Skip to content

Otome 4ever

Blog o grach otome i visual novel.

Menu
  • Aktualizacje
  • Plany wydawnicze 2025
  • Recenzje
    • Otome / Visual Novel
    • Gatcha / Mobile
  • Inne
    • Poradniki
    • Top 5
    • Różne
    • Linki
  • FAQ
    • FAQ
    • Polityka prywatności
  • Kontakt
Menu

Sugawa Ginnosuke (Him, The Smile & Bloom)

Posted on 27/06/202509/06/2025 by Hina

Ścieżka Mimosa to tak naprawdę druga w kolejności, którą twórcy zalecają nam przejść jako następną w grze Him, The Smile & Bloom. A skoro mam narzucony porządek, to postanowiłam się go trzymać i tym sposobem poznałam nową MC. W tej opowieści będziemy śledzili losy Akashi Ami – czyli młodej pracownicy agencji reklamowej. Z czym – tak zupełnie na stronie – dodam, że łatwo było mi się identyfikować, bo zaczynałam karierę zawodową w identycznej branży i na dokładnie takim samym stanowisku, nim zmieniłam życie o 190 stopni. W każdym razie Ami ma nowe zlecenie, które stanowi dla niej ciekawe wyzwanie. Oto do jej agencji zgłosiła się jedna z kwiaciarni sieci Fill Flowers z prośbą o rebranding. Kobieta już nawet przygotowała ciekawą ofertę, ale wówczas wpieprzył się w projekt jej przełożony. Ten – a jakże – zasugerował, by skorzystać ze sprawdzonego szablonu i nie marnować czasu na jakieś tam detale i „personifikowane oferty”. W końcu ważne, by zarobić, ale się nie narobić. Nie przewidział tylko jednego – że jego klienci mogą mieć nieco odmienne zdanie na ten temat. Szczególnie gdy płacą.

Tym sposobem Ami i jej senior lądują na zapleczu kwiaciarni Fill Flowers i przedstawiają swoją propozycję. Na początku towarzyszy im tylko Hokuto, ale z czasem dołącza też Ginnosuke. To wtedy kobieta orientuje się, że zna przystojnego blondyna, którego reklamowano jej jako „chłopca z plakatów” tegoż florystycznego biznesu. Najzwyczajniej Gin wie, że jego uroda jest assetem w sprzedaży i nie ma oporów, aby z tego korzystać. Dlatego – na potrzeby klientów – zmienia się czasem w „Czarującego księcia”. Przemawia miło, jest uprzejmy, chętnie dzieli się wiedzą… To w tym wydaniu Ami poznała go zresztą w przeszłości, gdy dostarczał do ich biura ozdobne bukiety. Nie wiedziała jednak, że florysta, który wywarł na niej tak pozytywne wrażenie dwa lata temu, ma też drugą, prawdziwszą naturę. O czym przekonali się zresztą podczas tego spotkania.

Ginnosuke bez najmniejszych skrupułów krytykuje agencje za przedstawienie tak nieprzemyślanego i niedopasowanego do ich potrzeb projektu. Z miejsca domyśla się, że to pewnie jakiś wzór, a nie spersonalizowana oferta. Jedzie więc po Ami i po jej przełożonym jak po… wiadomo czym, a Hokuto musi go aż od czasu do czasu temperować. Nie ma jednak tego złego, co by na dobre nie wyszło. Senior wycofuje się szybciutko z projektu, bo nie chce ponowne przeżywać tego doświadczenia, a Ami ma wolną rękę. Zobowiązuje się więc dostarczyć nowy projekt (w sumie to miała już gotową, swoją poprzednią propozycję – musiała tylko nanieść poprawki) i naprawić szkody, aby nie odbiło się to na reputacji ich agencji. Tym sposobem Ami staje się częstszym bywalcem kwiaciarni, a także zapoznaje się z branżą, by lepiej zrozumieć potrzeby klientów.

Pewnego dnia pogoda bardzo się psuje i Fill Flowers muszą w weekend udać się do okolicznego farmera, aby odebrać od niego zbiory. Mają jednak problem z załogą, bo praktycznie każdy był czymś zajęty. Ami oferuje wówczas, że może pojechać razem z Ginnosuke, bo i tak chciała się dowiedzieć więcej o biznesie, a poza tym kocha mimosy i była podekscytowana perspektywą zobaczenia całych pól kwiatów. A skoro panowie nie wpadają na lepsze rozwiązanie, to przystają ostrożnie na taką ofertę.

Gin i Ami ruszają więc razem w weekendową podróż samochodem, poza miejski zgiełk, która ma odmienić ich całe życie. Okazuje się bowiem, że doskonale się dogadują. Mają podobne poczucie humoru, są oddani swojej pracy, lubią wymieniać delikatne docinki… Ogólnie bardzo podobała mi się dynamika tej pary i to jak super ze sobą rezonowali. Ami przyznaje, że uważa Gina za przystojnego, ale jego twarz nie robi na niej takiego wrażenia. W sensie, jasne, miło by było mieć hot partnera, lecz bierze pod uwagę inne czynniki. Z kolei Gin otwiera się na tyle, że przyznaje, że nie był nigdy w poważnym związku, bo do tej pory wystarczały mu znajomości oparte na zaspakajaniu potrzeb, a nie jakiś większych deklaracjach czy uczuciach. Nigdy więc nie był zakochany… ale to miało się szybko zmienić.

Spędzając z Ami cały dzień, poznając historie jej rodziny, powód, dlaczego tak kocha mimosy, widząc, jaka jest pracowita, otwarta i szczera… Gin zaczyna się przy niej rumienić XD. Widać jak powoli jego zainteresowanie rośnie, aż przeradza się w zwykły crush. Trzeba jednak przyznać na jego obronę, że kobieta faktycznie była wówczas bardzo urocza. Bez oporów odpowiadała na jego wredne niekiedy żarty i wyraźnie nie przeszkadzało jej to, że nie odstawia przy niej ciągle idealnego księcia. Doceniała też to, jak wielkiej wiedzy i zaangażowania wymagała praca Gina, więc czuł się on przez to dowartościowany, bo MC nie stroniła od szczerych i zasłużonych komplementów, które nie miały nic wspólnego z próbą wkradnięcia się w jego łaski.

Stąd, już po tym weekendzie, bohaterowie nie są w stanie przestać o sobie myśleć. Patrzą tęsknie w telefon i zastanawiają się, jak nawiązać kontakt wykraczający poza potrzebę omówienia kolejnego projektu… I los przychodzi im z pomocą, bo gdy Ami idzie zrobić sobie w biurze przerwę na sernika i kawę, to spotyka Ginnosuke w tej samej cukierni. Mnie zaś rozbawiło, jaki on był wówczas zakłopotany. Wiecie, zwykle gdy przedstawia się stereotyp uwodzicielskiego przystojniaka, to praktycznie zawsze „piłeczka jest po jego stronie”. Podobało mi się więc, że dla odmiany to Gin był przy Ami sparaliżowany, nieśmiały i jak niezręczna była ich rozmowa. Taki miły powiew świeżości – w tej i tak mocno opartej na schematach historii.

Wreszcie Ginnosuke musi odebrać telefon i Ami słyszy wówczas jakiś żeński głos. Ponieważ zaś facet komunikuje się z osobą po drugiej stronie słuchawki nad wyraz swobodnie, to MC dochodzi do wniosku, że to musi być jego partnerka. Porażona nagłym poczuciem wstydu, rozczarowania i zazdrości, kobieta opuszcza restauracje. A w sumie to wybiega. I okazuje się, że chyba ćwiczy na maratony, bo Ginnosuke ledwo udaje się ją dogonić. Kiedy jednak widzi, że Ami jest zalana łzami, to próbuje ją pocieszać, pyta, co się stało i w sumie bierze w ramiona, gdy tylko – z ulgą – odkrywa powód jej smutku. A czemu z ulgą? Bo to była idealna okazja dla niego, by wyznać także swoje uczucia. Że się zakochał i chce z nią spróbować zbudować wreszcie coś poważnego. Był optymistycznie nastawiony, że teraz się uda, bo do tej pory nie poznał nikogo takiego jak Ami.

No i wydawałoby się, że sprawa załatwiona i ścieżka może się już kończyć, co nie? Nic z tych rzeczy, bo na horyzoncie pojawia się szybko nowy problem. Ami ma poczucie, że Gin ją zwodzi. Chociaż odpisuje na SMS-y i odbiera telefony, to nigdy nie ma czasu na spotkanie. Oczywiście, próbuje mu ufać, ale przyłapuje go szybko na kłamstwie, kiedy przypadkiem widzi, że spotkał się z jakąś atrakcyjną kobietą, a jej powiedział, że będzie tego dnia ciężko pracował… Załamana Ami postanawia się więc skonfrontować, zwłaszcza że dużo osób ostrzegało ją, że Gin może złamać jej serce. Na przykład Kozue, która znała go jeszcze z poprzedniego miejsca pracy i wiedziała, że ma on dość swobodne podejście doi relacji damsko-męskich.

W złym zakończeniu parze nie udaje się porozmawiać, a konflikt tylko eskaluje. Ami mówi Ginnowi, że go nienawidzi, a ten postanawia odciąć się od niej zupełnie, bo dochodzi do wniosku, że tylko by ją ranił… a faktycznie była miłością jego życia. Można więc powiedzieć, że podejmuje decyzje o uciecze, zamiast walczyć o ich związek.

W dobrym zakończeniu Ami spotyka się z Ginem w jego mieszkaniu i początkowo nie ma ochoty słuchać wymówek… Postanawia wyjść w trakcie sprzeczki, ale nagle coś ją powstrzymuje. Wraca do salonu, a mężczyzna jest zdziwiony, bo był pewien, że już definitywnie się nim brzydziła. Dopiero wtedy przyznaje, że faktycznie spotykał się z tymi kobietami za plecami Ami, aby… zerwać wszystkie więzi. Było mu wstyd przyznać się przed nią, że ma tak „nieciekawą” przeszłość, ale teraz – wchodząc w nowy etap życia – chciał wszystko wyprostować. (Pewnie też po to, by uniknąć podobnych telefonów, jak ten w restauracji). Nie znalazł w sobie jednak dość odwagi, by powiedzieć Ami, że potrzebuje czasu, by poinformować wszystkie swoje kochanki i przyjaciółki z bonusem, że to już koniec jego „rozrywkowego” epizodu.

Ami mu wybacza i nawet pociesza, bo było widać, że Ginnosuke był trochę przerażony i upokorzony. Postanawia po prostu mu zaufać, że faktycznie to tylko takie damage control i potem już wszystko będzie między nimi jawne. Co zresztą szybko się potwierdza w dalszej części ścieżki, bo to naprawdę urocza para. Facet jest swoją drugą połówką absolutnie zaabsorbowany. Zresztą wielkie brawa dla seiyuu, bo głos postaci zmieniał się niesamowicie, w zależności od tego, czy grał księciunia dla klientów, wrednego recenzenta umowy, czy był z ukochaną sam na sam. Ta historia jest też naszpikowana bardziej sensualnymi scenkami, ale nie będę Wam ich spoilerować, bo wszystkie te interakcje były naprawdę kawaii i szkoda psuć sobie niespodziankę. Ja się przy nich naprawdę serdecznie uśmiałam, np. gdy Ami przeprasza, że nie umie w pocałunki, ale też były faktycznie romantyczne. Idealnie więc pasowały do obranej konwencji.

Ale to nie wszystko! Dosłownie w endingu poznajemy jeszcze jeden sekret. Otóż okazuje się, że Ginnosuke… jest tak naprawdę synem prezesa całej korporacji Fill Flowers, więc w przyszłości byłby on wielką szychą. Pod przykrywką zwykłego pracownika uczył się fachu, ale teraz miał się już przenieść do kwatery głównej. Co było już zupełnie niepotrzebną bombą i Gin jako szary truteń podobał mi się równie mocno. Nie musiano więc odwalać motywu „odnalezionego syna króla”, co zbliżyło tę ścieżkę jeszcze bardziej do typowej, romansowej dramy. Na pocieszenie, tyle z tego miałam, że w ten scenie Gin jest już tak zdominowany przez Ami, że daje jej sobie nawet posłusznie pomalować paznokcie. Zresztą on w ogóle z wrednego typa zmienił się w poskromionego szczeniaczka, który odsłaniał brzuszek na samo spojrzenie ukochanej… Jeśli więc lubicie MC, która ma coś w związku do powiedzenia, to będzie to ścieżka dla Was.

Ja ogólnie oceniam ją dość wysoko, bo pomimo jechania po bardzo znanych schematach, to robiła to w poprawny sposób i zdołała mi dostarczyć masę zabawy. Nie mam więc pretensji do twórców, że nie silili się na oryginalność. Czasami taka bezpieczna, zachowawcza forma, potrafi sprawdzić się dużo lepiej niż fabularne eksperymenty.

Him The Smile & Bloom, Playboy, Suzuki Ryouta, W wielu związkach

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

O mnie

Cześć, jestem Hina! Prowadzę bloga od 2019 r. Jeśli podoba Ci się, co piszę, zostaw komentarz i wpadnij ponownie. Dziękuję za odwiedziny!

Moje ID

Chcesz pograć wspólnie albo pogadać? Znajdziesz mnie na:

Steam

Discord

Love&DeepSpace: 83000453341

KAWKĘ DAJ BLOGGEROWI...

Postaw kawę

Chociaż pisanie o grach sprawia mi dużo przyjemności, to jednak czasami koliduje z codziennymi obowiązkami.

Jeśli podoba Ci się, co tworzę i chcesz okazać mi wsparcie, baaardzo dziękuję za postawienie kawy. Porządna dawka ciepłego naparu rozgrzeje mi serducho i pomoże mi utrzymać bloga jak najdłużej.

Ta strona nie jest sponsorowana przez żadną firmę ani nie jest finansowana z żadnego innego źródła poza moimi własnymi środkami.

Spoiler alert!

Na blogu znajdują się dwa typy recenzji: gier (pozbawione spoilerów) i ścieżek/postaci (ze streszczeniami i spoilerami).

© 2025 Otome 4ever | Powered by Superbs Personal Blog theme