Skip to content

Otome 4ever

Blog o grach otome i visual novel.

Menu
  • Aktualizacje
  • Plany wydawnicze 2025
  • Recenzje
    • Otome / Visual Novel
    • Gatcha / Mobile
  • Inne
    • Poradniki
    • Top 5
    • Różne
    • Linki
  • FAQ
    • FAQ
    • Polityka prywatności
  • Kontakt
Menu

Nicola Francesca (Piofiore: Episodio 1926)

Posted on 22/07/202523/06/2025 by Hina

Zdecydowanie wolę ścieżki, w których twórcy nie zapominają, że obiecali nam opowieść o mafii i ścieżka Nicoli zdecydowanie do takich należy. Pojawia się w niej bowiem kilka interesujących, moralnie wątpliwych wątków, ale też Liliana przestaje udawać nieświadomą tego, co dzieje się w tle. Nie robi już za świętą, niewinną, czy cholera wie, co, ale przyjmuje na siebie pełną odpowiedzialność wynikającą ze związania się – jakby nie było – z przestępcą. Ba! To nawet więcej niż w ścieżce Yanga, bo tam po prostu nie mogła odejść. Tymczasem Lili z uniwersum Nicoli to już zupełnie inna bohaterka…

Ale nim za bardzo odpłynę, najpierw szybkie streszczenie fabuły. Jak zaczyna się opowieść? Ano, z wykopem! Kobieta przybywa do posiadłości Falzone i odkrywa, że Leo ma niemały problem. Nie potrafi dobudzić Nicoli, bo ten nie należał do „porannych ptaszków”, a Rodzina pilnie potrzebowała jego uwagi. Dlatego sprytny chłopak posyła do paszczy lwa Lili, co jest bardzo dobrym rozwiązaniem, bo szybko osiąga swój cel. Na dźwięk głosu ukochanej, co prawda, Nicola wolałaby z nią jeszcze trochę poprzytulać się w pierzynach, ale przynajmniej nie reaguje agresją. Mając też dziewczynę w ramionach, wciąż zaspanym głosem, Nicola proponuje jej, aby została jego narzeczoną, ale Liliana zbywa całe to gadanie, bo uznaje, że to efekt nieprzytomnego mamrotania. Dostajemy więc oświadczyny dosłownie w otwierającej scenie, bo facet bynajmniej nie żartował. Po prostu się nie zrozumieli. I teraz już wiecie, co miałam na myśli, pisząc, że startujemy z przytupem.

W czym jeszcze chciałam wspomnieć w tym miejscu, że bardzo podobało mi się, jak W KOŃCU zmieniono punkt ciężkości w perspektywie Nicoli i jego uczucia koncentrowały się przeważnie na MC, a nie na Dante. Brakowało tego w głównej ścieżce, gdzie poświęcenie dla kuzyna nabierało nieco niepokojącego, niezdrowego wymiaru. Zupełnie jakby wspieranie capo było jedynym sensem istnienia i główną osobowością Nicoli. Tutaj zobaczyliśmy go wreszcie z innej strony, jako szalenie bystrego, nieco zimnego, głodnego czułości i młodzieńczo romantycznego człowieka. Co sprawiło, że przypominał mi nieco Okitę Soujiego z „Hakuoki”. Obaj panowie nie zaznali w dzieciństwie za dużo miłości (zdecydowanie nie od rodziców!), więc szukali rekompensaty tej straty w swoich późniejszych związkach (że sobie pozwolę na takie psychoanalityczne wtrącenie). Byli też wybitni, jeśli chodzi o pewne pola specjalizacji – stąd łatwo było im było patrzeć na innych z góry. A także żywili obsesyjne przywiązanie do osoby, którą postrzegali jako swój wzór (dla Okity był to Kondou, a dla Nicoli – Dante).

W każdym razie sytuacja w Burlone nie jest za ciekawa, bo rejon zyskał nowego gubernatora. Dokładniej to ojciec Roberto De Feo, tego samego, którego Nicola zastrzelił w „podstawcę”, postanowił przejąć kontrolę nad miastem i – w dalszej perspektywie – dokonać zemsty. Szybko więc stało się jasne, że dla mafii zaczynają się trudne czasy i bohaterowie błyskawicznie się o tym boleśnie przekonują, gdy dochodzi do aresztowania Leo. W międzyczasie Liliane zaczyna odwiedzać w kościele dziwny ksiądz o imieniu Teo, który bardzo interesuje się jej sytuacja i przeszłością. W czym dziewczyna nie widzi w jego zachowaniu nic nietypowego, poza życzliwością, bo raz obronił ją przed jakimiś agresywnymi typami na mieście. Myślała więc, że może faktycznie przypomina mu siostrę, o której wspominał i z tego wynikały jego braterski instynkt. Uważała też, że koleś ma bardzo ładne oczy, choć nie zdawała sobie sprawy z tego, że poruszając ten temat stąpa po bardzo śliskim gruncie. (Więcej na temat Teo dowiecie się w ścieżce Dantego).

Ponieważ dla mafii robi się coraz niebezpieczniej i policja nie szczędzi wysiłków w tym, aby ukrócić działania Visconti i Falzone, to Nicola decyduje się o przeniesieniu Liliany do własnej posiadłości. Chce mieć pewność, że dziewczyna będzie bezpieczna, a poza tym pozwala im to spędzać więcej czasu razem, gdy za dnia jest wciąż zapracowany, a w nocy może się trochę pomigdalić. To skłania MC do zapytania, w jaki sposób mogłaby ukochanemu pomóc, ale ten nie oczekuje od niej niczego więcej ponad czekanie na niego z uśmiechem. Bleeeh… Nim jednak rzucę się na Nicole ze słomą i pierzem, to muszę sama siebie upomnieć, że mówimy o 1926 roku. Nic zatem dziwnego, że z perspektywy mężczyzny, kobieta nadawała się tylko do zapewniana rozrywki, sprzątania i gotowania. Co i tak czyniło los Lili łatwiejszym i przyjemniejszym od tysiąca innych kobiet. Zwłaszcza tych, które były traktowane jak część wyposażenia domowego.

Pewnego, pozornie spokojnego dnia, MC odbiera jednak telefon z kasyna i dowiaduje się, że Dante został aresztowany w trakcie spotkania biznesowego. To stawia Nicole w trudnej sytuacji, bo musi przejąć kontrolę nad Rodziną. Przypomina mu także boleśnie o aspiracjach własnej matki, która liczyła na to, że to jej syn stanie na czele Falzone. Po namowie Lili Nicola opowiada jej nawet nieco o swoim dzieciństwie. O tym, jaki był samotny, jak padał ofiarą agresji i niezadowolenie matki, która wymagała od niego niemożliwego, aż wreszcie jak doprowadził do jej śmierci.

Zasugerował ojcu Dantego, że może gdyby jego matka mogła zobaczyć, jak fajną osobą jest jego kuzyn, to wreszcie uwierzyłaby, że nadaje się on na capo… Co zaowocowało tym, że jakiś czas później, po powrocie do domu, zastał wykrwawiającą się i błagającą go o zemstę kobietę w salonie. Nicola długo nosił w sobie poczucie winy za jej śmierć, bo może gdyby się wówczas nie odezwał, to do niczego by nie doszło, ale Lili słusznie zwraca mu uwagę, że wątpliwe, by potężny, mafijny boss kierował się ostrzeżeniami dziecka i prawdopodobnie planował taki obrót spraw od jakiegoś czasu…

Nicola wreszcie wymyśla, jak pomóc kuzynowi. W tym celu opracowuje dość okrutną intrygę. Doprowadza do zastrzelenia ojca Roberto w trakcie jednego z wystąpień, a potem pilnie pracuje nad tym, by cała odpowiedzialność za zbrodnie spadła na Raula – kuzyna Dante, który także spiskował przeciwko capo. W międzyczasie dochodzi do napaści na posiadłość Visconti. Ktoś wymordował znajdujące się tam osoby, a potem podłożył ogień, aby ukryć wszystkie ślady i zwalić winę na pożar. W efekcie Nicola musi powstrzymać Gilberta przed wbiegnięciem w płomienie i przekonać go, że musi zachować zimną głowę, aby odkryć prawdę i dokonać zemsty. Tym sposobem, poza Lilianą, w posiadłości Francesci goszczą teraz zarówno Gilbert Redford, jak i Orlok. Ten ostatni także jest przybity, bo ktoś zamordował jego przełożonego, a Nicola chętnie oferuje mu dach nad głową, jedzenie i wsparcie, w zamian za pomoc w zbieraniu informacji.

A skoro już przy tym jesteśmy, to mnie szczerze rozbawiło, że zamiast opłakiwać Olivera, Gilbert zaczął wpieprzać się w sprawy pary i mówić Nicolowi, że musi być przed Lilianą bardziej otwarty. Wiadomo, że facet nie kwapił się do tego, by opowiadać ukochanej o swoich zbrodniach, wystarczyło, że miała ona świadomość tego, że coś się dzieje i go takim akceptowała, ale Gil chyba postanowił bawić się w adwokata diabła, albo scenarzyści uznali, że romans Nicola i Liliany jest dla capo Visconti ważniejszy niż jego własna, zrąbana sytuacja. Btw. w czym paradoksalnie, z swojej własnej ścieżce, Gilbert wcale nie jest tak chętny do rozmów na sprawy prywatne.

W każdym razie Dante odzyskuje wolność, ale wkrótce dochodzi między kuzynami do sprzeczki. Nicola tłumaczy Dante, że najwyższy czas ewakuować się z Burlone, bo będzie im odtąd tylko trudniej, ale ten upiera się, że musi wypełnić swoją rodową misję, czyli tą powierzoną im przez Kościół. Nieco później bohaterowie dostają zaproszenie od Teo, aby spotkać się na pogawędkę i „ksiądz” wyrzuca Nicoli, że zataił informacje, które przekazał mu wcześniej. Chodzi dokładnie o to, że Liliana jest Key Maiden i że wcale nie pokochała Nicolę świadomie, ale to jego krew „manipulowała nią”, aby wypełniła swoje przeznaczenie. Tym sposobem MC dowiaduje się, że nie tylko nie kwalifikuje się już do bycia Key Maiden, że powinna przespać się z Dante, ale też – bardzo pokrętnie – że Nicola trochę ją okłamywał, bo faktycznie nie był pewien jej reakcji na te rewelacje, a nie chciał jej stracić. Dlatego Lili ucieka z budynku, w tle zaczyna się nastrojowa ulewa, Nicola wybiega za nią z kościoła i łapie w porę, nim sobie coś zrobiła, a potem ponownie wyznają sobie miłość… Oboje są przekonani, że to nie jakieś mistyczne siły, ale ich własne, sercowe wybory, doprowadził do tego, że zostali parą.

Zdeterminowany, by sprawę reliktu zakończyć raz na zawsze (nim zepsuje mu związek), Nicola udaje się do Rzymu, aby pogadać z Emilio. Tam dowiaduje się, że nie miało znaczenia, czy to on, czy Dante wypełnili rytuał, bo liczyła się tylko krew Falzone, więc oboje się kwalifikowali. Nim jednak zadowolony Nicola może wrócić z dobrymi wieściami, to zostaje zaatakowany przez Yanga. Okazuje się, że chiński mafioso przeżył przy pomocy dyrektora kasyna, którego zresztą później zamordował. To również Yang stał za atakiem na Visconti, a teraz planował rozliczyć się z Falzone i – mówiąc szczerze – gdyby nie Orlok, to byłoby po Nicoli. Sługa Kościoła zdołał jednak w porę interweniować, ochronić Nicole, gdy ten był już bardzo ranny, a także zająć Yanga na tyle, by jego przyjaciel mógł ratować się ucieczką.

Ale to nie jedyny antagonista, który postanowił się aktywować. Również Teo przybywa do posiadłości mafiosów, aby pozbyć się Falzone i uratować – w swoim mniemaniu – Liliane, lecz zostaje powstrzymany. Gdy umiera, z jego perspektywy, dowiadujemy się, że w sumie to się cieszył, że MC nigdy nie poznała prawdy na temat tego, kim był. Dla protagonistów staje się jednak jasne, że nie mogą już liczyć na wsparcie Kościoła, a wrogowie będą się tylko piętrzyć.

W dobrym zakończeniu Nicola decyduje się zniszczyć ruiny, w których przechowywany był relikt, aby dać sobie i Lilianie wolność. Ma też wreszcie przyzwolenie Dantego, aby tak postąpić. Oczywiście, dochodzi do kolejnego starcia z Yangiem, ale tym razem bohaterowie są przygotowani. Emilio jest z nimi na miejscu (teleportował się?) i pilnuje Liliany, a Nicola wykorzystuje fakt, że noga Yanga nie była do końca sprawna, a także że atakował on z dziką, niekontrolowaną furią, co sprawiało, że po prostu się szybko wykrwawiał. Heh, uwielbiam absurd tego, że ktoś z bronią białą, ma jakiekolwiek szansę z facetem ze spluwą… Ale to klasyk w grach otome. Liczy się, by bohater fajnie wyglądał z bronią i nic więcej.

Po tym wszystkim Nicola nie planuje zostawać dłużej w Burlone. Ponawia swoje oświadczyny i prosi Lilianę, by przeniosła się z nim do Nowego Jorku, a ta chętnie na taką propozycję przystaje. (Swoją drogą, rozbawiła mnie ich rozmowa, gdy MC uświadomiła sobie, że pierwsze oświadczyny też były „prawdziwe” i Nicola był wówczas przytomny, ale mimo wszystko chciał załatwić sprawę, jak należy i skombinować odpowiedni pierścionek).

W złym zakończeniu okazuje się, że gdy Gilbert odkrył kto swoi za atakiem na Visconti, to próbował na własną rękę pozbyć się Yanga. Jakiś czas później Falzone odkrywają zwłoki obu mężczyzn, ale Nicola zauważa, że coś jest nie tak. Oba ciała noszą ślady, jakby ktoś ich ranił, gdy byli zajęci własnym konfliktem. Tą osobą okazuje się Johann, który napada na posiadłość Dantego i bierze Lilianę na zakładnika. Dostał polecenie od Kościoła, aby pozbyć się bezużytecznej Key Maiden i Nicoli, ale dziewczyna wyrywa mu się i w efekcie ginie. W czym Johann także nie przeżywa tego starcia, bo zostaje potem zastrzelony. Jakiś czas później, po pochówku, Falzone planują opuścić Burlone i dziwią się, że Nicola jest podejrzanie spokojny. „Na pogrzebie nie przelał ani jednej łzy” – jak to opisują. Z jego perspektywy dowiadujemy się jednak, że planował dokończyć swoje obowiązki wobec Rodziny, a potem popełnić samobójstwo, bo nie był w stanie pogodzić się ze stratą narzeczonej. Obwiniał się też za całą sytuację.

Okej, czas na podsumowanie! To jednak z nielicznych ścieżek w tym fandisku, która naprawdę mi się podobała i która służyła bohaterom, bo mogliśmy lepiej ich poznać i zobaczyć z innej strony. Sam fakt, że Liliana bardzo dojrzale powiedziała Nicoli, że nie musi jej zdradzać wszystkiego na temat swojej pracy, ale nie chce, by ją okłamywał i by pamiętał, że cokolwiek by się stało, nigdy go nie znienawidzi, pokazywał, że przestała być hipokrytką. Czy był w jej postępowaniu jakiś egoizm? Oczywiście! Ale przynajmniej nie drażniła mnie jak wtedy, gdy udawała, że jej love boy jest bez skaz, a ona sama to wzór wszystkich cnót. Tutaj po prostu godziła się ze swoją rolą i była gotowa ponosić jej konsekwencje.

Naturalnie, ścieżka znowu cierpiała trochę na nadmiar antagonistów, czyli to samo, co mogliśmy zaobserwować w opowieści Dantego. Kolejni wrogowie pojawiali się jak diabeł z pudełka, ale przynajmniej, tym razem, nie zabierali całego czasu antenowego dla siebie i nie musieliśmy wysłuchiwać ich głupiej motywacji. Patrzę zwłaszcza na ciebie, Teo. Gdybym mogła, to wycięłabym cię z fabuły całkowicie.

Wreszcie, tak jak wspomniałam we wstępie, podobało mi się, że nie próbowano wybielić Nicoli (jak to często stosowano wobec Gilberta), ale pokazali jego moralność i postępowanie takim, jakim były. Dzięki wspomnieniom z czasów I Wojny Światowej dane nam było lepiej zrozumieć, skąd wziął się jego brak zaufania do rządzących, poczucie, że musi brać los we własne ręce oraz ogólnie rozczarowanie otaczającą rzeczywistością. Jak doświadczysz takiego okrucieństwa, to potem łatwiej żyć ci na przekór systemowi.

Idealnie wyważona ścieżka, która załatała dla mnie problemy z gry głównej, czyli spełniła dokładnie to, czego mogliśmy oczekiwać jako fani. Może faktycznie Liliana jest tutaj zdecydowanie bardziej „udomowiona”, ale przynajmniej kupuje to, z czego to wynikało i bardziej przemawia do mniej jej dojrzalszy sposób myślenia. No i nie musiałam oglądać Teo na ekranie zbyt długo…

Btw. Czy tylko ja uważam, że Orlok i Elena stanowiliby uroczą parę? Dziewczyna ewidentnie miała na niego crusha, po tym jak ją uratował, a bardzo chciałabym częściej w grach otome widzieć aktywne, inne postacie żeńskie poza MC. Sprawiałoby to wrażenie, że ich otoczenie jest bardziej organiczne i realistyczne.

Kimura Ryouhei, mafioso, Piofiore: Episodio 1926, Yandere

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

O mnie

Cześć, jestem Hina! Prowadzę bloga od 2019 r. Jeśli podoba Ci się, co piszę, zostaw komentarz i wpadnij ponownie. Dziękuję za odwiedziny!

Moje ID

Chcesz pograć wspólnie albo pogadać? Znajdziesz mnie na:

Steam

Discord

Love&DeepSpace: 83000453341

KAWKĘ DAJ BLOGGEROWI...

Postaw kawę

Chociaż pisanie o grach sprawia mi dużo przyjemności, to jednak czasami koliduje z codziennymi obowiązkami.

Jeśli podoba Ci się, co tworzę i chcesz okazać mi wsparcie, baaardzo dziękuję za postawienie kawy. Porządna dawka ciepłego naparu rozgrzeje mi serducho i pomoże mi utrzymać bloga jak najdłużej.

Ta strona nie jest sponsorowana przez żadną firmę ani nie jest finansowana z żadnego innego źródła poza moimi własnymi środkami.

Spoiler alert!

Na blogu znajdują się dwa typy recenzji: gier (pozbawione spoilerów) i ścieżek/postaci (ze streszczeniami i spoilerami).

© 2025 Otome 4ever | Powered by Superbs Personal Blog theme