Yamazaki był postacią, która niezmiernie wynudziła mnie w grze głównej, bo miałam wrażenie, że twórcom brakuje na niego pomysłu. Miałam więc nadzieje, że po fandisku jakoś zrehabilituje się w moich oczach. Wiecie, że trochę fluffu sprawi, że wreszcie uda mi się zrozumieć, dlaczego niektórzy lubią jego postać. Że wreszcie wydostanie się z kategorii „bohatera drugiego planu” i zasłuży na pełnoprawne przypisanie do „głównych love interest Hakuōki”. A czy tak się stało? Dowiecie się – tradycyjnie – po streszczeniu! (Lub przeskoczcie od razu do podsumowania na dole strony).
ROZDZIAŁ 1: Jest rok 1865. Chizuru wykonała rano wszystkie swoje obowiązki i się nudzi. W pewnym momencie trafia na Yamazakiego, który siedzi na engawie, pogrążony w melancholijnych myślach. Okazuje się, że dostał od Hijikaty dzień wolny i nie bardzo wie, co ze sobą zrobić. Parka zaczyna rozmawiać na temat książki, którą mężczyzna miał przy sobie. Dowiadujemy się, że ma dla niego wartość sentymentalną, bo zabrał ją z domu, jako pamiątkę, po tym jak odszedł zostać bushi. Yamazaki pochodzi z rodziny aptekarzy i specjalistów od akupunktury, książka zaś dotyczy wschodniej medycyny, więc zamierza ją sprzedać, bo Shinsengumi potrzebują zaawansowanej, zachodniej chirurgii, a nie takich praktyk. Chizuru nie zgadza się jednak z jego poglądem. Mówi, że każda wiedza, która może uratować pacjenta, jest ważna. Że to tylko inne techniki, ale liczy się efekt. Wreszcie, zachęcona przez Yamazakiego, zaczyna przeglądać książkę i zadawać pytania, ale wtedy facet robi się cały czerwony. Prosi, by jednak trochę się odsunęła, bo przez entuzjazm nie zauważyła, że przekroczyła przyzwoitą granicę bliskości ich twarzy. Speszona Chizuru odskakuje i przeprasza, a parka umawia się potem na wspólne przejrzenie zapasów medycznych, bo i tak nie mają nic lepszego do roboty.
ROZDZIAŁ 2: Przenosimy się do 1866 roku. Yamazaki zaprasza Chizuru, by towarzyszyła mu w mieście, bo musi wysłać list. Dziewczyna wykorzystuje zatem tę okazję, aby pytać ludzi o swojego ojca, ale jak zawsze niczego się nie dowiaduje. Nagle zauważa, że Yamazaki jest czymś bardzo zakłopotany i dopiero pod naciskiem wydusza z siebie, że tak po prawdzie, to dostał od Hijikaty jeszcze jeden rozkaz. Miał sprawić, by Chizuru trochę odpoczęła, bo albo urabia się po łokcie dla Shinsengumi, albo szuka Kodo. Póki co jednak zawiódł, bo ich wspólny spacer znowu zamienił się w pracę. Proponuje zatem, by udali się w góry, a tam uczy MC trochę na temat ziół i dzikich warzyw… Tyle że Chizuru znowu wpada w swój tryb „pomocy Shinsengumi” i chce nazbierać roślin, by zrobić z nich sezonową potrawę dla chłopaków. Nagle jednak, jak tak gmerają w ziemi, Yamazaki poważnieje i każe MC się nie ruszać. Coś tam grzebie w jej włosach, a ona czeka posłusznie, speszona i zakłopotana, aż się okazuje, że zaplątał jej się zwykły liść… Poważnie gościu? Po takiej reakcji ja myślałam, że ona ma co najmniej jadowitą kobrę ukrytą w tym kitku i życie wszystkich mieszkańców Kyoto jest zagrożone… Heh… W każdym razie opowieść kończy się informacją, że kolacja okazała się sukcesem.
ROZDZIAŁ 3: Grudzień 1866 roku. Chizuru zauważa, że Yazamaki coraz więcej czasu spędza z frakcją Itou i z tego powodu bardzo oddalili się od siebie. Nie daje jej to spokoju, więc pewnego wieczora, idzie do pokoju mężczyzny, aby z nim porozmawiać. Ten jednak bardzo dziwnie się zachowuje, wydaje się zaskoczony, nie otwiera jej drzwi, gadają przez papierową ścianę… Zniechęcona, chce już odejść, ale wtedy Yamazaki prosi, by poczekała. Że musi tylko trochę posprzątać i… coś przewraca, robiąc straszny hałas. Chizuru wparowuje do środka i zastaje mężczyznę na ziemi, rozpaczliwie próbującego ukryć jakieś metalowe narzędzia (= kunai). Później parka rozmawia i Yamazaki tłumaczy, że nie wolno mu o tym rozmawiać, bo te dziwne przedmioty są wykorzystywane podczas wykonywania jego mniej oficjalnych obowiązków i wie o nich niewiele osób w Shinsengumi. Chizuru jednak nie zamierza naciskać. Grzecznie godząc się na to, że mężczyzna powie jej o swojej pracy wtedy, kiedy będzie na to gotowy. W końcu więc przełamują lody i czują, że mogą ze sobą rozmawiać tak jak dawniej.
Gora ROZDZIAŁ 4: Jedna z najładniejszych scenek pomiędzy tą parą, jakie widziałam. Akcja ma miejsce po tym, jak Chizuru dowiaduje się prawdy o swoim pochodzeniu, a frakcja Itou odłącza się od Shinsengumi. Urabiając się po łokcie w kuchni, MC ma do pomocy Nomurę i Soumę, ale chłopaki są do niczego i nawet rybę potrafią zjarać w sekundę. W międzyczasie do pomocy dołącza się Yamazaki, więc Chizuru odsyła agentów chaosu, by przygotowali stoliki we wspólnej sali, nim kapitanowi przyjdą na posiłek. Kiedy jednak po chwili idzie sprawdzić, jak dzieciaki sobie radzą, podsłuchuje za drzwiami ich rozmowę i dowiaduje się, że w ich mniemaniu byłaby dobrą żoną. Nie potrafi jednak cieszyć się z tego komplementu. Wciąż myśli o tym, że jest potworem i z jej powodu Kazama zaatakował Shinsengumi. Wraca więc do kuchni, zdołowana i udaje, że musi jeszcze coś pokroić, a przed nieuwagę rani się w dłoń. Przestraszony Yamazaki chce jej od razu pomóc, ale Chizuru wreszcie wydusza z siebie to, co leżało jej na sercu. Mówi mężczyźnie, by się nie martwił, bo jest oni, więc takie skaleczenia to pestka. Yamazaki jednak ją ignoruje i zapewnia, że oni, czy nie, to jednak czuje ból i dla niego to ma znaczenie. Te pokrzepiające słowa w końcu podnoszą Chizuru na duchu i pomagają odwrócić uwagę od zmartwień. Zwłaszcza po tym jak czule jej dłoń została zabandażowana.
ROZDZIAŁ 5: Przenosimy się do Edo. Shinsengumi przegrywają bitwę za bitwą, a Yamazaki jest już rasetsu, polegającym na krwi Chizuru. Bohaterowie odłączają się też od reszty, aby obserwować poczynania innych potworów i odnaleźć Kodo. Pewnego wieczora parka spotyka na ulicy rannego mężczyznę, otoczonego przez tłum. Chizuru bez chwili namysłu rusza na pomoc i z ulgą odkrywa, że oby ma tylko niegroźny ślad po cięciu na plecach. Jest więc pewna, że mogą go uratować… Ale wtedy Yamazaki ją przeprasza i szybko odchodzi, wyraźnie czymś poruszony. Jakiś czas później, już po udzieleniu pomocy potrzebującemu, bohaterka odnajduje Yamazakiego i chociaż ten odmawia wyjaśnień i chce być zostawiony w spokoju, to Chizuru domyśla się, że chodziło o widok krwi i ignoruje polecenie. Wreszcie więc Yamazaki się załamuje, przytula do niej i wyznaje, że brzydzą go własne myśli. Pochodził z rodziny aptekarzy, a teraz stał się potworem, który być może będzie kiedyś żerował na ludzkim życiu. Bohaterce udaje się go jednak pocieszyć i zapewnić, że to nieprawda.
ROZDZIAŁ 6: Akcja przeskakuje do czasów po konfrontacji z Kodo. Yamazaki jest ranny, a Chizuru się nim opiekuje. Jednocześni z armii szoguna zostały niedobitki, a Kondou został ścięty. Pomimo tego mężczyzna stara się nie być przybity, szybko wrócić do zdrowia i zdać raporty Hijikacie świadomy tego, że zawiódł jako informator i chce teraz poprawnie wywiązywać się z obowiązków. W odróżnieniu od niego Chizuru jest dość przybita. Gdy nastaje noc, dziewczyna idzie na spacer, ale tylko przytłaczają ją myśli o przyszłości i o tym, jakim potworem okazał się jej ojciec. Wtem jej uwagę przyciąga dziwny hałas. Okazuje się, że Yamazaki wcale nie śpi, ale w stroju ninja ćwiczy jakieś dziwne techniki z kunaiami. (To chyba pierwszy raz, gdy widzę, jak on na poważnie dobrze walczy…). Szkoda, że z czujnością nie jest u niego lepiej, bo nie od razu spostrzegł Chizuru. Po krótki rozmowie orientuje się jednak, co ją martwi i… przypomina jej, że nie jest sama. Że to nie w porządku, że zawsze pomaga innym, ale swoje problemy trzyma dla siebie. Dlatego może liczyć na przyjaciół, na Shinsengumi i – przede wszystkim – na jego pomoc.
ROZDZIAŁ 7: Bohaterowie zmierzają do zamku Shirawaka na konfrontacje z Kodo. Chizuru jest zmęczona, a podążanie nocą nie ułatwia jej zadania, więc – naturalnie – potyka się na mokrej po deszczu ścieżce. Ale wszyscy wiemy, jak takie scenki w grach otome się kończą… Ano, właśnie. Yamazaki w porę łapie ukochaną, a potem robi sobie wyrzuty, że jej nie przypilnował. Później praktycznie wymusza na dziewczynie odpoczynek, bo obawia się o jej stan. Bohaterowie robią więc sobie przerwę i patrzą wspólnie na księżyc. Chociaż obawiają się przyszłości, tego czy będą mogli być razem przez funkcjonowanie w różnych trybach doby i czekająca ich walkę, to składają sobie coś w ramach obietnicy. Że będą razem i zobaczą jeszcze niejedną pełnie. Dlatego żadne z nich nie może się teraz poddawać. Ot, taki fillerek z odrobiną romantyzmu.
Down ROZDZIAŁ 8 (FINAŁ): Nasza parka przetrwała wojenną zawieruchę, a Yamazaki zrealizował marzenie o zostaniu lekarzem i ożenił się z Chizuru. Stąd nawet pacjenci zauważają, że ich doktor zawsze emanuje szczęściem. Można więc śmiało powiedzieć, że wszystko ułożyło się po myśli protagonistów, zwłaszcza że przejęli dawną klinikę Yukimurów. W czym, oczywiście, mężczyzna dalej jest rasetsu i nie wie, ile czasu mu zostało. Stara się tym jednak nie zamartwiać. Szczególnie że w planach mają szukanie leku, który odwróci efekty przemiany albo chociaż ograniczy jej negatywne wpływy. Co więcej, z artykułu w gazecie, małżonkowie dowiadują się o pardonie dla byłych popleczników szogunatu. A to oznacza, że nie muszą się już ukrywać. Chizuru proponuje zatem, by zmienili nazwę kliniki na „Yamazaki”, skoro to ich nowe, wspólne nazwisko. (Btw. czy przypadkiem nie powinni wybrać bardziej prestiżowego rodu? Nawet Susume wydaje się brać to pod uwagę. Rozumiem jednak, czemu MC miała opory, by identyfikować się z czymkolwiek powiązanym z szalonym Kodo XD). Rozdział kończy się więc na wymianie pocałunków i podziękowaniach, bo to dzięki tak wspierającej żonie, Yamazaki spełnił wszystkie swoje ambicje.
PODSUMOWANIE: Cóż, stało się to, czego się obawiałam. Nie zmieniłam swojego zdania o tej postaci i nawet jego epilog okazał się dla mnie strasznie nijaki. Chyba jedyne, co mi się podobało to scenka, gdy MC martwiła się swoim pochodzeniem, a Yamazaki wybił jej z głowy, by traktowała siebie jak potwora czy ignorowała przez to swoje rany. (Chociaż sam późnij miał doła z identycznego powodu). Poza tym nie pojawiło się tutaj nic, czego nie wiedzielibyśmy już z gry głównej, co jednak mocno rozczarowywało. A szkoda. Zdecydowanie dało się pokazać więcej z ich wspólnych czasów w Kyoto (bo Yamazaki jest wówczas dość w fabule nieobecny), albo więcej akcji z pracy wywiadowczej. Tymczasem – ponownie – postać medyko-ninja ląduje na dole mojego rankingu. Tak jak scenarzyści męczyli się poprzednio, tak dalej nie wymyślili, jaką problematykę lub antagonizm można by tu zaproponować. A przecież Yamazaki był szpiegiem, do jasnej ciasnej! Można było w jego rozdziałach pokazać tyle ciekawych sekrecików z PoVa informatora… Dlatego mam do twórców ogromny żal. I chociaż tyle z tego, że nasza dziewczynka jest w tych rozdziałach dość aktywna.