Heejung Kim moved out from her mom’s house, who is obsessed with her education. Heejung tries to find her real dream life. Having the impression that everything would go well, she has been living a life obsessed with grades. Majoring in business administration, average language skills, not that popular, decent school grades. The only thing she is interested in is the Art Club. As graduation approaches, she starts to worry about her future… One day, Heejung wakes up to animal sounds…..? After she finds these mysterious animals her story begins... (Opis wydawcy)
- Tytuł: Dandelion ~Neoege Buneun Baram~ (덴더라이언 ~너에게 부는 바람~)
- Developer: Cheritz
- Wydawca: Cheritz
- Design postaci: Seona Lee
- Pełen dźwięk: koreański
- Napisy: koreański, chiński tradycyjny, angielski
- Rozszerzenia i powiązane tytuły: brak
- Mój czas gry: 33 h
Bohaterowie
Główna bohaterka:
Kim Heejung Studentka na kierunku zarządzanie. Zdominowana przez wiecznie niezadowoloną matkę. |
Dostępne ścieżki/Love interest:
Jiwoo <<RECENZJA>> | |
Jihae <<RECENZJA>> | |
Jiyeon <<RECENZJA>> | |
Jisoo <<RECENZJA>> | |
Jieun <<RECENZJA>> | |
The Wizard <<RECENZJA>> |
Ocena ścieżek: (*♡∀♡) Jiyeon ⊳ Jiwoo ⊳ Jisoo ⊳ Jieun ⊳ Jihae ⊳ The Wizard (ᗒᗣᗕ)՞
Recenzja
Zawsze podchodziłam ostrożnie do gier ze zwierzątkami… Na „Dandelion: Wishes brought to you” patrzyłam zatem sceptycznie i gdyby nie wyjątkowo sympatyczne „Nameless” nigdy nie sięgnęłabym po ten tytuł. Na szczęście, pisząc aktualną recenzję, wiem, że koreańskie studio ma tendencję zwyżkową. Mogę więc ponarzekać w spokoju, z przeświadczeniem, że Cheritz wyciągnęło ze wszystkich niedociągnięć wnioski, a ich kolejne tytuły są zdecydowanie lepsze od tego pierwszego, nieco jeszcze niedopracowanego dziecka.
A skoro już trochę zespoilerowałam i wyrzuciłam z siebie na wstępnie żale, to czas przejść do opisu fabuły! W „Dandelion: Wishes brought to you” przyjdzie nam obserwować losy dwudziestoparoletniej Heejung, która mimo doskonałych wyników w nauce i wyjątkowego talentu artystycznego, nie może powiedzieć, że jest w pełni szczęśliwa. Dlaczego? Wszystko z powodu despotycznej, zimnej i zawsze krytycznej matki. Po rozpadzie własnego małżeństwa, rodzicielka Heejung postanowiła wylać całe wiadro pomyj i negatywnych emocji na swoją w sumie niczego winną latorośl, wypominając jej przy tym – jak to lubią patologiczni rodzice – że poświęciła dziecku całe zdrowie, młodość i czas, używając tak kojarzących się z ciepłem rodzinnym zwrotów jak „inwestycja” czy „spłata”.
W efekcie – stęskniona ciepłych relacji i jakiejkolwiek aprobaty – Heejung postanawia zawalczyć o miłość matki, stawiając sobie za cel osiąganie często nieracjonalnie wysokich wyników w nauce. Wyśrubowane wymagania odbijają się zresztą na jej samoocenie. Bo chociaż Heejung to w sumie ciepła i miła dziewczyna, niejeden raz w jej myślach przeczytamy za jak głupią, nieudolną czy niezdarną osobę się uważa… Co z pewnością wielu czytelniczkom/czytelnikom będzie się wydawać bardzo znajome, zważywszy jak często podobne zdanie mają o sobie młode kobiety.
Dodatkowo, jakby zwykłych problemów było bohaterce za mało, Heejung staje się także obiektem dziwacznej gry, wymyślonej przez tajemniczego Czarodzieja (tego samego pokręconego typa, którego spotkamy też w innych produkcjach studia). W skrócie – co nie jest żadną zagadką w przypadku gier z romansem w tle – celem zakładu jest zdobycie dziewczęcego serca, zaś cwaniaczek który to osiągnie, będzie mógł poprosić Czarodzieja o spełnienie dowolnego życzenia. Tym sposobem pod dach Heejung trafiają 3 króliki i 2 kociaki, którymi nasza bohaterka postanawia się zaopiekować, nawet nie podejrzewając, że lada chwilą zmienią się oni w gromadkę interesujacych, ale nieco problematycznych młodych „zwierzo-ludzi” z tajemniczego Królestwa Traw. (Są czymś w rodzaju zmiennokształtnych
– jak można wywnioskować z fabuły).
Oczywiście, warunki zakładu i zasady gry są nieco bardziej skomplikowane. Każdym z 5 bohaterów kieruje również odmienna motywacja – czasami szlachetna, a czasami wręcz przeciwnie. Szczegóły i prawdziwe intencję panów poznamy dopiero przechodząc ich indywidualne rozdziały. Nie chcę więc zdradzać zbyt wiele, aby nie psuć Wam zabawy. Powiem tylko, że miejscami miałam wrażenie, że nie wszystkim zależało na wygranej i nie bardzo się przykładali, co nie wydawało mi się zbyt logiczne… Zupełnie jakby czekali aż Heejung odwali całą robotę. (Choć oddajemy sprawiedliwość przynajmniej jednemu z nich, który od początku planował przegrać, bo konsekwencje porażki odpowiadały mu bardziej od nagrody).
A gdybyście się na tym etapie zastanawiali, skąd to moje wcześniejsze narzekanie, skoro z tego opisu nie wynika nic niezwykłego dla tego gatunku – to już pędzę z wyjaśnieniami!
Przede wszystkim musicie wiedzieć, że „Dandelion: Wishes brought to you” to nie jest typowa visual novel czy chociażby gra otome. Mechanicznie bliżej mu do czegoś w rodzaju symulatora randkowania. Aby bowiem doczekać fragmentów fabuły, musimy rozbudowywać statystyki postaci, zarządzać naszym czasem i w efekcie w nieskończoność klikać czynności typu „podlej kwiatki”, „zrób pranie”, czy „odrób lekcję” – jakby człowiek miał tego mało w zwykłym życiu…
Naprawdę sporo się wymęczyłam, aby ukończyć poszczególne wątki, zaś scenek z bohaterami było tak mało, że gdyby nie moja determinacja rzuciłabym ten tytuł w cholerę. Skoro jednak udało mi się jakoś dobrnąć do końca, postanowiłam również podzielić się recenzją, choć uprzedzam, że „Dandelion: Wishes brought to you” nie wywarło na mnie tak dobrego wrażenia jak chociażby inny tytuł tego samego studia: „ Nameless”. Na obronę dodam jednak, że nie jestem po prostu fanem Daiting Sim, choć podejrzewam, że w tej konkretnej kategorii, gra Cheritz może bić inne tytuły na głowę.
Czyli co? – ktoś mógłby zapytać. Gniot? No i właśnie sęk w tym, że pomimo niezbyt porywającej fabuły, to jednak z czasem poczułam sympatię do niektórych bohaterów. Heejung szybko zdobyła moja sympatię. Po raz kolejny koreańskie studio pokazało, że fajnie śledzić przygody postaci aktywnej, a nie drewnianego kloca, który tylko woła imię ukochanego.
Jak wspomniałam wcześniej, podobały mi się również jej bardzo życiowe problemy. Bo chociaż w opowieści znajdują się wątki fantastyczne, to tematy takie jak relacje z matką czy samoocena zdecydowanie dominują narracje – co bardzo rzadko pojawiają się w tego typu grach. Jakby tak trudno było zrozumieć, że czytelniczkom zależy na MC, z którą można się identyfikować! Heejung, jako bohaterka, jest zatem bardzo wiarygodna: lubi sobie skoczyć na drinka, podjeść słodycze, czy kupić świecidełka (bez wielkiego dramatu w stylu „co ON sobie o mnie pomyśli?!”), ale nie zaniedbuje przy tym stopni czy zwierzęcych podopiecznych.
Angażując się w prywatne problemy chłopaków – już po przemianie w ludzi – jest zawsze bardzo dyskretna, serdeczna i pełna zrozumienia. Nie ogranicza się jednak tylko do pocieszania i słuchania. Heejung nie raz udziela rozsądnych rad, których mogłyby jej pozazdrościć tysiące innych bohaterek gier otome – co tylko udowadnia, że ma głowę na karku i przemyślenia głębsze niż: „jaki obiadek przygotować mojemu ukochanemu tym razem?”.
Szczerze mówiąc, gdyby nawet wykopać facetów (zwłaszcza tych toksycznych), o wiele przyjemniej czytałoby mi się jej indywidualną historię. Zwłaszcza powolną drogę do odzyskania niezależności, ale niestety studio postanowiło zaserwować jej wsparcie pod postacią często wyjątkowo nieatrakcyjnych osobowościowo partnerów, stawiając dziewczynę w sytuacji „z deszczu pod rynnę”, czyli od walniętej matki – prosto w ramiona jakiegoś dziwaka. I to dosłownie. Bo największe zagrożenie i przy tym cudak w całej historii, czatują na Heejung na samym końcu. Aby jednak poznać sekretny epilog należy osiągnąć „szczęśliwe zakończenie” we wszystkich innych ścieżkach. Dlatego trochę się pomęczycie, zanim dane będzie Wam zobaczenie, o czym mówię.
Mimo to trudno mi jednoznacznie wskazać intencjonalnego odbiorcę, któremu mogłabym tą grę w 100% polecić. Na pewno nie ma w niej tak dużo tekstu jak w typowych grach otome. Będziecie też musieli się sporo „naklikać”, aby przejść wreszcie do prawdziwej historii. Jeśli jednak macie dość biernych i nijakich bohaterek, to koreańskie studio ma dla Was fajną alternatywę. Losy Heejung po prostu miło się śledzi. Koniec końców warto więc dać temu tytułowi szansę. Zwłaszcza, że jest stosunkowo łatwo dostępny (= Steam), a aby oszczędzić Wam męki z mechaniką zapraszam do poradnika w języku polskim. Poniżej zaś zapraszam do recenzji ścieżek i oceny historii każdego z bohaterów.