„Naprawdę chcę moc dalej prowadzić kawiarnię mojego dziadka”, myślisz sobie. Niestety, nie masz pojęcia, jak to urzeczywistnić. Wtedy pewna szkoła zgłasza się do ciebie i proponuje: „A może przyjmiesz naszych stażystów?”. Z wdzięcznością przyjmujesz ofertę, ale przydzieleni pomocnicy okazują się czterema… kotami?! (Tłumaczenie opisu ze strony wydawcy).
- Tytuł: Neko Para -Catboys Paradise-
- Developer: NEKO WORKs
- Wydawca: Amanita k.k. & Sekai Project
- Pełen dźwięk: japoński
- Napisy: angielski, japoński, chiński
Bohaterowie
Recenzja
Gra jest darmowa i do pobrania TUTAJ.
Neko Para -Catboys Paradise- to gra, która narodziła się tak naprawdę z żartu na 1 kwietnia i stanowi uzupełnienie świata przedstawionego w innych grach studia NEKO WORKs, które były skierowane do panów. O ile jednak poszukiwanie perfekcyjnej waifu szło w parze z wątkami erotycznymi, tutaj zdecydowano się na coś w rodzaju ugrzecznionej otome… A dlaczego „coś w rodzaju”? Bo chociaż w Neko Para -Catboys Paradise- są teoretycznie cztery ścieżki do wyboru, to tak naprawdę dostajemy kinetic novel. Innymi słowy, nie mamy wpływu na nic i tak sobie tylko czytamy tekst, od czasu do czasu, widząc, jak trzęsie się ekran, gdy nasza bezimienna i pozbawiona twarzy protagonistka kręci niby głową na „tak” lub „nie”.
A kim właściwie jest MC? Niby jakąś studentką, która odziedziczyła kawiarnie po zmarłym dziadku. Ponieważ jednak brak jej doświadczenia (i pracowników) to jakaś szkoła dla koto-ludzi wypożyczyła jej czterech swoich studentów. W zamian za dom i to, że jeden z nich być może zostanie jej „kotem domowym”, panowie zapierdzielają na zmywaku, przy garach i na sali konsumenckiej… Czego do końca nie kumałam, bo mi to skrajnie wyglądało na niewolnictwo, ale co tam. Taki urok tego świata. Kocie-chłopaki nie marzą, o niczym innym, jak być wyzyskiwani przez swoją „panią”, a przy okazji pouczają ją co chwile o różnicach pomiędzy rasami np. że to normalne, że chcą ją oznakować, spać na niej, że lubią być drapani za uszkiem itd. (Ciekawe czy też drapią, szczają na meble na widok innych kocurów i zawsze wypluwają tabletki od weterynarza, choćbyś je ukrył w jedzeniu…).
A love interest mamy tu zasadniczo czterech. Pierwszym z panów jest Fennel, który bez pytania przejmuje rolę kogoś w rodzaju managera. To on zasadniczo nadzoruje ekipę i MC, a także zachowuje się najbardziej odpowiedzialnie. Przy okazji kocha książki i kolekcjonowanie figurek. Następny to słodki, genki kociak Dill, który interesuje się modą i zawsze potrafi przywołać uśmiech na twarze innych. Trzeci to rozleniwiony książę o pięknych włosach – Laurier, który nie jeden raz, nie dwa, będzie narzucał się bohaterce, ale zmotywowany potrafi ciężko pracować. Aż wreszcie ostatni, Sage, jest niczym starszy brat i zapewnia przyjaciołom ochronę oraz skupia się na promowaniu japońskiej kuchni (+ sposobu ubierania). Wszyscy oni mają swoje wady, mają zalety, ale ogólnie to dość stereotypowa paczka.
Nie dowiemy się też na ich temat za wiele, bo kończenie każdej ze ścieżek zajmie Wam ok. 20-30 minut, ale odblokujecie dzięki temu po 2 CG na głowę. O dziwo, w samej grze, nie przewidziano opcji szybkiego przewijania. Na szczęście po pierwszym ukończeniu jakiejkolwiek ścieżki możemy pomijać prolog i przeskakiwać od razu do ekranu wyboru postaci. Jest to jednak jedyny problem techniczny, jaki miałam. Gra jest bardzo ładna. Fajne tła, znani seiyuu w obsadzie, drobne animacje (np. machanie uszkami) i tylko projekty postaci szwankowały, zwłaszcza na przybliżeniach i przy wysokiej rozdzielczości, gdzie stawały się rozpikselowane.
Ogólnie, gra sprawia wrażenie dema. Może taki był jej cel? Może potem coś jeszcze się pojawi? Ścieżki bowiem urywają się dosłownie nagle i po kilku scenkach trudno w zasadzie powiedzieć, co próbowano osiągnąć tym tytułem. Nie ma tam romansu, nie ma developmentu postaci, nie ma jakiegoś problemu, który został rozwiązany… Ba! Nie wiemy nawet, czy będzie jakiś „harem” czy faktycznie MC adoptuje sobie jednego kocura. Dlategom, zasadniczo, nie jestem pewna, czy w ogóle możemy mówić w tym wypadku o pełnoprawnej fabule. Dla porównania, recenzowane przeze mnie niedawno „Dot Kareshi”, które również ma ścieżki o długości ok. 20 minut, przedstawia zawsze początek questa, zadanie i 2 endingi… Tutaj bohaterowie trochę ze sobą popracują, podadzą klientom z dwie kawy i… koniec.
Szczerze? Na początku rozważałam, czy napisać recenzję ścieżek, ale potem doszłam do wniosku, że nie byłoby o czym… Każde zdanie samo w sobie byłoby ogromnym spoilerem, a tak, jeśli kogoś ten tytuł zainteresuje, to wierzę, że znajdzie tę chwilkę na jego ukończenie. Czy to jednak oznacza, że jestem Neko Para -Catboys Paradise- rozczarowana? Cóż, nie zapłaciłam za tę grę ani grosza, więc nie mam do twórców żadnych pretensji. Mam jednak wrażenie – i po licznych, podobnych do mojej, recenzjach – nie jestem w tym przekonaniu odosobniona, że zwyczajnie zmarnowano potencjał. Jeśli miał to być jakiś rodzaj testu, to mam nadzieję, że wyszedł purrrfekcyjnie i skłoni studio do zrobienia pełnoprawnej gry, a jeśli nie, to pomimo wysokiego poziomu technicznego Neko Para -Catboys Paradise- ma w sumie bardzo niewiele do zaoferowania. No, chyba że brak story Wam nie przeszkadza i chcecie po prostu popatrzeć na „słodkie kociaki” – bo CG są naprawdę fajne. Coś czuję tylko, że cały tytuł to tylko taka podkładka pod płatne DLC… Zobaczymy…