Jeśli kiedykolwiek mieliście do czynienia z dłuższymi seriami anime, to zapewne jesteście dobrze obeznani z pojęciem „fillerów”. Scenariusz Lupin’s Gang: Shirley to właśnie ten typ przerywnika. Odbiegający poziomem od reszty fabuły, z jednowymiarowymi, randomowymi postaciami, które pojawiają się tylko po to, abyśmy mogli o nich szybko zapomnieć i kilkoma gagami, które mają podkreślić najbardziej istotne cechy głównych postaci.
Podejrzewam, że temu konkretnemu rozdziałowi przyświecał jeszcze jeden cel. Ot, ktoś sobie wydumał, że Cardii przydałaby się koleżanka. Dziewczyna podobna do niej z wieku, z którą można by poplotkować o chłopakach i pójść na lody. Idea może byłaby nawet w takim wypadku znośna (i nie mam tu na myśli organizacji o tej samej nazwie), ale już realizacja wołała o pomstę do nieba.
Wcześniej poważnie zastanawiałam się czemu tylu recenzentów pisało, że Lupin’s Gang: Shirley to kompletnie nieporozumienie i zapychacz w Code: Realize ~Future Blessings~. Teraz również mogę się pod taką opinią podpisać i nie będzie przesadą, jeśli powiem, że rozważałam w pewnym momencie używanie opcji „skip”.
Ale zacznijmy od początku tego badziewia. Cardia chce, jak zawsze, być na coś przydatna i prosi Impego by dał jej zadanie. Ten zamierzał przetestować nowy automobil, ale jak tylko usłyszał, że Van Helsing zrobi w przeciwnym razie kolacje, postanowił ruszyć na pomoc biednym warzywom, a próbny przejazd zostawić w rękach Cardii. Dziewczyna udaje się zatem na miasto, a tam, dosłownie, ładuje się jej do auta ruda czternastolatka. Shirley, bo tak się to dziewczę zwie, posiada wszystkie cechy irytującej, japońskiej licealistki. Ma wkurzający wysoki głos, ciągle się o coś irytuje i domaga się, aby traktować ją jak dorosłą. Wkrótce zresztą okazuje się, że Shirley jest z bliżej nieokreślonego powodu ścigana przez Mafię, a Cardia postanawia jej pomóc w ucieczce.
Tym sposobem panie trafiają w ręce rodziny Gordon. Oczywiście, że musiały zostać „porwane”. Okazuje się jednak, że Shirley też pochodzi z familii i uciekła po prostu „na złość” swojemu ojcu. Ten zaś wysłał za nią oddziały, aby ścigały nastolatkę po całym mieście, bo jest zmartwionym, troskliwym tatusiem. Cardia nie ma im jednak za złe oschłego potraktowania, bo kiedy mafia odkrywa jej sekret, to nie nazywają jej potworem, ale wydają się tylko szczerze zaintrygowani. Nie ma jednak czasu pogadać dużej z przestępcami, bo na ratunek rusza już Gang Lupina! Wyparowują do środka, tłuką kogo trzeba i odbijają Cardię z rąk przestępców. (Jak się okazuje, Impey zamontował w aucie jakiś nadajnik i przekaźnik do wysyłania sygnału ratunkowego).
W międzyczasie Lupin także miał przygodę z familią. A stało się to kiedy wykradał kolejne z dzieł sztuki, które niegdyś należało do wampirów. Wykorzystując swój złodziejski spryt i czar, udało mu się zmylić przestępców, choć ci nie mieli oporów, aby próbować zastrzelić rabusia. Niestety jego wysiłki i chęć oddania Dora-chan kolejnej, wampirzej pamiątki okazują się zmarnowane. Hrabia informuje Lupina, że zdobyta przez niego statuetka, to podróba, bo prawdziwe dzieło sztuki zostało zniszczone 200 lat temu. Podobno miało jakiś negatywny wpływ na ludzi i wampiry same podjęły decyzje, że posążek jest zbyt groźny.
Tymczasem do posiadłości hrabiego przybywa familia Gordon. Podobno, aby przeprosić Cardię O_o. Zaraz za nimi wprasza się Herlock Sholmes, aby zaproponować drużynie współpracę w misji od królowej. „Aby złapać złodzieja, najlepiej wysłać złodzieja”. I o ile jego rozumowanie, było jeszcze ok, o tyle cała ta mafijna plejada klanów, to jedno wielkie nieporozumienie. Otóż dowiadujemy się, że Gordonowie to są „ci dobrzy”. Mają politykę „kill-free” i ogólnie unikają przemocy. Stanowią raczej wesołą grupkę rodziny i przyjaciół na podobieństwo Gangu Lupina, a jeśli nawet uchodzą za mafię, to nie są tak naprawdę przestępcami. Ogólnie kilka razy przecierałam oczy ze zdumienia, po cholerę wprowadzać coś tak idiotycznego?
Ale przede mną były dalsze rozczarowania. Shirely zaczyna drzeć się na ojca, że o niczym jej nie opowiada, a przecież też należy do familii. Wreszcie, kompletnie sfochowana, postanawia, że idzie z Cardią na miasto. Naturalnie, niedorobiony ojciec chrzestny oponuje, bo jego córeczka jest za słodka i na pewno przyciągnie jakiś creepów. Ta jednak nie godzi się na obstawę i próbuje postawić na swoim. Zdezorientowana Cardia pyta chłopaków, czy nie mają nic przeciwko, by poszła na spacer, ale ci nie mają obiekcji, bo „jest wystarczająco samodzielna”. I nawet by mnie to bawiło, w sensie, w XIX wieku kobiecie faktycznie nie wolno było przemieszczać się bez pozwolenia, bo zawsze była czyjąś własnością: męża, ojca, brata… ale nie podejrzewam twórców o taki research i to, niestety, przykład XXI-wiecznego myślenia, tyle że z mentalnością rodem ze średniowiecza.
Zadowolone dziewczyny idą się pobawić. I to dosłownie. W tym czasie panowie mogą porozmawiać o poważnych sprawach i opracować plan. W końcu dzieci sobie poszły. Nie ma to jak zaorać Cardie i pokazać, że nie jest w Gangu Lupina na równych prawach. Dalej stanowi raczej coś w rodzaju maskotki… Heh… W każdym razie, dziewczęta idą sobie postrzelać. Shirley pyta również Cardie o to, w którym facecie się podkochuje, skoro żaden nie jest jej biologicznym bratem, ale na tym etapie gry nasza bohaterka nie potrafi odpowiedzieć. Przy okazji ruda dzieli się swoją smutną przeszłością. Mówi, że niejaki Avido, członek familii Crudele, zabił jej matkę, a ojca pozbawił ręki – i dlatego ona szuka teraz zemsty. Naturalnie, wywołany do tablicy Avido musiał się pojawić i uprowadzić dzieciarnie. Dobijcie mnie…
W tle dzieją się inne, poważne sprawy. Dowiadujemy się, że Avido produkuje narkotyk, który pozwala mu manipulować ludźmi i który powstał w oparciu o lecznice ziółka Gordonów. No, w końcu tym zajmuje się przecież Mafia. Hoduje rumianek i bazylie…
Gang postanawia udać się na statek Gloria, gdzie będą miały miejsce nielegalne aukcje, a tam rozwiązać przy okazji problem rodziny Crudele. Naturalnie, to również na ten sam statek zostają zabrane nasze panienki w opałach. Dzięki złodziejskim umiejętnościom Cardii, dziewczynom udaje się opuścić cele, ale żeby pokonać zbirów potrzebują już asysty panów.
A potem ma miejsce sporo bezsensownego biegania po statku, kopania mafiosów i próby powstrzymania Avido, tylko po to, by usłyszeć, że w sumie nie wie, co będzie robił potem, jak już zdominuje świat, ale i tak chce mieć dzięki narkotykom władzę absolutną. To właśnie ten moment w fabule, gdzie twórcy dają nam znać, jak bardzo się im już nie chciało pisać scenariusza.
Ale, ale! Musi być trochę dramatyzmu. Papcio Darius Gordon chce więc początkowo pomścić żonę. No ale mają tą politykę niezabijania, więc się waha i ma wewnętrze rozterki, i ogólnie jest smutno… Saint-Germain, weź się zlituj i załatw to jak z Finisem… będę mogła cieszyć się szybciej napisami końcowymi… Van Helsing…? Ktokolwiek? Niestety, Gang Lupina pozostaje niewzruszony na moje błagania, więc akcja toczy się dalej.
Po opuszczeniu statku i uratowaniu pasażerów, paczka ucieka samochodem po mieście… ścigana przez Avido w morderczym czołgu. Nie, to nie jest żart. Facet naprawdę goni ich w czołgu. Co więcej ten podrasowany pojazd gąsienicowy, to jakaś specjalna broń zagłady, cytuje „kupiona od szalonego naukowca”, pewnie na jakiejś promocji, i zasuwała po tych wąskich uliczkach, jakbyśmy oglądali Formułę 1. Wtedy Lupin wpada na pomysł, by rozbić ich automobil o ścianę hotelu. Co niniejszym Impey czyni, a czołg z jakiegoś tajemniczego powodu wpada za nimi i utyka w gruzach.
Następuje kolejna, idiotyczna wymiana zdań. Avido opowiada, że jego ojciec też pochodził z rodziny Gordon, ale kiedy przenieśli się do Włoch, to nie chciał zrezygnować ze swoich pacyfistycznych metod, co w efekcie doprowadziło do choroby i śmierci jego mamusi… Oh my fucking god… Zaraz po tym wyznaniu antagonista zostaje unieszkodliwiony. Darius Gordon rezygnuje z zemsty, bo jest przecież lepszym człowiekiem. Shirely jest zachwycona postawą tatusia, gang zaś musi się zmywać, bo kapitan Leonhardt chce ich rozliczyć za zniszczenia na mieście.
…a potem dziewczęta idą na lody, spotykają Dora-chan i dzieci robią sobie razem zdjęcie. The End.
Poważnie, nie wiem, co ja oglądałam? I to naprawdę nie tak, że nie próbowałam podejść do tego z przymrużeniem oka, bo wierzcie mi, niejeden filler w życiu widziałam.
Niestety, ten poziom był strasznie niski, a ciągłe podkreślanie, że Cardia to przecież tylko takie słodkie dziecko, zupełnie jak Shirley, sprawiło, że zaczęłam czuć aż nieco niezręcznie. Jako że jej wiek nigdy nie został wprost podany (w końcu została skonstruowana), nie myślałam o niej fizycznie jak o 14-latce. (Co zresztą zdaje się potwierdzać info z databooków, gdzie pada przedział 19-23). W przeciwnym razie największymi creepami byłby nasz gang i nawet w XIX wieku uważano by taką relacje za dziwną. Ok, na zaręczyny, ale to wszystko XD. Należy pamiętać, że to czasy bardzo surowych zasad i pruderii, ale nie oczekuje wierności realiom historycznym od gry z Japonii i to na dodatek o przerobionych postaciach literackich.
Tak czy inaczej, nie mogę tego scenariusza polecić, nawet pomimo mojej sympatii do bohaterów. Jeśli da się przez niego przebrnąć, to tylko ze względu na chęć zobaczenia CG, bo zarówno Shirely, jej ojciec, familia Gordon, cały problem, jak i antagonista, to jeden wielki przepis na to, jak nie powinno się pisać fabuły.
Z drugiej strony ta historia przynajmniej dobrze pokazywała wszystkie mocne strony Gangu Lupina. Ci faceci są zawsze gotowi, by wziąć udział w jakiejś zwariowanej akcji i tym razem też nie zawiedli. Od najazdu na kwaterę główną rodziny Gordon, wysadzenie w powietrze bogactwa Avido i niezamierzone zniszczenie miasta (czego, jak powiedział Victor, nie powinni byli przeżyć). Lupin czarował sprytem i charyzmą, Victor rozwiązywał zagadkę narkotyku, Van Helsing udowadniał, czemu zasłużył na tytuł „ludzkiej broni” rozgramiając mafiozów na prawo i lewo, Impey rozpracowywał każdy możliwy mechanizm w zasięgu, a Saint-Germain dzielił tajemnicami i zakradał gdzieś mrocznie po kątach, aby na koniec zawinąć dzieło sztuki. (Czyli ukradł coś, zainspirowany metodami Lupina). Słowem: panowie byli sobą. I tym bardziej rozczarowało mnie, że Cardia jest niby obok, a jednak tak daleko…
Podsumowując: można przejść, ale tylko po to, aby obejrzeć sobie stroje bohaterów, zebrać CG i poczytać wymiany zdań samego gangu, bo nad głównym wątkiem nie ma się nawet co zastanawiać…