Skip to content

Otome 4ever

Blog o grach otome i visual novel.

Menu
  • Aktualizacje
  • Plany wydawnicze 2025
  • Recenzje
    • Otome / Visual Novel
    • Gatcha / Mobile
  • Inne
    • Poradniki
    • Top 5
    • Różne
    • Linki
  • FAQ
    • FAQ
    • Polityka prywatności
  • Kontakt
Menu

Recenzja gry: My Next Life as a Villainess: All Routes Lead to Doom! ~Pirates of the Disturbance~

Posted on 23/05/202528/04/2025 by Hina

Catarina Claes is a young woman born into a family of nobility who has a memory of her past life as a high school student. She was reincarnated as a Villainess in an otome game called Fortune Lover. Exile or death were all that awaited her in this new world. (źródło: Nintendo Shop)

  • Tytuł: Otome Game no Hametsu Flag Shika Nai Akuyaku Reijou ni Tensei Shite Shimatta… ~Haran o Yobu Kaizoku~ (乙女ゲームの破滅フラグしかない悪役令嬢に転生してしまった… 〜波乱を呼ぶ海賊〜)
  • Developer: Otomate
  • Wydawca: Idea Factory Co., Ltd.
  • Pełen dźwięk: japoński
  • Napisy: angielski
  • Rozszerzenia i powiązane tytuły: –

Linki

  • Walkthrough
  • Oficjalna strona
  • Podstrona na Visual Novel Data Base

Bohaterowie

Główna postać:

Catarina Claes
Nieco głupawa, energiczna i życzliwa dziewczyna, która ciągle kombinuje jak uniknąć „bad endingu”, jednocześnie rozkochując wszystkich wokół siebie.

Ścieżki / dostępni love interest:

Geordo Stuart
Trzeci Książę i narzeczony Catariny. Za uprzejmymi manierami i słodkim uśmiechem skrywa okrutną naturę. Włada potężną magią ognia.
<<RECENZJA>>
Keith Claes
Utalentowany mag ziemi i adoptowany brat Catariny. Prawdziwy dżentelmen, który mimo popularności wśród kobiet, kocha tylko swoją siostrzyczkę.
<<RECENZJA>>
Alan Stuart
Brat bliźniak Geordo i Czwarty Książę. W dzieciństwie był bardzo chorowity i traktował Catarinę jak swoją rywalkę. Zaręczony z Mary. Władający magią wody.
<<RECENZJA>>
Nicol Ascart
Starszy brat Sophii i mag powietrza. Jest obdarzony tak niebywałą urodą, że potrafi wprawiać w omdlenie samym uśmiechem.
<<RECENZJA>>
Rozy Lind
Wszechstronny inżynier z Quid, pracujący na Vinculum. Zostaje nowym przyjacielem Catariny, po tym jak daje jej żelki.
<<RECENZJA>>
Silva Bastide
Kapitan piratów z Weiss, którzy nawiedzają Morze Blanc. Dokonuje abordażu na statek Vinculum, aby uprowadzić szlachciców z Sorcier​.
<<RECENZJA>>

Ocena ścieżek: (*♡∀♡) Geordo ⊳ Silva ⊳ Alan ⊳ Keith ⊳ Rozy ⊳ Nicol(ᗒᗣᗕ)՞

Recenzja

Zwykle w ramach recenzji piszę coś w rodzaju małego wprowadzenia. Tym razem zacznę jednak od kwestii, która jest w przypadku tego tytułu najważniejsza. A mianowicie od odpowiedzi, czy trzeba znać light novel, mangi, anime i inne materiały, które poprzedzają powstanie gry? Musicie bowiem wiedzieć, że My Next Life as a Villainess: All Routes Lead to Doom! (znane w skrócie jako HameFura, a po polsku jako Odrodzona jako czarny charakter w grze otome) to cholernie rozbudowane uniwersum, którego początki sięgają 2015 roku. To wtedy wyszła pierwsza powieść – autorstwa Satoru Yamaguchi i zilustrowana przez Nami Hidakę. Możecie więc sobie wyobrazić jak do tego czasu, na skutek ogromnej popularności, to wszystko się rozrosło.

Nic zatem dziwnego, iż Otomate, swoisty lider gatunku gier visual novel skierowanych do kobiet, skusił się w 2022 roku na stworzenie gry, bazującej na tej popularnej marce. Zwłaszcza że głównym założeniem My Next Life as a Villainess: All Routes Lead to Doom! jest parodiowanie gier otome. A dokładniej to japońska uczennica trafia do świata (konwencja isekai) swojej ulubionej visualki (pt. Fortune Lover), ale odkrywa, że przypadła jej rola antagonistki. Catarina – bo tak też ten czarny charakter się nazywa – musi zatem zrobić wszystko, aby przetrwać bad endingi, bo kiedy MC i LI zakochają się w sobie… to ją czeka bardzo nieciekawy los. Zwykle śmierć albo wygnanie.

A skoro tak, to My Next Life as a Villainess wprost się prosiło, aby faktycznie otrzymać własną grę otome, gdzie można by się tym konceptem jeszcze bardziej pobawić!

No dobra, brzmi sensownie, ale po co ten przydługi wstęp? Ano dlatego, że gdy sama zastanawiałam się nad zakupem HamaFury, to na zagranicznych blogach znalazłam masę sprzecznych informacji. Niektórzy recenzenci sugerowali, że mogę nabyć otomkę w ciemno i wszystkiego dowiem się w trakcie, a inni wręcz przeciwnie – zniechęcali do zakupu, sugerując, że to produkt jedynie dla hardkorowych fanów. Jeśli więc nie planuję zaangażować się w to na dobre, to równie dobrze mogę wcale nie zaczynać. I powiem Wam szczerze, że trochę mnie to wnerwiło. Ostatecznie bowiem nie wiedziałam, jak powinnam postąpić, a moja mania natręctw mówiła mi, że chyba lepiej jednak przed graniem odrobić pracę domową…

No to się poświęciłam! Ha! Chciałam bowiem w pełni rzetelnie się do tej recenzji przygotować, mimo iż nie jestem jakimś wielkim fanem „oglądania” i zdecydowanie wolę spędzać czas na graniu. Mimo to przeszłam przez dwa sezony anime, OVA i powiązany z serią film pełnometrażowy. Co więcej, sięgnęłam także po light novelki, od których wszystko się zaczęło, a których na stan obecny – piszę to w 2025 roku – jest 14 tomów. A o to mój werdykt, bez owijania w bawełnę: aby zrozumieć, co się dzieję w My Next Life as a Villainess: All Routes Lead to Doom! musicie zaliczyć PRZYNAJMNIEJ pierwszy sezon anime, czyli 12 odcinków LUB przeczytać cztery tomy light novel. Dziękuję za uwagę. Jeśli ktokolwiek twierdzi, że jest inaczej, to najzwyczajniej w świecie chyba nie przechodził gry zbyt dokładnie albo wydawca poprosił go o reklamę, a nie o uczciwą recenzję.

A czemu tak uważam? Ponieważ ta gra jest naszpikowana większymi i mniejszymi nawiązaniami do serialu – nawet jeśli sama nie uchodzi za kanoniczną i rzekomo może być traktowana jak osobny twór. Więcej! Moim zdaniem to tak naprawdę epilog do anime, które w pewnym momencie nie doczekało się kontynuacji, chociaż light novelki dalej się ukazują, a przygody bohaterów trwają w najlepsze…

Jasne, gdy przechodzimy My Next Life as a Villainess: All Routes Lead to Doom! ~Pirates of the Disturbance~ to co prawda pojawiają się od czasu do czasu „retrospekcje”, które mają na celu przybliżyć nam bohaterów i pewne wydarzenia z przeszłości, ale nie obejmują one wszystkiego. Możecie więc trafić na sytuacje, gdy postacie rozmyślają czy gadają o czymś, co z perspektywy gracza niezaznajomionego z serią nigdy nie miało miejsca albo wspominają przyjaciół, których niedane będzie nam poznać. Jeśli Wam to nie przeszkadza – to droga wolna! Na upartego, jeśli bardzo Wam zależy to i na podstawie tych retrospekcji (których jest od groma) zbudujecie sobie jakieś wyobrażenie, o co w tym wszystkim chodzi, np. dlaczego wszyscy ubóstwiają Catarinę, ale pojawi się też sporo dziur.

Ale, okej, okej! Skoro najważniejsze już sprostowałam, to teraz mogę przejść do właściwej części recenzji. A dokładniej, to o czym My Next Life as a Villainess: All Routes Lead to Doom! ~Pirates of the Disturbance~ w ogóle jest? I teraz uwaga – będą spoilery, bo jak mówiłam, twórcy zakładają, że coś tam o tym uniwersum już wiemy… No to jedziemy!

Po tym jak Catarina Claes uniknęła zagłady i udało się jej osiągnąć Friendship Ending, dziewczyna żyła w błogim przeświadczeniu, że nic złego nie może się już jej przydarzyć. Niestety – jak zawsze – bardzo się myliła, a to wszystko dlatego, że nie przewidziała jednej rzeczy. Jasne, uwolniła się od fabuły Fortune Lover, ale przecież popularne gry otome mają fandiski! Ha! Niespodzianka? Pewnie nie za bardzo. Zwłaszcza dla weteranów gatunku i bywalców mojego bloga XD. I tym sposobem, zaraz po tym jak udało się jej ogarnąć chaos w Akademii, spacyfikować magów ciemności i nie sprowokować żadnego z love interest, aby skazał ją na życie farmera, Catarina wylądowała wraz z przyjaciółmi na pokładzie nietypowego statku. A dokładniej to cudownego wycieczkowca o nazwie Vinculum – będącego efektem połączonych sił inżynierów z Quid i magów z Sorcier.

Nie brzmi zbyt niebezpiecznie, prawda? Catarina też tak myślała! Była pewna, że spędzi raczej przyjemne wakacje. Pobawi się w basenie, potańczy na przyjęciach i będzie reprezentować rodzinę Claes… To, czego nie przewidziała, to fakt, że decydując się na ten luksusowy rejs, tak naprawdę rozpoczęła kolejną ścieżkę prowadzącą ją ku zagładzie. Z nowymi antagonistami, love interest i zwrotami akcji. Na szczęście, tym razem, dziewczyna nie jest w tych zmaganiach sama, bo towarzyszy jej cała główna paczka, a także ostrzegawcze wizje zsyłane w snach przez Atsu. Catarina ma więc jakiś wgląd w zarys fabuły samego fandisku, a także wiernych sojuszników, którzy są zdeterminowani, by zdobyć serce bohaterki o bardzo małym rozumku i zapewnić jej bezpieczeństwo…

Stąd dla fanów serii nie będzie żadnym zaskoczeniem, że czterech love interest, których Catarina znała jako dostępne opcje romansowe w Fortune Lover, będzie miało tutaj własne ścieżki. A dokładniej to po 5 rozdziałów, bo 2 pierwsze – po prologu – stanowią część common route, które zdeterminuje, czyją opowieść rozpoczniemy. (Swoją drogą zabawnie piszę się o grze otome, gdzie postaci wiedzą, że są w grze otome. Dlatego wybaczcie, jeśli czasami wychodzi masło maślane). Trzeci Książe Geordo Stuart, Czwarty Książe Alan Stuart, syn diuka Keith Claes i syn premiera Nicol Ascart są nam doskonale znanymi i standardowymi kawalerami do wyrwania. Oczywiście, Catarina dalej nie wie, że wszyscy panowie są w niej zakochani od dzieciństwa, że tylko czekają, aż wreszcie odwzajemni ich uczucia i że prawdziwą MC z Fortune Lover – czyli Marię – uważają co najwyżej za dobrą przyjaciółkę. Nie planują z nią jednak żadnego romansu.

Powiem jednak, że nie widzę sensu, aby ich w tym tekście bardziej opisywać. Scenarzyści zadbali o to, by panowie przypominali swoje serialowe czy powieściowe odpowiedniki. Dlatego Geordo dalej jest zazdrosny i napastliwy, Keith – czyli przybrany brat bohaterki – ciągle się o nią martwi i jej „matkuje”, Alan – czyli bliźniak Geordo – uparcie odgrywa funkcje „tsundere” i ukrywa, że zauroczył się narzeczoną brata, a Nicol – czyli najstarszy z grupy – bez zmian wprawia wszystkich w omdlenie mocą swojego „diabelsko czarującego” uśmiechu…

Jeśli mam być szczera, to bawiłam się dobrze w ścieżce prawie każdego z nich. Naprawdę uważam, że twórcom świetnie udało się oddać ich charaktery, sposób mówienia, czy problemy i to do tego stopnia, że łatwo zapomnieć, iż My Next Life as a Villainess: All Routes Lead to Doom! ~Pirates of the Disturbance~ nie jest „kanoniczne”. Wyjątek od tej reguły stanowił, niestety, Nicol, którego normalnie uwielbiam i bardzo mu kibicuje, ale absolutnie nie przypominał on oryginalnej kreacji. Z cichego kuudere, o nieziemskim uroku, zrobiono bardzo aktywnego, głośnego i wojowniczego love interest. A przecież on słynął z tego, że zaraz obok Alana, najbardziej trzymał się ze wszystkich protagonistów na uboczu, ciągle tylko obserwował, a jego twarz przypominała kamienną maskę. Do tego stopnia, że nawet dynamiczna Catarina czuła się przy nim niezręcznie… ale w ścieżce Nicola praktycznie tego nie uświadczymy. Wielka szkoda.

Poza panami, o których od początku wiemy, że stanowią część haremu Catariny, własne ścieżki dostało też dwóch zupełnie nowych i niespotkanych nigdzie poza tą grą love interest. Zresztą sama MC mówi o nich jako o ukrytych opcjach romansowych stworzonych specjalnie dla tego fandisku. Chociaż o to samo podejrzewa też Frederica – jednego z nowych bohaterów pobocznych, którego osobiście shippowałam z Marią! Ponury, nienawidzący kobiet admirał, aż się prosił, by magini światła – poza leczeniem jego ran – uwolniła go też od mizoginii… I wysłuchała tragicznego backstory :P. Ale wróćmy do dostępnych love interest!

Pierwszy z panów nazywa się Rozy i jest inżynierem na pokładzie Vinculum, ale potrafi też robić własne słodycze. Ten spokojny, utalentowany i pomocny młodzieniec wydaje się znać Catarinę z przeszłości (chociaż ona zupełnie go nie kojarzy) i pochodzi z Quid, w którym magia nie jest czymś powszechnym. Ze względna swój status i pracę, nie spędza z paczką zbyt wiele czasu, a aby odblokować jego ścieżkę – która wyjaśnia całą fabułę gry – trzeba najpierw ukończyć przynajmniej jeden, inny wątek. Historia Roziego jest też najbardziej naszpikowana polityką i informacjami o innych krajach poza Sorcier. Co nie znaczy, że nie było to ciekawe. Ogólnie zresztą zauważyłam, że na Reedicie czy zagranicznych blogach Rozy jest często porównywany do Hachirō Ibu z odświeżonej wersji Hakuōki i naprawdę ciężko się z tym nie zgodzić.

Drugim z nowych bohaterów jest chyba ulubieniec scenarzystów – czyli kapitan Silva Bastide. Ten zawadiacki, pyskaty i niezwykle silny bohater pojawia się w opowieści, gdy będący pod jego dowództwem piraci atakują statek Vinculum. Ich celem – poza fizycznymi łupami – jest bowiem także porwanie szlachty z Sorcier, za którą mogli zdobyć okup albo sprzedać ich na targu niewolników. Ale od razu uprzedzę, że My Next Life as a Villainess: All Routes Lead to Doom! ~Pirates of the Disturbance~ to dalej komedia, więc nie obawiajcie się, że historia zrobi się nagle jakaś mroczna czy coś. Jasne, gdy poznaje Silvę, Catarina jest nieco zagubiona, bo uświadamia sobie, że był on antagonistą w fandisku, który pokazywała jej Atsu, ale to nie tak, że nie radziła sobie w przeszłości z większymi problemami.

A czemu uważam, że scenarzyści wprost uwielbiają czarnowłosego pirata? Bo chociaż ta postać jej bardzo sympatyczna i jej opowieść ustawiłabym na drugim miejscu podium pod względem jakości i rozrywkowości, to nie da się ukryć, że czasami wciskano nam tego love interest aż za nachalnie i często. Silva będzie miał brzydką tendencję dominować ścieżki również innych panów, np. często będzie odbierał im te 5 minut chwały, byle tylko pokazać, że jest silny, zabawny i czarujący. Co na dłuższą metę bywało irytujące i nie znoszę takiego braku balansu w grach otome. Przecież po to dostaje kilka ścieżek, aby każdy miał swój czas antenowy! Na dodatek, nie da się ukryć, że jest on starszy od Catariny (21 vs 16 lat) i gdy nazywał ją początkowo nagminnie dzieckiem, to jak zawsze czułam dyskomfort, bo nie znoszę tego motywu. Tym razem jednak dałam se na wstrzymanie z krytyką, bo w tym uniwersum ludzie zaręczają się za gówniaka, a hajtają, gdy osiągają 18-stkę. Musimy więc wziąć poprawkę na realia.

Zresztą to tylko takie moje tradycyjne narzekanie. Warto w tym miejscu wspomnieć o zarzucie innych fanów. A mianowicie wiele osób miało pretensje o to, że dziewczyny – czyli Maria, Mary i Sophie – nie dostały w My Next Life as a Villainess: All Routes Lead to Doom! ~Pirates of the Disturbance~ własnych opowieści. Co prawda, jeśli nie zdobędziemy wyraźnej przewagi wpływów u żadnego z panów w cammon route, to gra przewiduje kolejny frendship ending i wtedy panie znajdą się w świetle reflektorów, ale jeśli liczyliście na to, że faktycznie któraś rozpocznie romans z Catariną, to nic z tych rzeczy. Myślę sobie jednak, że krytyka graczy wynikała głównie z tego, iż część miłośników brandu zna jedynie fabułę anime. W light novelkach Catarina często bowiem podkreśla, że chociaż swoje przyjaciółki uwielbia (a one się w niej podkochują), to jednak kręcą ją tylko faceci. Scenarzyści nie chcieli więc chyba podważać tego, co ustanowiła autorka i pozwalają sobie na odstępstwa tylko w ramach żartu w bad i other endingach. Ale nie będę Wam spoilerować, jak zdeterminowana i szczwana okazała się płeć piękna.

Co zaś się tyczy fabuły jako całości, to gra niby nie ma ściśle narzuconego porządku, w jakiej powinniśmy kończyć ścieżki, ale tylko przechodzenie jej tak, jak postacie pojawiały się w serii głównej, ma wyraźny sens i dobre tempo odkrywania sekretów. Warto jednak wspomnieć, że główny wątek jest bardzo rozczarowujący – by nie rzec, że idiotyczny – i to w sposób niezamierzony. Przypomina taki trochę niedorobiony filler z bardzo niewiarygodnymi antagonistami i jeszcze dziwaczniejszymi intrygami, które realizują. Takimi, że poradziłoby sobie z nimi również 10-letnie dziecko. Dlatego twórcy często sztucznie musieli osłabić postacie, bo grupa potężnych magów z większości tych sytuacji powinna wyjść bez szwanku albo pokonać wrogów w 5 minut. Stąd spodziewajcie się licznych momentów, w których protagoniści… zamieniają się w bezczynny, kamienny filar. Wszystko po to, by przeciwnicy nie wyszli na aż tak niekompetentnych.

Pewnie normalnie narzekałabym na to dużo bardziej, ale jest w My Next Life as a Villainess: All Routes Lead to Doom! ~Pirates of the Disturbance~ coś, co sprawiło, że potrafiłam temu tytułowi wybaczyć wiele. Mowa o… fluffie! Cholera, jaka ta gra jest słodka! Nie pamiętam już, kiedy ostatnio miałam tak, że chichotałam sama do siebie i rozpływałam się nad tym, jacy uroczy są bohaterowie. Dosłownie większość scenek romantycznych absolutnie rozpuszczała mnie jak masełko na patelni. Dialogi, sytuacje, klasyczna niedomyślność Bakariny wymieszane z ogromną dawką poczucia humoru i ładnymi CG sprawiło, że kompletnie nie obchodziło mnie, co dzieje się w fabule głównej. W sumie to miałam wylane na piratów, politykę Quid i resztę pasażerów. Zamiast tego z zapałem śledziłam, kto z haremu wreszcie zdobędzie serce MC i jak uda mu się jej uświadomić, że kochał się w niej OD LAT. W końcu większość z love interest straciło dla niej głowę już w dzieciństwie.

Dlatego tak, jeśli czuliście niedosyt lub chcieliście, by wreszcie Catarina kogoś wybrała i by romans prowadził do jakiejś wyraźnej konkluzji, to w My Next Life as a Villainess: All Routes Lead to Doom! ~Pirates of the Disturbance~ właśnie to dostaniecie. Zarówno w Happy, jak i Good Endingu sytuacja kończy się dla bohaterów pomyślnie, a to sprawia, że na każdą ścieżkę przypadają po dwa alternatywne, pozytywne zakończenia z innymi CG i wydarzeniami w tle. Czyli ogromna uczta dla fanów spragnionych w tym uniwersum prawdziwego romansu, a nie ciągłego bawienia się w kotka i myszkę.

A co z ekstrasami? Tym razem Otomate ich nietypowo poskąpiło, bo poza galerią obrazków i filmików, nie dostaniemy żadnych mini gier, kart postaci czy innych dodatków. Jedynym, miłym zaskoczeniem była opcja, aby przeskoczyć od razu do nieprzeczytanego jeszcze tekstu, co bardzo przyspieszyło przechodzenie gry oraz spis zakończeń, aby zobaczyć, których jeszcze nam brakuje. Dodatkow, z zakładki „specials”, możecie też zobaczyć retrospekcje, które pojawiały się również w fabule głównej, a także coś w rodzaju epilogu z perspektywy innych postaci. W efekcie więc każdy z panów dostał jeszcze po jednej mini opowieści. Ale to już wszystko.

W podsumowaniu wspomnę, że zwykle nie jestem fanem komedii i przeważnie lepiej się odnajduje w cięższym klimacie – kryminałach, horrorach, historycznych smutkach… Tutaj jednak trudno było mi nie docenić, jak przewrotna i zabawna była ta gra. Jasne, idiotyzm Catariny może niektórych męczyć, ale ja chyba wyrobiłam sobie do niej już na tyle sentyment, że wybaczam jej to, iż jest bystra jak kapusta w polu. Również pozostałe postaci – moim skromnym zdaniem – pokazały się jak z najlepszej strony, a twórcy udowodnili, że są w stanie wymyślić nowych kawalerów, którzy nie będą odbiegać poziomem od kanonicznej paczki rywali.

Dla fanów HameFury to w zasadzie pozycja obowiązkowa, a dla reszty fajna zachęta, aby zapoznać się z tą marką. W efekcie bowiem czeka na Was naprawdę dobry filler, który pod względem fluffu rozwala flagowe tytuły tego studia. Ja ze swojej strony bardzo polecam. Nawet pomimo wskazanych niedoskonałości.

O mnie

Cześć, jestem Hina! Prowadzę bloga od 2019 r. Jeśli podoba Ci się, co piszę, zostaw komentarz i wpadnij ponownie. Dziękuję za odwiedziny!

Moje ID

Chcesz pograć wspólnie albo pogadać? Znajdziesz mnie na:

Steam

Discord

Love&DeepSpace: 83000453341

KAWKĘ DAJ BLOGGEROWI...

Postaw kawę

Chociaż pisanie o grach sprawia mi dużo przyjemności, to jednak czasami koliduje z codziennymi obowiązkami.

Jeśli podoba Ci się, co tworzę i chcesz okazać mi wsparcie, baaardzo dziękuję za postawienie kawy. Porządna dawka ciepłego naparu rozgrzeje mi serducho i pomoże mi utrzymać bloga jak najdłużej.

Ta strona nie jest sponsorowana przez żadną firmę ani nie jest finansowana z żadnego innego źródła poza moimi własnymi środkami.

Spoiler alert!

Na blogu znajdują się dwa typy recenzji: gier (pozbawione spoilerów) i ścieżek/postaci (ze streszczeniami i spoilerami).

© 2025 Otome 4ever | Powered by Superbs Personal Blog theme