Skip to content

Otome 4ever

Blog o grach otome i visual novel.

Menu
  • Aktualizacje
  • Plany wydawnicze
    • Plany wydawnicze 2025
    • Plany wydawnicze 2026
  • Recenzje
    • Otome / Visual Novel
    • Gatcha / Mobile
  • Inne
    • Poradniki
    • Top 5
    • Różne
    • Linki
  • FAQ
    • FAQ
    • Polityka prywatności
  • Kontakt
Menu

Recenzja gry: Suhoshin

Posted on 08/11/202523/10/2025 by Hina

Yuri to młody mężczyzna, który niedawno rozpoczął pracę jako strażnik. Po długiej nieobecności wrócił do domu, ale seria dramatycznych wydarzeń zakłóca spokój wioski, gdy ludzie zaczynają w tajemniczy sposób umierać. Yuri zostaje poproszony o zbadanie sprawy, ale szybko odkrywa, że ​​problem jest poważniejszy, niż początkowo myślał. To właśnie Twoje wybory opowiedzą jego historię! (źródło: opis na Steamie)

  • Tytuł: Suhoshin
  • Oryginalny tytuł: Suhoshin
  • Data wydania: 2022-02-09
  • Developer: No More 500
  • Wydawca: No More 500 & Red Art Games
  • Pełen dźwięk: brak
  • Napisy: angielski
  • Rozszerzenia i powiązane tytuły: –

Linki

  • Walkthrough: brak, gra ma liniową fabułę
  • Official Site
  • Ending: –
  • Opening: –

Recenzja

Nie zawsze mam czas i nastrój siadać do jakiegoś długiego tytułu, bo jak wielokrotnie wspominałam na blogu, przez manie natręctw, jak już coś zacznę, to muszę to skończyć, więc jest to swojego rodzaju mój mechanizm ochronny. Kiedy więc w kwietniu dowiedziałam się, że czeka mnie kilkugodzinna zabawa z czekaniem na lotnisku, uznałam, że skończenie jakiejś visualki idealnie wypełni mi ten żmudny moment. I wiecie, co? Tak, jest październik, a ja dopiero teraz piszę ten tekst. Gdy bowiem zabierałam się za Suhoshin, liczyłam na to, że będzie to gierka do jednego podejścia, tymczasem trochę ją męczyłam. Zaraz też dowiecie się dlaczego.

Suhoshin to gra, która dla odmiany dzieje się w Korei. Czemu dla odmiany? Bo jednak mojego bloga i pewnie scenę visualek dominują tytuły chińskie i japońskie. Wcielamy się w niej w młodego, ale wywodzącego się z niższego stanu oficera o imieniu Yuri, który wraca w rodzinne strony, po ukończonym w stolicy szkoleniu. Zasponsorowanym mu przez wpływową rodzinę Kim. Mężczyzna nie wie jeszcze wówczas, że nie będzie to wcale aż tak miłe wydarzenie. Kiedy bowiem dociera na miejsce, najpierw, jeszcze przed wioską, dołącza do jego obozowiska jakaś dziwna, tajemnicza baba, która mówi zagadkami i ostrzega go przed niebezpieczeństwem, a niedługo potem jego przyjaciel z dzieciństwa zostaje oskarżony o morderstwo. Zresztą, nie jedno, bo w tej grze pojawi się cała masa podejrzanych morderstw, a nie kto inny, jak nasz bohater zostanie wybrany do ich rozwiązania. W końcu skoro szlachta zainwestowała w jego edukacje, to chciała widzieć rezultaty.

Jeśli chodzi o budowę, Suhoshin jest klasyczną grą visual novel. Mamy tutaj kilka teł i charakterystyczne „gadające głowy”. Historię Yuriego będziemy poznawać w ciągu kilku dni, a w celu ułatwienia nam jej śledzenia, twórcy przygotowali flow charta. Tam też będziemy widzieli, w którym rozdziale dostępne są jakieś wybory, która odnoga prowadziła nas do bad endingu, a gdzie trzeba się cofnąć, aby jeszcze coś „dogadać”. Bo chociaż prowadzimy śledztwo, to nie ma tutaj żadnego zbierania dowodów czy ukrytych zagadek. Tak naprawdę gra wymusza na nas, abyśmy najpierw zobaczyli smutne zakończenia, a potem cofnęli się do neutralnego lub true endingu, który rzekomo jest ukryty. Czemu? Ano, przynajmniej dla mnie, wiąże się za tym pewna śmiesznostka. Otóż podobno trudno go osiągnąć, bo trzeba przynajmniej 6 razy wybrać właściwe odpowiedzi. Tymczasem sprowadzały się one do tego, by być miłym dla dziewczyny, z którą Yuri wychowywał się w sierocińcu, dlatego… nie bardzo wiedziałam, dlaczego miałoby to być wyzwanie? Nie widziałam powodu, aby Yuri traktował ją jak burak i w efekcie to neutral ending wymagał ode mnie sprawdzenia solucji i pogłówkowania, jak to osiągnąć. Czyli – jak być dostatecznie wrednym. Ale to tylko taka ciekawostka.

Tak naprawdę bowiem w grze nie prowadzimy faktycznego dochodzenia. Dość szybko odkrywamy, że w sprawę zamieszane są siły nadnaturalne, a skoro tak, to również z pomocą muszą nam przyjść mnisi, szamani i duchy, jak chociażby tytułowy suhoshin, bo inaczej śmiertelnicy, by sobie sami nie poradzili. Co mimowolnie prowadzi do tego, że Yuri łazi bezsensu, coś tam niby robi, ginie, cofamy się do scenki wcześniej, wybieramy inną odpowiedź (nic za specjalnie nam nie zdradza, która droga jest poprawna), a NPC mówi nam uprzejmie co mamy robić, powtórz. I to właśnie był powód, dlaczego od tego tytułu musiałam sobie robić przerwy, bo jako fan wszelkiej maści kryminałów, nie lubię ani być prowadzona za rączkę, ani gdy śledztwo i tak nie ma znaczenia. Poważnie, jakby się tak zastanowić, to samodzielnie ten facet absolutnie niczego nie dokonał. Na dodatek w true endingu dostaliśmy dość bajkowy zwrot akcji, więc nie będę ukrywała, że fabuła tutaj nie powala. Jest… okej? Tak myślę. Bardzo prosta i liniowa, ale nie liczcie na to, że Was jakoś wyjątkowo zaangażuje czy czymkolwiek zaskoczy. Dosłownie musimy iść po śladach na piasku, zawsze dotrzemy do tych samych, zablokowanych odgałęzień, zawsze będziemy musieli się cofnąć i to nie tak, że czegokolwiek uczymy się na błędach. Po prostu taką rutynę przewidział scenariusz.

To, co działa jednak w tym tytule na plus, to oprawa wizualna, za którą odpowiada ta sama osoba, co za inny, recenzowany niegdyś przeze mnie tytuł, czyli Raging Loop. A ponieważ akcja gry osadzona jest w dawnej Korei, to nie atakują nas też żadne, dziwaczne CG z babeczkami w dziwnych pozach. Bohaterki mają na sobie tradycyjne suknie, zachowuje się zgodnie do epoki, w tle przewijają się ładne widoczki, a całość umila pasująca do klimatu muzyka.

Dodatkowym elementem, który bardzo ułatwia rozrywkę, a z którego często musiałam korzystać, jest słownik. Pewnie ktoś dobrze zaznajomiony z historycznymi dramami uzna go za średnio potrzebny, ale dla mnie był sporą pomocą, bo nie ukrywam, że o Korei wiem niewiele. Chociaż kuło w oczy to, że zabrakło wpisu o suhoshinie – wokół którego rzekomo kręciła się cała akcja. Nie wiem, może twórcom to jakoś umknęło, albo uznali, że i tak dowiedzieliśmy się już wystarczająco z fabuły? Ja jednak zawsze wolę jakieś tam źródło czy dodatkowe „didaskalia”. A co sama na ten temat znalazłam? Tylko tyle: Suhoshin ((수호신)) oznacza anioła stróża, patrona, strażnika, podając za AI google.

Nie oznacza to jednak, że słownik jest zupełnie bezużyteczny. Wręcz przeciwnie! Możemy bowiem na jego podstawie oswoić się z innymi, tajemniczymi terminami. Na przykład dowiedzieć, co oznacza baksu (czyli rodzaj męskiego szamana) albo gat (czyli tradycyjne, męskie nakrycie głowy). Pewnie jeszcze przyjemniej poznawałoby się te terminy, gdyby w grze były nagrania lektorskie i wiadomo byłoby jak to przeczytać, albo jakieś ilustracje dla przedmiotów, no ale przy niskobudżetowych visualkach brak głosów czy mało propsów nie jest czymś nietypowym. Dlatego nie będę na to narzekać.

Inną zakładką z poziomu menu jest galeria, gdzie kolekcjonowane są wszystkie zdobyte przez nas CG. A chociaż odblokowałam, o ile mi wiadomo na podstawie flowcharta wszystkie zakończenia, to ewidentnie brakuje mi ciągle 3 z nich i mam przykre podejrzenia, że powiązane jest to z bugami. Dlaczego? Bo na Switchu 2 gra miała brzydką tendencję, aby się wieszać. Działo się to zwłaszcza w przejściach między scenami. Muzyczka gra, menu działało, ale okna dialogowe się nie pojawiały i tkwiłam na czarnym ekranie w nieskończoność aż do siłowego zakończenia procesu. Stąd widać, że twórcy albo nie testowali swojego produktu na kolejnych konsolach, albo najzwyczajniej jest to jakaś wina Unity, bo to właśnie na tym silniku powstawał Suhoshin, co nie zawsze dobrze się zgrywa z visualkami.

Miłośników romansu zapewne ucieszy, że Yuri nie ma twarzy, za którą trzeba się wstydzić i płeć piękna chętnie okazuje mu swoje względny. Możemy więc w jednym z zakończeń doprowadzić do zmienienia statusu naszego bohatera z kawalerskiego na zajęty, ale nie jest to nam narzucone i nie ma większego znaczenia dla fabuły. Ot, po prostu takie rozwiązanie proponuje jeden z endingów. Nie będę jednak udawała, że postacie w Suhoshin zainteresowały mnie na tyle, bym jakoś zaangażowała się w kibicowanie ich potencjalnej przyszłości. Co więcej, Yuri, niczym typowy bohater shonenów, raczej jest obojętny na próby wyrwania, praktycznie do samego końca, bo jak wiadomo, prawdziwy mężczyzna powinien być obiektem walki kobiet, a nie sam aktywnie do tego dążyć. Jeśli więc jesteście rasowymi fankami gier otome, gdzie ta dynamika bywa zgoła inna, to może Wam to przeszkadzać. Mnie, jak już wspominałam, było to absolutnie obojętne i pewnie pasowało do konwencji, gdzie pozycja mężczyzny była dużo lepsza i dawała mu więcej swobody w wyborze. Nie czuł więc takiej presji.

Z pozytywnym rzeczy, na obronę Yuriego, dodam, że jest sympatycznym, spokojnym bohaterem, z sercem w dobrym miejscu, chociaż nieco wyidealizowanym – ale już taka rola głównych protagonistów. Często mają oni być takimi placeholderami, by czytelnik dobrze czuł się w ich skórze i właśnie tak zdecydowano w jego wypadku.

Czy jednak poleciłabym Suhoshin czytelnikom tego bloga? Hmm… Może jeśli jesteście wielkimi fanami koreańskich klimatów? Nie zrozummy się źle, to w porządku visualka, faktycznie na jakieś 3 godziny gry i z ładną oprawą wizualną. Nie ma tu też żadnej hiper gore makabry, którą potrafią straszyć niektóre gry o morderstwach, bo do pokazania miejsca zbrodni za każdym razem używano tego samego CG z zakrwawioną ręką. Po prostu jest to zarazem jedna z tych gier, o których zapomnimy już następnego dnia. Nie było tu ani zaskakującego plotu, ani wyrazistych postaci (źli są zawsze źli i jednowymiarowi, a dobrze zawsze dobrzy i pomocni), ani interesującego antagonisty. Ot, wszystko jawiło się jako poprawne albo meh. W najgorszym wypadku rozdziały trochę się dłużyły, a opcja skippowania tekstu mogłaby być szybsza. Jeśli jednak lubicie taki historyczny setting (akcja dzieje się w ok. 1200 roku) i nie przeszkadza Wam wiele elementów nadnaturalnych oraz to, że protagonista po prostu płynie z nurtem, to zawsze warto wesprzeć grosiwem mniejsze studio. Tak sądzę.

Preloader Image
Suhoshin (1)
Suhoshin (5)
Suhoshin (2)
Suhoshin (4)
Suhoshin (6)
Suhoshin (3)

Lista płac

Reżyser: Ji-Yeong Jeong

Artyści/Ilustratorzy: Kageyoshi, Isbey Van, Keiraworks

Scenarzyści: Alan Menant

Muzyka: David Fesliyan, Yeong-Sang Kim, Ji-Woo Sun, Alex Zachariou

Tłumaczenie angielskie: Steven „Pluse333” Clayton


Suhoshin

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

O mnie

Cześć, jestem Hina! Prowadzę bloga od 2019 r. Jeśli podoba Ci się, co piszę, zostaw komentarz i wpadnij ponownie. Dziękuję za odwiedziny!

Moje ID

Chcesz pograć wspólnie albo pogadać? Znajdziesz mnie na:

Steam

Discord

Love&DeepSpace: 83000453341

KAWKĘ DAJ BLOGGEROWI...

Postaw kawę

Chociaż pisanie o grach sprawia mi dużo przyjemności, to jednak czasami koliduje z codziennymi obowiązkami.

Jeśli podoba Ci się, co tworzę i chcesz okazać mi wsparcie, baaardzo dziękuję za postawienie kawy. Porządna dawka ciepłego naparu rozgrzeje mi serducho i pomoże mi utrzymać bloga jak najdłużej.

Ta strona nie jest sponsorowana przez żadną firmę ani nie jest finansowana z żadnego innego źródła poza moimi własnymi środkami.

Spoiler alert!

Na blogu znajdują się dwa typy recenzji: gier (pozbawione spoilerów) i ścieżek/postaci (ze streszczeniami i spoilerami).

© 2025 Otome 4ever | Powered by Superbs Personal Blog theme