Lucia to trzeci z książąt Fasan, który po przemianie w zwierzęta przyjmuje postać marudnego, ciągle niezadowolonego kaczora. Ze wszystkich braci wydaje się najbardziej leniwy i niegodny zaufania, dlatego rodzeństwo traktuje go protekcjonalnie.
Na dodatek Lucia zdaje się nie wyróżniać niczym szczególnym. Nie dorównuje urodą i pewnością siebie Matheusowi (bracia twierdzą, że ma „kaczy pysk” nawet jako człowiek) czy umiejętnościami walki Alfredowi (przeszedł jedynie podstawowe szkolenie i raczej ucieka lub unika konfliktów).
W trakcie historii przekonujemy się jednak, że jego mocną stroną są spostrzegawczość i złoty język. Ludzie chętnie opowiadają mu o różnych rzeczach, a że chłopak jest przy tym na tyle bystry, to potrafi zrobić ze zdobytych informacji użytek. Powiedziałabym więc, że ma ogromną przewagę nad resztą rodzeństwa. W końcu mądry, empatyczny „władca”, to nie jest coś, co spotyka się często!
Widać to zwłaszcza w scenie, gdy razem z Tianą książęta muszą zarobić pieniądze na więcej złotego proszku. Lucia postanawia zapolować na przestępcę, znaną wyłudzaczkę pieniędzy i łamaczkę męskich serc. Chłopak od razy domyślił się, że obdarzona wyjątkową urodą kobieta nie zmieni swoich starych nawyków. Ukrywając się pod postacią atrakcyjnego młodzieńca, próbowała oszukiwać kobiety na identyczną metodę. Szkoda tylko, że próba pochwycenia oszustki przebiegła dość burzliwie. Lucia nie wtajemniczył Tiany w swoje plany, dlatego gdy kazał jej złapać wyłudzaczkę, dziewczyna kompletnie nie miała pojęcia dlaczego nakazał jej przy okazji zdjąć ubranie z przestępcy… dopiero aż wymacała pod kaftanem piersi. W między czasie Lucia zostaje pobity przez fanki (i zarazem ofiary) przestępczyni, które stają w obronie ukochanego idola.
Koniec konców parze udało się dostać nagrodę, ale książę zebrał trochę ciosów i bracia również nie okazują mu wdzięczności. Gdy tylko dostają nową porcje przemieniającego proszku, siłą zmuszają Lucię, aby robił za „zwierzę doświadczalne”. (Na wypadek, gdyby proszek był wadliwy i miał dziwny efekt). Zresztą, trzeciemu z książąt trafiają się chyba wszystkie możliwe sceny komediowe. (Co tylko pozytywniej wpływało na mój odbiór jego postaci).
Podczas wspólnej wycieczki z Tianą po mieście, dowiadujemy się, że Lucia miał wcześniej problemy z nadwagą, dlatego teraz unika słodyczy. Niestety, nie jest w stanie odmówić, gdy Tiana kupuje ciastka. Kiedy zaś trafiają do Kościoła, chłopak wspomina, że razem z przyjaciółmi rysowali kiedyś po podłodze budynku, ale unika wdawania się w szczegóły, gdy zaciekawiona Tiana chce wiedzieć więcej o jego wcześniejszych odwiedzinach w Królestwie Cattleya.
Wreszcie para udaje się wspólnie na kwiatowe wzgórze. Zmęczona wspinaczką dziewczyna przysypia. Na granicy jawy i snu wydaje się jej, że słyszy szept księcia. Lucia zastanawia się dlaczego Tiana go nie pamięta, skoro przyjaźnili się w dzieciństwie… Oooh… XD Potem jest trochę oburzony, że dziewczyna tak po prostu zasnęła przy jego boku, bo przecież „jest mężczyzną”, ale Tiana wyraźnie nie rozumie, o co mu chodzi. (A ja pod tym względem nidy nie ogarnę Japończyków…).
Przed powrotem do domu, Lucia zostawia Tianę, bo ma jeszcze jakąś „ważną sprawę do załatwienia”. To nie podoba się jego braciom, którzy wytykają mu, że znowu zachowuje się nieodpowiedzialnie. W końcu mógł zostać przez kogoś złapany i nie rozwiązano jeszcze kwestii klątwy. Zirytowany Lucia nie próbuje się usprawiedliwiać, a w efekcie Matheus zarządza dla niego areszt domowy. Nie wiedzieć czemu, to nie starsi bracia pilnują Lucii, ale zostawiają zabawę w strażników Tianię i Erikowi. Ja rozumiem, że kaczka nie stanowi dużego zagrożenia, ale nawet po konfiskacie jego złotego proszku mogli domyślić, że Lucia jest cwany i da sobie radę z Erikiem i Tianą… To znowu nie najlepiej świadczy o „strategicznym zmyśle” Matheusa.
W międzyczasie dziewczyna próbuje porozmawiać z obrażonym kaczorem i odkrywa, że Lucia chciał po prostu wiąć udział w corocznym konkursie dla beastmasterów. Mieli wystąpić razem z Tianą – on jako skrzypek, a ona zaklinaczka zwierząt. Niestety, nie udało mu się dla niej zdobyć żadnych drapieżników do pokazu. To dlatego próbował poprosić o pomoc Klausa i wrócił spóźniony. Wreszcie proponuje, że mógłby dla niej wystąpić w zwierzęcej postaci, ale dziewczyna odmawia. Urażony Lucia sądzi, że to dlatego, że jest tylko „głupią kaczką”, a nie fajowym lwem czy wilkiem (jak jego bracia), lecz nie daje się Tianię wytłumaczyć i wyrzuca ją z pokoju.
Chwilę potem Lucia ponownie ucieka z domu. (A to niespodzianka!). Matheus robi Tianie i Erikowi wymówki, bo mieli go przecież pilnować. Może trzeba było wtedy z nimi zostać, nie uważasz? Potem bracia razem udają się na poszukiwania irytującego kaczora. Kiedy już wydaje się, że mógł wpaść w ręce wrogów, Lucia wraca – a w zasadzie: zostaje przyprowadzony do domu przez Kurta. Jak się okazuje, dziwny poszukiwacz skarbów jest zarazem księciem Cattleya i kuzynem Lucii. Lady Charlotte, matka Lucii, to nie kto inny jak córka obecnego króla Cattleya. Dlatego Lucia tak wiele wiedział o tych stronach i spędził w okolicy dzieciństwo.
Para wyjaśnia sobie nieporozumienie. Tiana ma bowiem wreszcie sposobność wytłumaaczyć, że to nie dlatego, że Lucia jest kaczką nie chciała brać udziału w konkursie. Bardzo lubi go w tej formie. Nie chciała tylko oszukiwać. W końcu nie trenowała go jako beast master, bo książę jest tak naprawdę człowiekiem. Lucia z kolei przyznaje, że udał się z Kurtem zapolować na dziki, aby załapać jakiegoś na konkurs dla Tiany. Był jednak w tym beznadziejny i dlatego jest cały poobijany. Bohaterowie rozmawiają także w końcu o przeszłości. Tiana nie poznała Lucii, bo wtedy był pulchnym dzieckiem. Pamiętała jednak o obietnicy, że kiedyś wystąpią razem w konkursie, a którą Lucia próbował za wszelką cenę dotrzymać. Książe dodaje, że kiedy zorientował się kim jest Tiana, był pewien, że połączyło ich przeznaczenie.
Kolejne rozdziały – tradycyjnie – robią się dramatyczne. Bohaterowie próbują oszukać Silvio i Gerdę, którzy nałożyli na Tiane klątwę, by zrobić z niej w negocjacjach zakładnika. Trzeba przyznać, że plan Lucii był znacznie lepszy niż Matheusa. W klatce zamknięto prawdziwe zwierzęta, a kiedy Silvio „dla pewności” chciał je obsypać proszkiem, książęta zaatakowali z zaskoczenia.
Potem dowiadujemy się, co motywowało antagonistami. Imperium przetrzymywało ostatnią czarodziejkę, której Gerda jest uczennicą oraz przyjaciółką. Tajemniczy informator zmusił ich, aby dokonali zamachu na książąt, bo w przeciwnym razie zabiją czarodziejkę. Bohaterowie postanawiają pomóc Silvio i Gerdzie w odbiciu kobiety. Wcześniej jednak muszą podzielić się na dwie grupy, bo w tym samym czasie dochodzi do inwazji wojsk nieprzyjaciela na Cattleya.
Tiana dołącza w tych rozdziałach do Erika, Lucii, Silvio oraz Gerdy. I właśnie dlatego polecam zacząć przygodę z „Beast master na prince” od ścieżki Lucii. Przede wszystkim dowiadujemy się o wielu ważnych wydarzeniach z ich perspektywy, przez co historia np. Matheusa, nabierze większego sensu.
Choć Lucia nie jest pierwszym do rozprawienia się z przypadkowymi oddziałami Imperium, to pomaga drużynie na swój sposób np. organizując im namioty. Podczas wspólnego wieczoru nad ogniskiem, odnawia również obietnice złożoną niegdyś Tianie, że wezmą razem udział w konkursie. Lucia wie, że nie jest zbyt odpowiedzialną osobą i często brakuje mu samozaparcia, aby doprowadzić jakąś sprawę do końca, ale dzięki Tianie wierzy, że staje się lepszym człowiekiem. Zaczyna mu na czymś zależeć i ma do czego dążyć. Jest to zatem bardzo miłe wyznanie, które pokazuje jak pozytywny wpływ mają na siebie ci bohaterowie! Może właśnie dlatego tak podobała mi się dynamika tej pary? Są w swoich relacjach absolutnie równi i potrzebują się nawzajem.
Bohaterowie docierają na ziemię Imperium. Na zamku wroga używają proszku usypiającego na strażnikach, ale niestety okazuje się, że Czarodziejka została przeniesiona. Na dodatek życiu Matheusa zagraża niebezpieczeństwo. Lord Bernd zdradził, a także zawiązał spisek wraz z Hannesem i księciem Dirikiem. Silvio, Erik i Gerda stają się zakładnikami Hanesa, których ratuje nie kto inny, jak nieco dziwaczny, ale nieprawdopodobnie silny książę Kurt. Po tym jak jego dziadek – król Cattleya – został zamordowany, Kurt ma własne powody, aby pomagać drużynie.
W międzyczasie Tiana znajduje także dokumenty Czarodziejki, zapisane w kodzie używanym przez jej rodziców. Wynika z nich, że Czarodziejka i jej rodzice przyjaźnili się od dawna i że to moc kobiety spowodowała wypadek ze smokiem 20 lat temu. Dlatego tylko beast master może powstrzymać potwora. Choć Tiana wciąż cierpi z powody wysysającej z niej życie klątwy, dziewczyna postanawia udać się do Królestwa Sardine, gdzie Dirk (pod postacią smoka) sieje zniszczenie. Królestwo odmówiło bowiem podporządkowania się jego władzy, a dzieciak nie wie co znaczy „nie”.
Lucia i Tana podejmują próbę wymiany pożegnalnych pocałunków i wyznania sobie uczuć, przeszkadza im jednak przybycie przyjaciół. Razem docierają na pole bitwy i dzięki mocy magicznego gwizdka, Tianie udaje się poskromić smoka. Naturalnie, nie zrobiłaby tego, gdyby Lucia nie pomógł w tym czasie załatwić sprawy z Lordem Berndem, a potem osłaniał dziewczynę, gdy ta próbowała zbliżyć się do bestii.
W finalnej scenie, Tiana odzyskuje przytomność, po tym jak już pokonała potwora, ale osłabiło ją działanie klątwy. Lucia czuwał przy niej przez cały ten czas, nie pozwalając się zbliżyć nawet Klausowi. Dowiadujemy się również, że specjalnie dla niej nie zrezygnował z kaczej postaci, bo wie, że Tiana lubi go w tej formie, za co otrzymał czuły pocałunek… w dziób.
Tiana otrzymuje także listy od rodziców, z których wynika, że matka jest z niej bardzo dumna, ale ojciec ma wątpliwości w kwestii jej nowego partnera. XD Rok później bohaterowie realizują wreszcie swoje plany. Wygrywają konkurs, a potem podróżują wspólnie po świecie, bo Lucia decyduje się nie wracać do Fasan.
No to co myślę o tym wątku? Pod wieloma względami uratował dla mnie całą aplikację! A chociaż to Matheusa widzimy na wszystkich materiałach marketingowych, to aż dziw bierze, że kaczor nie jest partnerem kanonicznym. Jego historia ma po prostu znacznie więcej sensu, dotyka wielu różnych problemów, a sam bohater jest przesłodki zarówno w zwierzęcej, jak i ludzkiej postaci.
Bycie trzecim w kolejce do tronu, to w istocie jedna z najgorszych możliwych pozycji. Nic zatem dziwnego, że na niczym mu nie zależało i czuł się niepotrzebny. Powoli jednak obserwujemy jak książę się zmienia. Zwłaszcza, gdy w grę wchodzi bezpieczeństwo Tiany. Jest wtedy gotowy nawet sięgnąć po miecz, choć jego mocną stroną dalej pozostaje cięty język oraz bystry umysł. Podobało mi się również, jak w trakcie konfrontacji z Dirikiem, nie żałował sobie złośliwych komentarzy. Ale to właśnie za niewyparzony dziób, polubiłam tego bohaterka najbardziej. I mam nadzieje, że nie zmieni sie w kontynuacjach!
Podsumowując: Uwielbiam kaczora. Pod wieloma względami jego rozdziały są dla mnie najbardziej „kanoniczne”. Ale chociaż darzę go ogromną sympatią, to jednak historia trzeciego księcia była mniej zaskakująca niż np. Erika. I tylko dlatego nie zgarnął złota i jest w moim sercu nr 2. (Co pewnie by sprawiło, że zaczął by marudzić. W końcu zawsze czuł się gorszy od Alfeda czy Mathusa, ale zgaduje, że nawet w najczarniejszych koszmarach nie spodziewał się przegrać z dzieciakiem XD). Dlatego jeśli chcecie zobaczyć szczęśliwą i absolutnie zakochaną Tianę – he is your guy!