Strasznie narzekałam na rozdziały Victora Frankensteina w podstawowej wersji gry. Głównie przez idiotyczne plany Victorii, która była tragicznym antagonistą, dlatego konflikt Vic vs Viki była dla mnie bardzo ciężko strawny. Na szczęściem tamtą słabiutką przeszłość możemy zostawić już za sobą.
Nowa historia zaczyna się w posiadłości, którą para otrzymała od hrabiego Saint-Germain. Dzięki lekarstwu od Victora, Cardia wiedzie w miarę normalne życie. Może skupić się na prostych problemach (takich jak przygotowanie partnerowi kanapek do pracy), a nie ciągła walka o przetrwanie. Tymczasem Victor powrócił do pracy w Royal Society. Nie mam pojęcia dlaczego uważa, że teraz jego wynalazki nie będą podstępnie wykorzystywane przez polityków… ale ta para zawsze miała zbyt naiwne, dobre serduszka.
Cardia żegna partnera, gdy ten udaje się do pracy. Jako że to wciąż fanserwis, dostajemy słodki pokaz wymiany czułości. Victor nawet cofa się specjalnie do domu, bo zapomniał powiedzieć dziewczynie, że ją kocha. Nie jest to jednak jedyna rzecz, która wypada mu z głowy. Bohaterka zauważa, że zostawił również swoje jedzenie. Pędzi więc za nim specjalnie po to, aby nie był w pracy o pustym żołądku. W efekcie mężczyzna jest w równej mierze zażenowany i wzruszony jej gestem. Nie obchodzi się też bez kilku przyjazno-zaczepnych komentarzy od obserwatorów. Victoria stwierdza nawet, że jest zazdrosna i powinna sama zacząć rozglądać się za mężem, co wywołuje atak paniki u Leonhardta.
Idylle pary przerywa pojawienie się Saint-Germain, więc wiadomo już, że za chwile stanie się coś dramatycznego. W istocie, hrabia prosi, aby udali się z nim na Tower Bridge, gdzie muszą spotkać się z jakąś ważną osobą. Tą personą okazuje się, oczywiście, Omnibus, która ma dla Victora jedną ze swoich ofert „nie do odrzucenia”. Zaprasza go, aby dołączył do szeregów Idei, jako że jest jednym z ludzi, który wyprzedza inteligencją swoją epokę.
Jeśli to zgodzi: dadzą mu i Cardii spokój, bo uznają, że na zawsze będzie odpowiedzialny za pilnowanie Horologium.
Jeśli odmówi: Idea będzie musiała postąpić według standardowej procedury. Zlikwidować zagrożenie = Cardię i ukryć ślady swojego istnienia. Naturalnie, mogą być wyrozumiali i poczekać aż para się trochę sobą nacieszy. Byle nie za długo!
Koniec końców Omnibus uświadamia jednak Victorowi, że Cardia nie jest człowiekiem. Całkiem możliwe, że nie będzie się starzeć i spokojnie przeżyje swego ukochanego. Nie będzie miał więc kto nad nią czuwać, a kto wie do czego pchnie ją rozpacz i samotność w przyszłości?
Przestraszony Victor nie wie co odpowiedzieć, dlatego dostaje na zastanowienie się nad tą kwestią 3 dni. Potem musi podjąć decyzję, gdy spotkają się z Omnibusem ponownie na Tower Bridge. Saint-Germain przeprasza przyjaciół za to wszystko i że ukrywał przed nimi prawdę. Ujawnia, że od początku był agentem Idei, a jego misja polegała na zlikwidowaniu Cardii. Parka nie ma mu jednak niczego za złe. Fakt uświadomiony im przez Omnibus jest zbyt wstrząsający i potrzebują czasu na poukładanie w głowie własnych myśli.
Początkowo Frankenstein przychyla się ku przyjęciu oferty. Chciałby spędzić wieczność u boku Cardii. Mieć pewność, że nigdy nie będzie zagrożona, ani samotna. Saint-Germain uczciwie ostrzega go jednak przed minusami należenia do organizacji. Jasne, jesteś praktycznie nieśmiertelny, ale w zamian za to odrzucasz swoją moralność. Musisz wypełniać rozkazy, często polegające na zabijaniu niewinnych ludzi, a w efekcie zatracasz wolną wolę. Czyli coś, z czego nie powinno się rezygnować tak łatwo. Na dodatek wiemy, że Victor jest dobrym człowiekiem. Czasami aż przesadnie naiwnym z swoim idealizmie. Takie życie byłoby więc dla niego niewyobrażalnie trudne. I na pewno nie uszczęśliwiłoby Cardii.
I była to chyba jedna z lepszych scen w całej tej ścieżce. Dobrze przedstawiono problem ze wszystkich punktów widzenia. W odróżnieniu od Omnibusa, Saint-Germain nie prowadził kampanii rekrutacyjnej w stylu „Vic, bro, chodź do nas! Mamy ciasteczka!”. Dlatego znalezienie odpowiedzi na pytanie, czy oddalibyśmy duszę w zamian za obietnice rzekomego szczęścia, nie było w cale takie łatwe. Podobała mi się też obietnica złożona przyjacielowi, że cokolwiek się stanie, Saint-Germain będzie przecież żył dalej i (w najgorszym wypadku) zaopiekuje się Cardią… Ooohhh… Hrabia w tej ścieżce jest aż nadto uroczy i pomocny. Prawie jak nie on… 😉
W międzyczasie zmartwiona Cardia spotyka się z kapitanem Leonhardtem. Mężczyzna próbuje przeprosić ją za wszystkie kłopoty i sprawione przykrości. Dziewczyna uświadamia mu, że nie ma takiej potrzeby. Seriously, parka Vic&Cardia to same serduszka, tęczę i jednorożce… W końcu dochodzą do konkluzji, że gdyby nie doświadczenia ze smutnej przeszłości, nie byliby w stanie budować teraz radosnej przyszłości.
To ostatecznie otwiera dziewczynie oczy. Już wie, że nie chce by Victor dołączał do Idei. Nawet jeśli kiedyś miałoby się stać najgorsze. Bez zastanowienia biegnie do ukochanego, przewraca do podczas ważnego spotkania z królową i informuje o swoich przemyśleniach. Wiem, że z założenia ta scena miała być zabawna, ale wyszła w moim odczuciu nieco „na siłę”. Jak z opowieści o nastolatkach, na szkolnym korytarzu. (Chociaż CG było naprawdę ładne).
Na dodatek, bezceremonialnie, zaczęli paplać przy Victorii o istnieniu mrocznej organizacji… Tak, to jest akurat godna zaufania osoba, z którą powinniście dzielić się swoimi sekretami… Zwłaszcza mogącymi mieć znaczenie dla całego świata. No ale jak już podkreślałam wielokrotnie, ten duet słynie z dobrych serduszek, a nie bystrych umysłów. Czego dowody dają na każdym kroku.
Nadchodzi dzień spotkania i Cardia, Victor oraz Saint-Germain udają się na Tower Bridge, aby ponownie porozmawiać z Omnibus i Ginwerą. Profesorek odrzuca ofertę przyłączenia, a babcia tradycyjnie próbuje oszukiwać. Rozkazuje agentom zaatakowanie pary… tyle że spotyka ją przykra niespodzianka. Okazuje się, że Saint-Germain zdołał zorganizować gang Lupina do pomocy. (Naturalnie, że tylko on o tym pomyślał. Gdyby zostawić całą sprawę w rękach Victora i Cardii, to ci już dawno by nie żyli…). Ba! Wśród sojuszników pojawia się nawet Dora-chan. Może ma irytującego seiyuu, ale wciąż jest przecież bardzo silnym przeciwnikiem. To temperuje nieco mordercze zapędy babuni. Fran przekonuje przywódczynię Idei, że zrobi wszystko, co w jego mocy, aby zmienić Cardię w normalnego człowieka i poświęci tej misji całe swoje życie. Aby nie tracić więcej agentów, Omnibus przystępuje na propozycję. W końcu to tylko kwestia poczekania z pół wieku, czyż nie? Co to w sumie dla nich?
Kilka dni później, Victor informuje królową o tym wydarzeniu (po co?!) i prosi o przydzielenie asystenta. Będzie potrzebował pomocy i świeżych umysłów, aby zrealizować swój cel… a Królowa przysyła mu Cardię. O_o Jak wyjaśniają, dziewczyna sama o to prosiła, bo chce pomagać w badaniach i spędzać z ukochanym więcej czasu. Ja rozumiem, że to miało być słodkie, ale mimo wszystko zespół naukowców, byłby lepszym wsparciem. Ehhh…
Czasami mam wrażenie, że z ta parą jest jak z nastolatkami, a my jako widz wcielamy się w rolę rodziców. Owszem, cieszymy się ich szczęściem, ale wciąż czujemy, że w tym związku trzeba trochę pomagać, bo dzieci same jeszcze nie ogarnął wszystkiego.
Potem para spotyka się przed kościołem. Victor zabiera tam ukochaną, aby złożyć przysięgi miłości, a na koniec wymienić czułe pocałunki. Szkoda, że jednak nie dostali normalnej ceremonii tylko jakieś pseudo zaręczyny przed budynkiem. Trochę hucznie zapowiedziane śluby w trailerach nie trafiły się niestety wszystkim.
Mimo wszystko oceniam tą ścieżkę jako jedną z fajniejszych. To był naprawdę duży postęp w porównaniu z niezbyt udanymi rozdziałami Victora z podstawowej gry. Przede wszystkim poruszono świeży, zupełnie nie omawiany wcześniej problem śmiertelności Cardii. Wiemy, że nie musi jeść, że serce zastępuje jej kamień… ale co ze starzeniem, z chorobami, z datą funkcjonalności? W końcu skupiono się nie tyle na Victorze i jego rozterkach nad błędami z przeszłości, ale nad problemem samym całej pary. Przypomniano nam również, że ograniczenie efektu działania trucizny nie gwarantuje całkowitego happy endingu. Póki istnieje Horologium, póty problem nie jest tak naprawdę rozwiązany.
Podobało mi się również, że Idea nie zniknęła tak po prostu z fabuły, ale dała o sobie znać w najmniej oczekiwanym momencie. Mam z tym trochę problem w ścieżce Van Helsinga i Impego, że tak mroczna, niebezpieczna organizacja kompletnie nie istnieje w ich rozdziałach. No, może poza pokazowym zamordowaniem Finisa w podstawowej wersji gry. Z drugiej strony nie mogli być przecież antagonistami w każdej z opowieści, bo najzwyczajniej byśmy się zanudzili. Chociaż i tak uważam, ze wszystko byłoby lepsze od Victorii…
Miejsce w rankingu: Numer 5. Moje nadzieje się spełniły i Victor wreszcie się zrehabilitował. Dalej jest na mój gust zbyt uroczo nieporadny, ale trafiła mu się naprawdę dobra historia. Mimo też było zobaczyć znowu cały gang, gotowy do walki z finałowym bossem. Niestety, nie udało się mu jednak dostać na podium, bo byli lepsi. W tym zupełnie nowy konkurent.