami są bardzo napięte. Erik pozostaje w swojej „prawdziwej” postaci, co dosłownie sprawia, że Gerda i Silvio nie potrafią czuć się komfortowo.
Wreszcie jednak wyznaje również Tianię prawdę. Ze względu na zaciekłą walkę krewnych o tron, Erik zaczarował sam siebie, aby bardziej przypominać nieszkodliwą lalkę. Kiedy bowiem jego matka urodziła syna – popadła w rozpacz. Bała się nie tylko o życie potomka, ale i swoje własne. Król Baltazar zabił w końcu całe rodzeństwo, aby nie pozostawić żadnych pretendentów. Podejrzewano więc, że Matheus może uczynić coś podobnego. Zwłaszcza po śmierci Abela.
Dlatego Erik ukrywał swoje umiejętności. Nie wolno mu było praktykować niczego poza sztuką, co mogłoby zasugerować, że byłby lepszym królem od najstarszego z braci. (Chociaż widzę tu pewną, fabularną niekonsekwencję, bo Erik potrafi np. bardzo dobrze walczyć… czyli gdzie się tego nauczył? Dopiero w Akademii Sardine?). A choć Tianię jest trochę smutno, że chłopiec którego znała nigdy nie istniał, popiera decyzję Erika, by pozbyć się srebrnego proszku. Powinien nareszcie przestać się bać i być sobą. Cokolwiek to dla nich oznacza.
Bohaterowie docierają do zamku i spotykają tam kupca Hannesa. Da się zauważyć, że odmieniony Erik przewodzi drużynie. Jest nieoczekiwanie spostrzegawczy i pomysłowy. Na przykład sam sugeruje, aby użyć psów, by pozbyć się strażników z mostów, czy udawać więźniów, żeby sprawdzić lochy.
Od początku nie ufa też Hannesowi, uznając, że ich spotkanie to zbyt duży zbieg okoliczności. Co zresztą okazuje się prawdą. Kupiec współpracuje z lordem Berndem i Dirikiem, aby zbudować jedno, wielkie Imperium. Popełnia jednak błąd i zamiast pozbyć się bohaterów, zamyka ich w celi. Dzięki temu Erik znowu wpada na pomysł jak się wydostać. Używają mocy Tiany, aby szczury przyniosły im kluczę, a potem udają się do sali tronowej, na ostateczną konfrontację. Wydaje się, że przy takiej ilości strażników ich sytuacja jest przesądzona. Erik zaskakuje jednak oryginalnym użyciem złotego proszku. Przemienia wszystkich wrogów w zwierzęta, a potem siada na tronie i szydzi z pokonanych… Muszę przyznać, że przypominał mi trochę Jaimego Lannistera z książkowej „Gry o Tron”, zaraz po zamordowaniu Szalonego Króla. Sweeet… XD
Ale na tym nie koniec! Triumfujący książę postanawia jeszcze na pożegnanie pozbawić Hannesa życia. Powstrzymuje go dopiero Tiana, która prosi, by tego nie robił. W końcu wciąż „jest w nim dobro” i jeśli ma jakiekolwiek wątpliwości, to nie powinien poddawać się morderczym instynktom. Erik jest wdzięczny za otrzeźwienie. Jak bowiem wyznaje, boi się, że z całego rodzeństwa najbardziej przypomina ich ojca i czasami ma myśli, że byłby najlepszym władca z całego rodzeństwa.
Ponieważ drużynie kończy się czas, ponownie dzielą się na dwie grupy. Erik i Tiana ruszają do Sardine, aby powstrzymać przemienionego w smoka Dirika, który zagraża całemu królestwo. Tymczasem Silvio, Gerda i Lucia spróbuje znaleźć Czarodziejkę i zrobić miksturę, która powstrzyma klątwę. Nie czekając na pozwolenie dziewczyny, Erik całuje ukochaną, bo „powstrzymywał się już wystarczająco”, a potem razem stawiają czoła bestii. Osłaniana przed Erika beastmasterka pokonuje smoka przy pomocy magicznego gwizdka, ale na koniec walki traci przytomność. Na szczęście dla pary reszcie drużyny w porę udaje się powrócić z antidotum.
Po swoim ponownym przebudzeniu, już we własnym domu, Tiana odkrywa, że Erik cały czas przy niej czuwał. Staje się też bardzo zazdrosny. Oznajmia, że odtąd bez jego pozwolenia, nie może jej dotknąć ani mężczyzna, ani kobieta… Stanowczo więc ukróca radość rodzeństwa, które chce powitać przyjaciółkę. Ok, dude… Jesteś coraz bardziej creepny. A ty, dziewczyno, zastanów się, w co się pakujesz! Potem jednak pokazuje na moment również słodszą stronę. Postanowił zachować swoją klątwę, bo wie, że Tiana lubi go jako królika. Może więc dla niej przemieniać się od czasu do czasu.
Wreszcie, na koronacji Matheusa, Tiana pyta ukochanego, czy ten porzucił swoje plany o rywalizowaniu z rodzeństwem. Erik przytakuje, lecz zaznacza, że jeśli tylko Matheus, jego zdaniem, zawali sprawę, to nie będzie miał skrupułów, aby sięgnąć po koronę.
W epilogu bohaterowie muszą się rozstać, bo Erika wciąż czeka szkoła. Jest przecież młodszy od Tiany. Dlatego ich ponowne spotkanie ma miejsce dopiero po trzech latach. Przez cały ten czas korespondowali jednak ze sobą i ich uczucia jedynie przybrały na silę. Na osłodę dostajemy CG w epilogu i trzeba przyznać, że dorosły Erik spokojnie dorównuje Matheusowi! A z pewnością przebija go na spryt, jak udowodnił we własnych rozdziałach. Całkiem zatem możliwe, że faktycznie byłby lepszym królem, gdyby tylko jakoś zapanował nad tymi morderczymi instynktami… No, ale twórcy zrobili go przez to bardziej „mrrrau”. Nie zatem dziwnego, że Tiana czekała na ich reunion grzecznie i ani myślała, by zacząć życie z kimś innym XD
Dzięki przeskokowi czasowemu, całkiem sprytnie rozwiązano przy okazji problem wieku Erika. Widząc go już jako dorosłego, nie mamy poczucia, że w tej relacji jest coś nie tak, jak miało to miejsce na samym początku, gdy ściskał pluszową żabkę… Osobiście jestem więc zdania, że młodsi książęta wypadli ciekawiej na tle starszych braci. Może dlatego, że w ich fabule skrywały się jakieś sekrety? Byli przez to bardziej złożeni jako postaci. A może dlatego, że mieli ciekawsze wady? Lucia to tchórz i leń, a Erik bywa bezwzględny i dwulicowy. Paradoksalnie wzbudzili więc moją większą sympatię, bo bliżej im do zwykłych ludzi, a nie do typowego Prince Charming.
Miejsce w rankingu: Numer 1 – Erik zaskoczył mnie najbardziej ze wszystkich braci. Poważnie… myślałam, że skończy na ostatnim miejscu! Tymczasem od początku do końca chciałam poznać tajemnicę, która skrywała jego dziwne, infantylne zachowanie. (I czym była ta przeklęta żaba na plecach). W swojej poważniejszej wersji był za to dość nieprzewidywalny. Może dlatego budził więcej emocji od pozostałych braci? Zwyczajnie trudno było zgadnąć, jak postąpi… Szkoda tylko, że nie pociągnięto jakoś bardziej jego wątku w króliczej formie.