Saibara Kamui to chłopak, który nie może narzekać na popularność. W szkole dziewoje obchodzą go jak mrówy słodycze, byle tylko je zauważył. On zaś, z wiecznie przyklejonym uśmiechem na twarzy, chętnie je komplementuje, zabawia i ogólnie cieszy się ich towarzystwem. Może dlatego, że Kamui ogólnie ma mocno zakorzenioną potrzebę spełniania zachcianek innych? Jego opinia flirciarza jest przez to trochę na wyrost, bo chociaż nie może narzekać na brak zainteresowania ze strony pań, to żadnej z tych relacji nie traktuje poważnie.
Dlaczego? Ano jest jeszcze jeden powód, Kamui należy do grupy Blooms, czyli… magicznych dziewczynek. Gdy sytuacja tego wymaga, zmienia się w poważną, ale też ofiarną super bohaterkę, która broni miasta przed potworami. A chociaż do jego paczki należą jeszcze trzy inne osoby (z naszą MC to nawet cztery), to jednak, ku rozczarowaniu Kamuiego, nie trzymają się ze sobą „po pracy” blisko. Głównie dlatego, że poza sytuacjami, gdy są razem na misji, każdy z nich toczy potem proste życie cywila. Tego wymaga od nich przecież Dowódca. Mają trzymać prawdę o swoich mocach w ukryciu i transformować się, tylko gdy zajdzie taka konieczność. Na dodatek żadnej osobie z zespołu Blooms nie wolno się zakochać, bo wówczas super dziewczynki stracą swoją moc.
No to jak nasz popularny love interest i główna bohaterka gry w ogóle się poznają? W zasadzie to już w szkolę, bo chodzą do tej samej placówki, nawet jeśli nawzajem się wówczas tylko mijają. Takanashi Yuki, czyli nasza MC, nie jest bynajmniej zainteresowana dołączeniem do żadnego fanklubu. Bardzo jednak się cieszy, gdy w wyniku wypadku i starcia z Vectorami odkrywa, że również potrafi się transformować. Od tej pory dzieli swoje życie na pół. Czasami, wraz z resztą Blooms, wykonuje misje, a kiedy indziej, jako zwykła uczennica, chodzi na zajęcia i próbuje połączyć pracę super bohaterki z byciem dobrą przyjaciółką dla Lize (swojej jedynej koleżanki).
Pech jednak chce, że pewnego dnia nie może – przez swoje tajemnicze życie – spędzić z Lize urodzin, a ta niedługo potem… umiera. W zasadzie to najpierw zmienia się w Vectora, ale to szczegół. Ważne, że po prostu odpada z fabuły i nasza MC przechodzi coś na kształt żałoby. Czyli normalnie chodzi do szkoły, ale czasem smutnieje, a czasem chlipie… Nie ma jednak za bardzo komu opowiedzieć o swoim bólu czy inaczej odreagować. Przypomnijmy, że Yuuki była sierotą. Ale to właśnie jej smutek sprawia, że Kamui próbuje ją kilkakrotnie pocieszać.
Jak się potem okazuje, doskonale rozumiał jej ból. Jego matka długo chorowała, a pewnego dnia, w drodze na kolejne badania miała wypadek, w wyniku którego zginęła razem ze swoim partnerem. Od tej pory Kamuim opiekował się tylko dziadek od strony ojca, a chłopak bardzo się zmienił. Mając silny lęk przed opuszczeniem, zaczął uczyć się znacznie gorzej, bo więcej energii wkładał w zdobywanie sympatii ludzi i na spełnianiu ich próśb. Kamui po prostu potrzebował ciągle czuć, że jest potrzebny, lubiany, że nie musi obawiać się samotności. To dlatego zagaduje Yuuki o tak banalny powód, jak ulubione kanapki na lunch, a potem odkrywają, że rozmowa im się naturalnie klei. MC nie zachwycała się chłopakiem z byle powodu, a on miał poczucie, że zrobił coś dobrego, bo oderwał ją od żałoby.
Jakiś czas później, zupełnie przypadkiem, Yuuki odkrywa, że podziwiana przez nią Sena, która dysponowała mocą przepowiadania przyszłości… to w zasadzie Kamui. Że kiedy się transformuje, to zmienia mu się również płeć, ale bohaterowie nie robią z tego wielkiego hallo. Ot, po prostu prawda się wydała, gdy Kamui wracał ze spotkania z Dowódcą i jego transformacja nagle się skończyła. Co w sumie zbliża tylko parkę do siebie, bo od tej pory nie muszą ściemniać ani się unikać.
A takie przełamanie lodów szybko okazuje się potrzebne. Vectory zaczynają atakować również w dzień, więc Kamui, jako Sena, z polecenia władz, codziennie nadaje komunikaty, czy można bezpiecznie wyjść na ulicę. Szybko jednak okazuje się, że takie przepowiadanie przyszłości, połączone dodatkowo z tradycyjnymi misjami i walką, jest ponad jego siły. MC martwi się o Kamuiego coraz bardziej. Zaczyna mu w tym zadaniu towarzyszyć, a nawet przynosi jedzenie czy tabletki na gardło, którymi sama go karmi. Nie zmienia to jednak faktu, że Sena zaczyna się wkrótce mylić, bo zwyczajnie nie ma sił, a tak częste korzystanie z mocy prowadzi do efektu ubocznego, czyli ukochanej przez gry otome amnezji. Na szczęście, na razie, tylko tymczasowej.
Yuuki nie daje to jednak spokoju, bo według niej Kamui pracuje ponad swoje siły. Co więcej, gdy towarzyszy chłopakowi podczas odwiedzin u jego dziadka, to obiecuje staruszkowi, że się jego wnukiem zaopiekuje. Pan Zenji doskonale bowiem zdawał sobie sprawę z największej wady swojego wnuka i tego, jak chętnie daje się on wykorzystywać innym. Również towarzyszki broni z Blooms, gdy Kamui zostaje zabrany przez władze do specjalnej placówki badawczej, nie chcą sprawy tak zostawić. W zasadzie to włamują się wspólnie do laboratorium, aby przywrócić mu wolność i opracować nowy plan.
I tutaj następuje chyba najdurniejszy etap gry… Kamui stwierdza, że zamiast przewidywać, kiedy pojawią się Vectory, spróbuje się skupić na tym, skąd zaatakują miasto. To pozwala im zawczasu powstrzymać antagonistów, nim ci dostaną się na terytorium Thety. Standardowo magiczne dziewczynki i złoczyńcy mają okazje się ze sobą skonfrontować. Yukinami wpada w pułapkę za sprawą hipnozy i drze się coś na temat tego, że chciał po prostu, by ludzie zaczęli go dostrzegać, a na koniec, zwykłą gadką, Yuuki przekonuje lidera złoczyńców, by dał sobie spokój z tymi Vectorami. Że jak obiecają im, że więcej tego nie zrobią, to mogą sobie pójść wolno… Co z tego, że prawdopodobnie odpowiadali za śmierć Lize, nie? MC nawet nie udaje, że ją to interesuje. (A ja nie ogarniam, czemu Ibuki się na takie warunki zgodził… Oh well!).
Po tym wszystkim Kamui, wiedząc już, że niedługo nie będzie mógł się transformować, decyduje się wykonać ostatnią misję jako Sena. Prześle wszystkim wizję przyszłości bez Vectorów, aby napełnić ich nadzieją. Potrzebował jednak w tym celu pomocy Yuuki, bo tylko ona mogła „podładować” czyjeś zdolności. Wiecie, była tylko bufferem w ich zespole. Ale dziewczyna i tak się na to zgadza, bo skoro Kamui tego chce, to nie może odmówić mu wsparcia… Eee… W zasadzie to… mogłaś? Zwłaszcza gdy wiedziałaś, że grozi mu permanentna amnezja, jeśli coś pójdzie nie tak?
Na szczęście dla bohaterów w happy endingu wszystko idzie zgodnie z ich planem. Kamui pada wyczerpany na ziemie, już w męskim ciele, a Yuuki całuje go z troski. Jakby ktoś się zastanawiał, to wyznanie miłosne miało między nimi miejsce w zasadzie offscreenowo. Pewnego razu Yuuki po prostu podsłuchała rozmowę Ryou i Dowódcy Masakiego, że chłopak się zakochał, więc jego kariera wkrótce się skończy… I faktycznie od tamtego momentu sam Kamui również biadolił, że Sena niedługo zniknie.
Tak czy inaczej, w finale nasi bohaterowie zostają parą… chyba? To znaczy, chodzą na randki i trzymają się za rączki, a Kamui cieszy się, że dzięki Yuuki nigdy nie będzie już samotny, chociaż trochę szkoda mu było swoich mocy, ale coś za coś. Żadna jednak konkretniejsza deklaracja nie pada. Ot, wszystko potoczyło się między nimi jakoś tak… po prostu?
W neutralnym zakończeniu to Yuuki decyduje, że Sena jest ważniejsza dla świata, więc nie może sabotować wysiłków Kamuiego i pozwolić mu się w sobie zakochać. Zaczyna unikać chłopaka poza misjami i przyjaźni się z nim tylko, gdy spotykają się w ramach misji jako Blooms. Fajnie, że dałaś mu jakiś wybór w tej kwestii. Ale co tam!
W smutnym zakończeniu, jak można było odgadnąć, Kamui przesadza z używaniem mocy i doprowadza się do stanu, w którym zapomina o wszystkim. O swoim dziadku, o Yuuki, o rodzicach… Zapłakany pyta wtedy MC, czy w ogóle wie, jak on się nazywa, bo sam nie był tego pewien, ale dziewczyna nie potrafi mu już udzielić pomocy. Jego poświęcenie dla innych sprawiło, że nie zostało z niego już nic.
To by było na tyle. Jak się bawiłam? Kilka razy się zaśmiałam. Zwłaszcza gdy jako Sena Kamui uciekał przed Yuuki, bo jeszcze nie chciał zdradzać swojej tożsamości albo to, co dziewczyna do niego mówiła, wprawiało go w zakłopotanie. Ścieżka jednak nie powaliła mnie na kolana, bo wszystko działo tu się w ramach utartego schematu i archetypów. Popularny chłopak, który jest naprawdę samotny, poznaje dziewczynę, która jest „inna niż wszystkie”. Szkoda tylko, że i o przeszłości Kamuiego i o jego uczuciach względem Yuuki dowiadujemy się od innych osób, a nie od samego love interest. Jakby bowiem nie patrzeć, to back story postaci streszcza nam dziadek, a o zakochaniu się utyskuje Masaki. Miałam więc wrażenie, że Kamui jest jakby zepchnięty na drugi plan w swojej własnej opowieści. A już w ogóle nie jest to ścieżka, którą mam szansę zapamiętać, więc góra za miesiąc czeka mnie atak amnezji nie słabszy od tego, z którym borykał się nasz love boy.
Btw. Mała aktualizacja po ukończeniu całej gry… to jednak jest najlepsza ścieżka, więc na podstawie tego, co napisałam powyżej, możecie sobie już wyrobić opinie o całym Paradigm Paradox. O zgrozo…