W klubie nocnym dochodzi do dziwnego morderstwa. Detektyw robi co może, aby złapać nieuchwytnego mordercę, który kontynuuje mordercze szaleństwo pozostawiając mnóstwo dowodów. Dokonuj różnych wyborów, aby mieć wpływ na fabułę i odkryć wszystkie elementy układanki. (źrodło: Steam)
- Tytuł: She Sees Red
- Developer: Rhinotales
- Wydawca: Rhinotales
- Pełen dźwięk: angielski, rosyjski
- Napisy: polski, angielski, rosyjski i inne
- Mój czas gry: ok. 2 h
Recenzja
Czasami rozpaczliwie poszukuję krótkich gier. Czegoś, co zajmie max. 1-2 godziny, bo życie goni, ale to nie znaczy, że nie kręcę nosem i nie chcę, by był to czas przyjemnie spędzony. Kiedy więc zobaczyłam, że „She Sees Red” to właśnie taki malutki kryminał policyjny, to od razu wylądował w moim steamowym koszyku. Zwłaszcza że zainteresował mnie sam opis. Wielokrotnie wspominałam na blogu, że lubię dobre zagadki ze zbrodnią w tle. A tu obiecano mi jakieś wybory, trudne tematy i jeszcze nieuchwytnego mordercę… Cóż, takie typowe marketingowe pustosłowie, bo w rzeczywistości dostajemy znacznie mniej, ale nie zmienia to faktu, że nie byłam rozczarowana.
Akcja „She Sees Red” dzieje się w podejrzanym klubie nocnym o malowniczej nazwie „Raj”. To tam, tajemniczy nieznajomy, spacerując po zakamarkach klubu, niczym bohater serii Assassin’s Creed, dopuszcza się kolejnych, mniej lub bardziej spektakularnych, morderstw na pracownikach. Głównie więc będziemy dokonywać wyborów w jego imieniu: czy lepiej się ukryć i poczekać aż minie nas ochroniarz, czy może załatwić wszystkich świadków? Czy działać zgodnie z planem, czy lepiej poszukać skrótów itd.? Zawsze jest to jednak jakieś A lub B, bo gra nie pozwala na taką swobodę, jak można by się po opisie spodziewać.
Nie jest to jednak jedyny wątek. Jego tropem podąża przecież wyszczekana pani Detektyw, która dostaje cynka, że w znanej miejscówce doszło do zbrodni. Oczywiście, właścicielowi klubu, uwikłanemu w różne, dziwne interesy i z napisem „rosyjski mafioso” na czole, nie jest w smak, by policja węszyła mu po piwnicach i biurze. To dlatego drepczę za policjantami, słuchając ich wniosków na bazie znalezionych dowodów i pilnując, by przypadkiem nie dotarli gdzieś, gdzie nie powinni. A to wszystko w towarzystwie swoich goryli.
W sumie zakończeń w grze jest 4 i każde odkrywa przed nami inny kawałek zagadki. Musimy zatem przejść je wszystkie, jeśli chcemy w pełni zrozumieć przedstawione wydarzenia. Niby skakanie po scenach ułatwia opcja skip… ale chyba nie działała jak powinna. Kilka razy pozwoliła mi przeskoczyć scenę, której jeszcze nie widziałam, a co za tym idzie, nie bardzo wiedziałam, co się wydarzyło. Jeśli więc nie chcecie niczego stracić, to jednak lepiej grzecznie zobaczyć wszystkie filmiki do końca. Szczególnie że jedno przejście zajmie Wam pewnie z jakieś 30 minut.
Nie wspominałam jeszcze o stronie wizualnej. „She Sees Red” to nie jest typowa VNka, ale interaktywny film. To znaczy, że wszystkie sceny zostały nagrane z prawdziwymi aktorami. A chociaż początkowo zdecydowałam się na dubbing angielski z polskimi napisami, to szybko przerzuciłam się na oryginalną wersję rosyjską. Wszystko dlatego, że po pierwsze nie drażniło mnie wtedy niedopasowane synchro, a po drugie jakoś tak bardziej pasowało mi to do klimatu opowieści. Niestety, chociaż „She Sees Red” jest bardzo ładne, to taka konwencja ma również słabsze strony. Na dokonanie wyboru mamy tylko kilka sekund (w końcu gra musi przeskoczyć płynnie do następnej sceny). Jeśli więc zamulimy, to decyzja zostanie automatycznie podjęta za nas. Niby niewielkie utrudnienie, za celowe przeczekanie licznika mamy nawet osiągniecie, ale jeśli lubicie relaksować się przy grach i popijać herbatkę w tym samym czasie, z nogami na biurku, to tutaj należy być czujniejszym.
Co zaś się tyczy samej fabuły, to pomimo tego, jak krótka jest ta produkcja, to sam plot twist uważam za satysfakcjonujący. Co prawda sporo rzeczy zostało bez odpowiedzi, inne były nieco naciągane, ale nie na tyle, by raziło mnie to jakoś bardzo w oczy. A przynajmniej mniej od dziwnego, lalkowego makijażu pani Detektyw, ale podejrzewam, że światło w klubie nocnym działało na jej niekorzyść. Nie bardzo też kumam, po co właściwie był tam ten drugi policjant, no ale może płacili mu za to, by stał z boku i wyglądał groźnie. 😉 Do pozostałych postaci nie mam bowiem żadnych zastrzeżeń. I chociaż sam klimat opowieści jest dość ciężki i przypominający ten znany polskim odbiorcom z modnych ostatnimi czasy filmów gangsterskich, to twórcom dobrze udało się zbudować napięcie i poczucie ciągłego zagrożenia. Jeśli jednak nie lubicie scen przemocy czy świecenia golizną, to możecie być kilkoma fragmentami zniesmaczeni. Nasz morderca nie przebiera w środkach, by dostać to, po co przyszedł. Jeśli więc musi kogoś torturować albo pozbyć się przypadkowych ludzi, to nic go nie powstrzyma.
A czy polecam Wam tę grę? Tak, ale jako filler, jeśli tak jak ja, macie akurat wolną chwilkę na granie, a nie chcecie zaczynać czegoś, czego nie uda Wam się szybko skończyć. „She Sees Red” bardzo dobrze prezentuje się od strony technicznej, widać, że za ujęcia odpowiadali ludzie, którzy znali się na rzeczy, motyw zbrodni też jest ok, gra aktorska nie budzi zastrzeżeń, no i jeszcze dostajemy cztery różne piosenki w zależności od odblokowanego zakończenia. W każdym razie dla mnie to była uczciwa cena za króciutką rozrywkę, choć i tak stanowiła miłą przerwę od aktualnych obowiązków. Aż szkoda że nie zdecydowano się na coś jednak bardziej złożonego. Pozostaje obserwować działania studia w przyszłości.