Yukinami to drugi z antagonistów, który pracuje dla potężnej Moravii i z jakiegoś powodu atakuje kolonię ludzi – Thetę, na czele grupek Vectorów. Początkowo więc nasza MC, 16-letnia Takanashi Yuuki, uważa go tylko za wroga. Nie jeden raz, nie dwa, musiała zmierzyć się z nim (czy z Hyuugą) na polu walki. A wtedy zawsze okazywał się silnym przeciwnikiem, uśmiechniętym od ucha do ucha, ale wycofującym z akcji, gdy tylko zrobiło się dla niego za nudno.
Sprawy jednak bardzo się komplikują, gdy podczas jednego z ataków Vectorów, najlepsza przyjaciółka Yuuki, dziewczynka o imieniu Lize, zostaje ranna. Wiemy już z innych ścieżek, że jeśli nie otrzyma natychmiastowej pomocy, to czeka ją śmierć. A takiej mogą udzielić Lize tylko antagoniści. To dlatego Yuuki chowa swoją dumę w kąt, zagłusza wszelkie obawy i zgadza się udać z Moravią, Yukinamim i Hyuugą do ich bazy. Dopiero na miejscu Lize dostaje zastrzyk z antyciałami, opracowany na bazie krwi Yuuki, co powstrzymuje jej przemianę w potwora… ale odtąd nie może powrócić do ludzkiej kolonii.
W międzyczasie, czekając aż zakończy się rekonwalescencja Lize, Yuuki postanawia zdobyć tak wiele informacji o antagonistach, jak to tylko możliwe. W tym celu dość beztrosko przyjmuje zaproszenia Yukinamiego, który jest nią żywo zainteresowany. Na pozór sprawia sympatyczne wrażenie, jest zawsze zadowolony, energiczny i trochę dziecięcy. Zwłaszcza gdy fochuje się jak mały chłopiec albo oznajmia, że się nudzi i Yuuki musi się z nim bawić. Szybko jednak Yuuki odkrywa, że popełniła ogromny błąd, zadając się z tym typem. Yukinami faktycznie był bowiem trochę jak dziecko, tylko w najgorszym wydaniu. Jego zrozumienie moralności było żadne. Nie odróżniał dobra od zła. Nie interesowało go, że komuś sprawia ból. Nie wiedział, gdzie leżą granicę.
Miarka przebrała się, zwłaszcza gdy podczas wspólnego wypadu za miasto, Yukinami, ot tak, bez powodu zabił Vectora, który tylko się nimi zainteresował, aby sprowokować MC do jakiejś reakcji. To absolutnie przeraziło Yuuki, a kiedy przyznała się do strachu, to osiągnęła efekt odwrotny od zamierzonego. Yukinami stwierdził wówczas, że fascynuje go przerażenie dziewczyny, to, że patrzy wówczas tylko na niego, obserwuje każdy jego gest… i na pewno będzie chciał doprowadzić ją do takiego stanu nie raz. (Co wynikało z jego smutnego backstory i ignorowania go za dzieciaka, ale o tym później).
Na nic jednak zdają się próby unikania typa. Yukinami beztrosko wprowadza się do tego samego domu, w którym MC zamieszkuje z Lize i dalej chce się z nią bawić. Co więcej, wydaje się nawet trochę zazdrosny o drugą z dziewczyn. By zatem unikać niepotrzebnych konfliktów, Yuuki godzi się pokazać mu jak działają jej supermoce i ZNOWU udają się wspólnie poza kolonie. (Nie ma to jak uczyć się na błędach!). Dzięki zaklęciu wzmocnienia, rzuconemu przez Yuuki, Yukinami jest w stanie bez problemu rozwalać całe budynki. Znowu przypominając gówniarza, który zna tylko jedną formę zabawy – niszczenie wieży z klocków. A chociaż MC głęboko wierzyła, że gdy chłopak się wyszaleje, to da jej spokój, to szybko okazuje się, że źle odczytała sytuacje. Yukinami, już po powrocie do domu, łapie ją nagle za szyje i próbuje udusić, bo bawi go absolutny terror, jaki pojawia się na twarzy dziewczyny… I kto wie? Mógł ją wtedy w zasadzie nawet przypadkowo zabić, ale pojawił się Ibuki i zdołał swojego podwładnego spacyfikować.
Ich kolejny, przymusowy wypad wygląda bardzo podobnie. Nic nie zapowiada burzy, ale gdy tylko parka znajduje się poza miastem, Yukinami chce zamordować napotkanych ludzi „bo to śmieszne”. Rozsierdzona Yuuki nie jest dłużej w stanie powstrzymywać swoich emocji i daje chłopakowi z liścia. Zaskoczony młodzieniec nie wie, dlaczego został uderzony. Nie rozumie też, czemu MC się tak wścieka. Dalej nie traktując niczego poważnie, zmienia się w Vectora i próbuje zaatakować bohaterkę, więc tej nie pozostaje nic innego jak ucieczka do kolonii Tau.
Jakiś czas później, szukając kryjówki, Yuuki trafia na tajemniczy dom, w którym mieszka mężczyzna nazywany Profesorem. Jest on bardzo uprzejmy dla MC, wie mnóstwo na jej temat i postanawia jej przybliżyć przeszłość obu chłopców. Okazuje się, że Profesor był kiedyś badaczem w dystrykcie naukowym, nim tamtejsi pracownicy wpadli w obsesje na punkcie eksperymentów genetycznych. Ich doświadczalnymi obiektami, jak łatwo można było odgadnąć, byli właśnie Yukinami i Ibuki. Z czego tylko ten drugi okazał się obiecujący i cała uwaga naukowców wkrótce skupiła się na nim. Porzucony Yukinami, nienauczony poprawnych reakcji społecznych, próbował skierować na siebie zainteresowanie opiekunów na wszelki, możliwy sposób – czy to poprzez agresje, czy też sięgając po inne, niedojrzałe metody. W efekcie, już po ucieczce z ośrodka, Yukinami miał poważne braki rozwojowe. Właśnie dlatego tak fascynowały go emocje, wszystko było dla niego nowe i źle odczytywał sytuacje.
Zasmucona tą opowieścią Yuuki, postanawia dać chłopakowi jeszcze jedną szansę. W końcu to nie jego wina, że był tylko szczurem laboratoryjnym – pozbawionym wsparcia rodziców, przyjaciół czy nauczycieli. Na dodatek ma wyrzuty sumienia, że go uderzyła, bo od Profesora dowiaduje się przecież, że Yukinami często był karany fizycznie, ale nikt mu nigdy niczego nie objaśniał. To dlatego, gdy następnym razem spotyka się z Yukinamim, proponuje mu nową grę. Będą szukać kwiatków, bo wydawało się jej to absolutnie bezpieczne. I nie myliła się. Chłopak jest zafascynowany, bardzo angażuje się w zabawę, rywalizując o pierwsze miejsce, a nawet wplata jedną roślinę we włosy MC. Cała ta sytuacja daje również Yuuki okazje, aby wyjaśnić mu kilka podstawowych faktów na temat kwiatów: o tym, dlaczego kwitną, czym są nasiona, dlaczego nie powinno się ich bezsensownie zrywać, bo umrą itd. On zaś sucha tego wszystkiego zafascynowaniem.
Potem jednak dochodzi do kolejnej dramy. Gdy wydaje się, że Yuuki przebiła się wreszcie do serca chłopaka i potrafi się z nim normalnie komunikować, to jakiś Vector depcze po kwiatkach, którymi się opiekowali. Rozwścieczony Yukinami zabija Vectora, pomimo błagań MC, aby tego nie robił. Chłopak jednak wyjaśnia, że przecież za zbrodnie należy karać, tak jak ona to kiedyś zrobiła, gdy go uderzyła… Co prowadzi do małej kłótni, w której trakcie Yuuki wymyka się, że jeśli chłopak nie zmieni swojego postępowania, to nikt go nigdy nie pokocha.
Pogubiony i nieszczęśliwy Yukinami odchodzi… A gdy Yuuki już trochę ochłonęła, to nigdzie nie może go znaleźć. Pyta zatem Moravię o wskazówki, ta zaś beztrosko przyznaje, że pewnie jej towarzysz poszedł odreagować na ludziach, bo zwykle, gdy nie radzi sobie z emocjami, to atakuje drugą kolonię. Przerażona Yuuki biegnie zatem go poszukać, spodziewając się najgorszego i nie myli się, bo gdy wreszcie go odnajduje, to okazuje się, że na miejscu są też dziewczyny z Blooms. Te nie rozumieją sytuacji. Dlaczego ich dawna przyjaciółka współpracuje z wrogami? Dlaczego nie próbowała się z nimi skontaktować? Co knuje?
W dobrym zakończeniu Yuuki zauważa, że Yukinami jest poważnie ranny, ale nie skrzywdził żadnej z Blooms. (A szkoda, bo za swoją krótkowzroczność wyjątkowo zasłużyły). Wygląda więc na to, że chociaż próbował wziąć lekcje do serca i zmienić swoje postępowanie. Sam zresztą oznajmia, że powstrzymał się przed przemocą, bo chciał, aby MC go pokochała. Z pomocą parce przychodzi wówczas sama Moravia, która koncentruje na sobie ataki Blooms, dając tym samym sposobność, aby jej towarzysze uciekli. Blooms nie są bowiem w najmniejszym stopniu skore do pogaduch. Jakiś czas później MC zżera jednak sumienie i postanawia, że nie można tego wszystkiego tak zostawić. Kontaktuje się, z pomocą Moravii, ponownie z Blooms, wyjaśnia im tyle, ile może, a Masaki mówi, że spoko, nic się nie stało. …Że co proszę? Organizuje dla niej nawet nową misję. I to taką, by nie musiała wracać do Thety. Od tej pory, razem z Yukinamim, mają ochraniać dostawców zaopatrzenia przez zbuntowanymi Vectorami, co wkrótce przysparza im sporo sympatii od różnych ludzi… No i Yukinami się cieszy, bo MC potwierdza, że go kocha. Co więcej, zaczął nawet pracować nad budowaniem dobrych relacji z Lize, więc ewidentnie przestał być o nią niezdrowo zazdrosny i wszystko szło w świetnym kierunku.
W neutralnym zakończeniu parka chce dyplomatycznie pogadać z Blooms, ale te nie chcą ich nawet wysłuchać i z miejsca atakują… No, co za dupki… W każdym razie Yuuki i Yukinami wracają smutni do Moravii, a ta proponuje, by olać kolonie Theta i wspólnie poszukać miejsca, gdzie Vectory i ludzie mogą żyć razem w pokoju. Ta idea podoba się na tyle wszystkim, że razem ruszają w podróż. Nawet Lize i Hyuuga. Nie wiem, co z Profesorem… (A my dodatkowo, ze ścieżki Ryou wiemy, że nie byłaby to długa wyprawa – ale nie spoileruję).
W smutnym zakończeniu akcja wygląda podobnie. To znaczy Yuuki i Yukinami idą na spotkanie z Blooms, dziewczyny im nie wierzą i nagle chłopak zamienia się w Vectora. Gada coś o tym, że od początku Yuuki niepotrzebnie mu zaufała, ale robi to tylko po to, by super bohaterki go zabiły i przyjęły MC z powrotem do swojego grona. Aby mogła wrócić do domu, do którego tak tęskniła. W efekcie zapłakana Yuuki popada w obłęd z żałoby. Siedzi w bazie Blooms i całymi dnami wpatruje się w kryształ, jaki został po Yukinamim… Ej, chłopie, ona, owszem, chciała wrócić do kolonii, ale i tak nie zrobiłaby tego bez Lize. Umarłeś więc absolutnie na próżno. No ale zrzućmy tę głupią decyzję na spore, życiowe nieogarnięcie chłopaka. Po prostu znowu źle zinterpretował uczucia protagonistki.
Co myślę o tej ścieżce? Paradoksalnie uważam ją za jedną z lepszych w całej tej przygnębiająco słabej grze. Gdy Yukinami zachowywał się jak szaleniec, to nawet spoko budowano wtedy napięcie. W sensie wcale nie dziwiłam się MC, że planowała z Lize stamtąd spieprzać, przy pierwszej nadążającej się okazji. Nie miałam też problemu z niedojrzałością emocjonalną Yukinamiego (pomimo tego, że miał niby 19-lat), bo nie traktowałam go jako 100% love interest. Raczej jako kogoś, kto w przyszłości mógłby nim zostać, a miłość Yuuki miała dla mnie opiekuńczo-rodzinny wymiar. Może dlatego na żadnym z CG nie idą w ślinę, nie obmacują się, ani nie dochodzi między nimi do żadnego, fizycznego zauroczenia… Ot, maksymalnie trzymali się za rączki i zaczynali sobie ufać, co było dość słodkie.
W czym nawet w dodatku „Yukinami’s Thoughts” on nie opowiada o żadnym zakochaniu, bo doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że nie rozumie w pełni miłości, ale raczej o uczuciu ciepła, bezpieczeństwa i radości. Jak bowiem ktoś tak głęboko straumatyzowany, miałby stać się super materiałem na chłopaka w te kilka dni? Stąd o dziwo, jak na grę otome, potraktowano ten motyw bez naiwności i wyświechtanej do wymiotów „leczniczej siły miłości”. A może ja po prostu mam aż tak silną słabość do genki? Nawet tak szurniętych? Ta ścieżka przypominała mi również trochę mojego kochanego Kuroyukiego z „Nightsade”. Oboje z Yukinamim byli cholernie niebezpieczni, oboje czepiali się bohaterek, jak ostatniej deski ratunku i przed oboma było jeszcze dużo, dużo pracy nim zasłużą sobie na bycie partnerem dla MC. Zrzućmy więc mój pozytywny odbiór na siłę sentymentu.