Ostatnia ze ścieżek protagonistów, jaką przechodziłam, koncentrowała się na samym liderze grupy Blooms, czyli Takatoo Tokio, który jako superbohaterka udawał Harukę, energiczną, charyzmatyczną dziewczynkę, dysponującą mocą Hipnozy.
Tokio to bardzo wycofany, spokojny nastolatek. Jego supermoc ma dodatkowy efekt uboczny, przez co chłopak często bywał zmęczony. Nie sprawiało to jednak, że źle wywiązywał się ze swoich obowiązków. Wręcz przeciwnie, Tokio był bardzo popularny w szkole, zwłaszcza wśród pań, a jego oceny były do tego stopnia oszałamiające, że mógł bez przeszkód pomijać niektóre lekcje, które uważał za nudne. Na dodatek, od dzieciństwa, przyjaźnił się z przewodniczącym samorządu studenckiego – Mamiya Ayumu, a także posiadał własne, minilaboratorium, w którym mógł przeprowadzać chemiczne eksperymenty.
Wydawałoby się zatem, że to taki typ love interest, którego śmiało można nazwać chodzącym ideałem, ale… niezupełnie. Tokio ma pewien problem, który sprawia, że trudno nawiązuje mu się nowe relacje. Przez to, że niby w życiu kieruje się głównie logiką i pragmatyzmem, to spycha emocje na drugi plan i nie jest dość dobry w interakcjach społecznych. Często źle odczytuje czyjeś zamiary albo mimikę, lub nawet do zwyczajnej rozmowy podchodzi niczym do eksperymentu. Co było trochę niekonsekwentne, bo do tej pory nie przejawiał podobnych cech jako Haruka…
W każdym razie, po śmierci Lize, czyli najlepszej przyjaciółki naszej MC – Takanashi Yuuki, to właśnie Tokio przypada w udziale próba jej pocieszenia. Tyle że dziewczyna o tym nie wie. Gdy interesuje się nią tak popularny chłopak i na dodatek okazuje jej uprzejmość, jest przekonana, że ze starszego ucznia jest po prostu dobry człowiek. Ktoś, kto dostrzegł jej cierpienie i chciał jej w nim ulżyć. To dlatego początkowo tak chętnie przyjmuje jego zaproszenie i odwiedza w prywatnym laboratorium, gdzie rozmawiają o badaniach Tokio nad oczyszczeniem ziemi, jego marzeniem, by ujrzeć kiedyś błękit nieba, oraz o akwarium, którym chłopak się opiekuje. Yuuki cieszy się w sumie, że znalazła kogoś bliskiego, bo samotność po utracie jedynej bliskiej sobie osoby, była strasznie trudna do zniesienia. Nie miała przecież the best buddy ani rodziców jak Tokio. Poza tajemniczym wujkiem, nie znajdował się w jej otoczeniu nikt, z kim mogłaby najzwyczajniej pogadać o pierdołach, nie wspominając o spędzaniu wolnego czasu.
Przez nieostrożność Tokio, Yuuki szybko odkrywa także, że chłopak tak naprawdę jest Haruką, choć nie bardzo pojmuje, jak działa ta cała sprawa ze zmianą płci. Nie da się jednak ukryć, że Haruka i Tokio mówią podobnie, mają zbliżone powiedzonka i wcinają te same racje żywnościowe, aby zaoszczędzić czas… Zresztą, skonfrontowany z tym odkryciem, Tokio nie zamierza kłamać i potwierdza przypuszczenia bohaterki. W czym swoją zmianę w osobowości i dziwny przypływ energii tłumaczy tym, że jako Haruka chce po prostu szybko wykonać misję i mieć święty spokój, co można błędnie interpretować jako zaangażowanie i entuzjazm. Nie kupuję tego, Państwo Scenarzyści…
Szybko jednak na powierzchnie wychodzi jeszcze jedna, niezbyt wygodna prawda. Tokio ma tak naprawdę wylane na żałobę Yuuki. Chciał, by szybko doszła do siebie, bo przeszkadzało to im w misjach, a poza tym to Dowódca Misaki zmusił go, aby zajął się pocieszaniem dziewczyny. Głównie dlatego, że wierzył, iż pozwoli to popracować nastolatkowi nad swoimi umiejętnościami społecznymi… Ale dla Yuuki to szczere wyznanie jest po prostu druzgoczące. Nazywa Tokio okrutnym i pozbawionym serca. Jak można bowiem kogoś, kto stracił przyjaciółkę, traktować jako ciężar i udawać współczucie. W odwecie Tokio uważa bohaterkę za naiwną, bo przecież Vectory są zagrożeniem i wiadomo, że trzeba skupić się na ich eliminacji, a nie marnować czas na przelewanie łez…
Oh, boy. Grubo pojechałeś, stary… Niestety, Yuuki nie byłaby bohaterką gry otome, gdyby szybko nie zaczęła brać winy na siebie, chociaż to Tokio zachowywał się jak palant i nawet nie rozumiał, dlaczego niby popełnił błąd. Z pomocą w mediacjach przychodzi im Masaki, który postanawia wysłać nastolatki na wspólną misję, by się pogodzili i nauczyli współpracować. Mają ochraniać transport z zaopatrzeniem przed Vectorami, a potem wesprzeć inną, mniejszą kolonię – Iota. W czym mi się cholernie chciało śmiać, gdy żegnał dzieciaki słowami, by pamiętały, żeby nie romansować! Koleś, poważnie, wysłałeś nastolatków, bez nadzoru, do obcego miasta, gdzie spali pod jednym dachem i liczyłeś, że się sobą nie zainteresują?
W trakcie wspólnej podróży Tokio i Yuuki faktycznie wyjaśniają sobie nieporozumienia. Chłopak ma okazje kolekcjonować próbki ziemi, do swoich przyszłych badań, a bohaterka zagaduje go o różne rzeczy i uczą się przez to lepiej komunikować. W końcu jednak docierają do Ioty i pozostają tam, aby pilnować murów oraz żeby zapobiec inwazji Vectrów. Życie pod wspólnym dachem, wspólne warty i długie dyskusje sprawiają, że protagoniści przechodzą na zwracanie się do siebie bardziej potocznie = tylko imieniem. Nawiązują także więź z chłopcem o imieniu Taiki, który tak jak Tokio, marzy o badaniu świata poza koloniami i o tym, aby zobaczyć niebo. W czym sielankę przerywa im dopiero pojawienie się Hyuugi wraz z armią Vectorów.
Rachu-ciachu, Taiki idzie do piachu, a Tokio oznajmia, że też już wie, czym jest żałoba i nagle zrozumiał Yuuki. Nawet jeśli jej samej jest trochę głupio, że gdy doszło do ataku, to myślała jedynie o ochronie swojego love boya, a na Taikiego miała, delikatnie mówiąc, wylane, co czyni z niej bardzo egoistyczną osobę… Tokio twierdzi, że to nieprawda. Że każdy postąpiłby tak samo na jej miejscu, a potem zasypiają w swoich ramionach, bo przecież musieli się jakoś po tym wszystkim pocieszyć. W czym ich rozterki moralne nie trwają za długo, bo zaraz potem dostają rozkaz powrotu do Thety. Niestety chłopak ma odtąd problemy z kontrolowaniem swoich mocy, bo rzekomo się zakochał. Co było niby typowe dla wszystkich super dziewczynek (kolejny efekt uboczny) i to dlatego Masaki ich przestrzegał przed romansowaniem. Poważnie, rozwala mnie, że cała ochrona ich kolonii przed Vectorami opierała się na założeniu, że tych czterech nastolatków pokona burzę hormonalną… Powinni ich chyba na wszelki wypadek wykastrować.
Przy okazji dowiadujemy się również nieco o przeszłości Hyuugi, zanim mu odbiło i przeszedł na stronę antagonistów oraz zaczął terroryzować mieszkańców Thety, facet sam był naukowcem. Niestety w jakiś sposób został zraniony przez Vectora (więcej na ten temat w jego ścieżce) i porzucony przez swoich towarzyszy na pewną śmierć. To dlatego gardził ludźmi, a już zwłaszcza badaczami z dystryktu naukowego, którzy bez żadnych oporów eksperymentują na współtowarzyszach, a nawet własnych dzieciach.
To dlatego, w pozytywnym zakończeniu, Tokio planuje zrobić coś „dobrego”, nim absolutnie straci swoją moc. Wraz z resztą ekipy napadają na laboratoria w dystrykcie naukowym, gdzie prowadzone są tajne badania nad ludzką genetyką… i gdzie tak naprawdę powstają Vectory. Używając mocy Hipnozy, Tokio wymazuje z umysłów badaczy wszystkie wspomnienia o tych kontrowersyjnych eksperymentach, nakłaniając ich zamiast tego, aby wrócili do prac nad oczyszczeniem ziemi. Można więc powiedzieć, że metodami tak etycznymi, jak niszczenie dowodów i pranie mózgu doprowadzili do pokoju.
Po tym wszystkim zostaje już tylko, by nastolatki potwierdziły swoje uczucia. Tokio martwił się bowiem, że Yuuki go nie kocha, bo z jakiegoś powodu nie straciła swoich mocy, ale okazało się, że jest po prostu pod tym względem wyjątkowa… Cholera wie na tym etapie dlaczego. Dzieciaki idą w ślinę, a Tokio deklaruje odtąd, że będzie tym ciężej pracował nad badaniami.
W neutralnym zakończeniu akcja toczy się bardzo podobnie, z tym że zamiast prania mózgu, Tokio prosi Moravię, czyli główną antagonistkę, o rok przerwy w atakach, bo chce się dogadać z naukowcami. Ta się zgadza powstrzymać na jakiś czas Vectory, bo nie zależy jej na bezsensownych walkach, ale na rezultatach.
W smutnym zakończeniu nasza parka idzie sama zmierzyć się z naukowcami… ale bez sensownego planu. Kończą więc uwięzieni w jakimś dziwnym pokoju i Tokio używa mocy Hipnozy, aby Yuuki o nim po prostu zapomniała. Dzięki temu nie będzie cierpieć, a może nawet jakimś cudem zdoła uciec z tego miejsca. Nie mam pojęcia, czemu chłopak nie chciał chociaż spróbować z nią czmychnąć, skoro MC zapewniała go, że ma przecież swoje super moce… Widać bardzo chciał osiągnąć takie dramatyczne zakończenie.
No to czas na podsumowanie! Zaczęło się spoko i nawet przypomniał mi się nieco Kent z Amnesia: Memories, bo jego ścieżka też w głównej mierze opierała się na próbie naprawienia komunikacji. Tutaj jednak wszystko się nie zgrywało, było pośpieszne, niezbyt logiczne… Sam romans, w dużej mierze, potoczył się bez udziału graczy, bo jasne, bohaterów zbliżyła wspólna podróż i mieszkanie w Iocie, ale myśmy widzieli z tego jakiś maluteńki kawałek. Ledwo bowiem tam dotarli, a już Tokio był zakochany…
Moja ocena sprowadza się zatem do dokładnie tych samych zarzutów, co w przypadku innych postaci w tej grze. Opowieść jest cholernie nudna, napisana bez serca, a postaci jednowymiarowe. Tokio był na dodatek najzwyczajniej niekonsekwentnie kreowany, bo nie kumam jakim cudem on stał się potem nagle tak emocjonalny, że aż zazdrosny o MC. Poważnie, wystarczyła tylko ta sekunda obecności Yuuki? Z dwie rozmowy z Taikim? To czemu Ayumu nie zdołał go nauczyć więcej, skoro przyjaźnili się od gówniarza? Heh… Szkoda było czasu na tę ścieżkę.