Uwaga! Charade Maniacs to gra, która polega na szukaniu antagonistów ukrytych w grupie love interest. Jeśli nie chcecie psuć sobie zabawy z przechodzenia gry – proszę nie czytajcie dalej tego tekstu.
Oh, Gyoubu! Dosłownie pędziłam przez fabułę „Charade Maniacs”, aby wreszcie zobaczyć jego ścieżkę. Był postacią, która od początku interesowała mnie najbardziej. Przede wszystkim dlatego, że było widać, iż scenarzyści mają do niego wielką słabość. Musiał więc po prostu znajdować się wśród ich ulubieńców. Na dodatek to typ postaci, które nazywam „pełnym pakietem” i który zawiera trzy najbardziej dla mnie atrakcyjne cechy. Jest inteligentny, wygadany i ma świetne poczucie humoru. Trudno też nie było oprzeć się wrażeniu, że jego strategia na poradzenie sobie z sytuacją, w której znaleźli się bohaterowie, była najbardziej racjonalna. Gyoubu nie obdarzył wszystkich od razu zaufaniem, ale obserwował pozostałych uczestników reality show z dystansu. Często ich prowokował, podpuszczał, zbywał niewygodne pytania żartami… Ale tak naprawdę cały czas intensywnie poszukiwał w gronie uwięzionych zdrajcy. Mogłam się więc z takim podejściem identyfikować, bo pewnie postąpiłabym podobnie, tj. zostawiła swoje spostrzeżenia dla siebie, ale nie udawała z miejsca, że wszyscy są moimi najlepszymi przyjaciółmi…
Przypomnijmy jeszcze tylko, że fabuła gry „Charade Maniacs” opowiada o grupie ludzi uwięziony w Arkadii – cyfrowym uniwersum. Jak tam się znaleźli? Ano, pewnego pięknego dnia nasza bohaterka o imieniu Sena Hiyori została, dosłownie, przeteleportowana z terenu swojej szkoły do domu w alternatywnym świecie. Tam, dziewczyna dowiedziała się, że wraz z 9 innych uczestników musi brać udział w dramach. Jeśli jej aktorstwo spodoba się Arkadianom, to dostanie punkty i będzie mogła wymienić je na nagrody np. powrót do domu, ale jeśli odmówi współpracy albo wypadnie źle, to czekają ją przykre konsekwencje. W tym śmierć, jeśli jej pula spadnie poniżej zera.
W czym Hiyori dość szybko zostaje wystawiona na ciężką próbę. W jednej ze scenek o dramie dotyczącej prześladowań w szkole jest zmuszona wypchnąć Haijiego – innego uwięzionego w Arkadii chłopca – przez okno. Dziewczyna nie może się na to zdobyć, bo Haiji przypominał jej młodszego brata. Nawet jeśli obrażenia, które by odniósł, wyleczyłyby się zaraz po zakończeniu dramy, to przecież trauma po wypadku pozostałaby z nim na zawsze… Dlatego, w efekcie za swój upór, Hiyori ponosi karę i zostaje zabrany jej głos. A chociaż wydarzenia te mają miejsce w common route, to wspominam o nich tylko dlatego, że staną się istotne dla lepszego zrozumienia Gyoubu.
No i tym sposobem, z większymi i mniejszymi problemami, życie uczestników Arkadii się toczy. Hiyori coraz lepiej poznaje pozostałych domowników, a skoro są zmuszeni ze sobą przebywać – cholera wie jak długo – to postanawiają podzielić się na trzy grupy zadaniowe. Futami, Tomose i Gyoubu lądują w grupie sprzątającej, do której dołącza też MC. Co było o tyle durne, że nikt z nich tak naprawdę nie musiał sprzątać, bo robiły to za ludzi droidy. Gyoubu słusznie więc próbował się od tego wykręcać, uważając za absolutną stratę czasu. Pod czym ja się całkowicie podpisywałam, bo mogli, zamiast tego, zdobywać informacje o antagonistach… Grupa sprzątająca była pod tym względem ogólnie dziwna, bo poza MC, składała się z postaci, które twierdziły, że wcale nie chcą Arkadii opuszczać… ale o tym możecie poczytać w ich indywidualnych ścieżkach.
W każdym razie, na samym początku, Hiyori raczej za Gyoubu nie przepada. Chłopak jawi się jej jako leniwy i niepoważny. Nie wywiązuje się z obowiązków, całe dnie spędza, grając w coś po nocach, przez co odsypia za dnia, nie jest z nikim szczery i wzbudza swoim zachowaniem podejrzenia. Na tym etapie bohaterka nie wie jeszcze, że było to działanie celowe. Chłopak po prostu testował zachowanie innych bohaterów względem siebie, jeśli będzie wszystkich prowokował do myślenia, że jest Producentem – czyli osobą odpowiedzialną za ich uwięzienie, a która skrywała się podobno wewnątrz ekipy. Wiadomo bowiem, że pod wpływem silnych emocji ludzie mają trudności z panowaniem nad sobą. Mieli się więc denerwować, czuć niepewnie i ogólnie uważać go za wroga.
Na dodatek dziewczyna ma z nim jeszcze jeden problem. Gyoubu jest wobec niej bardzo namolny. Zupełnie jakby zakochał się od pierwszego wejrzenia. Często mówi coś sugestywnego, szuka okazji, aby ją chociaż dotknąć, jak np. gdy układa jej włosy w różne fryzury, albo wkręca ją w rzekome śledzenie Futamiego, tylko po to, by wyciągnąć ją na randkę. (Chociaż moja ulubiona scena to ta, w której chce ćwiczyć z nią kabedon, ale Hiyori każe mu spadać i trenować z chłopakami… Chociaż wtedy Gyoubu się żali, że przecież jest od nich niższy i będzie wyglądał głupio X). Czara goryczy się jednak w dziewczynie przelewa, gdy podczas wypadu do biblioteki, gdzie udaje się jej zdobyć ważny trop, listę z imionami byłych uczestników, Gyoubu wykorzystuje jej nie uwagę, aby pocałować ją w czoło. A skoro zrobili to raz, mogliby i więcej… Zaczyna go mieć więc serdecznie dość. Zwłaszcza że czuje, iż nic o nim tak naprawdę nie wie. Niby nosi mundurek, jakby chodzili do tej samej szkoły, ale w ogóle go nie pamięta. Jest więc pewna, że nigdy nie widziała go w gronie uczniów. Na dodatek męczy ją, że cały czas zadaje jej pytania, bawiąc się w „prawdę” i „fałsz”, ale sam nigdy nie udziela na swój temat żadnych odpowiedzi…
Sytuacja komplikuje się jeszcze bardziej, gdy Gyoubu „pomaga” Hiyori odzyskać głos. W czym cudzysłów jest tutaj uzasadniony. Kiedy bowiem dziewczyna dowiaduje się, że aby anulować karę, wystarczy jeszcze raz odegrać dramę, w której kiedyś odmówiło się udziału, to ma pewien pomysł na improwizacje i prosi chłopaków o wsparcie. Zainteresowany Haiji godzi się z nią współpracować… ale nikt nie przewidział, że Gyoubu wypchnie go wtedy bezceremonialnie przez okno. Niby rozwiązał tym samym sprawę z karą Hiyori, ale dziewczyna była w ciężkim szoku. Zwłaszcza gdy chłopak lekko oświadczył, że może skrzywdzić Haijiego tyle razy, ile będzie trzeba. Od początku bowiem uważał, że ten nad wyraz wyrośnięty 12-latek jest najbardziej podejrzany w ich gronie. A ja się z nim szczerze zgadzałam. Choć może nie w stopniu, w którym sama podjęłabym tak drastyczne kroki… Ale Gyoubu ma złote serduszko, nie dajcie się zwieść tą sceną!
Jakiś czas później bohaterowie i tak odkrywają, że byli przez część mieszkańców oszukiwani. Dazai i Ebana zostają ujawnieni jako byli uczestnicy gry. Zebrani mają jednak więcej wątpliwości, stąd decydują się odseparować trójkę najbardziej niebezpiecznych im zdaniem graczy – Dazaia, Gyoubu i Haijiego od reszty i trzymać ich w „kwarantannie”. Czyli zamkniętym pomieszczeniu, pod strażą, aby obserwować, czy któreś z nich nie zdradzi się z byciem Producentem. Hiyori niewiele sobie jednak z jakichkolwiek zakazów robi i chętnie chłopaków odwiedza. Według jej filozofii jedyną szansą na przetrwanie potworności związanych z Other World Stream była współpraca. To dlatego nie chciała nikogo podejrzewać i wolała się skupić na wspólnym zbieraniu punktów.
Pewnego dnia Dazai i Gyoubu mówią jej jednak coś nieoczekiwanego. Proszą, by o czymś sobie przypomniała, a ona nie ma zielonego pojęcia, o co chodzi. Te błagania wprowadzają ją w konsternacje, ale na tym etapie gry ten wątek donikąd w sumie nie prowadzi… Zamiast tego dziewczyna coraz częściej spędza z chłopakami czas po prostu na rozrywce. A wtedy ujawniają się jej nowe cechy charakteru, tj. MC nie ma nic przeciwko graniu w dowolną grę, nawet jak nie odnosi zwycięstwa, bo liczy się dla niej sama zabawa. Co nie znaczy, że się nie stara czy poddaje. Wręcz przeciwnie potrafiła wyzywać Gyoubu na karciany pojedynek kilkanaście razy z rzędu, tylko, dlatego że wierzyła, że kiedyś się jej uda. Co było zupełnym przeciwieństwem chłopaka. Sam Gyoubu wyznał, że nigdy nie angażuje się w nic, co nie gwarantuje mu 100% wygranej. To dlatego do tak niewielu rzeczy podchodził poważnie i wydawał się ciągle znudzony. Przy swojej niebywałej inteligencji jedyną rozrywkę zapewniały mu tylko gry – nieważne, czy z droidami, czy z ludźmi. A ja uważam za ogromny plus, że powolutku się w tej kwestii zmieniał i to dzięki MC!
Co ciekawe, Haiji w tej ścieżce ma wyjątkowo na pieńku z Gyoubu i dość aktywnie dąży do tego, by bohaterkę do białowłosego nastolatka zrazić. Na przykład zupełnie przypadkiem twierdzi, że znalazł w jego rzeczach listę z byłymi uczestnikami gry, która zniknęła z biblioteki, a którą Gyoubu z jakiegoś powodu uszkodził. Przy każdej możliwej okazji podsyca również podejrzenia Hiyori, co staje się dla niej bardzo bolesne, bo czuje, że się przez to zmienia. Przestaje być osobą, jaką była, ufną, otwartą i wolącą widzieć dobro, a powoli ulega paranoicznej atmosferze i wpływowi Arkadii. Z drugiej strony miałam wrażenie, głównie za sprawą rozsądku Gyoubu, że MC była w tej ścieżce bystrzejsza i ostrożniejsza. Nauczyła się uważniej obserwować środowisko wokół siebie, a nie łykać każde kłamstwo jak pelikan. Stąd czuje się nieco lepiej, gdy Dazai mówi jej, aby oceniała Gyoubu przez jego akcje, a nie słowa, bo to taki typ faceta…
Co może wydawać się dość paradoksalne na tle późniejszych wydarzeń. Hiyori spotyka się bowiem z Gyoubu nocą, w bibliotece, by spróbować wydobyć od niego jakieś info. Ten jednak zwyczajowo karmi ją tylko półsłówkami, a kiedy dziewczyna ma już tego dość i chce się rozejść, nastolatek nie przyjmuje tego spokojnie. W sensie unieruchamia bohaterkę i przyciska do biurka, mówiąc o tym, że jest sobie sama winna. Że nie powinna ufać nikomu. Zwłaszcza mu. Co więcej, że nie ma nic przeciwko, by była jego nagrodą, gdy już wygra całą grę… Innymi słowy, opętała go chyba burza hormonalna, ale nasza MC nic sobie z tego nie robi. Gdy Gyoubu całuje jej policzek, po prostu kopie go z całej siły kolanem w brzuch, aby przestał się wydurniać. Traktuje całe zajście jako typowe wygłupy z jego strony, a na tłumaczenie, że to mogła być dobra terapia szokowa, aby odzyskała wspomnienia, o mało nie przewraca oczami. Potem jednak ucieka. Bardziej z zażenowania i złości, bo chce ufać Gyoubu, a on jej to wciąż cholernie utrudnia.
Jakiś czas później bohaterowie są zmuszeni do wzięcia udziału w dramie o dręczeniu w szkole. Hiyori coraz trudniej gra się swoją bohaterkę, bo nie potrafi się identyfikować z kimś tak okrutnym. Na dodatek, gdy scenariusz wymaga od niej, aby powiedziała do postaci Gyoubu, że go nienawidzi, to nie potrafi tego zrobić… A wtedy chłopak wybywa ją spokojnie z opresji. Prosi Dyrektora, by nałożył na niego karę. Najlepiej by była to utrata prawego oka. Co kończy dramę i ku przerażeniu Hiyori Gyoubu faktycznie traci wzrok. Niewiele sobie jednak z tego robi. Tłumaczy, że chciał zobaczyć jak to będzie, bo ma przeczucie, że ktoś zrobił dla niego w przeszłości coś podobnego. Dowiadujemy się więc wreszcie trochę o backstory tego pyskatego bohatera. Gyoubu faktycznie chodził do tej samej szkoły, co Hiyori, ale był tam krótko, bo szybko się znudził. Potem trafił do Arkadii jako jeden z uczestników ostatniego sezonu, ale udało się im uciec. Jednak chłopak wcale nie był z takiego rozwiązania zadowolony, bo jego wspomnienia zostały zmienione. Chciał zatem odkryć prawdę, spróbować jeszcze raz zmierzyć się z Producentem i tym razem wygrać. Dlatego ponownie został uczestnikiem zabawy i poprosił Ebanę, by nikomu nie mówił nic na ten temat, więc chłopaki ukrywali wzajemnie swoje sekrety.
A kiedy Hiyori dowiaduje się tego wszystkiego, jest przeszczęśliwa. Obejmuje mocno Gyoubu, bo cieszy się, że w końcu może mu ufać. Na dodatek z radością przyjmuje jego wyznanie miłosne, bo odkąd się dla niej poświęcił… ona także zaczęła coś do niego czuć. Postanawiają więc jeszcze raz odegrać dramę, aby anulować karę. Żeby jednak aktorstwo nie stanowiło dla nich problemu i by Hiyori nie zacięła się na słowach o nienawiści, najpierw musi z kilkanaście razy powiedzieć Gyoubu, że go kocha, a potem całość tej scenki zamieniają w żart. Wygłupiają się na planie, dobrze bawią, a Gyoubu odzyskuje wzrok. Wydaje się zatem, że wszystko zmierza ku happy endingowi. Zwłaszcza że chłopak przypomina sobie, że w ostatniej obsadzie było 10 członków, ale tylko 9 jest wymienionych w rejestrze, tak jakby 1 został całkowicie wymazany z istnienia. Podejrzewa zatem, że ten ostatni był osobą, która w przeszłości go uratowała i która może być ich sojusznikiem…
Ale wtedy zostają nagle przeteleportowani do pokoju Dyrektora wraz z resztą obsady. Haiji wprost staje na rzęsach, by przekonać zebranych, że Gyoubu jest Producentem i warto go oskarżyć. W takim wypadku, gdyby odgadli prawidłowo, wszyscy odzyskaliby wolność, ale gdyby się pomylili, to zostaliby zgładzeni. Wszyscy są więc mocno skonfundowani, bo nie wiedzą już komu ufać, a na dodatek wśród ich szeregów kryją się zdrajcy… co najmniej dwóch… Tyle że Ebana przyznaje wówczas, że pamiętają się z Gyoubu z poprzedniej obsady, a sam zainteresowany przypomina sobie wreszcie, kto poświęcił dla niego własne oko. Tą osobą był Dazai. Chłopaki odgrywają więc ponownie scenkę z dramy, aby anulować karę, która spadła poprzednio na Dazaia. (To dlatego był taki beznadziejny w karty – z jednym okiem ciężko o dobry refleks).
Gyoubu jest też gotowy, aby ujawnić tożsamość master minda, bo twierdzi, że wszystko rozgryzł. Ich wrogiem wcale nie jest Producent, ale… tyle że nie może nic dodać, bo Dyrektor oznajmia, że Dazai zebrał 3000 punktów, może więc wybrać sobie nagrodę. A przynajmniej jedną z dwóch: może albo wrócić do domu, albo odesłać wszystkich oprócz siebie. Wybiera naturalnie to drugie, prosząc przy okazji, by ręka Ebany również została naprawiona, bo przecież dalii Akradianiom niezłe show. Należy się więc im nagroda bonusowa. Tak też się dzieje. Cała ekipa wraca do świata fizycznego, a tam ich wspomnienia znowu zostają zmienione.
Gyoubu i Hiyori są jednak parą i chodzą do tej samej szkoły. Wiedzą, że coś utracili, ale nie potrafią sobie jeszcze do końca przypomnieć co. Całkiem możliwe, że gdyby odkryliby prawdę, wróciliby do gry po raz kolejny, aby ocalić Dazaia. Tak jak to Gyoubu próbował za drugim razem, bo miał wobec przyjaciela ogromny dług wdzięczności. Na razie cieszyli się jednak swoim szkolnym życiem i współpracowali z agencją IMB, która była na tropie twórców Other World Stream.
Bardzo fajna ścieżka i trudno oddać jej wszystkie smaczki w tak krótkim tekście. Była to jednak pierwsza historia w „Charade Maniacs”, która miała tyle romantycznych momentów. Nie jestem jeszcze pewna, dlaczego Gyoubu tak mocno kochał Hiyori. I to od samego początku. Trochę światła na ten temat rzucają jego myśli z dodatku… w sensie dowiadujemy się, że chłopaczek ogólnie lubił płeć przeciwną i miał do niej słabość. Bo dziewczyny są delikatne, ładnie pachną i nie przeszkadza mu nawet to, że bywają głupiutkie… Ej, ej… chwileczkę! Byłeś bystrzejszy od większości ludzi w grze, nie tylko od Hiyori, więc skąd ten nieoczekiwany szowinizm? 😛 Ogólnie jednak, oceniając po jego zachowaniu, wydaje mi się, że pomimo zgrywania pragmatyka, był on cholernym romantykiem. Widać to zwłaszcza gdy już się cieszy, że „Hiyori jest w końcu jego” i jak zmienia się wówczas całe jego zachowanie. Nawet sposób mówienia, za co ogromne brawa dla seiyuu! Szczególnie w scenie, gdy Gyoubu pyta, dlaczego MC chichoczę w trakcie pocałunku. W czym sama Hiyori też do końca nie potrafiła zrozumieć powodów, dlaczego tak bardzo pragnie ufać Gyoubu i dlaczego jego szczerość przyniosła jej aż taką ulgę… Może dlatego, że był tak pro graczem i poważnie nadepnął na odcisk Producentowi, więc najzwyczajniej czuła się przez to bezpieczniej? Wiecie, on ją niby często obłapiał, ale Hiyori nigdy się o to nie gniewała. Reagowała raczej zniecierpliwieniem, że chce pogadać o poważnych sprawach, a jemu tylko amory w głowie…
Co zaś się tyczy Dazaia, to na tym etapie jego decyzja wydawała mi się dość dziwna. Jasne, fajnie, że poświęcił się dla towarzyszy, ale co to zmieniło? Kolejna edycja Other World Stream i nowe straumatyzowane dzieciaki pojawiłyby się w programie. Ani przecież nie powstrzymali Producenta, Sponsora, czy cholera wie kogo jeszcze… Haiji to w sumie się jako antagonista wprost ujawnił… A jedyne, co spowodował, to że jego sojusznicy znowu stracili wspomnienia. Może liczył, że odsyłając ich do domu, pomoże tym samym przekazać jakieś informacje IMB? Nie wiem… A może ma jakiś syndrom mesjasza? Cóż, znając inteligencje Gyoubu i jego niechęć do przegrywania, istniała spora szansa, że w końcu coś by sobie przypomniał… Ale my nie dowiadujemy się tego z tej ścieżki. Co nie zmienia faktu, że broromans tej dwójki i rozpacz Gyoubu, gdy uświadomił sobie, kim był Dazai cholernie mnie wzruszyły…
I co tu więcej dodać? Bezapelacyjnie najfajniejsza postać w grze. Może dlatego warto zostawić ją sobie na samiuteńki koniec, jak taką wisienkę na torcie przed True Endingiem. Chłopaczek urzekł mnie absolutnie i strasznie bym się ucieszyła, gdybyśmy mogli zobaczyć więcej jego interakcji z Hiyori poza Arkadią. Zwłaszcza, że w cywilu, ze związanymi do tyłu włosami, wyglądał cudnie i aż szkoda, że ten projekt postaci nie bywał wykorzystywany częściej. Chętniej też dowiedziałabym się więcej o jego rodzinie, bo z tych strzępków informacji jakie przekazał na swój temat, wynikało, że nikt na niego nie czekał, był strasznie samotny, a cały czas spędzał tylko przy jakiś ogromniastych komputerach… Podejrzewał więc, że on siedział na tym nauczaniu zdalnym samotny jak palec. I może to kolejny powód, dlaczego ładna, uprzejma i słodka dziewczyna w tym samym wieku, na dodatek pierwsza która znalazła się w jego zasięgu od dawna, tak bardzo uderzyła mu do głowy? 😉 Nie sprawiał bowiem wrażenie kogoś doświadczonego w łamaniu kobiecych serc, ale nieśmiałego i mocnego tylko w gębie za to nadrabiającego entuzjazmem!