Pisanie ścieżek o starszych love interest, których życie jest już jakoś poukładane, nie należy do najłatwiejszych. Zwykle twórcy decydują się bowiem na oklepany schemat, że jakiś tam ossan zaczyna się interesować niedoświadczoną pannicą i robi jej trochę za chłopaka, a trochę za tatuśka. Na dodatek imponuje swojej wybrance serca często dobrami materialnymi, np. ma własny samochód i mieszkanie, stanowiskiem np. wysoka posada w pracy lub pozycja szefa/nauczyciela, albo rzekomo tym, jaki jest zaradny czy opiekuńczy.
Może dlatego zaskoczyło mnie, jak inna była opowieść, jaką zaserwowano mi w przypadku Tsukihiko? Faktycznie bowiem wyglądała jak coś, co mogłoby się przydarzyć w prawdziwym życiu i wybiegała poza stereotypy, do których przyzwyczaiły mnie gry otome. I tym bardziej dziwię się, dlaczego nie zdecydowano się na zrobienie z tego głównej ścieżki, a nie jakieś pseudo pobocznej czy sekretnej? W końcu, jakby tak z boku popatrzeć, to jest znacznie bardziej dopracowana od wątków panów, których twarze widzimy na okładce…
No dobra! Jedźmy najpierw ze streszczeniem fabuły! Tsukihiko to zwykły korpo-szczurek z samego dna drabiny. Jest sprzedawcą w Tempesty i z bohaterką spotyka się przelotnie. Nie ma w końcu sensu, aby zaczepiał kobietę, którą kojarzy tylko jako designerkę z innej firmy. Dlatego tutaj scenarzyści postanowili skrzyżować ich ścieżki nieco na okrętkę. Otóż pewnego dnia Akari jest świadkiem dziwnej sceny na placu zabaw. Jakiś rosły chłopiec zaczepia samotnego i znacznie słabszego od niego pięciolatka, wytykając mu, że mama go nie chciała i porzuciła. Między dziećmi dochodzi do sprzeczki, w której trakcie prześladowca nagle się potyka i upada, a potem próbuje zrzucić winę na malucha. W obronie rozpuszczonego synalka interweniuje japońska wersja Karen i wydziera się na 5-latka, dlatego Akari nie może tego dłużej słuchać i staje w jego obronie. Tak zaczyna się jej nietypowa przyjaźń z Higa Hinatą, czyli synem Tsukihiko.
Jakiś czas później kobieta spotyka Hinatę ponownie, gdy ten wieczorem idzie sam do sklepu. To naturalnie zagotowuje jej krew w żyłach, bo kto by się nie przestraszył? Daje malcowi swoją wizytówkę, poucza go i odprowadza do domu, prosząc, by przekazał tatusiowi, kim była i dlaczego interweniowała. Nie chciała bowiem, by Tsuhiko pomyślał, że jakieś obce babsko zaczepiło jego syna. Poznaje też przy okazji dość skomplikowaną sytuację rodziny Higa i to widzianą oczami bardzo poukładanego i grzecznego pięciolatka.
Okazuje się, że Tsukihiko stracił żonę jakoś rok po tym, jak na świecie ukazała się jego pociecha. Był więc od 4 lat samotnym ojcem i wdowcem, który poza obowiązkami domowymi, próbował też dawać z siebie wszystko w pracy. Innymi słowy: gotował, sprzątał, robił zakupy, bawił syna i zapieprzał na pełen etat – czyli wszystko to, co kobiety na początku XXI wieku i wcześniej, co uchodziło za normę, nim zaczęło się mówienie o sprawiedliwym podziale obowiązków. XD Nic zatem dziwnego, że czasami Tsukihiko najzwyczajniej nie wyrabiał. Dlatego syn, w ramach pomocy zmęczonemu tatusiowi, udał się na nocną eskapadę po jedzenie, myśląc, że postępuje słusznie.
Tymczasem Akari szczerze polubiła Hinatę i nawet zgodziła się z nim spotkać w weekend, w parku, aby się wspólnie nieco pobawić. O ile jednak za pierwszym razem udało się jej to bez problemu, to za drugim musiała harować w korpie i chłopiec nie chciał wrócić do domu, póki się z nią nie zobaczy. Co prawda Akari była nieco zdziwiona, że ciągle na nią czekał, gdy dobiegła wreszcie na miejsce, a umęczony sprzeczką z synem, Tsukihiko dziękował i przepraszał, że sprawili jej tyle kłopotu… ale w efekcie, za sprawą sugestii Hinaty, doprowadziło to do tego, że dorośli wymienili się numerami telefonów. W końcu chcieli mieć ze sobą jakiś kontakt na wypadek gdyby podobna sytuacja się powtórzyła. Zdecydowali się też pójść na wspólny obiad, bo facet chciał się jakoś zrewanżować za opiekę nad jego latoroślą.
Od tej pory relacja Tsukihiko, Hinaty i Akari tylko się zacieśniała. Chłopiec często naciskał na rodzica, by ten pozwolił mu pogadać telefonicznie z kobietą. Zaczęli też czasami chodzić na wspólne lunche w pracy, a nawet na wypady do parku czy na plac zabaw, gdzie bawili się razem w berka. W międzyczasie Akari zdołała więc poznać nowe obliczę Tsukihiko, które nie wpisywało się w „maskę zawodowca w pracy” i „maskę idealnego ojca”, ale po prostu, zobaczyła w nim nieśmiałego, delikatnego mężczyznę, który dla rodziny zapomniał o własnych marzeniach. Mówił zawsze grzecznie, niepewnie i z respektem, dla syna miał niekończące się pokłady cierpliwości, a dla Akari nieśmiały, ale wdzięczny uśmiech.
A wtedy z pomocą nieoczekiwanie przyszedł Nori, który w tej ścieżce jeszcze trochę pomieszkiwał z bohaterką i robił za swatkę, nim się wyprowadził na swoje i zaczął pracę w Evergreen. Przede wszystkim chętnie słuchał o narastających problemach sercowych i wątpliwościach MC. Starał się jej też lepiej przedstawić męską perspektywę na całą tę sytuację. W jego odczuciu Tsukihiko również zaczął czuć do kobiety miętę, ale hamowało go kilka rzeczy: 1) wyrzuty sumienia wobec zmarłej żony, 2) poczucie, że narzuca się MC ze swoimi problemami, 3) świadomość, że wejście w nową relację byłoby trudne dla Hinaty i 4) wrażenie, że nie jest dostatecznie dobrą partią – no bo był wdowcem, samotnym ojcem, mało zarabiał i na dodatek był od Akari starszy. Może nie na tyle, by być jej ojcem, ale zawsze to jakaś różnica.
Po przeanalizowaniu wszystkich za i przeciw, kobieta uznała, że żaden z tych argumentów nie jest dla niej problemem. Zaczęła więc nawet przyjmować zaproszenia, by spędzać z rodziną Higa czas w ich domu, jeść wspólne posiłki, czy odbierać malca z przedszkola. Aż pewnego dnia, po wypiciu kilku piw na odwagę, Tsukihiko odprowadził MC wieczorem do domu i wyznał jej, że chciałby wybrać się razem na randkę – taką bez Hinaty. A choć początkowo był prawie pewien odmowy, to potem ogarnęło go najzwyczajniejsze szczęście. Nie spodziewał się bowiem, że ktoś w jego sytuacji ma jeszcze szansę na nowe życie miłosne.
Drugim wątkiem tej ścieżki, poza problemami rodzinnymi, jest nieoczekiwana sytuacja w pracy obu bohaterów. Okazuje się, że obie korpy chcą wprowadzić do aplikacji Estarci materiały z idolami, a w tym celu muszą nawiązać współpracę z agencją młodych talentów… do której należał kiedyś Tsukihiko, z czego wiele osób w robocie otwarcie się podśmiewuje. Wyznaje on wówczas Akari, że marzył kiedyś o byciu aktorem, ale był beznadziejny na castingach, więc kiedy to nie wyszło, łowca talentów wciągnął go do tańczącej i śpiewającej grupy w stylu boy’s bandu. Nie był wówczas zbyt popularny. W zasadzie występowali tylko lokalnie, aż pewnego dnia poznał swoją przyszłą żonę, rzucił gwiazdorstwo i podjął „normalną” pracę, bo musiał zadbać o rodzinę. (To dlatego był tak dobry w odgrywaniu czołówek tanecznych z anime, które jego syn uwielbiał).
Dla Akari również ten „sekret” nie jest żadną przeszkodą i uważa to nawet za urocze. Pewnego dnia Hinata ucieka jednak z domu, a kiedy przerażeni dorośli próbują go znaleźć, okazuje się, że dzieciak wpadł na byłą fankę zespołu Tsukihiko. Baba dostaje wówczas dosłownie szału. Mówi, że boy’s band był jej życiem i źródłem pocieszenia, a potem wszystko się rozpadło przez egoistyczną decyzję Tsukihiko. (Rika?! Co ty tu robisz?!). Posuwa się nawet do tego, że krzyczy do 5-latka, iż nigdy nie powinien się urodzić… i gratulacje dla Akari, że jej nie strzeliła, bo w Europie czy Ameryce pewnie doszłoby do rękoczynów… (Nie to, żebym popierała przemoc przy dzieciach czy ogólnie jako sposób rozwiązywania konfliktów, ale sami przyznacie, że babsko wystawiłoby Wasze nerwy na próbę). Hinata, zapłakany, znowu ucieka i to tym razem Akari udaje się go znaleźć i odprowadzić do domu, gdzie wspólnie tłumaczą malcowi, że nie powinien brać do serca słów tamtej kobiety.
Tsukihiko zaprasza również Akari na rozmowę i jasno przedstawia, jak się sprawy mają. Chciałby zacząć z nią związek, ale… to musi być poważne. Z perspektywą małżeństwa w tle. Nie wyobrażał sobie bowiem angażowania w przelotną znajomość i nie potrzebował takich ekscytacji. Oboje również tłumaczą wszystko Hinacie – w sensie, że to nie tak, że Akari jest jego nową mamusią i o tej starej można już zapomnieć. Kładą więc podwaliny pod bardzo fajną, mieszaną rodzinkę.
W dobrym zakończeniu Yamamato Kiyomi, czyli była fanka, przeprasza za swoje durne zachowanie. Aplikacja rozbudowana o funkcje z idolami okazuje się sukcesem. A mając Akari u boku, Tsukihiko pyta kobiety, czy ta pozwoliłaby mu ostatni raz w życiu zaryzykować i wziąć udział w castingu. W efekcie facet faktycznie dostaje fuchę jako aktor i jego najbliżsi mogą go podziwiać, jak gra na scenie. Co było nawet wiarygodne, bo w wielu formach sztuki trzeba najpierw nabrać życiowego doświadczenia, nim jest się w stanie przekazać odpowiednio silne emocje czy ekspresje. W pełni więc to kupowałam, że jako nastolatek, Tsukihiko nie był po prostu na swój debiut gotowy, a potem życie mu się pokomplikowało i musiał odpuścić pogoń za marzeniami.
W zakończeniu Love: Estarci zostaje zamknięte. Bohaterowie wracają do swoich starych obowiązków w pracy, ale prywatnie zamieszkują razem. Potem jednak, po jakimś czasie, Tsukihiko składa rezygnację w Tempesty i dołącza do swojej starej agencji talentów… tym razem jako reprezentant wschodzących gwiazd, bo po praktyce w sprzedaży miał do tego smykałkę, a wielu nowych idolów pamiętało go i szanowało w przeszłości. Dodatkowo mężczyzna wspomina Akari o ślubie, nim ich rodzina powiększy się o czwartą osobę. (⌒▽⌒)♡
W zakończeniu Work: Aplikacja radzi sobie dobrze, ale Tsukihiko nie podąża za swoim młodzieńczym marzeniem. Zamiast tego dostaje awans w dziale sprzedaży i rozwija się w tym kierunku. Zaczyna też bardziej myśleć o swoich potrzebach, więc z radością przyjmuje propozycję, by zorganizować z okazji dobrych wieści przyjęcie dla przyjaciół, a nie tylko urodzinowe party na swojego syna. Potrafi więc wreszcie cieszyć się też młodością i związkiem.
Proszę, proszę, proszę, drodzy scenarzyści, jak chcecie, to potraficie. Czemu więc ja musiałam się tyle naczekać na wreszcie fajną ścieżkę? Poważnie w tym wątku podobało mi się prawie wszystko. To, że Tsukihiko był nieco onieśmielony i świadomy tego, że przekraczając granicę, generuje dla Akari problemy. To, że sama Akari nie wskoczyła w nowo zaczęty romans na hip hip hura, ale potrzebowała kilku miesięcy, aby sobie to wszystko poukładać. Wreszcie, że antagonizmy nie były tu jakieś z czapy, ale ograniczały się do zwykłych trudów szarej codzienności. (I jednego klona Riki).
Dlatego jeśli naprawdę miałabym się czegoś przyczepić, to zabrakło mi w opowieści jedynie nieco fluffu. Zupełnie jakby Tsukihiko i Akari nie zasługiwali na to, by mieć dla siebie trochę intymności. Co było dla mnie o tyle niezrozumiałe, że przecież gracze i graczki to nie Hinata. Nie trzeba było się przy nas powstrzymywać i cenzurować relację dwóch dorosłych ludzi. Nic w ich związku nie było gorszącego czy niewłaściwego, skoro nikogo swoim zachowaniem nie krzywdzili, a dzieciakowi zawsze poświęcali 100% uwagi, gdy pełnili nad nim opiekę. Dlatego – kiedy już byli sami – twórcy mogliby jednak nieco wyluzować i pokazać nam po prostu bohaterów jako zakochanych w sobie i spragnionych miłości partnerów. Tymczasem oni niekiedy byli tak formalni, że aż brakowało mi w tle swatki, która by każde ich spotkanie aranżowała. (Okej, Nori przez chwile robił za wsparcie – ale ostatecznie nie poszedł w tym kierunku zawodowo :P).
Ale to tylko taka drobnostka. W końcu to nie tak, że w zamian nie dostaliśmy uroczych, rodzinnych scen, które zwykle pojawiają się dopiero w fandiskach. Dlatego ja i tak bawiłam się przy tej ścieżce zacnie i fajnie, że zdecydowano się na napisanie czegoś tak innego. Naprawdę nie zawsze musimy biegać za charyzmatycznym prezesem czy innym, dominującym bishem. Czasami taki nieco gapowaty sprzedawca i zapomniany idol to też urocza opcja. Mnie zaś rozbawiło to tym bardziej, iż w pewnym momencie sam Tsukihiko mówi do Akari, że ona pewnie wolałaby się spotykać z kimś w rodzaju Rokuro, a ja o mało nie oplułam się wówczas kawą, bo jak sobie zobaczycie w mojej ocenie tamtej ścieżki, to ledwo dałam radę ją ukończyć, taki mi żyły pękały na skroniach z nerwów. Zupełnie jakby scenarzyści otwarcie ze mnie teraz zadrwili! Czy te wszystkie kamery, na które utyskiwałam we wcześniejszych recenzjach, w biurowcach Japonii zniknęły, bo zamontowano je w moim pokoju, czy co?!