Uwaga: w grze pojawia się motyw z napastowaniem i przemocą wobec MC.
Na tym etapie na pewno zauważyliście, że wybierając ścieżkę każdego z panów odblokowujemy/zbieramy odłamki skruszonego serca w menu głównym. Wątek z Teiem, z jakiegoś powodu, nie był dostępny od początku gry. Podejrzewałam zatem, że może zbyt wiele spoilerować na temat ukrytego antagonisty, o którym do tej pory poczytaliśmy jedynie przelotnie. Było to jednakże zaledwie 50% prawdy. Jeśli bowiem uważnie przechodziliście poprzednie historie np. Yeonho czy Yuriego, z pewnością zauważyliście, że dziwnym zbiegiem okoliczności pojawia się w nich znana nam wszystkim laleczka… ale o obłąkanych, przerażająco wielkich i zielonych oczach. Na dodatek jedynie w bad endingach. Jeśli więc nie chcecie psuć sobie zabawy, warto w 100% ukończyć rozdziały pozostałych postaci, nim rozpoczniecie opowieść Teia. Głównie dlatego, że rzuca ona sporo światła na większość smutnych zakończeń. A przynajmniej wyjaśnia nam w końcu jego motywacje.
Po tym wstępnie, czas wrócić do właściwej recenzji. Pod wieloma względami Tei to w zasadzie lalka (i przy okazji osoba) idealna. Nie chodzi tylko o to, że jako zabawka był rzadkim wydaniem kolekcjonerskim, co wpłynęło na jego ogólną wartość i uznanie w oczach Eri. Tei jest po prostu bardzo inteligentny (prawdopodobnie nie mniej od Lance’a), spostrzegawczy (jak Yuri), sprawny fizycznie (jak Red), towarzyski (jak Yeonho), a także – jak każdy z chłopaków – nadnaturalnie przystojny. W zasadzie, gdy o tym pomyśleć, nie ma wad. I albo po prostu dorównuje konkurencji, albo przebija ich na każdym polu. Na dodatek, od początku swojej przemiany w człowieka, jedynie co okazuje Eri to szacunek, troska, zrozumienie… Z radością gotuje dla dziewczyny posiłki, sprząta, przynosi zakupy, dorzuca się do domowego budżetu i w ogóle opiekuje ich cudaczną rodziną (przez co zaczyna być żartobliwie przezywany „mamą”). Eri zaś ochoczo korzysta z okazywanego wsparcia. Nie doszukując się zresztą w ich relacjach niczego dziwnego. Skoro Tei chce być tak ofiarny, to dlaczego niby nie skorzystać?
Gdy jednak jest się chodzącym bogiem, to nieuniknione, że zacznie się przeciągać uwagę (zwłaszcza w koreańskich dramach). Nie tylko w swojej klasie, ale i całej szkole, Tei cieszy się ogromną popularnością. Dziewczyny wprost zalewają go prezentami oraz wyznaniami miłosnymi, a każdy mężczyzna chce się z nim przyjaźnić. Ten jednak trzyma wszystkich ludzi na uprzejmy dystans (podobnie jak lalki). Zupełnie jakby nie był naprawdę zainteresowany zawiązywaniem znajomości czy jakichkolwiek relacji poza tymi, łączącymi go z właścicielką.
Początek historii przypomina zatem zwykłą licealną opowieść miłosną w rodzaju „szara myszka” i „idol”. Więcej! Nie ma w niej nic porywającego. Dopiero, gdy nasza perfekcyjna lalka otrzymuje pracę w kawiarni, zaczynamy dostrzegać coś niepokojącego. Usypiające napoje, które co wieczór przynosi Eri, nie są przecież jedynie zwykłym lekarstwem na powracający ból głowy. Skąd w ogóle Tei wie jak je przyrządzać? A przede wszystkim, po co mu pewność, że Eri nie wybudzi się w trakcie nocy? Od tej pory, jako odbiorcy, zaczynamy uważniej przyglądać się jego uśmiechom. I chociaż mężczyzna bardzo się stara, aby nie popełniać błędów i trzymać wyuczonej roli, to coraz częściej w jego idealnym zachowaniu pojawiają się jakieś zgrzyty. Jak zresztą sam stwierdza, komentując zachowanie swoich napastliwych fanek, zawsze potrafi dostrzec złe zamiary w oczach innych ludzi – bo osoby podłe, potrafią rozpoznawać sobie podobnych.
Nie znaczy to, że zmienia swoje opiekuńcze nastawienie do Eri. Widać to zwłaszcza w scenie w parku rozrywki. Tei ani na moment nie spuszcza dziewczyny z oczu. Od razu orientuje się, gdy ta ma zawrotny głowy w skutek słyszanych głosów. Zaraz też zabiera w bezpieczne miejsce i oferuje odpoczynek na swoich kolanach, wzdychając jedynie „że ciągle jest chora lub coś jej dolega” – w skutek czego musi się o nią nieustannie martwić. Eri po raz pierwszy dziękuję mu wtedy za opiekę i cieszy się, że „kupiła go na aukcji”. Bo chociaż, jak wspominałam, Tei to wyjątkowa edycja kolekcjonerska, to z jakiegoś powodu został sprzedany przez swojego poprzedniego właściciela. Co, naturalnie, ma swoje duże konsekwencje i (jak w przypadku Yeonho), odbija się na kondycji psychicznej lalki.
(spoiler) Jak się później okazuje, Tei był uszkodzony. Śladem po tym wydarzeniu jest blizna na jego ludzkim ciele (kolanach). To właśnie z jej powodu został porzucony przez poprzednią właścicielkę, która wymagała absolutnej perfekcji. Tei bardzo rzadko był wyjmowany z pudełka, a nawet wtedy – jedynie podziwiany przez kilka chwil. Ubzdurał więc sobie, że musi być „czysty” i „doskonały”. Strach przed ponownym odrzuceniem sprawił, że każdą, nawet najmniejszą skazę traktował jako ogromny, życiowy dramat. Uwierzył również – że przez swoją bliznę – jest „brudny” i „odrażający”. Długo więc wypytywał Eri dlaczego w ogóle go kupiła, skoro na to nie zasługiwał. Prawie też zwierzył się jej wtedy ze swojej „mrocznej strony”, bo jak stwierdził „Sometimes… even I can’t handle myself”.(/spoiler).
Kolejne rozdziały stanowią wstęp do miłosnego dramatu z udziałem rywalki. Zaniepokojony własnymi pragnieniami, po wydarzeniach w parku, Tei stara się stopniowo oddalać od dziewczyny. Nie chce przy tym, aby zazdrosne fanki zrobiły jej jakąś krzywdę i nie wie, że Eri również zaczęła darzyć go uczuciem. Jednocześnie bohaterka nie potrafi odmówić pomocy przyjaciółce, która także durzy się w popularnym uczniu. Koniec końców, i wbrew własnym uczuciom, Eri pośredniczy w korespondencji pomiędzy swoją koleżanką – Soi, a lalką (np. przekazuje prezenty czy zadaje pytania o preferencje…). Tei nie od razu orientuje się z czego wynika ta nagła zmiana w jej zachowaniu. Na dodatek, po kolejnym wypadku w korytarzu, gdy Eri rani się w nogę, mężczyzna nie potrafi dłużej ukrywać przed nią niepokojącej prawdy. Oglądanie obrażeń właścicielki budzi w nim dziwną, niepokojącą fascynacje. (spoiler) Z jednej strony Tei wciąż powtarza, że chce tylko Eri chronić. Że nie zamierza wybaczyć nikomu, kto ją skrzywdzi. Z drugiej jednak strony sam również chciałby ją „ranić”. „Robić dokładnie to samo, co pozostali”. Jedynie ostatnim wysiłkiem woli udaje mu się powstrzymać szaleństwo („Get out of here while I’m still sane”) i prosi dziewczynę, aby go zostawiła. Możemy więc bez problemu odgadnąć, co stałoby się w przeciwnym wypadku.
Warto tutaj zaznaczyć, że Tei ma kilka negatywnych zakończeń – w których nie udaje mu się zapanować nad swoimi instynktami. W jednym z nich rani bohaterkę, aby mieli odtąd podobne blizny, kiedy w innym przerabia ją we swoją własną, upiorną lalkę. Na szczęście, chociaż w przypadku jego szaleństwa wydaje się to bardzo trudne, dotarcie do pozytywnego finału jest jak najbardziej możliwe! I warto do niego dążyć, bo będziemy wtedy świadkiem naprawdę uroczego wyznania miłosnego (i zabawnej manipulacji Yuriego, która co prawda kończy się dla niego boleśnie). Tei ostatecznie wyjaśnia wszystko Eri (czemu towarzyszy genialna gra aktorska i naprawdę wzruszające głosy). Opowiada o swojej bolesnej przeszłości, o tym jak był traktowany i w jakich okolicznościach został uszkodzony. Tłumaczy także dlatego zaczął umawiać się z Soi. Zamierzał zdystansować się od Eri, w obawie, że ją zrani. Odkąd bowiem przemienił się w człowieka, nie myślał o niczym innym tylko o tym, jak bardzo ją kocha. (I można mu w 100% uwierzyć, bo dowody jego uczucia mamy również w ścieżkach pozostałych panów). Dziewczyna w odpowiedzi przekonuje go, że wcale nie jest „uszkodzony” czy „brudny”. Że nie może tak myśleć o sobie i zawsze był przez nią całkowicie akceptowany. I to się nigdy nie zmieni.
W przypadku postaci w stylu yandere zazwyczaj następuje wtedy jakieś „odkupienie”. Coś, co przekona odbiorców, że szaleństwo LI jest już pod kontrolą. Twórcy jednak całkiem zręcznie wybrnęli z tego problemu. Gdy Tei otrzymuje ofertę darmowego usunięcia blizny z powodu promocji na naprawę jego modelu – po prostu odmawia. Jest to zatem bardzo zgrabne i wystarczające świadectwo, że pokonał swoje demony. Przestał mieć już obsesję na punkcie niedoskonałości, nie chce dłużej „uszkodzić” Eri (aby go nie zostawiła) i ujawnia cały swój czar, jako partner u jej boku.
Miejsce w rankingu: Numer 1 – Choć początkowo nie spodziewałam się wiele po tej ścieżce, bo projekt postaci nie przypadł mi do gustu (zwłaszcza ubranie), to im dalej w głąb, tym trudniej było mi się oderwać od historii. Wątek Teia był miejscami podobny do Yeonho i podobało mi się sposób, w jaki w obu z nich nawiązano do horroru. Dzięki tragicznej przeszłości, opowieści obu bohaterów nabrały poważniejszego wymiaru – i nie były to naiwne rozwiązania w stylu „zabili mi całą rodzinę… chlip chlip…”. A chociaż przemoc psychiczna czy fizyczna, jakiej poddawane były lalki, została przedstawiona w złagodzony sposób (w końcu nie byli wtedy ludźmi), to nie czyniło jej ani trochę mniej wstrząsającą.