Jak inaczej mógłby się zacząć rozdziały Van Helsinga niż od dynamicznej akcji? Zaraz pod odpaleniu scenariusza, nasz bohater pędzi, z wywalonym jęzorem, do posiadłości otrzymanej od Saint-Germain. Wiemy, że stało się coś ważnego i sprawa dotyczy Cardii. Na tyle pilnego, że łowca porzucił ważne spotkanie polityczne dotyczące przyszłych relacji wampirzo-ludzkich. Kiedy jednak wparowuje do pokoju ukochanej i spodziewamy się najgorszego… okazuje się, że twórcy mieli dla nas radosną niespodziankę. Starania Viktora wreszcie zadziałały i dziewczyna zostaje uwolniona od efektu trucizny! Trochę zdziwiło mnie, że tak ważny dramat fabularny został rozwiązany w sumie zakulisowo i to na samym wstępie, ale byłam bardzo ciekawa do czego to w sumie będzie prowadzić.
A zaczyna się słodko, bo Van Helsing nieoczekiwanie, okazuje się bardzo czułą osobą. Bohaterowie nie muszą już unikać kontaktu fizycznego. Ledwo więc Cardia informuje partnera, że testy Viktora zakończyły się sukcesem, a ten dosłownie rzuca się na nią… wprowadzając biednego, obserwującego doktorka w zażenowanie. I chociaż dziewczyna cieszy się, że jej ukochany tak bardzo się dla niej stara (w zasadzie jest w pracy non stop), to czuje się jednak nieco nieswojo. Nagła troska i uwaga Han Helsinga wydaje się jej czymś nie do końca naturalnym. W sumie, nic dziwnego, ostatnie kilka miesięcy spędziła przecież uganiając się za Sasuke Van Helsingiem i błagając, aby jej nie odtrącał…
Przy okazji bawiło mnie, że dziewczyna wciąż mówi partnerowi po nazwisku. Oczywiście, znam zwyczaje Japończyków dotyczące posługiwania się imionami, ale to wciąż zabawne, jeśli myślimy o świecie, który ma być odzwierciedleniem II połowy XIX-wiecznej Europy 😉
A skoro trucizna nie stanowi już problemu, Van Helsing postanawia trochę ukochaną porozpieszczać i zaczyna zabierać ją na randki.
Podobało mi się, że zwrócono większą uwagę na nieprzystosowanie Cardii. Podczas spaceru próbuje zaczepić każdego możliwego kota. Chce po prostu dotykać i doświadczać różnych rzeczy, czyli czerpać z prostych przyjemności zmysłu, których do tej pory była pozbawiona. Jej towarzysz cierpliwie i z uśmiechem, obserwuje starania dziewczyny. Nawet jeśli bawi go, że to już któryś z kolei kot, który ucieka z przerażeniem, Cardia zaś dostrzega podobieństwo kociaków do ich przyjaciół.
W trakcie zakupów okazuje, że Cardia nie ma wielu rzeczy, które mógłby nazywać własnymi. Jedyny cenny przedmiot – walizkę na pamiątki, otrzymała od Lupina, co nie do końca podoba się naszemu łowcy. Abraham ma przy tym określoną wizję tego, jak powinien wyglądać idealny wypad na miasto. Zaczyna się od przymierzania sukienek (w tym ślubnych), potem jest wspólny spacer, jedzenie, rozmowy o niczym… Na każdą rzecz mężczyzna przepuszcza ogromne ilości pieniędzy i w sumie kupuje więcej ubrań niż dziewczyna potrzebuje. W restauracji zamawia pełen serwis, aby mogli spróbować wszystkiego (nawet jeśli bohaterka nie potrzebuje jedzenia i nie wie jak zamawiać z karty). Jego zachowanie zaczyna coraz bardziej dziwić Cardię. Widzi, że ukochany się stara, ale ma wrażenie, że tak naprawdę nie jest w tym wszystkim naprawdę sobą.
Do pierwszego zgrzytu dochodzi nieco później. Kiedy dziewczyna obserwuje ceremonie ślubną w oddali, Van Helsing wyraźnie zakłopotany stwierdza, że powinni cieszyć się tym, co mają, a na inne planowanie przyszłości przyjdzie jeszcze czas. To chyba jeden z tekstów z pierwszej 10, których nie powinno mówić się w związku, jeśli nie chce się obrazić partnera i wyjść na niepoważną, niedojrzałą osobę… Van Helsing oblał więc podstawowy i dość banalny test dyplomacji. (Co nie najlepiej wróży relacjom wampirzo-ludzkim w przyszłości).
Kilka następnych dni w historii wygląda bardzo podobnie. Wreszcie Cardia postanawia się zwierzyć Van Helsingowi ze swoich odczuć. Ma wrażenie, że randki go zwyczajnie nudzą i chociaż jest obok, to wydaje się bardzo daleko, przez co dziewczyna czuje się samotna. Wstrząśnięty mężczyzna nie rozumie, co robił źle. Obwinia się za całą sytuację, może czuje trochę urażony, może wciąż uważa, że nie zasługuje na szczęście… w każdym razie jego reakcją jest milczące odprowadzenie ukochanej do domu, a potem unikanie jej przez kilka dni. Znowu bardzo dojrzały wybór.
Sprawę ułatwia długie zostawanie w pracy, ale kiedy szef odsyła mężczyznę na przymusowy odpoczynek, ten idzie się pobłąkać bez celu po mieście. To wtedy spotyka starych przyjaciół, Lupina i Impego, którzy widząc jak jest zdołowany postanawiają urządzić wspólny wypad. Czas, by Van Helsing zrobił coś dla siebie! – stwierdzają. Kupił nowe ubrania, doprowadził się do porządku, trochę rozerwał… Męski wieczór pomaga bohaterowi nieco oczyścić myśli. Chociaż wyobrażam sobie, że paczka mężczyzn w XIX wieku poszłaby do innego miejsca niż urocza kawiarenka, aby się rozerwać XD.
Abraham wreszcie przyznaje, że posprzeczali się z Cardią. Chociaż to trochę za duże słowo. W każdym razie nie wie jak ją uszczęśliwić. Staje na głowie, a ona wciąż wydaje się smutna. Chłopaki najpierw przekonują go, że to nic strasznego. W końcu w związku pojawiają się konflikty, jakkolwiek nie byłby on idealny. Potem Impey ma chwilę przebłysku mądrości i po raz kolejny uwadnia jak pozytywnym i w sympatycznym bohaterem jest naprawdę. Nie chodzi o to, że Van Helsing nie troszczy się o Cardię. Problemem jest fakt, że wciąż nie myśli o sobie, a to sprawia, że dziewczyna źle się z tym czuje. Zupełnie jakby nie byli w tej relacji na takich samych prawach. Chwilę potem do grupy dołącza Dora-chan, który spuszcza na łowcę jeszcze zimny prysznic. Ma się nie użalać nad sobą, rozwiązać sprawę i przestać unikać ukochanej.
Po pocieszeniu i kopnięciu w tyłek, Van Helsing wraca wreszcie do domu, gdzie czeka już zmartwiona Cardia. Przez te kilka dni dziewczyna zorientowała się, że mężczyzna jej unika. Zaczęła więc obgryzać przysłowiowe paznokcie i zastanawiać, co poszło nie tak. Pewnie miała traumę i bała się, że Van Helsing znowu zacznie uciekać. A wszyscy pamiętamy jak wyglądało to ostatnio. Bohaterowie przepraszają się w tym samym czasie. Van Helsing przyznaje, że był samolubny. Nie zwracał uwagi na to, czego chce Cardia, a jedynie wybierał to, co jego zdaniem miało ją uszczęśliwić. Cardia ze swojej strony dodaje, że również chce jego szczęścia, a nie tylko brać. Potem wyjaśniają sobie całe nieporozumienie i kończą rozmowę pocałunkiem na zgodę.
Historie wieńczy kolejna scena sprzeczki. Tym razem obrażona Cardia idzie przodem, a Van Helsing woła za nią i przeprasza. Okazuje się, że znowu go poniosło i kupił 20 sukienek. Dziewczyna tłumaczy, że ma już ulubiony strój – ten, który nosiła w trakcie ich pierwszego tańca, ale łowca woli, aby nie nosiła go publicznie, bo chce być jedyna osoba, która widziała ją w tym stroju. Okazuje się, że przyjaciele śledzili ich od posiadłości, ciekawi co będzie działo się na randce. (Seriously, guys? Znajdźcie sobie prace… XD). Dowiadujemy się również, że Van Helsing planuje ceremonie ślubną, jak tylko Saint-Germain wróci z Francji i dziękuję kolegom za pomoc w przygotowaniach. Wreszcie wszyscy ściskają sobie prawicę (Lupin zaproponował braterskie objęcie, ale został zignorowany), po czym ich ścieżki naprawdę się rozchodzą, choć i tak pozostają przyjaciółmi.
Na koniec Van Helsing zabiera ukochaną do specjalnego, pięknego miejsca i prosi ją o rękę, ta zaś z radością przystaje na propozycję. Bohaterowie wierzą, że kiedyś stworzą zdrową, kochająca rodzinę. (Choć mnie cały czas zastanawia, czy Cardia jako konstrukt jest zdolna do posiadania potomstwa?). Z drugiej strony „rodzina”, to coś więcej niż rodzice i potomstwo. Wciąż więc uważam, że para może być w 100% szczęśliwa.
Co myślę o tej ścieżce? Z założenia miał to być czysty fanserwis, czyli bohaterowie ciągle wpatrzeni w siebie maślanymi oczami, słodkie wymiany komplementów i obściskiwanie… w efekcie zgubiła się gdzieś fabuła. Albo gorzej, zaczęła przypominać jakiś dramat z komedii romantycznej dla nastolatków, który dało się rozwiązać jedną, 5 minutową rozmową. (Co zrobiliby ludzie dorośli). Ale dzieci zamiast tego biegają, unikają się, dumają przez kilka dni, co poszło nie tak… Innymi słowy, konflikt jest nadmuchany dość sztucznie i jedyne co go usprawiedliwia, to fakt, że Cardia ma zerowe doświadczenie w byciu z drugim człowiekiem, a Van Helsing też nie zalicza się do specjalistów.
Miejsce w rankingu: Numer 7. Niby epilog ładnie zamknął pourywane dotąd wątki. Mimo to z piątki panów z podstawowej gry, Van Helsingowi trafiła się tym razem najsłabsza historia. A szkoda, bo dalej bardzo lubię tego bohatera. Niby twórcy chcieli nadrobić braki z poprzedniej historii. Tam było wiele dramatu, a bardzo mało romansu. Teraz dla odmiany będzie dużo randkowania, ale nie ma co liczyć na jakieś głębsze przemyślenia. Suma summarum fani Van Helsinga powinni być oczarowani. Jeśli jednak nie był waszym ulubieńcem, to niestety nie zmienicie o nim zdania po tej historii.