Czasami tak bywa, że postać, która najmniej nas interesuje po szybkiej ocenie wizualnej, zaskakuje najbardziej pozytywnie swoją historią. Tak było w przypadku Cyrila, który nieprzyjemnie przypominał mi Takeru z „Collar x Malice”. Jak zapewne stali czytelnicy mojego bloga pamiętają, nie byłam fanką złośliwego policjanta, bo nie podobało mi się, jak podle traktował MC. Mam z tym jednak zawsze lekki problem w grach. Nie chodzi więc tylko o podobieństwo wizualne – ten sam kolor włosów czy oczu, bo również znajomość Cyrila z bohaterką „Iris School of Wizardry Vinculum” zaczęła się bardzo chłodno. Od pojedynku.
Przypomnijmy, że Auria Austin to nastoletnia protagonistka, która dostaje się do prestiżowej szkoły czarodziejów. Jest to o tyle nietypowe, że dziewczyna jest z pochodzenia mieszańcem (jedynie pół krwi magiem), no i brakuje jej koneksji, bo jest sierotą i nie dysponuje żadnym majątkiem i wpływami. To sprawia, że młodszy od niej, pyskaty love interest, będzie chciał poddać ją egzaminowi i wyzwie na pojedynek. A mnie oczarowało, że Auria nie stchórzyła, nie schowała głowy w piasek, nie zaczęła się rumienić, tylko rzuciła od razu „bring it on!”. Myślę więc sobie, że jeśli cała gra nie powaliła mnie na kolana, to jednak MC potrafiła wzbudzić sympatię.
Tymczasem walka kończy się na przypadkowym przezwaniu ogromnego ciasta, a że Cyril kocha słodycze, to nie ma między nim i protagonistką jakiejś szczególnej wrogości po tym wydarzeniu. Jasne, dalej jej delikatnie dopieka, jak ma w zwyczaju większość tsundere, ale podobało mi się, że po raz pierwszy w tej grze mieliśmy nawet sensownie zarysowany romans. Auria zakochała się w Cyrilu, a przynajmniej zaczęła zwracać na niego inny typ uwagi, gdy ten stanął w jej obronie w szkolnej stołówce. Nie podobało mu się, że jest atakowana przez inne dziewczyny, tylko dlatego, że siedzi przy stole z elitą i należy do specjalnego klubu. Co prawda, słysząc podziękowania, Cyril próbuje to zbyć, że wcale nie zamierzał jej pomóc, ale i tak – moim zdaniem – zrobił w tym momencie więcej od reszty panów czy Ashley, którzy tylko się temu przysłuchiwali.
Potem, gdy już należy do klubu, Auria spędza z Cyrilem coraz więcej czasu i jest przez niego wykorzystywana do spełniania różnych swoich zachcianek i sprawunków. Już wcześniej nie podobało mi się, że zrobiono z MC sprzątaczkę, kiedy wszyscy panowie pełnili jakieś ważne funkcje w stowarzyszeniu, ale co zrobić? Taki urok gier otome. Niemniej dziewczynie to zbytnio nie przeszkadza, a wręcz cieszy się, że może poznać Cyrila z innej, prywatnej strony. A ten okazuje się osobą bardzo ciężko pracującą. Ponieważ stracił rok w akademii, to uważał, że musi nadrobić zaległości. To dlatego studiował praktycznie cały czas i dawał z siebie wszystko, aby wykorzystać każdą zdobytą wiedzę w 100%.
Nie wiem, chyba miał być trochę taką Hermioną w tym zestawieniu? I nawet nieco mi się tak kojarzył. Bywał przemądrzały, ale nie w stopniu, w którym celowo starał się sprawić komuś przykrość. Może dlatego tak źle zniósł swoją porażkę, gdy po sparowaniu z Aurią, podczas egzaminów, nie udało mu się zdobyć pierwszego miejsca? Niby przed dziewczyną udawał, że nic się nie stało i następnym razem pójdzie im lepiej, ale na boku poszedł się wypłakać, co zresztą zauważył potem A-Jay – jego najbliższy przyjaciel w tej grze.
To, co jednak podobało mi się w tym wątku najbardziej, to bynajmniej nie motywy szkolne – te były bardzo sztampowe i podobne do siebie we wszystkich ścieżkach, ale fakt, że Cyril skrywał przed resztą bardzo trudny do podzielenia się sekret. Otóż: cierpiał na wyjątkowo rzadką chorobę, której nie dało się wyleczyć nawet przy pomocy magii. Lekarze prognozowali mu, że nie dożyje nawet osiemnastki, ale zamiast się poddawać, rezygnować z marzeń i pogrążać w rozpaczy, chłopak postanowił wykorzystać pozostały mu czas do cna. To dlatego namówił rodziców, by pozwolili mu dołączyć do Akademii, trenował tak ciężko, był zawsze optymistyczny i źle znosił swoje porażki. Miał już po prostu za dużo na barkach, a nie dość czasu na naprawianie błędów.
Auria zresztą domyśliła się, że coś jest nie tak, bo Cyril nie brał udziału w żadnych aktywnościach fizycznych jak np. zajęcia z latania, a poza tym była świadkiem jego ataków – gdy dostawał skurczów serca, co udowadniało, że jego stan się drastycznie pogarsza. Mimo to nie potrafiła się w nim nie zakochać, chociaż chłopak bardzo się wzbraniał przed wyznawaniem jej swoich uczuć. Powiedział nawet, że usłyszy od niego, że ją kocha, tylko w ramach ostatniego oddechu. Co zresztą będzie miało miejsce w bad endingu. Podobało mi się jednak, że do ostatniej chwili starał się niejako bohaterkę przed sobą chronić. A dokładniej przed żałobą. To dlatego początkowo trzymał ją na dystans od siebie, ale potem nie mógł tak łatwo zrezygnować z jej towarzystwa. Zwłaszcza że jednym z marzeń Cyrila było jeszcze doświadczyć prawdziwej miłości, pokochać kogoś i być kochanym, czyli coś, o czym myśli praktycznie każdy młody człowiek.
Los był jednak dla nastoletniego maga wyjątkowo okrutny. Co prawda ostatnie egzaminy idą mu z Aurią wyśmienicie. Udaje im się zostać królem i królową roku, a to wszystko dzięki doskonałej pamięci dziewczyny. Okazuje się bowiem, że ostatni test polegał na znalezieniu tajemniczego ogrodu, a Auria nie tylko potrafiła bezbłędnie poruszać się po kampusie, ale i sprezentowane Cyrilowi w ramach 18-nastki pióro pegaza stało się cenną pomocą, aby mogli dolecieć na czas do miejsca docelowego. A przynajmniej przed innymi uczniami. Sukces parki nie jest jednak świętowany długo. Cyril czuje się coraz gorzej i nawet próbuje odesłać Aurię, by spędziła noc w towarzystwie jakiegoś księcia, czy bogatego maga, w ramach swojego debiutu w społeczności magów, ale ta decyduje się zostać u jego boku. W efekcie spędzają więc jeszcze razem wieczór w budynku klubu, choć nie uchodzi wątpliwościom, że jest to zasadniczo ich smutne pożegnanie.
W szczęśliwym zakończeniu: Cyril umiera. Tak nie przewidziało się Wam. To jednak z tych opowieści, które bez względu na nasze wybory nie ma dobrego finału. Cała rodzina Grundy jest jednak Aurii wdzięczna, że pokochała Cyrila i dała mu w trakcie roku szkolnego tyle dobrych wspomnień. Sama MC postanawia z kolei poświęcić się absolutnie medycynie i wykorzystać swoją ejdetyczną pamięć w zielarstwie. A wszystko po to, by znaleźć sposób wyleczenia choroby, która odebrała jej pierwszą miłość.
W negatywnym zakończeniu: Auria poznaje wcześniej ducha, który uczy ją czarnej magii. Jeśli użyje zakazanego zaklęcia, będzie mogła oddać swoją życiową energię ukochanemu. MC próbuje to zrobić, gdy Cyril ma kolejny, potężny atak serca, ale ten jakimś cudem domyśla się jej zamiarów i ją powstrzymuje. Chociaż umiera w ramionach bohaterki, to jest szczęśliwy, bo zrealizował wszystkie swoje marzenia. Wyznaje jej również wreszcie miłość – bo tak jak przewrotnie zapowiedział, było to jego ostatnie tchnienie i odchodzi z uśmiechem na ustach.
Nie będę ukrywała, to była ciężka ścieżka. Niby strasznie krótka jak pozostałe, ale poruszająca bardzo trudny temat. Może dlatego mi się spodobała? Myślę sobie bowiem, że pomimo pewnych naiwności, to opisała tak skomplikowane zagadnienia ze smakiem. Poza tym mało która gra otome decyduje się odebrać graczowi jakąkolwiek formę happy endingu. Tym bardziej cenię takie rozwiązanie, bo, niestety, na pewnym etapie życia, niektórzy szybciej, inni później, uczymy się, że nie jest ono sprawiedliwe i mierzymy się z różnymi formami bezsilności. Słabość w obliczu chorób jest jedną z nich. Stąd miło było zobaczyć, że do ostatniego momentu Cyril i Auria zachowywali się bardzo odważnie i próbowali być dla siebie wsparciem.
To nie jest ścieżka, którą polecę komukolwiek, jeśli sami borykacie się z różnymi troskami i smutkami, bo może być dla Was w takich okolicznościach za przygnębiająca, ale jeśli akurat czujecie spokój i bezpieczeństwo w życiu, to jest fajna w tym kontekście, że skłania do jakiejś refleksji. Nie spodziewałam się tego po tej grze. Czuję się szczerze zaskoczona i chociażby z tego względu będę jednak patrzeć na cały tytuł przychylniej.
Btw. pomimo mojego braku sympatii do archetypu tsundere, Cyril okazał się bohaterem bardzo sympatycznym. Nie molestował bohaterki jak reszta, szanował jej granicę, był zabawny w swoich dziecięcych odruchach (np. obsesyjnej miłości do słodyczy) czy gdy błądził nieustannie po szkole, bo miał beznadziejną orientację w terenie. Podarował MC również niezwykły prezent – kawałek gwiazdy, na pamiątkę. Może dlatego uważam, że miał znacznie bardziej złożony charakter i był po prostu ciekawszy od reszty konkurencji.