Uwaga: w grze pojawia się motyw z gwałtem, przemocą i uzależnieniami.
Gdy rozpoczynałam przygodę w świecie karo, poznałam już główne historie oraz wszystkie bad endingi pozostałych chłopaków – nie było więc dla mnie żadną niespodzianką, że Toma nie jest do końca tym, kogo stara się udawać. Mimo to byłam ciekawa w jaki sposób twórcy zamierzają mnie przekonać, że ktoś kto w innej ścieżce poważnie zagrażał MC, teraz jest świetnym kandydatem na partnera.
Ten wątek zaczyna się nieco inaczej niż pozostałe. Nie w mieszkaniu MC, ale na ulicy. Nim Orion zdoła jednak naprawić swój błąd, bohaterka traci przytomność i lądujemy w szpitalu. Tam opiekuje się już nami przyjaciel z dzieciństwa – Toma, który wyjaśnia lekarzom, że dziewczyna nie ma w pobliżu nikogo bliskiego (jej rodzice pracują za granicą) i dotychczas była dobrego zdrowia. Chłopak zna też jej wagę i wzrost (a możliwe, że i całą historię chorób). MC postanawia mu jednak zaufać, bo pamięta, że przed utratą przytomności, to właśnie z Tomą zamierzała się spotkać i powiedzieć mu coś ważnego. Ostatecznie MC spędza w szpitalu w sumie 3 dni, a Toma zajmuje się wszystkimi niezbędnymi papierami.
Po wypisaniu ze szpitala, chłopak odprowadza dziewczynę do jej domu. Coś jednak przykuwa jego uwagę i prosi by poczekała, gdy sam w tym czasie sprawdza jej pocztę. Po powrocie Toma zauważa, że MC zachowuje się podejrzanie inaczej. Jest dziwnie cicha i traktuje go jak obcego. (Cicha…? Przecież ona ledwo w ogóle mówi!). Bohaterka wyjaśnia wtedy, że faktycznie straciła wszystkie wspomnienia. Prosi go jednak, aby nie wracali do szpitala, bo na pewno wkrótce poczuje się lepiej. Koniec końców chłopak ustępuje i w całą sytuację wprowadzają jedynie Shina (kolejnego przyjaciela z dzieciństwa). Bohater świata serca również okazuje się w tej rzeczywistości nadopiekuńczy. Np. chce u MC nocować, czemu zdecydowanie sprzeciwia się Toma, mówiąc, że Shin ma jeszcze na głowie studia, a poza tym jest facetem, więc „nie wypada”.
Następnego dnia MC próbuje nieco wybadać sytuacje na własną rękę, ale Toma pojawia się praktycznie wraz ze świtaniem. Razem udają się do alejki, w której MC ma nadzieję odzyskać jakieś wspomnienia (a w której to przed utratą pamięci miała spotkać się z Ikkim), ale tam po raz kolejny traci przytomność. Zdezorientowana dziewczyna próbuje zinterpretować, co właściwie widziała i pyta Tomę, czy jest jej chłopakiem. Szybko jednak nabieramy podejrzeń, że Toma nie był z MC szczery, gdy nieco później, zasypiając w jej mieszkaniu, facet stwierdza, że minęły lata odkąd trzymali się za ręce. Dość… dziwnie, jak na parę?
Przez następne kilka dni Toma opiekuje się MC, załatwiając za nią w zasadzie wszystkie sprawy – włącznie ze zwolnieniem z pracy, by nie musiała nadwyrężać zdrowia. Niestety, wkrótce dochodzi do kolejnego wypadku. Ktoś próbował zrzucić na MC doniczkę O_o. Przestraszony Toma rusza w pościg za sprawcą, ale nie udaje mu się go dopaść. Nie dziwię się jednak, że spanikował. Zwłaszcza że ledwo mija trochę czasu, a ktoś znowu próbuje zamordować MC – tym razem poprzez wepchnięcie ją na tory. Toma ponownie ratuje dziewczyne, ale postanawia (dla bezpieczeństwa) zabrać ją do swojego domu. Prosi również, by nie wspominała o niczym policji. I znów nie mogłam mieć mu za złe, że stał się roztrzęsiony i nieco… irracjonalny? Na jego miejscu byłabym pewnie wściekła jak cholera, zwłaszcza wiedząc, jak walnięte bywają postaci w tym świecie = fanki Ikkiego.
Czas spędzony u Tomy mija MC bardzo sympatycznie. Przeglądają stare albumy, rozmawiają o przeszłości, albo dziewczyna gra sobie na konsoli. Chłopak dalej załatwia za nią praktycznie każdą sprawę, włącznie ze sprzątaniem, gotowaniem posiłków, odbieraniem poczty… Nie trudno więc zauważyć, że jej poziom uzależnienia od niego jest dość niezdrowy. Podczas wspólnych zakupów, dochodzi do komicznej sceny, gdy bohaterowie idą do sklepu z bielizną. Toma proponuje, że poczeka na zewnątrz, ale nim zdołał uciec, sprzedawczyni dosłownie przemocą wciągnęła go do środka, szczebiocząc wesoło, że jako chłopak powinien przynajmniej popatrzeć, dotknąć materiału itd. Opanowany, rozsądny Toma chyba nigdy nie był równie bezsilny czy przerażony, jak w trakcie tej sceny XD Wesołe zakupy przerywa trzeci atak. Ktoś ucina MC pukiel włosów przy pomocy nożyczek. Toma ma sobie za złe, że nie zareagował w porę i jego poziom paranoi wzrasta do maksimum. (I znów, kompletnie się nie dziwie. Toż to absolutne wariatki!).
Robi się tylko gorzej, gdy bohaterka bez słowa opuszcza mieszkanie Tomy, aby wrócić do swojego domu. Tam znajduje obraźliwe wiadomości oraz groźby (dosłownie: życzenia śmierci), co tylko potwierdza nasze przypuszczenia, że ktoś ją prześladuje i sytuacja jest bardzo poważna. W posiadanie MC trafia także dziennik, ale z jakiegoś tajemniczego powodu bohaterka go nie próbuje przeczytać za wszelką cenę. To przecież nie tak, że ma amnezję i jej własne zapiski mogłyby jej pomóc! Zmiast tego zabiera go z sobą i wątek dziennika zostaje porzucony, na długi, dłuuugi czas…. Toma, naturalnie, jest zły (choć nie wiem czy to odpowiednie słowo, by oddać jak dziwny i zimny się staje?), że MC go nie uprzedziła o swoich wędrówkach. Dlatego wprowadza od tej pory środki zaradcze, które mają zapobiec sytuacjom, gdy MC przemieszcza się bez jego wiedzy.
(spoiler) W skrócie, to zaczyna jej w sekrecie podawać środki nasenne. Toma jest zachwycony tym rozwiązaniem, bo jego „śpiąca księżniczka przestaje sprawiać kłopoty”. A MC dość późno zauważa, że coś jest nie tak, bo nie ma siły podnosić się z łóżka przez całe godziny. Pewnego razu udaje się jej jednak oszukać Tome, ale pech sprawia, że tego samego dnia odwiedza ich Shin. Chłopaki mają dość ostrą wymianę zdań. Shin chce w końcu wiedzieć, co MC robi nie w swoim domu, ale potem odpuszcza i odchodzi… (Wciąż się zastanawiam dlaczego?). Tyle że Toma dochodzi do wniosku, że teraz nie ma sensu się już ukrywać, skoro jego plany się sypnęły. Wciąż zamierza się opiekować bohaterką, choćby miała go znienawidzić. Przy okazji wyznaje MC, że nie jest jej chłopakiem i aplikuje jej pocałunkiem kolejny środek nasenny.
Gdy dziewczyna budzi się następnego dnia… siedzi zamknięta w klatce dla psów. (Ciekawe czy Toma miał już ją wcześniej, czy kupił potem na specjalną okazję?). Wskaźnik obłędu chłopaka przekroczył skalę i przy okazji zjadł miarkę. Oczywiście, jak wyjaśnia blondyn, wszystko co robi motywowane jest miłością do „siostrzyczki”. Inaczej nigdy by jej nie skrzywdził i gdy już rozwiąże sprawę prześladowców, to uwolni MC. A może nawet pozwoli jej wrócić do Ikkiego – w którym, to jego zdaniem, MC się podkochuje, co wywołało ataki fanek. Zupełnie jakby, jako starszy brat, miał prawo podejmować za bohaterkę takie decyzje.
Kolejne rozdziały są bardzo dziwne. MC siedzi w zamknięciu, dostaje jedzenie przez kraty, Toma ją podziwią i otacza jakimiś creepnymi pluszakami. W tle zbiera podobno dowody, które obciążą fanki i rozwiążą problem raz na zawsze… Tymczasem klatka ma rzekomo sprawić, że: 1) MC mu nie ucieknie i nie zrobi sobie krzywdy, 2) chłopak nie dobierze się do niej bez jej woli. (To dość interesujące, że Toma ma świadomość kompletnego braku kontroli nad swoim szalonym „ja”).
A że była to pierwsza postać tak skrajnego yandere, którą poznałam – choć wcześniej grałam w wiele gier otome – to nikt nie był aż tak niebezpieczny jak Toma. Cały motyw był więc dla mnie świeży i interesujący. Zwłaszcza kompletnie pasywne, pełne akceptacji zachowanie bohaterki, niczym ofiary syndromu sztokholmskiego… Ba! Świadomie prowokowała swojego prześladowcę, np. dotykając jego twarzy po tym, jak wyszła z kąpieli. Nic dziwnego, że Orion był zdegustowany (i chyba tylko w tym wątku jego komentarze bawiły mnie, a nie irytowały XD), bo MC wprost testowała siłę woli Tomy! A Orion miał już serdecznie dość całej sytuacji. Dobrze zatem, że blondyn się powstrzymywał…
…a przynajmniej tak się wydaje do momentu, aż Toma faktycznie traci jakiekolwiek hamulce. Gdy dziewczyna po raz kolejny ucieka, a potem wraca do domu oprawcy… (DLACZEGO?!) …chłopak otwarcie przyznaje, że tym razem zamierza ją skrzywdzić i sprawić jej tyle bólu, ile ona mu. A jeśli MC się przez to „złamie”, to i tak dalej będzie ją kochał. Domyślamy się zatem, co by się stało, gdyby dziewczyna nie użyła hasła z dzieciństwa „ratuj mnie, Toma!”, co pomogło facetowi odzyskać nad sobą kontrolę.
Zaraz potem z półki spada dziennik, jak strzelba Czechowa, i ujawnia całą prawdę. MC i Toma kochali się od zawsze. Tego feralnego dnia, gdy mieli się spotkać, MC próbowała wyznać chłopakowi, że nie chce by dłużej widział w niej siostrę, a z Ikkim widywała się jedynie po sercowe rady. (Poważnie nie było nikogo lepszego? A co on niby wie o zdrowych związkach?! Równie dobrze mogłaby pytać Kento albo Riki. Toż to prawie ostatnia osoba na Ziemi, którą warto prosić o konsultacje).
Tym sposobem, zachwycona swoim odkryciem, para wspólnie rozwiązuje problem psychofanek w cywilizowany sposób (jak wiemy z innego wątku: w przeciwnym razie Toma by je pozabijał) i wyjawia Ikkiemu wszystko. Srebrnowłosy komentuje, że „traci wiarę w ludzi” i przywołuje swoje wyznawczynie do porządku, a Toma i MC deklaruje chęć bycia razem po wieki wieków. Chłopak dziwi się tylko trochę MC, że ma tak specyficzny gust w kwestii mężczyzn i zaczyna się przepraszanie za klatkę i inne przykrości… Okeeej.
Ten wątek jest pokręcony, ale przy tym nietypowy i niepokojący. Trudno nie zauważyć, że stan psychiczny obu głównych bohaterów pozostawia wiele do życzenia. Ale może właśnie dlatego kupujemy ich relacje? Są w swojej szaleńczej miłości bardzo wiarygodni… (Jak Joker i Harley Quinn). I póki istnieją sobie jedynie w fikcji, to możemy im kibicować.
Niestety, zabrakło tutaj jakiegoś arcu z „odkupieniem” – bo pojawia się dopiero w kontynuacjach. A zważywszy, jak słodkie i romantyczne sceny przypadają tej parce w udziale już po podstawowej fabule „Amnezji”, to nic dziwnego, że Japończycy pokochali wątek karo najbardziej ze wszystkich. I ja razem z nimi, bo chociaż uważam, że to, czego byłam świadkiem za kompletnie niedopuszczalne w realu, to chyba niewiele gier otome zdołało mnie aż tak wbić w fotel. I to bez makabry, na zasadzie zabijania wszystkiego co się rusza, jak w tanim gore.
Wątek karo przypominał thriller psychologiczny. Cały czas mieliśmy świadomość narastającego niebezpieczeństwa i jedynie czekaliśmy aż Toma się potknie. Był przy tym bardzo przebiegłym i spostrzegawczym bohaterem, dwulicowym jak żaden inny, który skrywał swoją naturę za maską „starszego brata” niemal do perfekcji. Na dodatek kapitalna gra aktorska seiyuu Hino Satoshi zauroczyła mnie w 100%. Chyba nigdy nie byłam tak zachwycona jego głosem! Zwłaszcza w „mrocznej” wersji. Podsumowując, uważam ten wątek, mimo całej jego patologii, za najbardziej intrygujący. Nawet jeśli ciągle mnie śmieszy, że dosłownie wszyscy mieli wylane na ten nieszczęsny dziennik…