Skip to content

Otome 4ever

Blog o grach otome i visual novel.

Menu
  • Aktualizacje
  • Plany wydawnicze
    • Plany wydawnicze 2025
    • Plany wydawnicze 2026
  • Recenzje
    • Otome / Visual Novel
    • Gatcha / Mobile
  • Inne
    • Poradniki
    • Top 5
    • Różne
    • Linki
  • FAQ
    • FAQ
    • Polityka prywatności
  • Kontakt
Menu

Ciaran Lowell (The Red Bell’s Lament)

Posted on 29/08/202527/08/2025 by Hina

Uwaga: Ze względu na specyficzną strukturę The Red Bell’s Lament napisanie streszczenia ścieżki nie byłoby możliwe, bo mamy tutaj zlepek różnych scenek z alternatywnych linii czasowych. Poniżej zamieszczam, więc tylko moje ogólnie przemyślenia na temat danej postaci i głównych motywów jej historii.

Czasami zastanawiam się, czy Ciaran nie miał tracić do DLC albo został dodany w ostatnim momencie? Wiecie, ktoś tam w produkcji pomyślał, że fajnie by było wprowadzić element jakiegoś szoku. No, to może dajmy postać, która nieoczekiwanie skona w pierwszych rozdziałach i graczom pójdzie w pięty! O dobre, dobre, ale hej… szkoda takiego projektu postaci. No, i mamy już i tak mało bohaterów w scenariuszu. Na dodatek opłaciliśmy seiyuu. Heh… ok, ok, to przywróćmy go jako love interest. Poważnie, tak odklejonego od gry głównej bohatera nie spotkałam dotąd w żadnej produkcji. Może w fandiskach, gdy któraś z postaci dalszego planu została nagle awansowana do roli love interest. Dlatego nie jest łatwo jednoznacznie ocenić tę historię. Podobnie zresztą jak cały tytuł.

Ale wróćmy do początku! Ciaran to swoista legenda w uniwersum The Red Bell’s Lament. Jest najlepszym, najskuteczniejszym i – prawdopodobnie – najbardziej mrukliwym łowcą wampirów z całego Elpis 7. Nawet, gdy dowiaduje się, że dostał rozkaz od króla Hemerii, by wziąć udział w specjalnej misji odnalezienia uprowadzonego księcia, to Ciarana bardziej od samego zadania irytuje to, że będzie musiał współpracować z innymi. Bardzo nie lubił towarzystwa, nie ufał nikomu i wolał podążać własnymi ścieżkami. Nawet dla Juliet, czyli naszej MC, był nieprzyjemny, jak tylko się dało, co już wykraczało poza ramy zwykłego introwertyzmu i wskazywało na skrajną aspołeczność.

W zasadzie, to przed dotarciem do Nyx, Ciaran i Juliet mają razem tylko jedną, w miarę cywilizowaną scenę. A dokładniej to widząc, jak dziewczyna ćwiczy, czarnowłosy łowca dołącza do treningu i udziela jej kilku wskazówek. To nie tak bowiem, że uważał ją za słabą bez możliwości poprawy. Po prostu oceniał jej siły na tamten etap i trochę się nudził, więc nic mu nie szkodziło, by trochę pomagać bronią. Nie zmieniało to jednak faktu, że doceniał determinacje protagonistki. Chociaż dla mnie ta scenka, podobnie jak ta z kłótnią o truskawki w wykonaniu Eileen i Flynna, wyglądały jak rodem wyjęte z poradnika dla początkującego pisarza. Jakby scenarzysta rozpaczliwie przypomniał sobie, że musi szybko zbudować między postaciami jakiekolwiek więzi, bo za chwile nie będzie na to czasu.

A dlaczego? Bo dosłownie, chwile po tym jak ekipa Elpis 8 przenosi się do Nyx, znajdują Ciarana martwego i przybitego do ściany, niczym Zbawiciel na Krzyżu. Poważnie, on miał nawet śruby w dłoniach. A czemu skonał w tak poniżający sposób? Na to, drodzy czytelnicy, nie ma już żadnej odpowiedzi. Jasne, później, dowiadujemy się co prawda, kto mu to zrobił, ale nigdy nie pada informacja na temat tego, dlaczego zwłoki Ciarana musiały być potraktowane tak makabrycznie. Stąd, jak wspominałam, chodziło o efekt szoku, ale niestety, po raz setny, kosztem logiki.

I to by w zasadzie było Ciarana na tyle… Potem nie będziemy go oglądać praktycznie do końcówki gry, aż odkryjemy całe to szambo z antagonistą. Że jest sobie jakiś Anioł, że stworzył on dwa światy, ale teraz jeden musiał zniszczyć, więc wymyślił grę, ale że tak naprawdę Anioł tęsknił po prostu za swoimi przyjaciółmi/praojcami ludzi i wampirów. Przy okazji Ciaran był czymś w rodzaju świętego, bo Anioł mógł go nawiedzać i opętywać, co w zasadzie miało miejsce już od dzieciaka. Dlaczego tak się stało? Czemu akurat Ciaran został wybrany? W jakim celu Anioł to robił, skoro niby był taki samotny, a teraz okazało się, że miał sposób na rozmawianie ze śmiertelnikami? I czemu w zasadzie, podczas opętywania, pozwalał i pomagał Ciaranowi zabijać wampiry, skoro też były jego „dziećmi”, a Bóg rzekomo zabronił mu bezpośrednio interweniować w stworzony świat? Zapomnijcie, że dostaniecie na to odpowiedzi. Podobnie jak na to, dlaczego Ciaran był jakimś gracze, który miał zdecydować o losach uniwersum, ale Juliet też była graczem, bo znalazła pionek przy zwłokach Ciarana… Eeeh…

Wystarczy! Nie będę tego nawet dalej rozpisywać, bo to byłoby samo zadręczenie. Ci, co przechodzili The Red Bell’s Lament wiedzą, że ta fabuła jest pozbawiona sensu, a Ci, którzy tylko czytają moje recenzję, proszę, uwierzcie mi na słowo, że szkoda na analizowanie tego bełkotu szarych komórek.

Tak czy inaczej, aż do momentu, w którym Juliet uświadamia sobie, że może użyć zaklęcia „Ciaran, wybieram cię!”, to dziewczyna błądzi bez efektywnie po różnych liniach czasowych i sprowadza na bliskich kolejne cierpienia. Kiedy jednak dowiaduje się, że Ciaran też jej graczem, „wskrzesza go”, przywołując do gry i razem stają naprzeciw Aniołowi. I dopiero wtedy są w stanie wyrwać się z pętli porażek – czym sprowadzają na wszystkich happy endingi. Dosłownie. Bo bez zobaczenia epilogu z Ciaranem, zakończenia historii pozostałych love interest są zablokowane. W skrócie: Vlad zostaje pokonany i Rhodes zostaje nowym władcą Nyx, Garrett pozbywa się szalonego króla Alberta i wraz z Asherem doprowadzają do koronacji jego syna Rodericka (czemu ten miał być lepszym kandydatem – pojęcia nie mam!), przy okazji Ashera leczy z „krótkiego życia” magiczny króliczek/praojciec ludzi (bo miał taki kaprys), a Garrett reformuje straż. The end. Oczywiście, teraz gdy wymieniono władzę, to monarchia, która wcześniej praktycznie doprowadziła cały świat do zagłady, pozostaje dalej preferowanym ustrojem, bo przecież potomkowie Rhodesa czy Rodericka na 100% będą spoko ludźmi i nigdy nie wprowadzą tyranii… No ogólnie jest teraz git, posprzątane i pozamiatane.

Po tych wszystkich wydarzeniach scenarzyści uświadomili sobie, że zasadniczo to my Ciarana prawie nie znamy, nie lubimy go, nie miał dla nas znaczenia, a i jeszcze kradł czas antenowy Juliet. Na szybko potrzebny był więc nowy problem, aby zaangażować bohaterów w kolejną przygodę i tym sposobem dowiadujemy się, że magia w świecie jest tak niestabilna, że uniwersum jednak dalej grozi zagłada. Anioł nie jest w stanie nic z tym zrobić i poleca Ciaranowi wraz z Juliet podróżować wspólnie, aby usunąć wszystkie, doprowadzające do chaosu anomalie. No i przy okazji czarnowłosy łowca zamienia się w wampira (bo czemu by nie? Niby to właśnie wynik tej niestabilnej magii), więc Juliet musi mieć na niego oko. Początkowo Ciaranowi się to absolutnie nie podoba. Zwłaszcza że już raz, w niekontrolowany sposób, zrobił sobie z szyi Juliet bar, w którym serwują krwawe drinki, ale to nie tak, by miał później cokolwiek w tej kwestii do powiedzenia. Głównie dlatego, że Juliet martwi się o Ciarana i nie chce go zostawiać własnemu losowi. Wolę więc nawet by siorbał jej hemoglobinę od czasu do czasu, niż by cierpiał.

Co prowadzi do tego, że faktycznie zaczynają wspólnie podróżować, walczyć z przedstawicielami Elpis 7, którzy zgłupieli pod wpływem działania magii, albo brać udział w zorganizowanych przez nich grach, a finalnie ponownie skonfrontują się z Vladem. W końcu fanów nic tak bardzo nie cieszy, jak bezsensowny powrót nudnego antagonisty, z którym jeszcze raz będzie można stoczyć pojedynek… ale o tym za chwile. Najpierw poględzę jeszcze trochę o relacji między Ciaranem a Juliet, co było jedynym, ratującym dla mnie tę ścieżkę elementem.

W trakcie tych wspólnych przygód, bardzo, bardzo, bardzo powoli mężczyzna otwiera się przed towarzyszką i zaczyna jej o sobie opowiadać. W skrócie to przyszedł na świat jako efekt gwałtu, a sława dzieciaka opętywanego przez Anioła w niczym mu nie pomogła. Jego własna matka nie mogła na niego patrzeć i nie chciała się do niego zbliżać. Nigdy więc nie zaznał rodzinnej czułości. Na dodatek, już jako kilkulatek, został porwany przez brutalnych handlarzy niewolników, którzy wykorzystywali go do walki z wampirami. Ciaran dawał sobie radę tylko dlatego, że dysponował anielskimi mocami, aż pewnego razu pozbył się swoich prześladowców i odzyskał wolność. Co prawda wstydził się swojego czynu i uważał, że MC będzie w nim widziała mordercę. Przez swoje traumy i wyobcowanie miał też ogromne problemy z zaufaniem, rozumieniem ludzkich uczuć oraz poleganiem na innych… ale delikatność, cierpliwość i upartość Juliet zwyciężyła.

Kobiecie dość szybko zaczęło się po prostu robić Ciarana żal. Pojęła bowiem, że on nie był celowo nieprzyjemny, ale najzwyczajniej nie potrafił się lepiej komunikować. Na dodatek nikt dla niego nigdy nie gotował, nie pomagał mu zmieniać bandaży, nie dyskutował z nim o książkach, które lubił. Stąd MC wzięła sobie za zadanie „oswojenie” i „uratowanie” tego samotnego wilka, który długo na jej próby reagował warczeniem i odsłanianiem kłów. Zawsze jednak mogła liczyć na to, że ją ochroni czy wesprze. Z czasem więc, to przeciąganie liny między nimi, zmieniło się w zauroczenie. Ciaran odkrył, że odpoczywanie na kolanach Juliet i słuchanie nuconej przez nią kołysanki o odpędzaniu samotności jest tak bardzo relaksujące, że nie potrafiłby już z tego zrezygnować. Dla kobiety z kolei, ponieważ zobaczyła w zachowaniu mężczyzny dawną siebie, skupioną na zemście i pozbawioną bliskich, na dodatek skazaną na transformacje w potwora, nie było opcji, aby go teraz zostawiła.

Wspomniałam jednak, że czeka na nas Vlad i to jest ta gorsza część. Niestety scenarzystom nie chciało się na potrzeby tej nowej przygody wymyślać świeżego antagonisty, więc władca wampirów jednak „nie odszedł tak do końca”. Jakimś cudem przeżył upadek z wysokości i działanie kwiatów. Należało go więc dobić, ale Ciaran nie mógł tego zrobić, bo jego własna magia była podatna na działanie roślin. Miał więc czekać z boku, gdy w tym czasie Juliet z zresztą ekipy Elpis 8, konfrontowali się z Vladem.

W czym w sad endingu, oczywiście, towarzysze sobie nie radzą i zostają przez wampira zmasakrowani. Ciaran nie może więc dłużej czekać bezczynnie i rusza Juliet z pomocą (wie, że jest zagrożona, bo dał jej magiczne kolczyki, które jakoś go o tym ostrzegły… eee? Że co? Oh well!). Rusza więc na solówkę z potworem, ale jak można odgadnąć moce kwiatów, sięgają także jego i Ciaran odchodzi. Pociesza go tylko świadomość, że zabrał ze sobą wroga oraz ocalił ukochaną. Na tym etapie bowiem mężczyzna wie, że nie potrafiłby wrócić do dawnego egzystowania. Bez okazującemu mu czułość, cierpliwość i zrozumienie rudowłosej łowczyni.

W szczęśliwym zakończeniu wszyscy wychodzą z walki bez szwanku – poza biednym Vladem, ale jego akurat nikt nie będzie żałować. Spokój w krainie znowu zostaje przywrócony, zniszczenie świata odsunięte, a Juliet i Ciaran stanowią odtąd nierozerwalny duet pogromców bestii, którzy sprzątają jeszcze brudny po sojusznikach tyrana. Chodzą też wspólnie na randki, a mężczyzna nie musi się już dłużej martwić o zamianę w potwora. Został przywrócony do stanu 100% człowieka. W czym nieoczekiwanie, bo pewnie scenarzyści nie potrafili inaczej, robi się z niego rasowy bish, który nie ma oporów z przejmowaniem inicjatywy, bo Juliet inaczej byłaby za pasywna. A mnie to szczerze rozbawiło, bo typ, który do tej pory nawet nie był oswojony z dotykiem innej osoby, nie ma rzekomo bez problemów z tym, by nagle wymieniać z ukochaną ślinę i ją uwodzić. Czy poważnie, dla jakiejkolwiek wiarygodności, nie mogli pokazać, że ten proces „leczenia” i budowania bliskości jeszcze trwa? Czy naprawdę konkluzją tej ścieżki musiało być wmawianie odbiorcy, że na tak potężne traumy wystarczy zacząć związek? Heh… Od razu przypomina mi się podobna pod tym względem ścieżka Shiraishiego z „Collar x Malice”, która miała z historią Ciarana bliźniacze motywy. Tam również ogromnym problemem była nieudolna komunikacja, problemy z czytaniem emocji i potworne bagaże z przeszłości… Ale lepiej pokazano przemianę głównego love interest. Może dlatego, że mieli po prostu więcej czasu? Albo wyczucia? Nie wiem.

Dlatego, przechodząc do podsumowania, to ta ścieżka była fabularnie tragiczna. Znowu miałam nieprzyjemne skojarzenia ze scenariuszem do bardzo kiepskiej sesji RPG. Ratowała ją jednakże pewna rzecz. A mianowicie to, że z Juliet i Ciarana są naprawdę sympatyczne postaci. Na tyle, że chce się im kibicować, oglądanie ich podchodów było urocze, a happy ending w pełni zasłużony. Dlatego znowu, jak w przypadku całego The Red Bell’s Lament, dręczy mnie przeświadczenie, że z tym protagonistami dałoby się opowiedzieć o tyle ciekawszą historię! Naprawdę mieli ogromny potencjał. Niestety absolutnie zmarnowano tę szansę.

Czy sięgnęłabym po fandisk? Prawdopodobnie tak. W jakiejś rozpaczliwej nadziei, że teraz będzie lepiej… Szczerze polubiłam obu bohaterów. Chciałabym jeszcze raz zobaczyć, jak razem walczą, bo kozacko się uzupełniali i doskonale rozumieli. Niestety, póki co, muszę zadowolić się tym, co jest, a co w efekcie pozostawia mnie z ogromnym niesmakiem. Zwłaszcza że to właśnie ta ścieżka była moim „numerem dwa”. Wyobraźcie więc sobie teraz, co czułam, przechodząc resztę…

Eguchi Takuya, Kuudere, Łowca wampirów, Nawiedzony / Opętany, The Red Bell’s Lament

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

O mnie

Cześć, jestem Hina! Prowadzę bloga od 2019 r. Jeśli podoba Ci się, co piszę, zostaw komentarz i wpadnij ponownie. Dziękuję za odwiedziny!

Moje ID

Chcesz pograć wspólnie albo pogadać? Znajdziesz mnie na:

Steam

Discord

Love&DeepSpace: 83000453341

KAWKĘ DAJ BLOGGEROWI...

Postaw kawę

Chociaż pisanie o grach sprawia mi dużo przyjemności, to jednak czasami koliduje z codziennymi obowiązkami.

Jeśli podoba Ci się, co tworzę i chcesz okazać mi wsparcie, baaardzo dziękuję za postawienie kawy. Porządna dawka ciepłego naparu rozgrzeje mi serducho i pomoże mi utrzymać bloga jak najdłużej.

Ta strona nie jest sponsorowana przez żadną firmę ani nie jest finansowana z żadnego innego źródła poza moimi własnymi środkami.

Spoiler alert!

Na blogu znajdują się dwa typy recenzji: gier (pozbawione spoilerów) i ścieżek/postaci (ze streszczeniami i spoilerami).

© 2025 Otome 4ever | Powered by Superbs Personal Blog theme