Skip to content

Otome 4ever

Blog o grach otome i visual novel.

Menu
  • Aktualizacje
  • Plany wydawnicze
    • Plany wydawnicze 2025
    • Plany wydawnicze 2026
  • Recenzje
    • Otome / Visual Novel
    • Gatcha / Mobile
  • Inne
    • Poradniki
    • Top 5
    • Różne
    • Linki
  • FAQ
    • FAQ
    • Polityka prywatności
  • Kontakt
Menu

Henri Lambert (Piofiore: Episodio 1926)

Posted on 28/09/202528/09/2025 by Hina

Uwaga: w ścieżce pojawiają się różne triggerujące teści, w tym wszelkie możliwe formy przemocy, używki, motyw zniewolenia czy pragnia mózgu.

Jeszcze do niedawna, gdy słyszałam głos Tachibany Shinnosuke, to myślałam właśnie o Henrim Lambercie. Od czasu premiery Love and Deepspace chyba już na zawsze pozostanie on dla mnie głosem Rafayela – ale to taka luźna dygresja tytułem wstępu.

Sequel Piofiore: Episodio 1926 przenosi nas do momentu, w którym parka bohaterów ukrywa się przed burlońską mafią na terenie Francji. Przypomnijmy, że opuścili rodzinne miasto Liliany z wykopem – z płomieniami w tle i ścigani przez żądnych zemsty wrogów. Musieli więc się nie wychylać, a przy tym próbowali wieść jako tako normalne i spokojne życie. W tych skomplikowanych czasach Henri podjął się pracy tłumacza, wykorzystując fakt, że znał wiele języków. Liliana z kolei stała się 100% panią domu i otoczyła opieką nie tylko swojego poturbowanego emocjonalnie towarzysza, ale i przygarnięte po drodze trzy osierocone dziewczynki. Mnie jednak od początku średnio podobała się ta wizja. Chyba wszyscy wiedzieliśmy, gdzie to zmierza i dzieci dosłownie miały celowniki wyrysowane na czołach.

Co więcej, z sierotkami pod dachem, sami bohaterowie czuli się średnio komfortowo. (Pomijam idiotyczność tego, że będąc ściganymi, w ogóle postanowili tak narazić te dzieci, ale okej…). Henri nie lubił kontaktu fizycznego, więc musiał się zmuszać, gdy dzieci prosiły go o wspólne zabawy. Dla odmiany Liliana nie potrafiła wyjaśnić dziewczynkom, jaka relacja łączy ją z przystojnym Francuzem, bo sama tego nie wiedziała. Henri był dla niej niewątpliwie ważny. To dla niego porzuciła wszystko, co znała, ale tak naprawdę mężczyzna na przemian albo trzymał ją na dystans, albo był nieoczekiwanie miły, np. gdy uczył ją języków obcych. Nic jednak dziwnego, że dzieci chciały wiedzieć, czy ich nowy „tatuś i mamusia” są w zasadzie małżeństwem, bo jeśli choć trochę trzymalibyśmy się realiów (jasne…), to życie na „kocią łapę” nie byłoby tak różowo postrzegane.

Idylla nie mogła jednak trwać wiecznie i pewnego wieczora, po powrocie z miasta, bohaterowie odkrywają, że w ich domu doszło do masakry. (A to niespodzianka!). Ktoś włamał się do chaty, zamordował dziewczynki, zostawiając na ich oczach znak krzyża i podrzucił zakrwawioną wiadomość. Staje się więc jasne, że nie są we Francji dłużej bezpieczni, na dodatek Liliana przechodzi swoiste załamanie i budzi się w niej chęć zemsty na sprawcy tak okrutnej zbrodni. (Przynajmniej raz zachowuje się jak Włoszka). Henri zostaje więc zmuszony do podjęcia trudnej decyzji. Po części domyślał się już, kto stał za morderstwem. Potrzebował jednak środków, sojuszników i kryjówki dla Liliany, aby móc się z nim rozprawić.

Tym sposobem bohaterowie wracają do Burlone i Henri, przy pomocy Emilio, organizuje spotkanie z tamtejszymi liderami półświatka. Falzone są nieufni, Gilbert wciąż wspomina, że to przez dyrektora kasyna trafił do więzienia, a Yang… w sumie ma wylane na całe to zamieszanie, ale i tak się nudził, więc co mu szkodziło posłuchać? Szybko zresztą wychodzi na jaw, że nie tylko we Francji dochodziło do morderstw, ale identyczny los spotykał dawnych podwładnych Henriego w Burlone, co nie było bynajmniej na rękę tamtejszej mafii. Trudna sytuacja polityczna po dojściu do władzy partii faszystowskich sprawiła, że zarówno Falzone, jak i Redford czy chińska siatka, nie potrzebowały dodatkowych atrakcji i chętnie pozbyłyby się tego problemu. Stąd Henri składa panom propozycje: w zamian za tymczasowe darowanie mu życia i otoczenie ochroną Liliany, zidentyfikuje dla nich mordercę, bo już teraz podejrzewał Sebastiano Galliera – czyli typa, którego tożsamość kiedyś ukradł na potrzeby własnej zemsty.

A jak obiecał, tak czyni. Henri w 100% poświęca się prowadzeniu śledztwa. Zbiera dla mafii dowody, przewiduje, kto będzie celem następnego ataku, zapobiega zasadzkom… w czasie, gdy Liliana, jak to zwykle, pije kawkę, wpierdala słodycze i niby siedzi u Falzone, jako coś w rodzaju karty przetargowej, ale tak naprawdę dobrze się bawi. Dante i Nicola są dla niej przesympatyczni. Zresztą ten ostatni zaczyna mieć też miękkie serducho dla Henriego. Nagle bowiem przypomniał sobie, że przecież niegdyś Francuza znał i był on wtedy dla niego jak starszy brat, a także jedyny przyjaciel, gdy byli jeszcze dzieciakami. Z jednej strony mnie więc to rozbawiło – w sensie, że Nicola nagle doznał takiego olśnienia, z drugiej jego nowoodkryta więź z Henrim podobała mi się dużo bardziej od tej z Dante. Miałam po prostu wrażenie, że Nicola był w tej relacji szczęśliwszy. Srebrnowłosym wiecznie musiał się opiekować i przejmować na siebie w jego imieniu najtrudniejsze zadania, a tutaj sam mógł zachowywać się trochę jak taki beztroski dzieciak, bo Henri nie był ani tak naiwny, ani podatny na wpływy, ani nawet nieostrożny jak capo Falzone.

A jeśli Was zastanawia, dlaczego Liliana w ogóle zgodziła się opuścić towarzysza i schronić u ex-wrogów, to odpowiedź jest bardzo prosta: przy pomocy siostry Sofii, Henri podał naszej MC jakiś środek usypiający, a potem zostawił w siedzibie mafiosów wbrew jej woli. W czym mnie rozbawiło, że bohaterka nie ma o to żadnego żalu do nikogo. Jasne, to cholernie miłe, że osoba bliska jej jak przybrana matka, wolała wypełniać polecenia Henriego, bo miała do jego więcej zaufania niż do decyzji Liliany. XD Ale co ja tam wiem… Włochy to przecież ojczyzna Machiavellego i innych włoskich książąt, dla których podtruwanie siebie nawzajem było jak chleb powszedni. Może dlatego nie miała tego zakonnicy za złe, bo jako konserwatystka ceniła sobie wierność tradycjom. Hej, to zawsze mógł być cyjanek!

I tak sobie to śledztwo trwa w najlepsze, aż Sebastiano, po wielu napaściach na różne osoby w Burlone, postanawia się wreszcie ujawnić i porwać w tym celu Elenę (ta dziewczyna wychodzi na przyjaźni z MC potwornie…), aby mieć zakładnika w trakcie rozmowy z mafiosami. Szybko okazuje się, że gostek jest absolutnie szurnięty – co zauważa nawet Yang, więc o czymś to świadczy. Zasadniczo nie da się z nim poprowadzić racjonalnego dialogu. Ględzi coś o tym, że kocha Henriego, że ten zabierając jego tożsamość, sprawił, że stali się jednością, że Liliana jest czymś w rodzaju konkurencji itd. Ciężko się tego słucha i widać jak na dłoni, że gdy Henri udawał direttore, to nawet w 1/1000 nie potrafił tak dobrze odegrać jego obłędu. Oryginał był niedościgniony. W każdym razie Sebastiano ucieka, a do mafii dociera, że typa trzeba jak najszybciej ubić, bo będzie odtąd tylko gorzej, jeśli pozwolą mu hasać po mieście. Na dodatek dalej nie wiedzieli, dlaczego poza mordowaniem dawnych sojuszników Henriego, obrał on sobie na cel także różne, przypadkowe kobiety, ale domyślali się, że nie wróży to nic dobrego. No i Falzone wciąż chcieli ochraniać Key Maiden, więc nie mogli pozwolić, aby Sebastiano ją skrzywdził. To była dla nich – jakby nie patrzeć 0 sprawa honoru.

Tylko co z tego skoro usychająca z tęsknoty Liliana ucieka spod opieki Dantego, pod pretekstem tylko krótkiego spotkania z Henrim i zamieszkuje z nim później w hotelu? Na tyle się zdało to całe intrygowanie z trucizną. MC nie chce jednak się od niego oddzielać. Na dodatek pewnego wieczora wyznaje mu miłość, a nawet chce go pocałować, ale zostaje przez naszego love interest spławiona. XD Francuz dobitnie daje jej do zrozumienia, że nie jest zainteresowany taką relacją, a to, co do niego czuje, to tylko litość po tym, jak poznała jego smętną historię. Nie potrzebuje więc od niej „pocieszenia” w takiej formie. (W skrócie to MC popełniła błąd, słuchając rad Yanga, jak najszybciej podnosi się faceta na duchu. Brawo dla ciebie Lili, wybrałaś najlepsze źródło…). Upokorzonej i zawstydzonej dziewczynie nie pozostaje więc nic innego, jak przełknąć jakoś odtrącenie, choć nie było jej łatwo. Panowie zaś, którzy oczywiście są żywo zainteresowani erotycznym życiem MC, nie mogą wyjść z szoku, gdy dowiadują się, że do niczego nie doszło i zaczynają podejrzewać, że może z Henrim jest coś fizycznie nie tak. Wiecie, ma jakieś usterki techniczne czy coś.

Btw. skąd inąd wychodzi na jaw, że Henri był w przeszłości ofiarą przemocy seksualnej, gdy trafił do adoptowanej rodziny, więc założenie Liliany, że wystarczy go sprowokować do pocałunku, było w tym kontekście dziwaczne… Ja rozumiem, że hormony w niej buzowały, ale wiedziała już o facecie tyle, by podejrzewać, że za jego dystansem może kryć się coś więcej, więc może… nie powinna naciskać? Od razu uspokoję jednak osoby, które ten wątek zbulwersował, że to nie tak, iż Henri nie był fizycznie zainteresowany Lilianą. Wręcz przeciwnie. Uważał jednak, że po rozwiązaniu sprawy z Sebastiano mafia nie pozwoli mu żyć, nie chciał więc krzywdzić dziewczyny i przywiązywać jej do siebie bardziej niż to konieczne. Dla niego byłaby to egoistyczna forma wykorzystania jej miłości. A jakbyśmy się tak nad tym zastanowili w szerszym kontekście – i znowu, gdyby realia miały jakiekolwiek znaczenie – to faktycznie Lilianie łatwiej byłoby sobie znaleźć nowego partnera, gdyby pozostała „nieskalana”.

Upływają kolejne dni i Sebastiano nie potrafi wymusić na Henrim tego, co chciał. Postanawia więc wykraść prochy jego siostry i tym sposobem doprowadzić do spotkania z „ukochanym”, które ma miejsce przy nieszczęsnych ruinach z artefaktem. Mnie zaś rozwaliło, że na tak niebezpieczne randez vous Henri zgodził się też zabrać Lilianę – bo powiedzmy sobie szczerze, że ona stanowiła tam tylko łatwy cel. Rozumiem jednak, że scenarzyści chcieli nam jakoś przedstawić wydarzenia z jej perspektywy… Nawet jeśli było to irracjonalne. W każdym razie, podczas tego spotkania, Sebastiano postanawia wtajemniczyć Lilianę w okoliczności swojej „śmierci”, a dokładniej to opowiada, jak cudem ocalał zamach z ręki Henriego, jak potem zamordował osoby, które mu pomogły, jak powoli wracał do zdrowia i jak postanowił, że Henri zawsze będzie cierpiał, bo wtedy „jest najpiękniejszy”. W czym na widok czaszki Chloe Henri wpada w złość, a spotkanie kończy się tradycyjnie walką i ucieczką.

Z czasem wychodzi na jaw, że Kościół odwrócił się od Mafii, a to oznacza, że Liliana także była zagrożona. Aby relikt, którego strzegli Falzone, nie wpadł w ręce wrogów, panowie dochodzą do wniosku, że najlepiej byłoby uczynić Key Maiden „niezdatną” do otwarcia grobowca. Wtedy wystarczyłoby już tylko pilnować Liliany, a nie trzeba byłoby się przejmować samym reliktem. Tak czy inaczej, Henri jest zmuszony, aby wraz z Emilio, opowiedzieć panom, na czym polega rola Key Maiden i… praktycznie każdy jest gotowy wziąć ten obowiązek na siebie i poświęcić się dla Burlone. 😛 Punkt dla Gilberta za to, że nazwał to kulą, którą jest gotowy przyjąć na klatę. Można się jednak domyślić, że Henriemu bynajmniej nie było to w smak. Na dodatek Yang zauważył wówczas, że został podstępem wykreślony z listy potencjalnych kandydatów i próbowano przed nim zataić część informacji, ale co się Francuzowi dziwić, że tak postąpił? Chińczyk nie był dużo mniej szurnięty od Sebastiano. (I nawet został przez niego nazwany mało urodziwym XD).

W dobrym zakończeniu Henri postanawia opowiedzieć Lilianie o przebiegu rozmowy z resztą ekipy i to do niej należy ostateczna decyzja. Wyjaśnia też swoją wcześniejszą motywację, tłumacząc, że nie widzi dla nich szczęśliwej przyszłości, ale jednocześnie nie jest w stanie znieść myśli, że mogłaby przespać się z innym mężczyzną. Ostatecznie więc spędzają razem noc i Liliana przekonuje się, że jej obawy o brak zainteresowania Henriego fizycznością były bezpodstawne. Chociaż te jej ciągłe „poczekaj… nie…” itd., typowe dla japońskich produkcji, znowu kłuło mnie w oczy, bo wiem, że u nich kulturowo kobieta musi udawać „opór i skromność”, ale zważywszy na przeszłość Henriego, to mogli sobie to darować. Inaczej wyglądało to trochę, jakby ją zmuszał. Tyle więc z tego dobrego, że chociaż ostatecznie MC przyznała wprost, że chce tego samego, bo inaczej ta scena byłaby cholernie niezręczna, a nie romantyczna…

Tak czy inaczej, po rozwiązaniu tego „problemu” panowie łączą siły i odnajdują kryjówkę Sebastiano. Ten planował złożyć z fragmentów zamordowanych kobiet „nową Chloe”, a nawet użyć w tym celu Liliany – wszystko po to, by sprowadzić na Henriego więcej cierpienia. Kiedy jednak odkrywa, że Francuz ma wylane na bezczeszczenie prochów jego siostry, to wpada w taki szał, że staje się nieostrożny i… obrywa kule. (Nie, nie tą, o której wspominał Gilbert – taką prawdziwą). Co więcej, Dante okazuje ogromną wyrozumiałość i odpuszcza Henriemu jego wcześniejsze działania, mające doprowadzić do upadku Falzone. Mafia chce się skupić na nowych wrogach i przetrwaniu. Nie będą więc mścić się na Lilianie ani Henrim za wydarzenia sprzed roku. W efekcie więc nasza parka znowu opuszcza Burlone i udaje się do Francji, ale tym razem nie musząc obawiać się, że ktoś im zagraża. No… dalej mogli znaleźć się na celowniku Kościoła, który potrzebował usunąć Key Maiden, by pojawiła się nowa, ale przynajmniej było to mniejsze zagrożenie od poprzedniego. Mam tylko nadzieję, że nie uznali, że w związku z tym powinni od razu adoptować nowe dzieciaki jako żywe tarcze.

W smutnym zakończeniu to bohaterowie wpadają w pułapkę Sebastiano. Henri zostaje uprowadzony, poddaniu praniu mózgu i działaniu narkotyków. W rezultacie staje się absolutnie posłuszny Sebastiano, jeśli ten pozwala mu od czasu widywać się z więzioną Lilianą. W tym samym czasie giną praktycznie wszyscy pozostali bohaterowie, czy to z rąk faszystów, Kościoła czy Yuana. Ostatecznie na placu boju zostaje tylko Nicola, ale nie udaje mu się dokonać zemsty, bo zostaje zastrzelony przez kompletnie zdominowanego Henriego, który bronił Sebastiano niejako „z automatu i wbrew sobie”. A co się z nimi dzieje dalej? Cóż, są niewolnikami i lalkami ku uciesze wariata, który nie cofa się wobec nich przed żadną formą przemocy… Ba! Nawet dołącza do nich podczas wspólnych igraszek. Tworzą więc razem jedną, nieszczęśliwą rodzinę.

Podsumowanie! Zawsze cieszę się, gdy w fandiskach pojawia się ścieżka, która wydaje się „potrzebna”. Tak było w przypadku historii Henriego, bo w grze podstawowej dostaliśmy zaledwie początek jego romansu z Lilianą i wiele osób czuło przez to niedosyt. Pomimo kilku śmiesznostek, bawiłam się przy tej opowieści bardzo dobrze. No, może poza bad endingiem XD. Muszę jednak przyznać, że jako przeciwnik Sebastiano mi się podobał. Nie był karykaturalny w swojej kreacji, bo z miejsca, uczciwie przedstawił się jako ktoś absolutnie bestialski i szalony. Nie miałam więc problemu  tym, że jego zachowanie było irracjonalne, bo czego oczekiwać od skrajnie zaburzonego psychopaty?

W tej ścieżce pojawia się też wielu znanych, lubianych przez nas bohaterów i nie brakuje ani pikanterii, ani poczucia humoru. Powiedziałabym nawet, że ich dynamika była tu dużo lepsza niż ta w „neutralnej ścieżce”, bo przynajmniej rozumiałam, że łączył ich wspólny wróg – najpierw Henri, potem Sebastiano, a na koniec cała reszta. Nie kuło mnie więc w oczy dlaczego w ogóle chcą ze sobą współpracować.

Summa summarum, tak jak ostatnio zauważam u siebie alergie na fandiski, tak ścieżka Henriego była miłą odmianą po masie moich różnych, otomkowych rozczarowań. Dalej bardzo lubię tego love interest i uważam, że pasował do naszej nieco gapowatej Liliany. Oby tylko zostawili już te sierotki w spokoju…  

Mayadere, Piofiore: Episodio 1926, Rodzeństwo (niezwiązane z MC), Tachibana Shinnosuke, Tłumacz / Lingwista, Twarz za maską

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

O mnie

Cześć, jestem Hina! Prowadzę bloga od 2019 r. Jeśli podoba Ci się, co piszę, zostaw komentarz i wpadnij ponownie. Dziękuję za odwiedziny!

Moje ID

Chcesz pograć wspólnie albo pogadać? Znajdziesz mnie na:

Steam

Discord

Love&DeepSpace: 83000453341

KAWKĘ DAJ BLOGGEROWI...

Postaw kawę

Chociaż pisanie o grach sprawia mi dużo przyjemności, to jednak czasami koliduje z codziennymi obowiązkami.

Jeśli podoba Ci się, co tworzę i chcesz okazać mi wsparcie, baaardzo dziękuję za postawienie kawy. Porządna dawka ciepłego naparu rozgrzeje mi serducho i pomoże mi utrzymać bloga jak najdłużej.

Ta strona nie jest sponsorowana przez żadną firmę ani nie jest finansowana z żadnego innego źródła poza moimi własnymi środkami.

Spoiler alert!

Na blogu znajdują się dwa typy recenzji: gier (pozbawione spoilerów) i ścieżek/postaci (ze streszczeniami i spoilerami).

© 2025 Otome 4ever | Powered by Superbs Personal Blog theme