Zaraz po wydarzeniach z Code: Realize ~Guardian of Rebirth~ Cardia i Impey zamieszkują razem w posiadłości oddanej im na własność przez hrabiego Saint-Germain. Para próbuje cieszyć się swoją obecnością, ale trucizna dziewczyny uniemożliwia im zbliżenie się do siebie. Choć Impey zapewnia, że nie boi się ewentualnego zranienia, Cardie denerwuje jego nieostrożność. W dziewczynie rodzi się również coś w rodzaju frustracji XD. Przez krótkie wspomnienie tego, jak cudownie było żyć bez trucizny i móc pocałować ukochaną osobę, czuje się nieszczęśliwa. Boi się równie, że jej marzenia mogą nigdy nie zostać spełnione. Impey pociesza ukochaną, całując ją „przez rękawiczkę” i prosząc, aby była cierpliwa.
W międzyczasie do posiadłości powraca Saint-Germain i rozmawia z inżynierem na temat potencjalnego patrona przyszłych badań. W skrócie, Impey jest bez kasy. Chce kontynuować pracę nad wyprawą na Księżyc, ale nie posiada funduszy potrzebnych do zrealizowana tego celu. Hrabia organizuje więc dla niego spotkanie z potencjalnie zainteresowanym sponsorem… którym okazuje się Królowa Victoria. (Już na sam jej widok zaniepokoiłam się, że spieprzy mi fabułę). Na szczęście, tym razem, Królowa była racjonalna. Choć uważała dotychczasowe dokonania inżyniera za fascynujące, to aby móc pociągnąć kasę z państwowego budżetu i przekonać odpowiednie izby, potrzebna była jeszcze dodatkowa prezentacja.
Tym sposobem Impey zostaje zaangażowany w projekt budowy łodzi podwodnej, który ma zostać wystawiony na międzynarodowych targach nauki. Nie mam pojęcia dlaczego, ale na miejscu czeka już Victor, który także jest przypisany do tego projektu. Czy on przypadkiem nie był alchemikiem? Ale zgodnie z grową logiką, jak jesteś profesorem, to znasz się przecież na wszystkim! Dlatego paczka może ponownie współpracować razem, co było akurat miłym dodatkiem. Nawet jeśli nie miało zbytniego sensu.
W trakcie pracy nad budową łodzi, Cardia czuje się w drużynie niepotrzebna. A z pewnością mniej inteligentna od swoich towarzyszy. Postanawia więc, że nawet jeśli nie rozumie, o czym rozmawiają, to może przynajmniej robić notatki, dzięki czemu może się czegoś nauczy. You rock, girl! Nie jak te wszystkie inne, smętne bohaterki, które już płakałyby po kątach. Dziewczyna jest tak skupiona na zapisywaniu wymiany zdań, że nie zauważa, gdy Impey zaczyna robić sobie z niej żarty i wplata w rozmowę m.in. „kocham Impego najbardziej na świecie!”. Co, naturalnie, również ląduje w jej notatniku.
Dziewczyna zwierza się przy okazji Viktorowi ze swojego złego samopoczucia. Ten jednak prosi ją, aby była cierpliwa i zaufała ukochanemu. Jak się okazuje, mają z Impiem na boku jakiś tajemniczy projekt, który „na pewno ją ucieszy”. Już bardziej wprost nie mógł powiedzieć o co chodzi, ale Cardia jest tutaj bystra jak cholera, więc nie ma pojęcia o czym profesorek gada. Chociaż ten prawie musiał zagryzać usta, aby nie dodać nic więcej i nie zepsuć niespodzianki.
Później jesteśmy świadkami kilku scen, w których Cardia podziwia ciężką pracę Impiego. Nawet gdy śpi, mężczyzna nie przestaje rozmawiać o metalu potrzebnym do zbudowania łodzi podwodnej, a kiedy ukochana nachodzi go podczas brania prysznica, jest tak zaabsorbowany myślami, że ledwo rejestruje jej obecność. Dopiero później, gdy Cardia przeprasza go za najście, uświadamia sobie, że może wyszło trochę niezręcznie i zaczyna się usprawiedliwiać. Zupełnie niepotrzebnie, moim zdaniem, bo bohaterka wyraźnie pogapiłaby się dłużej, gdyby tylko mogła. Nasz rudowłosy inżynier wydaje się jednak tego nie dostrzegać.
Wreszcie nadchodzi moment finalnego testu. Cardia i Impey udają się wspólnie do łodzi podwodnej, choć dziewczyna ma obawy, jak jej trucizna może wpływać na tak ciasne pomieszczenie. Ma przecież żywo we wspomnieniach jaki los spotkał Elaine w jaskini. Impey ponownie uspokaja ukochaną, tłumacząc, że nie musi się niczego obawiać, bo jako wampir jest bardzo wytrzymały, a jej trucizna „niedługo przestanie być problemem”. Potem rozłącza komunikacje z kapitanem Leonhardtem, aby nie psuł mu swoimi komentarzami podwodnej randki. Parka wspólnie udaje się na wyznaczoną głębokość, a tam podziwia widoki przez okno łodzi podwodnej. Cisza, samotność, wrażenie opuszczenia… to wszystko przywodzi im na myśl kosmos, do którego chcą się razem udać w przyszłości. Impey wyznaje, że bez Cardii byłby zbyt przerażony, aby wyruszyć samotnie. Dno morza jest bowiem równie straszne, co udanie się poza atmosferę.
Test zostaje zakończony wielkim sukcesem, ale zamiast świętować z pozostałymi, Impey oddala się, by złożyć raport „staruszkowi” – swojemu dawnemu mistrzowi. A gdy Cardia dołącza do ukochanego, ten prosi by wypiła jakąś miksturę. Oczywiście, tajemniczym projektem Impiego i Victora okazuje się antidotum na truciznę Cardii. Zachwycona dziewczyna nie wie jak dziękować przyjaciołom. Inżynier oznajmia, że będzie łaskawy i ostatecznie godzi się, aby pocałowała Victora krótko w policzek. (Sam również stwierdza, że gdyby był kobietą, to pocałowałby za to wszystko profesorka mocno w usta – ale Viktor grzecznie odmówią, niezbyt zainteresowany tak kuszącą propozycją). Tymczasem Cardia jest zaskoczona własną chciwością, bo praktycznie rzuca się na ukochanego. Jej przemyślenia, że to trochę nie na miejscu, iż próbuje nawet objąć go nogami są bardzo urocze XD Ale zawsze lubiłam Cardię w rozdziałach Impego, już od podstawowej gry. Częściej pokazywała pazurki i była zawsze silna.
W następnej scenie przyjaciele czekają na rozpoczęcie ceremonii ślubnej, ale nigdzie nie widać młodej pary. (Victor…czy ty jesteś w laboratoryjnym fartuchu cały czas?!). Goście zaczynają się więc zastanawiać, czy Impey nie stchórzył, a może to panna młoda „przejrzała wreszcie na oczy” i wzięła nogi za pas. (Mam przy okazji wrażenie, że chłopaków dalej boli, iż przegrali z inżynierem i gdyby tylko mogli widzieliby się u boku Cardii na jego miejscu).
Nagle jednak uwagę zebranych przykuwają okrzyki ponad ich głowami. Okazuje się, że Impey wykorzystał stworzone przez siebie urządzenie grawitacyjne, aby mogli z ukochaną odbyć jedną z najbardziej pokręconych, ale i romantycznych ceremonii ślubnych jakie dane mi było zobaczyć w grach otome. Jak wyjaśnił mężczyzna, chciał by razem z Cardią znaleźli się chociaż kawałek bliżej Księżyca – w tak ważnym dla nich dniu. Dlatego wymiana przysięg, dosłownie, odbywa się w przestworzach. Przyznaję, ładne nawiązanie do licznych skoków i lotów z poprzedniej części gry.
I chociaż drogi przyjaciół niestety się rozchodzą, Cardia otrzymuje happy ending, o którym zawsze marzyła. Jest wolna od trucizny, z ukochanym przy boku i głową pełną planów na temat ich wspólnych podróży. Czy będą to niezbadane lądy, dno oceanu, czy planety… Przyszłość dziewczyny wygląda wreszcie optymistycznie.
Co zaś się tyczy samego dodatkowego scenariusza, to był on dokładnie tak samo wesoły i ciepły, jak historia Impego w podstawowej grze. Znowu przypomniałam sobie jak pozytywny i zdystansowany do siebie był ten bohater. Cardia ani na moment nie jest przez niego smutna, a jedyne chwile zwątpienia, które pojawiają się w ich relacjach są ściśle powiązane z trucizną. Podobało mi się, że parka dostała również faktyczną scenę ze ślubem. Szkoda, że nie w każdym wątku zdecydowano się na zwieńczenie opowieści ceremonią. W każdym razie ten dodatkowy scenariusz był warty poświęconego mu czasu i stanowił doskonały epilog do wcześniejszej historii.
I nawet nawiązanie do wariata Nemo zostało tutaj przedstawione w strawny sposób. Owszem, może chciał zniszczyć Londyn, ale bohaterowie wierzą, że szczerze kochał naukę. Jego osiągnięcia przydały się więc ostatecznie do zrobienia czegoś pozytywnego. Metal wykorzystany przez Nemo do budowy jego mrocznego statku, posłużył następnie do stworzenia łodzi podwodnej. Był więc to taki zakulisowy mini-arc odkupienia. Choć szczerze powiedziawszy, wątpię aby Nemo docenił, że ludzie próbowali mu wybaczyć. Bohaterowie zaś trochę przesadzają ze swoją wspaniałomyślnością. Chociaż akurat Cardia i Impey zawsze byli bardzo idealistyczni i naiwni…
Ah, i co ja mam teraz zrobić? Impey miał tyle cudownych CG, że trudno się zdecydować, które z nich pokazać!
Miejsce w rankingu: Numer 4. Genialny inżynier tym razem bardzo blisko podium. W kontynuacji ponownie pojawiły się wszystkie elementy, które oczarowały mnie już w podstawce. Znowu było bardzo zabawnie, optymistycznie, z masą szalonych wynalazków, silną i ciągle uśmiechniętą Cardią. Jedyne na co mogłabym ponarzekać w tym wątku, to po raz kolejny miałam wrażenie, że dziewczyna nie wnosi wiele do życia naszego inżyniera. Bez niej byłby dokładnie tą samą osobą. Nie przeszedł przecież na przestrzeni rozdziałów żadnej ewolucji. Może dlatego Impey jako postać poboczna, podoba mi się znacznie bardziej niż LI? To w końcu typowy naukowiec, któremu związek może równie dobrze zastąpić jego własna pasja.